30 czerwca 2010

"Ty i James! Ale się dobraliście..."


- Tylko nie pisz, że ja też przyjadę. – James ostrzegł Syriusza, kiedy ten pisał list do Lily.
- A to niby czemu?
- Wolę, żeby miała niespodziankę – mruknął James.
Syriusz pokręcił głową, ale zastosował się do prośby Jamesa.
Tymczasem Rogacz znowu się rozmarzył. Wiedział, że nie powinien się zachowywać tak, jakby już odzyskał Lily. W głębi duszy czuł, że wszystko może pójść nie tak. Ale odrzucał od siebie tę myśl i nastawiał się na pełen sukces. Odkąd tylko postanowił, że do niej jedzie, dobry humor go nie opuszczał. Był pewien, że podjął właściwą decyzję. Bał się jedynie, że ona będzie na niego wściekła i trzaśnie mu drzwiami przed nosem.
- Się dziewczyna zdziwi, jak cię zobaczy… - powiedział Syriusz.
Black nie miał pojęcia, jak Evans mogłaby zareagować na wizytę Pottera. Podejrzewał, że się ucieszy, ale który chłopak tak naprawdę umiałby przewidzieć reakcję dziewczyny? Miał nadzieję, że jego kumpel się nie zawiedzie, bo wreszcie zaczął zachowywać się normalnie. I wołał, żeby tak pozostało.
Co te dziewczyny potrafią zrobić z człowiekiem, pomyślał Łapa. I od razu przypomniał sobie o Dorcas, o tym, że ją niedługo zobaczy. Nie oszalał na jej punkcie tak jak James na punkcie Lily, ale zależało mu na niej. Stało się to, co się stało, rozstali się, ale nigdy o niej całkowicie nie zapomniał, chociaż tego nie pokazywał.
- To o której jutro? - spytał James z entuzjazmem.
- Chyba kolo dziesiątej będzie akurat. Idziemy zagrać w quidditcha?
- Zaraz do ciebie dołączę – odparł.

21 czerwca 2010

Tęsknota


Przebudziłam się gwałtownie i od razu usiadłam. Oddychałam szybko, jakbym właśnie przebiegła kilka kilometrów. Nie pamiętałam, co mnie obudziło, widocznie był to jakiś sen, który już zdążył się ulotnić z mojej głowy. Za oknem było ciemno, trwała jeszcze noc. Niespodziewanie Dott wskoczyła na moje kolana. Kochana kotka, ona zawsze wiedziała, kiedy jej potrzebuję.  Zaczęłam gładzić ją po pyszczku i natychmiast wróciły do mnie wspomnienia z dnia, w którym ją dostałam. Dott była prezentem od Jamesa…
Twarz chłopaka od razu stanęła mi przed oczami. Jego uśmiech, orzechowe oczy, rozwichrzone włosy. Tęskniłam za nim bardzo. Byłam wściekła na siebie, że przez moje niezdecydowanie i ociąganie się zmarnowałam szansę na… No właśnie, na co? Na związek? Tak, dokładnie. Teraz już wiedziałam, że do Jamesa czuję o wiele więcej niż do zwykłego przyjaciela. On był zawsze przy mnie, nawet gdy tego nie chciałam. Na każdych wakacjach dostawałam od niego listy, z wyjątkiem tych. Byłam tak bardzo przyzwyczajona do jego obecności, że dopiero teraz, kiedy zniknął z mojego życia, odczułam jego stratę. Nie wiedziałam, co mogłabym zrobić, żeby ta sytuacja uległa zmianie. List? Nie. Niby co miałam mu napisać? Nie potrafiłam nawet w głowie ubrać w słowa tego, co chciałam mu powiedzieć. Zresztą, on na pewno nie chciał o mnie słyszeć.
Dott miauknęła przeciągle i zeskoczył z łóżka. Widocznie zaczęło jej już być niewygodnie. Uznałam, że najwyższa pora ponownie iść spać. Gdy jednak tak leżałam, wciąż myślałam o Jamesie i o tym, jak byłoby cudownie, gdybym mogła się do niego przytulić…