21 października 2005

Próba i szlaban

   Po tej niebywałej lekcji eliksirów byłam pełna pytań. James się jakby na mnie obraził… Moja wina, że ktoś jeszcze się we mnie kocha? 

   O siedemnastej rozpoczęła się próba. Dorcas wpadła na „genialny” pomysł. Chciała żebym śpiewała całą piosenkę! Jeszcze czego?!

- Lily, ja nie żartuję – powiedziała.

- Strasznie to brzmi kiedy piosenkę jednej wokalistki śpiewają cztery osoby. Powinnyśmy to wcześniej zauważyć. Zgadzacie się ze mną? – zapytała nas.

Drugoklasistki natychmiast odpowiedziały że tak. Bo co by się stało gdyby tak nie powiedziały? Wolę nie myśleć… Katie zgodziła się z Dorcas a Ann… Ann milczała.

- Ann! Co o tym myślisz? – zapytała Dor.

Ann nic nie odpowiedziała. W ogóle sprawiała wrażenie nieprzytomnej. Dziwne…

- Ann, żyjesz?

Brak odpowiedzi.

- ANN!!! – wydarła się Dorcas.

Ma ten głosik…

- Eee.. Co? – inteligentna odpowiedź mojej przyjaciółki.

- Co się z tobą dzieje? – spytała Dorcas.

- Eee… nic… - odpowiedziała Ann.

- Jak to nic? Zawsze wszystkiego słuchałaś z wielkim zainteresowaniem a teraz co? Nie wiesz o czym mówimy! – krzyknęła zdenerwowana Dorcas.

- Przepraszam. Wyjaśnię wam wszystko później – powiedziała i wskazała głową na drugoklasistki.

- Trzymamy cię za słowo. – odpowiedziała Dorcas.

- No to o czym mówiłyście? – zapytała Ann.

- O tym, że strasznie głupio to brzmi jak śpiewamy wszystkie cztery tę piosenkę. Według mnie powinna ją śpiewać tylko Lily. Co o tym sądzisz?

- W zasadzie to masz rację. Zgadzam się.

- A ty, Lily, co o tym myślisz? – Dorcas wreszcie raczyła mnie o to zapytać.

- No nie wiem… Głupio tak samej śpiewać…

- Lily! Głupio to jest jak my wszystkie ją śpiewamy!

- No ale ja nie chce…

- Lily! Musisz! Prosimy…

Spojrzałam na nie i w końcu dałam za wygraną.

- Ech, niech wam będzie… - zgodziłam się

- Ale wy macie być tym chórkiem! Ok?

- Ok! Dzięki! – zawołała Dorcas i rzuciła się mi na szyję.

- Dobra, dobra. Bo mnie udusisz…

Dorcas przestała.

- To teraz Lily śpiewa wszystko. Postanowione! Zacznijmy ćwiczyć teraz nową wersję występu! – postanowiła dziewczyna.

Tak więc zaczęłyśmy. Jakoś nam to szło...

   Przed dziewiętnastą wyszłam z dormitorium i poszłam do gabinetu Gronga na trzeci szlaban. Przyszłam na czas. James już był. Gy weszłam nawet na mnie nie spojrzał. Profesor Grong kazał nam w jego gabinecie poukładać alfabetycznie wszystkie książki o magicznych stworzeniach. Trzy półki od podłogi do sufitu. Mnóstwo roboty... Profesor Grong usiadł za biurkiem i zaczął coś tam robić. Nie mogłam w ogóle porozmawiać z Jamesem. Westchnęłam i wzięłam się do roboty.

   Po dwóch godzinach pracy (byliśmy na literze K) Grong oświadczył, że musi wyjść i nie mamy się ruszać ani na krok od gabinetu, nawet jeśli już skończymy. Mamy po prostu czekać na niego. Wreszcie mogłam pogadać z Potterem...

- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? – zaczęłam.

- O nic – odburknął.

- Jak to o nic? Widzę, że jesteś o coś na mnie zły. Może mi łaskawie powiesz co takiego zrobiłam?

- Obudziłaś mnie o 6:20 z krzykiem, że to niby ja wysyłam do ciebie jakieś anonimowe listy!! Oczywiście od razu oskarżyłaś mnie. A to nie byłem ja. Po drugie to… no… jestem na ciebie zły i koniec! – skończył mówić i wrócił do układania książek na L.

- Ok, możesz być na mnie zły za tą wczesną pobudkę. Myślałam, że to ty bo to w twoim stylu. Dlatego tak do was wpadłam. Sorry.

James widocznie nadal był na mnie obrażony bo nic nie odpowiedział.

- Nadal jesteś zły? – spytałam.

- Tak – odpowiedział.

- A można wiedzieć co znowu jest nie tak?

- Nieważne.

- James, jesteś na mnie zły a ja nie wiem o co! Zależy mi na tobie i nie chcę żebyśmy się ciągle kłócili! – krzyknęłam.

James przerwał pracę i spytał:

- Co powiedziałaś?

- To co słyszałeś – odparłam.

- Powiedziałaś: „zależy mi na tobie”. To prawda?

- Zależy mi na tobie jak na przyjacielu.

- To wszystko? – zapytał rozczarowany.

- James, posłuchaj. Na razie jesteś dla mnie przyjacielem. Tylko przyjacielem. Bardzo cię lubię, ale…

- … ale mnie nie kochasz. – dokończył za mnie.

- Nie – odpowiedziałam a James posmutniał.

- Jeszcze nie – dodałam.

Chłopak się nagle ożywił.

- Czyli jest jakaś szansa, że kiedyś będziemy razem? – spytał z wielką nadzieją.

- No… Tak! – odparłam z uśmiechem.

James podszedł do mnie i mnie przytulił. Było mi tak dobrze… Szepnął „Kocham cię” i pocałował w policzek.

Wróciliśmy do układania książek co chwilę posyłając sobie uśmiechy. Skończyliśmy pracę po półtorej godziny a nauczyciel wciąż nie przychodził. Usiedliśmy na jego biurku i przytuliliśmy się do siebie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam…


~~~~~Narracja trzecioosobowa~~~~~


James zasnął zaraz po Lily. Obudziło go dopiero wejście Gronga.

- Skończyliście? – zapytał profesor na wstępie.

- Tak. Ale nie przychodził pan tak długo, że w końcu Lily zasnęła – powiedział James.

- No to co? – warknął Grong i przeszedł wzdłuż półek sprawdzając pracę Lily i Jamesa.

- Dobrze. Możecie już iść – powiedział po chwili.

James wziął Lily na ręce i wyszedł z gabinetu. Całą drogę patrzył na swoją ukochaną. Był bardzo szczęśliwy, że Lily mu powiedziała, że kiedyś mogą być razem. 

   Wszedł do Pokoju Wspólnego. Nie było tam nikogo. Potter rzucił zaklęcie na schody do dormitorium dziewczyn (wcale nie było to łatwo, gdyż wciąż trzymał Lily) i zaniósł dziewczynę do jej pokoju. Zapukał i drzwi otworzyła mu Dorcas bardzo zaniepokojona.

- Boże, co jej się stało? – spytała patrząc na Lily.

- Nic. Po prostu zasnęła – odpowiedział chłopak.

- Strasznie się martwiłam. Połóż ją – poleciła dziewczyna i wpuściła go do środka.

James położył Lily na jej łóżku, przykrył i jeszcze raz pocałował w policzek. Pomyślał, że to był wspaniały dzień...


***


Nota wreszcie się pojawiła. Miała być wcześniej ale nie miałam czasu, żeby ją napisać. Mam nadzieję że się spodoba. Teraz mam trochę więcej czasu więc notki pojawiać się będą raz lub dwa w tygodniu. Mam nadzieję, że pod tą nocią zobaczę chociaż 10 komciów. To nie jest zbyt wiele. To tyle z mojego gadania. Pozdrawiam! :D

11 października 2005

Cichy wielbiciel

          Był październikowy poniedziałkowy poranek. Ten dzień był dla mnie dniem najgorszym w życiu (nie licząc dnia, w którym James wyznał mi miłość)

A więc było to tak.... O 6 rano ktoś zapukał w okno (jeśli ktoś mnie o tej godzinie obudzi to jestem zła, bardzo zła)  Otworzyłam jedno oko… Potem drugie… To moja sowa. Do nóżki miała przyczepioną różową karteczkę pomalowaną w kwiatki. Wzięłam liścik, dałam ptaku krakersa. Sówka odleciała zadowolona. Po badziewnych kwiatkach i motylkach na karteczce domyśliłam się, kto mnie obudził…

Nawet nie chciałam tego czytać, położyłam liścik na półce przy moim łóżku i powoli próbowałam zasnąć. Powtarzam: próbowałam. Ta karteczka nie dawała mi spokoju. Nagle wstałam na równe nogi. Zegarek: 6:15. Wzięłam liścik, przeczytałam:

Kochanie! Jak Ci się spało? Mi znakomicie! Śniłaś mi się, wiesz?Miałem piękne, truskawkowe sny! Odpisz, czekam!

Ale się wkurzyłam! Nie chciałam odpisywać. Nawet nie zajrzałam do lustra - to był błąd. Zbiegłam piętro niżej (tam Huncwoci mają pokój), nawet nie pukałam, tylko od razu kopnęłam drzwi. Otworzyły się. Zła jak osa rzuciłam się na łóżko Jamesa. Odsunęłam kołdrę, i wywaliłam z niej śpiącego chłopaka. Ten głupek wywalony na podłogę jeszcze spał. Wrzasnęłam.

- JAMES!!!! W TEJ CHWILI WSTAWAJ!!! NIE UDAWAJ, ŻE NIE SŁYSZYSZ!!! JUŻ DOŚĆ NAROZRABIAŁEŚ! WIĘC TERAZ OBUDŹ SIĘ!!!

Obudził się. To on był zły jak osa. Od moich wrzasków obudzili się James i Syriusz. 

- Co ty sobie ruda wyprawiasz? Jest 6:20! Kobieto! Daj nam spać! - zawołał Black.

- A byście chcieli! – ofukałam ich.

- James, jak mogłeś mnie obudzić o szóstej rano?

James patrzył na mnie jak na idiotkę.

- Ja cię nie budziłem, nie jestem aż tak głupi.

- W takim razie ty, Syriuszu, napisałeś ten list za Jamesa?!

Syriusz patrzył się na mnie jak na wariatkę.

- W takim razie kto? – zapytałam żałośnie.

- Na pewno nie ja - burknął James.

- A teraz wybacz, Lilyanno Evans, ale ja chcę spać. Chyba mój przyjaciel popiera mnie.

Co miałam zrobić? Po prostu wyszłam. I tyle mnie widzieli. Doszłam do mojego dormitorium. Dorcas się już obudziła.

- Lily, Chryste, gdzieś ty się podziewała?

- Musiałam załatwić parę spraw - odburknęłam i szybko skierowałam się do łazienki.

Niestety, Dor szybko machnęła różdżką i drzwi łazienki się zatrzasnęły.

- Zaraz mi szybko wszystko dokładnie opowiesz.

- Weź sobie ten liścik, co leży na stole. Przeczytaj go, i jak chcesz, to powiedz, że jestem kompletną wariatką.

Dorcas przeczytała:

- Nie jesteś kompletną wariatką.

- Ale ja przed chwilą zeszłam do Jamesa, wywróciłam go z łóżka i na niego nawrzeszczałam!

- Jesteś kompletną wariatką. Przecież to nie musiał być on, nie?

- Faktycznie. To kto?

- Cichy wielbiciel? – zapytała z uśmiechem Dorcas. Nie chciałam w to wierzyć. Ale może...? 

 Na śniadaniu czułam się ciągle obserwowana. James zachowywał się normalnie, moje koleżanki z pokoju też. Pierwszy dzień śledztwa - nic. Po śniadaniu mieliśmy tylko 5 lekcji. Na ostatniej mieliśmy eliksiry. Robiliśmy eliksiry POZNANIA ZAUROCZENIA. Ja go wypiłam i od razu zrobiłam się fioletowa. To znaczyło, że kochają się we mnie dwie osoby. Jedną jest James a drugą? Kto?


***


Hej. Na początku chciałam powiedzieć że notka którą przeczytaliście jest cała napisana przez moją przyjaciółkę Magdę. Ja LEKKO zmieniłam tylko sam koniec. Gdyby nie ona na notę czekalibyście jeszcze z tydzień. A bardzo chciałam żeby była ona dzisiaj bo jest dzisiaj rocznica powstania bloga. :) Już pół roku on istnieje :D Następna notka powinna pojawić się nie długo bo mam już na nią pomysł. Pozdro for all. :*

1 października 2005

Kartka z pamiętnika i nie tylko

   Wczoraj pogodziłam się z Jamesem. Bardzo się z tego cieszę. Jednak jest jedna rzecz, która może to szczęście zepsuć. Kłótnia z najlepszą przyjaciółką. Z samego rana Dorcas zaczęła się wściekać, że dostałam tygodniowy szlaban i znowu trzeba będzie odwołać próby. Gadała jeszcze, że ja nic nie protestowałam, żeby przełożyć karę. A ja na to, że wtedy myślałam o innych sprawach a nie o próbach. Potem wyskoczyła z tekstem, że wolę być na szlabanie z Jamesem, a nie z przyjaciółkami na próbie. Wypominała mi jeszcze, że nic nie powiedziałam im o jednorożcach. Przecież obiecałam Jamesowi! Próbowałam się tłumaczyć ale nie dała mi dojść do słowa. Wyszła trzaskając drzwiami. Podczas śniadania w ogóle się do mnie nie odzywała. A Ann i Katie nie były po niczyjej stronie. Latały tylko między mną a Dorcas, żeby przekazać, co mamy sobie do powiedzenia. Mam nadzieję, że się szybko pogodzimy...

   Po obiedzie poszłam z Jamesem do profesora Dumbledora. Dyrektor przyjął nas i wysłuchał. Potem powiedział, że na pewno porozmawia z profesorem Grongiem. Kiedy wychodziliśmy mruknął jeszcze „A, James. Powodzenia” i mrugnął do Pottera. Zupełnie nie wiem, o co mu chodziło. W drodze powrotnej James zaproponował mi spacer po błoniach. Zgodziłam się. Po drodze opowiedziałam mu o mojej kłótni z Dorcas. Powiedział, że to Dorcas powinna pierwsza wyciągnąć rękę do zgody i że nie powinnam się winić za kłótnię. W sumie to on ma rację. To Dorcas się wkurzyła. To już szlabanu nie wolno mieć? Niech Dorcas sobie dokładnie wszystko przemyśli! 

   Po powrocie do zamku wzięłam się za odrabianie zadań domowych. Zaklęcia, historia magii, eliksiry… Parę godzin roboty.

   Siedzę teraz i odrabiam zadanie z eliksirów (Wypisz wszystkie składniki Eliksiru Słodkiego Snu i opisz je). Zrobiłam sobie małą przerwę na notkę do pamiętnika...

- Lily, możemy pogadać? – usłyszałam jakiś głos.

Przerwałam pisanie i odwróciłam głowę. To była Dorcas. Spojrzałam na nią zdziwiona.

- To jak? – ponowiła pytanie.

- Siadaj – powiedziałam i uśmiechnęłam się.

W końcu to moja przyjaciółka. Dorcas usiadła i zaczęła:

- Lily, chciałam cię przeprosić za to, że tak na ciebie nawrzeszczałam rano. To nie twoja wina. Jesteś zła?

- Byłam na początku wkurzona, ale już mi przeszło. Ale masz trochę racji. Mogłam trochę protestować.

- Próby możemy przełożyć na wcześniejszą godzinę. Na przykład na na 16:30.

- Ok! – odparłam z uśmiechem.

- Czyli zgoda? – zapytała Dor.

- Zgoda! – odpowiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.

Teraz byłam naprawdę szczęśliwa.


***


Notka jest. Nie jest zbyt udana. Strasznie długo ją pisałam. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następna notka. Postaram się napisać ją jak najszybciej. Pozdro for all :D