- Panno Evans, już trzeci raz do pani mówię! – krzyknęła zdenerwowana profesor Patil.
Gwałtownie poderwałam się z krzesła. Na lekcji lekko przysypiałam. Niby poszłam wczoraj wcześniej spać, ale jakoś się nie wyspałam. Lekcja wróżbiarstwa była więc doskonała na odrobienie tych zaległości.
- Przepraszam, pani profesor. Co pani mówiła?
- Pytałam, co pani widzi w swojej kryształowej kuli?
- Ja… eee… tu jest… chmura!
W kuli naprawdę widziałam chmurę. Chmurę niczego. No, ale coś musiałam powiedzieć więc wymyśliłam coś na poczekaniu.
- Chmura! – wykrzyknęła nauczycielka.
- Sprawdź co ona oznacza – poleciła.
Szybko znalazłam właściwą stronę i sprawdziłam, co oznacza chmura.
- Chmura oznacza szybkie pogodzenie się z osobą, na której ci bardzo zależy – przeczytałam z podręcznika.
- Bardzo dobrze! Dziesięć punktów dla Gryffindoru! – zawołała profesor Patil.
Fajnie… Zdobyłam 10 punktów za zmyślanie. No, nie wiem czy to było na pewno zmyślanie.
Wkrótce się o tym przekonałam…
***
Zbliżała się lekcja opieki nad magicznymi stworzeniami. Dorcas była lekko podłamana. Syriusz spędzał z nią teraz o wiele mniej czasu. Prawie w ogóle nie rozmawiali. Według niej już mu się znudziła. Nie wiem, co o tym myśleć. Syriusz i Dorcas to taka udana para... Muszę chyba porozmawiać później z Syriuszem.
Powoli doszłyśmy do chatki Hagrida, przy której mieliśmy lekcje opieki. To, co zobaczyłam, bardzo mnie zdziwiło. Podeszłam bliżej i po prostu nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Tego bym nigdy nie zapomniała. Profesor Grong trzymał Aurę. Na sznurkach. Wpatrywałam się w nich i myślałam, że to przewidzenia. Profesor Grong wziął Aurę z jej domu. A co z młodymi? Tak po prostu odebrał im matkę?
- Lily, coś się stało? – zapytała Ann zdziwiona moim zachowaniem.
- To Aura… - powiedziałam powoli.
Z drugiej strony nadchodzili Huncwoci. James też zauważył jednorożca. Szybko podszedł do nauczyciela i zaczął coś mu tam mówić. Podbiegłam do nich.
- …ona ma młode! – krzyknął James do Gronga.
- O, Lily… - popatrzyliśmy na siebie.
„Dobra, musimy teraz działać razem” pomyślałam.
- On mówi prawdę! Widzieliśmy jej młode! W ogóle jakim prawem pan ją wziął skoro koło niej były małe jednorożce?! – krzyknęłam.
- W ogóle nie było młodych – krzyknął profesor.
- I chciałem wam zrobić lekcje o jednorożcach. Załóżmy, że mówicie prawdę…
- Mówimy prawdę – burknął James.
- Nie przerywaj mi, Potter!!! Powiedziałem „załóżmy”. No więc załóżmy, że mówicie prawdę. Skąd wiecie, że ma młode? Była w Zakazanym Lesie a uczniom tam nie wolno wchodzić.
No i wpadliśmy...
- My tam… eee… poszliśmy – powiedział James.
- O, randka w Zakazanym Lesie… Dobrze Potter – zakpił profesor.
- To nie była randka! – wykrzyknęłam.
Nauczyciel udał, że tego nie usłyszał.
- Gryffindor traci pięćdziesiąt punktów. I nie warzcie mi się chodzić tam więcej!
- A co z młodymi? - krzyknął James.
- Jak byłem w Zakazanym Lesie to ich nie widziałem. Gdyby były to bym je wziął. A teraz idźcie do reszty klasy bo inaczej Gryyffindor straci kolejne punkty.
James spojrzał na nauczyciela z wielką nienawiścią.
- Chodź Lily – powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę Zakazanego Lasu.
Reszta uczniów była bardzo zdziwiona tym, co widziała.
- Co ty robisz? – spytałam zaskoczona.
- Chyba nie chcesz zostawić małych w lesie? Musimy je znaleźć.
- Dobrze, ale możesz mnie puścić – warknęłam.
- Sorry – powiedział i puścił moją dłoń.
Droga do polanki, na której zawsze były jednorożce, zajęła nam około piętnastu minut.
- To tu. Rozdzielmy się teraz – rzekł Potter.
Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Ja poszłam w lewo, a on w prawo. W dzień nie bałam się tak bardzo jak w nocy. Po paru minutach szukania znalazłam pod małym krzakiem dwa jednorożce. A gdzie pozostałe? Wzięłam je na ręce i wróciłam na polankę.
- James! – krzyknęłam.
Po chwili Potter przyszedł z jednym młodym na rekach.
- A gdzie czwarte? – spytałam od razu.
- Nie wiem. Znalazłem tylko te.
- Chodźmy teraz tam – wskazałam tą część lasu, której jeszcze nie przeszukaliśmy.
Bez słowa skierowaliśmy się tam.Po kilku minutach James podbiegł szybko do jakiegoś krzaczka. Poszłam zaraz za nim. Chłopak kucnął i po chwili na jego palcach znalazła się srebrzysta substancja. Moim oczom ukazał się straszny widok. Zabity młody jednorożec.
- Nie żyje. Jakieś stworzenie musiało je zabić. To dlatego pozostałe się tak rozbiegły – powiedział James smutnym głosem.
Z oczu poleciały mi łzy. To był ten nieśmiały jednorożec. Mały, bezbronny. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. James przytulił mnie. W ogóle się nie opierałam.
- Kotku, nie płacz. I tak połowa młodych jednorożców ginie. No, nie płacz...
Uspokajał mnie jeszcze chwilę. Jego głos działał na mnie jak dobry lek na chorobę. Głos i dotyk. W jego ramionach było mi wspaniale. James chyba przestał być na mnie zły.
- Już dobrze? – spytał po chwili.
Pokiwałam głową i oderwałam się od niego.
- Lily… Zgoda? – zapytał chłopak z nadzieją.
- Zgoda –odparłam uśmiechając się lekko.
Przytulił mnie jeszcze raz i wreszcie odkleiliśmy się od siebie. Jeszcze jeden uśmiech i odwróciłam się w stronę zabitego jednorożca.
- Co z nim zrobimy? – zapytałam Jamesa.
- Wiesz, zostawimy go na razie tak jak jest. Później przyjdę z Syriuszem to coś z nim zrobimy - odpowiedział.
- Ok...
- A te weźmiemy ze sobą – wskazał ręką te trzy jednorożce, które przeżyły.
- Hagrid się nimi zajmie. A teraz już chodźmy. To niezbyt miły widok.
Wzięłam z powrotem te dwa młode jednorożce, które położyłam obok na trawie i razem z Jamesem, który też trzymał swojego malucha, wróciłam na lekcję. Profesor Grong czekał na nas zdenerwowany.
- Potter! Evans! Macie tygodniowy szlaban! Jutro, o dziewiętnastej, w moim gabinecie! – wrzasnął.
Podeszliśmy do niego trochę bliżej.
- W ogóle skąd macie te jednorożce...?
- To o nich mówiliśmy. Był jeszcze jeden, ale jakieś inne stworzenie musiało je zabić. To dlatego, że zabrał im pan matkę. Profesor Dumbledore się o tym dowie, może być pan tego pewien – rzekł James chłodnym tonem.
Profesor najpierw otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale potem chyba stwierdził, że lepiej będzie jak zamilknie.
Przyznam, że byłam dumna z Jamesa. Potter wydoroślał. Stał się bardziej czuły. Jest w nim jeszcze jednak trochę z dziecka, ale dużo mniej niż wcześniej. Cieszę się że pogodziliśmy się.
I możliwe, że mam malutki dar przepowiadania przyszłości...
***
Na początku bardzo chciałabym Was przeprosić, że tak długo nic nie pisałam. Notka miała być 3 dni temu ale miałam pewne problemy z komputerem. W ogóle Internet nie chciał mi chodzić. Na szczęście wszystko jest już ok. A wcześniej… lenistwo. Teraz zaczęła się szkoła. Niestety. :( Teraz będę miała trochę mniej czasu wolnego. No cóż, szósta klasa… Testy… Notki powinny się ukazywać 2-3 razy w tygodniu. Od jutra zacznę nadrabiać zaległości na Waszych blogach. Zrobię porządek w linkach. Niedługo też zmienię szablon. Wszystko to zrobię kiedy będę miała więcej czasu. A no i dzięki za wszystkie komcie. Jest ich aż 21!!! To nowy rekord! :) To tyle z mojego gadania. Pozdrowienia dla wszystkich którzy cierpliwie czekali na nową notkę :)