Wyszłam z dormitorium. Zaczęłam się wahać, czy iść do Jamesa. Może powinnam poczekać? Chłopak jest na pewno zdenerwowany i smutny. Niech ochłonie, a później z nim porozmawiam. Tak będzie lepiej. Wróciłam z powrotem.
- No nie, nie mów, że stchórzyłaś – powiedziała Ann, gdy mnie zobaczyła.
- Nie stchórzyłam, tylko chcę trochę poczekać.
- Na co?
- Aż James ochłonie.
- Lily...
- Nic nie mów. Zdania nie zmienię.
Ann westchnęła i przewróciła oczami. Położyłam się na łóżku i bezwiednie wpatrzyłam w sufit. Myślałam o tej całej sprawie z Rogaczem i zastanawiałam się, czy na pewno dobrze robię.
Po kilkunastu minutach wróciła Dorcas. Ujrzawszy mnie, bardzo się zdziwiła.
- Nie poszłaś tam? – spytała.
- Poszła, ale wróciła – odparła Ann.
- Po prostu chcę poczekać aż Jamesowi przejdzie złość. I nie próbujcie mnie przekonywać. I tak zrobię po swojemu – powiedziałam.
Dziewczyny spojrzały po sobie z powątpieniem, ale nic nie mówiły.
Leżałam tak jakąś godzinę. W końcu zebrałam się w sobie, wstałam i doprowadziłam się do porządku.
- Jeśli teraz tam nie pójdziesz, śpisz dziś na podłodze – powiedziała Ann.
- Pójdę, nie martw się.
Wyszłam i skierowałam się w stronę pokoju Huncwotów. Powoli dotarłam do drzwi. Zapukałam. Nikt nie odpowiedział. Powtórzyłam pukanie. Znowu brak reakcji. Niepewnie otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się zadziwiający, a zarazem okropny widok. James całował się namiętnie z jakąś blondynką. Wyglądało to tak... Odrażająco. Zamknęłam cicho drzwi. Więc to tak Potter cierpi. Zabawiając się z inną! Świnia! Jak mogłam być taka głupia, myśląc, że Rogacz może coś do mnie czuć... W oczach zebrały mi się łzy. Starałam się jednak nie płakać. Potter nie jest tego wart.
Wróciłam do dormitorium.
- W takim razie śpisz dzisiaj na podłodze – rzekła Ann, gdy mnie ujrzała.
Nie odpowiedziałam.
- Co się stało? – spytała Dorcas, zobaczywszy łzy w moich oczach.
- Mówiłyście, jaka to ja jestem okropna, traktując tak Pottera. Mówiłyście, jak on przeze mnie cierpi. Mówiłyście, że powinnam go przeprosić. Ale jego najwyraźniej to wszystko już nie obchodzi. Chciałam z nim pogadać, naprawdę. Tylko że szanowny pan Potter ma to gdzieś i zabawia się z jakąś pustą blondyną – rzekłam.
Zrezygnowana usiadłam na łóżku. Dziewczyny zaraz znalazły się obok mnie.
- Może da się to jakoś wyjaśnić? – zapytała Dorcas.
- Ciekawe jak? – odpowiedziała pytaniem.
- Był smutny i zły... Może robi to, żeby choć na chwilę zapomnieć?
- Tak, oczywiście. Znowu pokazuje, jaki to on wspaniały, że może mieć każdą. Nie gadajmy o nim, okej?
- Dobrze...
*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*
Następnego dnia Potter traktował mnie jak powietrze. Kompletnie nie zwracał na mnie uwagi. Za to wciąż do widywałam z różnymi dziewczynami. To dobrze... Ale tak dziwnie. No cóż, muszę się przyzwyczaić. Teraz Rogacz się odczepi i wreszcie będę miała spokój. Po lekcjach w drodze do Wielkiej Sali złapał mnie Patrick i koniecznie chciał się umówić na spacer. Zgodziłam się, choć byłam trochę zdziwiona, że tak mu zależy. Myślałam, że to tylko chwilowe...
O umówionej godzinie czekałam na błoniach. Wiał zimny wiatr. Na dworze było ponuro. Na drzewach liście przybierały już jesienne barwy. Niedługo rozpoczyna się sezon quidditcha. Mam nadzieję, że w tym roku również zdobędziemy Puchar. Wkrótce zjawił się Patrick. Jakoś specjalnie nie byłam uszczęśliwiona tym spacerem. Chłopak starał się podtrzymać rozmowę, ale jakoś mu to nie szło. Kiedy zapytał o Pottera, poczułam się bardzo dziwnie.
- Co chcesz wiedzieć? – zapytałam.
- Jak to z wami jest? On się za tobą ugania, stara się o ciebie, a ty wciąż dajesz mu kosza. Chcę tylko wiedzieć, czy on jest dla ciebie kimś ważnym, czy naprawdę go nie lubisz.
Zastanowiłam się nad tym pytaniem. Czemu tak go to interesuje? Przecież nie muszę mu nic mówić.
- Sorry, ale nie sądzę, żeby to była twoja sprawa – powiedziałam.
- Dobra, nie powinienem pytać. A możesz mi tylko powiedzieć, czy coś między wami jest?
- Z Potterem mnie nic nie łączy.
- To dobrze. Ale wiesz, że to wszystko wygląda jakby coś między wami było?
Może to był błąd, ale stwierdziłam, że mogę mu opowiedzieć, co się ostatnio wydarzyło. Wysłuchał mnie cierpliwie. Na jego twarzy pojawiła się... ulga. A może tylko mi się tak zdawało? No nie wiem...
- Wiesz... Myślę, że on się tobą bawi – powiedział.
- Może sprawia mu to przyjemność... Idiota. Ja może tak traktować taką wspaniałą dziewczynę jak ty? – dodał.
- Wspaniałą? Nie, no co ty? Mam dużo wad – zaśmiałam się.
- Jak każdy, ale trzeba umieć sobie z nimi radzić. A co do tego Pottera, to się nim nie przejmuj. Nie jest ciebie wart.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas o różnych sprawach. Patrick był o rok starszy i w tym roku będzie zdawał Owutemy. Trochę dziwiła mnie jego postawa. Niczym się nie martwił, żył chwilą. Ale... Czy miał rację, jeśli chodzi o Jamesa?
Wkrótce poznałam odpowiedź na to pytanie. Potter przez następne kilka dni całkowicie mnie ignorował i spotykał się z różnymi dziewczynami. Ann i Dorcas myliły się, twierdząc, że chłopak przeze mnie cierpi. A Patrick wciąż był przy mnie. Czasem miałam wrażenie, że mnie po prostu śledzi. Zjawiał się zawsze tam, gdzie ja. Niekiedy było to uciążliwe. Ale oprócz tego, był całkiem fajny. Spędzałam z nim dużo czasu. Dziewczyny twierdzą, że powinnam być ostrożna. Nie wiem czemu... Nic mi się przecież nie stanie.
Wracałam właśnie z biblioteki. Chciałam tam znaleźć więcej informacji o Eliksirze Wigoru, jednak chyba będę musiała posłużyć się podręcznikiem. Stanęłam pod drzwiami dormitorium i usłyszałam rozmowę moich przyjaciółek. Coś mnie podkusiło i zaczęłam podsłuchiwać.
- Twierdzi, że teraz jest mu to wszystko obojętne – mówiła Dorcas.
- Tak, jasne... Tylko tak mówi, w rzeczywistości na pewno cierpi – odparła Ann.
- Powiedziałam mu, ze Lily chciała z nim pogadać, ale zobaczyła go z inną, więc dała sobie spokój. Wtedy chyba coś w nim pękło. Może nie jest jeszcze za późno?
- Oni naprawdę powinni porozmawiać. A ten cały Patrick mi się nie podoba. Jest taki beztroski. Ale z tego, co mówiła Lily, wydaje się ok...
- A James? Przecież on ją kocha! Powiedziałam mu też o Patricku. Nie był tym zachwycony. Widać było, że żałował... Obiecał, że postara się to naprawić.
- Oby. Lily chyba niedługo przyjdzie. Lepiej, żeby nie wiedziała, że z nim rozmawiałaś.
No nie! Moje przyjaciółki spiskują przeciwko mnie. Jak Dorcas mogła to zrobić? Dlaczego poszła do Pottera i o wszystkim mu opowiedziała? Teraz on pewnie ma jakąś nadzieję! I znów będzie, że ta zła i niedobra Evans krzywdzi Pottera. O nie! To nie moja wina, że Dorcas naopowiadała mu takie rzeczy. Jednak jestem trochę na nią zła. I jeszcze opowiedziała mu o Patricku. Nie no, po prostu super. Byłam bardzo zła. Po co Dorcas się w to mieszała? Nie chcę mieć nic wspólnego z Potterem. Wszystko skończone.
Ruszyłam w stronę Wielkiej Sali. Nie miałam teraz ochoty na rozmowę z dziewczynami.
- Lily! – usłyszałam wołanie.
Odwróciłam się i ujrzałam Patricka.
- Co się stało? Wyglądasz na wkurzoną... – rzekł.
Opowiedziałam mu całą zaistniałą sytuację. Zrobiło mi się lżej, kiedy mu się wygadałam.
- Ta Dorcas źle zrobiła, ale chciała dobrze. Nie gniewaj się na nią. A Potterem się nie przejmuj. To idiota.
- Wkurza mnie już to wszystko!
- Wiem... To okropne, jak przyjaciele ingerują niepotrzebnie w nasze życie.
- Dokładnie… Ciekawe, czy Potter posłucha Dorcas...
- Naprawdę nie przejmuj się nim. Nie jest ciebie wart.
- Dziękuję... Za to, że jesteś... – przytuliłam się do niego.
Potrzebowałam tego. Bardzo. Nie wiedziałam jednak, że pewien czarnowłosy chłopak wybiegł właśnie zza rogu korytarza i ujrzał swoją ukochaną dziewczynę przytulającą się do innego. Jego serce ścisnął wieki żal. Tak bardzo ją przecież kochał...
***
Na początku przepraszam, ze tak długo nie było notki, ale kompletnie nie miałam weny, co chyba widać po tej notce. Nie jest zbyt dobra. Ale to już Wy oceńcie. A co do szablonu... Niektórym się podoba, a innym nie. Stwierdziłam, że zostawię go na jakiś czas. A później może stworzę coś nowego. :) I dziękuję, za kolejne pojawienie się w Polecanych! Pozdro!