30 sierpnia 2006

Pułapka

   Następnego dnia z samego rana dopadł mnie Alex przed Wielką Salą i spytał, co postanowiłam. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać, bo zaraz zaczynało się śniadanie, więc umówiłam się z nim o piętnastej na błoniach. Miałam nadzieję, że nie będę żałować mojego wczorajszego postanowienia.

   Przed piętnastą po południu wyszłam na błonia. Alex już na mnie czekał. Kiedy mnie zobaczył, podbiegł i wręczył mi śliczną, czerwoną różę.

- Piękna… Dziękuję… - powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- Nie ma za co. Ty jesteś jeszcze piękniejsza – odrzekł.

- Dzięki…

 Na chwile zapanowało milczenie.

- Yyy… No więc… - zaczęłam. – Przemyślałam sobie wszystko dokładnie i…

- Lily, ja…

- Mógłbyś mi nie przerywać? No więc przemyślałam sobie wszystko i doszłam do wniosku, że…

- Lily…

- Prosiłam cię o coś. Więc doszłam do wniosku, że…

Cisza. Westchnęłam i powiedziałam:

- Że dam ci jeszcze jedną szansę.

Spojrzałam na niego. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Lily, dzięki. Na pewno już się na mnie nie zawiedziesz – rzekł i przytulił mnie.

- Mam nadzieję… - szepnęłam.

Widać było, że Alex cieszył się, że dałam mu jeszcze jedną szansę. Chyba nie będę tego żałować… Spacerowaliśmy jeszcze z pół godziny i rozmawialiśmy a potem wróciliśmy do zamku i każde z nas poszło w swoją stronę. Tuż przed Pokojem Wspólnym spotkałam Jamesa wychodzącego z niego w podłym nastroju.

- Cześć. Co ty w takim okropnym nastroju? - spytałam.

 - Dowiedziałem się właśnie od Dorcas co postanowiłaś w związku z Alexem. Czy tobie odbiło? On ci wyraźnie nie ufa! Myśli, ze jesteś jego własnością! Lily, ja jestem przekonany, że on coś knuje. Nie powinnaś z nim być. Nie ufaj mu!

Stałam i słuchałam tego w milczeniu. James strasznie mnie zdenerwował.

- Koniec! Mam tego dosyć! W ogóle go nie znasz, a oceniasz! Niedawno się pogodziliśmy a ty znów wszystko popsułeś! – zawołałam i go wyminęłam.

Strasznie się na niego wkurzyłam. Znowu o wszystko się czepia. Kretyn. Nie chce żyć w zgodzie to nie. Jego strata. Nie będę się nim przejmować.


*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*


   Od tamtych wydarzeń minęły niecałe dwa tygodnie. Między mną i Alexem wszystko układało się dobrze jednak czuło się jakąś pustkę. Nie było tak jak kiedyś. On zachowywał się strasznie dziwnie, często gdzieś znikał. Trochę się o niego martwiłam. Może miał jakiś problem i nie chciał mi powiedzieć? Pytałam go o to, ale zawsze mówił, że wszystko jest ok…

   Pewnej soboty po południu byłam umówiona z Alexem a randkę. Cieszyłam się z tego, bo chyba ostatnio zaczęliśmy się od siebie oddalać.

   Ubrałam czarną spódnicę za kolana, czerwony top, katanę i buty na obcasie. Włosy rozpuściłam i nałożyłam lekki makijaż. Chyba wyglądałam ładnie…

   Umówiliśmy się o siedemnastej. Była szesnasta czterdzieści pięć, więc stwierdziłam, że mogę już iść, najwyżej trochę poczekam. Mieliśmy spotkać się przed salą od eliksirów w lochach. Zdziwiło mnie miejsce, które Alex wybrał na randkę, ale dostosowałam się. Przyszłam i Alex już na mnie czekał.

- Cześć – powiedział, gdy mnie zobaczył.

- Hej – odparłam i podeszłam do niego.

Chciałam go pocałować na powitanie, ale on odwrócił głowę.

- O co ci chodzi? – spytałam zaskoczona.

- O nic. Nie ważne. Idziemy?

Pokiwałam głową. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem. Alex zaprowadził mnie jeszcze niżej do podziemi jakimiś tajnymi schodami. Zaczynałam się trochę bać. Gdzie on mnie prowadzi? Doszliśmy na miejsce po kilku minutach. Schody były bardzo wysokie, na pewno było ich z tysiąc. Pomieszczenie, do którego one prowadziły było dość duże i puste. Stało tam tylko kilka skrzyń.

- To tu? – spytałam swojego chłopaka.

- Tak. Dobrze, że przyszłaś, Evans – usłyszałam głos, który z pewnością nie należał do Alexa.

Przestraszyłam się.

 - O co tu chodzi, Alex? – zapytałam.

Nie odpowiedział. Zamiast tego zza skrzyń wyszło sześciu chłopaków. Wszyscy byli Ślizgonami. Niektórych znałam z widzenia, ale trzech z nich dało się szczególnie we znaki Huncwotom.

- Zaraz się dowiesz, Evans – odezwał się jeden z nich.

Bardzo się już bałam. Spojrzałam na Alexa, ale on był całkiem obojętny. Jeden chłopak pociągnął mnie na środek pomieszczenia i powiedział:

- Pewnie chciałabyś wiedzieć, dlaczego tu jesteś. Otóż zaraz się dowiesz. Wszystko dzięki twojemu chłopakowi. Chodził z tobą, bo my mu kazaliśmy. Miał cię do nas przyprowadzić. Dziwię się tylko dlaczego zrobił to tak późno, ale dobrze, że w ogóle tu jesteś. Jesteś szlamą. Ale bardzo utalentowaną szlamą. To trzeba przyznać. Dlatego jesteś nam potrzebna. Szlamy nikt by nie podejrzewał o szpiegowanie. Masz szpiegować dla nas twoich przyjaciół i niektórych innych Gryfonów. Chcemy się dowiedzieć czy nie wiedzą o pewnych planach, które wejdą w życie za parę lat. Dość dużo ci teraz powiedzieliśmy. Każdą rzecz, o której się dowiesz, masz przekazywać któremuś z nas. Pasuje? Zgadzasz się?

- Czy się zgadzam? Mam szpiegować moich przyjaciół dla was? W życiu się na to nie zgodzę! – zawołałam.

- Nie? Zastanów się dobrze, bo możesz tego żałować.

- Nie i koniec! A teraz żegnam! – skierowałam się w stronę drzwi, ale zamiast nich zobaczy łam pustą ścianę.

Wiedziałam, że znajduję się w pułapce.

- Nie wyjdziesz stąd. Będziesz robić to, co od ciebie chcemy. Zrozumiałaś?

- Spadaj! Nie będziesz mi rozkazywać!

Zamiast odpowiedzi poczułam jak uderza we mnie zaklęcie, które sprawiło, że upadłam na podłogę. Nie miałam siły się podnieść, bo wszystko mnie bolało.

- Dajcie mi spokój! – krzyknęłam.

- Mówiłem , że będziesz żałować swojej decyzji – warknął Ślizgon.

Popatrzyłam na Alexa, ale ten stał w milczeniu. Poczułam kolejne uderzenia zaklęć. Nie miałam przy sobie różdżki, bo zostawiłam ją w dormitorium. Czemu ja jej nie wzięłam? Bardzo by się przydała…

Zaklęcia wciąż leciały w moją stronę, a ja byłam coraz bardziej wykończona.

- Alex, pomóż mi! – krzyknęłam, choć nie liczyłam na to, ze zareaguje.

Nie miałam już kompletnie sił. Nagle poczułam potworny ból w całym ciele, który po chwili ustał. Usłyszałam jakiś krzyk. To chyba Alex, nie byłam pewna. W tamtej chwili pragnęłam po prostu umrzeć, nie czuć już bólu, chciałam, żeby ten koszmar się skończył. Katie miała rację. James też. Nie powinnam była ufać Alexowi. Znów trafiło we mnie zaklęcie. Zemdlałam. Pamiętam tylko, że obudziłam się zupełnie nie wiedząc, gdzie się znajduję.


***


Hej. Przepraszam, że notka pojawia się dopiero teraz, ale wcześniej nie chciało mi się jej przepisywać. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, choć dla mnie nie jest najlepsza. Przepraszam też za jakiekolwiek literówki, ale strasznie się śpieszyłam.  Pozdrawiam wszystkich!!

18 sierpnia 2006

Ogłoszenie 9

Hej. Chciałam Was powiadomić, że notka pojawi się jednak później niż miała być. Mój wyjazd nieco się przedłużył i nowa notka ukaże się wieczorem 27 sierpnia. Wiem, że ciągle musicie długo czekać na nowy post, ale to nie zależy ode mnie. Naprawdę przepraszam... Mam nadzieję, że przez to nie stracę czytelników. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam...

7 sierpnia 2006

Rozmowy, przeprosiny, rozmyślania

   Leżałam chwilę w spokoju i wylewałam łzy. Kompletnie nie rozumiałam Alexa. Dlaczego on tak gwałtownie zareagował i ze mną zerwał? Przecież to nie moja wina, że ten głupek Potter napisał do mnie taki list. Dziś Walentynki, święto zakochanych. Powinnam teraz miło spędzać czas ze swoim chłopakiem, a nie leżeć tu i płakać.
   Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie miałam najmniejszej ochoty na gości, więc zignorowałam to. Pukanie powtórzyło się. Po chwili osoba, która pukała, wpadła do mojego dormitorium jak gdyby nigdy nic. Odwróciłam się i ujrzałam osobę, na której odwiedziny nie miałam ochoty – Jamesa Pottera.
- Spadaj – warknęłam.
- Lily, ja… - zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie chcę cię widzieć. Idź stąd.
- Ale ja chcę cię…
- Ale ja nie chce! Spadaj!
- Proszę, porozmawiajmy… Ja muszę…
- Nic nie musisz! Wynocha!
Dlaczego on taki jest? Walnęłam głową na poduszkę i nakryłam się kołdrą. Łzy znów popłynęły mi po policzkach.
- Lily, naprawdę przepraszam!
- W dupie mam te twoje przeprosiny! Odwal się ode mnie! Nie masz pojęcia o tym, co się stało! To wszystko przez ciebie… - chlipałam.
- Jakie wszystko? – zapytał głupio.
- Nie udawaj głupszego niż jesteś! Alex ze mną zerwał przez ten twój list! Zadowolony?! O to ci właśnie chodziło, prawda? Osiągnąłeś to, co chciałeś. A teraz wyjdź! – wykrzyczałam.
Dalej chlipałam, ale nie usłyszałam, żeby ktoś wychodził. James nadal stał w pokoju i patrzył się na mnie.
- Głuchy jesteś, czy co?! Wyjdź stąd!
Rogacz podszedł do mojego łóżka i usiadł na nim, po czym powiedział:
 - Lily, proszę, nie płacz. Nie zniosę tego. Ja… Przepraszam…
Spojrzałam na niego oczami pełnymi łez.
- Proszę, wyjdź stąd i zostaw mnie samą. Nie chcę już krzyczeć…
- Dobrze Lily. Ale proszę, nie płacz.
Nareszcie wyszedł. Byłam na niego wściekła, a on jeszcze bardziej to pogorszył. Kompletnie go nie rozumiem…
   Po kilku godzinach wróciły dziewczyny w wyśmienitych nastrojach. Gadały jak najęte i wciąż się śmiały. Kiedy mnie zobaczyły, natychmiast zamilkły.
- Lily, co się stało? Nie powinnaś być teraz z Alexem? Dlaczego tu leżysz? Ty płakałaś! Powiedz, co się stało.
Dziewczyny usiadły na moim łóżku i mnie przytuliły. Po chwili wzięłam się w garść i wszystko im opowiedziałam.
- Lily, ja wiedziałam, że on cię skrzywdzi! – rzekła Katie.
- Przestań – mruknęła do niej Ann.
- Lily, tak mi przykro… Alex zareagował zbyt gwałtownie… Zobaczysz, niedługo mu przejdzie – powiedziała Dorcas.
- Ja sama nie wiem, co o tym myśleć… - odparłam.
- Liluś… Uśmiechnij się.
Przecież wszystko będzie dobrze. Dziewczyny siedział ze mną jeszcze bardzo długo. Nic nie mówiłyśmy, bo nie było to potrzebne. Spać poszłyśmy około jedenastej. Miałam nadzieję, że jutro będzie już o wiele lepiej niż dzisiaj.


*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*


   Nazajutrz obudziłam się bardzo wcześnie. Kompletnie nie chciało mi się spać. Przewróciłam się na drugi bok i wtedy przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia. Dziś myślałam o tym już całkiem inaczej. Ja nie byłam niczemu winna. To Alex nie dał mi dojść do słowa. Wściekł się o nic. Widocznie nie był chłopakiem dla mnie.
   Wstałam, pobudziłam dziewczyny i zaczęłyśmy się szykować. Potem poszłyśmy na śniadanie. Usiadłyśmy na końcu stołu. Kiedy wychodziłyśmy z Wielkiej Sali ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Jamesa.
- Lily, możemy porozmawiać?
 Po wczorajszej rozmowie z nim byłam wściekła, ale teraz ochłonęłam i chyba mogę z nim pogadać.
- Idźcie, ja za chwilę do was dojdę – powiedziałam do dziewczyny.
Moje przyjaciółki poszły a ja zwróciłam się do Rogacza.
- Możesz już puścić moją rękę. O co chodzi?
- Chcę cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Nie powinienem ci wysyłać tego listu, wiedząc, że i tak nie mam u ciebie żadnych szans. Byłem strasznie nachalny. Zniszczyłem twój związek z Alexem. Przepraszam. Już naprawdę dam ci spokój. Nie chcę tylko, żebyśmy żyli jak wrogowie – rzekł, patrząc mi w oczy.
- James… Ja… Mi już przeszła złość na ciebie. Owszem, wczoraj byłam wściekła. Zachowywałeś się jak skończony idiota. Ja jednak też nie chcę, żebyśmy żyli jak wrogowie. Przeprosiny przyjęte. A teraz chodźmy na lekcje – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
W drodze do klasy zaklęć James zapytał:
- Lily, a co będzie z tobą i Alexem?
Przez chwilę milczałam, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Po paru sekundach jednak odparłam:
- Nie wiem. Wszystko zależy od niego.
Dalej James już o nic nie pytał.
   Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie długo. Na zaklęciach robiliśmy powtórkę, potem były dwie godziny historii magii i wróżbiarstwo. Po obiedzie poszła do biblioteki po książkę potrzebną do pracy domowej z historii magii. Wracając do Wieży Gryfonów napotkałam Alexa. Kiedy mnie zobaczył, natychmiast do mnie podszedł. Próbowałam go wyminąć, ale on zagrodził mi drogę.
- Chcę z tobą porozmawiać – oświadczył.
- Ale ja nie chcę rozmawiać z tobą.
- Lily, no proszę… Przepraszam cię za wczoraj. Zachowałem się jak kretyn. Nie dałem ci nawet dojść do słowa, tylko od razu na ciebie nawrzeszczałem. Naprawdę przepraszam. Mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko między nami skończone.
- Cóż… Dobrze, ze zdajesz sobie sprawę z twojego zachowania. Nie wiem co z nami będzie. Wczoraj byłeś strasznie zazdrosny i wyglądało to tak jakbyś mi w ogóle nie ufał. Związek bez zaufania nie ma sensu.
- Lily, ja p prostu byłem wkurzony, że ten kretyn wysyła do ciebie TAKIE listy. Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę…
- Nie wiem. Muszę się zastanowić. Porozmawiamy później. Cześć.
   Odeszłam od niego jak najszybciej i poszłam do swojego dormitorium. Tam rzuciłam książkę na łóżko i udałam się na błonia, żeby wszystko przemyśleć. Chodząc tak weszłam do Zakazanego Lasu. Byłam na samym jego początku, więc się nie bałam. Usiadłam pod jednym z drzew i zaczęłam rozmyślać. Alex jest wspaniałym chłopakiem. Miły, kochający, przystojny – prawie ideał. Żebym go tylko kochała… Ale Alexowi to nie przeszkadza. Lecz wczoraj… Pokazał, że mi nie ufa. Był zazdrosny o Jamesa. Chyba myśli, że nadal nie coś z nim łączy. Bardzo się myli. Alex przeprosił mnie za swoje wczorajsze zachowanie i zrozumiał, że głupio postąpił. Powinnam mu wybaczyć. Przecież każdemu czasem coś odbija. Dam mu jeszcze jedną szansę…
   Wstałam, otrzepałam się i wróciłam do zamku. Napisałam wszystkie prace domowe na jutro. Przed kolacją zobaczyłam się z dziewczynami i opowiedziałam im o tym, co wydarzyło się po południu. Katie nie była zadowolona z mojej decyzji, mówiła, że będę tego bardzo żałować, Ann powiedziała, ze zawsze będzie po mojej stronie, a Dorcas się ucieszyła. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jaką Katie miała rację…


***

Witam po długiej przerwie. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o moim blogu. Notka miała pojawić się wczoraj, alę nie zdążyłam jej przepisać. Chciałam Was wszystkich zaprosić na bloga mojej koleżanki z koloni. Adres http://oblicze-hermiony-i-dracona.blog.onet.pl/ Jak sami widzicie, jest on o tematyce potterowskiej. :) Serdecznie zapraszam! Nie wiem kiedy pojawi się nowa notka, bo w środę znów wyjeżdżam. Postaram się do tego czasu coś napisać, ale nic nie obiecuję. Na koniec chciałam jeszcze pozdrowić wszystkich moich czytelników i znajomych z kolonii a szczególnie Elę, Anię, Sosenkę, Madzię, Justę, Kasię, Monikę i resztę. :*