Rzadko dedykuję notki, ale zrobię wyjątek. :) Notka dla Dorotki bo to ona poprosiła mnie o tak długą notę i z myślą o niej ją pisałam. :*
*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*
Dzisiaj wstałam o normalnej porze, pobudziłam dziewczyny, uszykowałam się i wraz z przyjaciółkami poszłam do Wielkiej Sali na śniadanie. Huncwoci, oczywiście bez Jamesa, który mógł wyjść ze Skrzydła Szpitalnego dopiero po południu, już na nas czekali.
- Eee… Dziewczyny… Tak sobie myśleliśmy… Może by tą imprezą zrobić w Pokoju Wspólnym? Potem przenieślibyśmy się do naszego dormitorium… - powiedział Syriusz.
- Dlaczego? – spytała Ann.
- No… Tak chyba będzie lepiej…
- No dobra – zgodziłyśmy się.
Po śniadaniu wszyscy udaliśmy się na lekcje. Zaklęcia, dwie godziny transmutacji, opieka nad magicznymi stworzeniami… Strasznie się na nich nudziłam. Moje myśli krążyły wokół Jamesa i dzisiejszej imprezy. Dopiero na eliksirach było trochę ciekawiej. Kiedy staliśmy pod klasą i czekaliśmy na profesor Kolmy przyszedł jakiś mężczyzna w wieku około pięćdziesięciu lat. Wpuścił nas do klasy. Usiadłam tak jak zwykle z Dorcas.
- Nazywam się Horacy Slughorn i zastępuje na razie profesor Kolmy, która zachorowała. Być może zostanę tu na dłużej. Przejdźmy teraz o sprawdzenia obecności – powiedział nauczyciel.
- Syriusz Black – wyczytał Slughorn.
- Obecny.
- Z tych Blacków? – spytał nauczyciel.
- Tak – odparł chłodno Syriusz.
Profesor Slughorn uśmiechnął się dziwnie po czym dalej sprawdzał obecność. Każdemu zadawał jakieś pytanie.
- Lily Evans.
- Jestem – odpowiedziałam.
- Evans… Nigdy nie słyszałem tego nazwiska… Twoi rodzice to czarodzieje? – zapytał Slughorn.
- Nie. Pochodzę z mugolskiej rodziny – rzekłam.
Nauczyciel obdarzył mnie miłym uśmiechem i kontynuował czytanie listy osób. Następnie oznajmił:
- Na dzisiejszej lekcji zrobimy małą powtórkę z lat wcześniejszych. Chciałbym zobaczyć jaką posiadacie wiedzę z eliksirów.
No i zaczęło się odpytywanie. Ale James ma szczęście, że go tu nie ma… Profesor Slughorn zadawał każdemu po trzy pytania. Syriusz nieźle się wyłożył. Nie znał odpowiedzi na żadne z pytań… Dorcas odpowiedziała na pytanie „Przez jaki czas powinno się ważyć Eliksir Słodkiego Snu”. Ann odpowiedziała na dwa pytania, Katie na jedno, Peter na żadne. Potem przyszła kolej na mnie.
- Panno Evans, proszę mi wymienić składniki Eliksiru Wzrostu – polecił nauczyciel.
Robiliśmy ten eliksir jakiś miesiąc temu. Przypomniałam sobie wszystkie jego składniki i wymieniłam. Następnie Slughorn kazał mi powiedzieć jak się go przygotowuje. Z tym było trochę gorzej, ale jakoś mi się udało. Potem musiałam powiedzieć, co powoduje Eliksir Głośnego Śmiechu. Ale proste…
- Jak sama nazwa wskazuje eliksir ten powoduje bardzo głośny śmiech u osoby, która go wypije. Czas działania eliksiru to jedna godzina. Nie ma skutków ubocznych – wyrecytowałam definicję, której uczyłam się niedawno.
- Bardzo dobrze! Piętnaście punktów dla Gryffindoru!
Wow! Na razie jako jedyna odpowiedziałam na wszystkie trzy pytania. Później profesor Slughorn zapytał Remusa. On również odpowiedział na każde pytanie i zarobił piętnaście punktów dla Gryfonów. Pod koniec lekcji Slughorn powiedział:
- Panie Black, panno Evans, zostańcie proszę po lekcji.
O co mu może chodzić? Wkrótce się dowiem… Po dzwonku wraz z Syriuszem stanęłam przed biurkiem nauczyciela i czekałam na to, co powie.
- Pewnie zastanawiacie się po co was tu zawołałem. Otóż prawdopodobnie, o ile zostanę tu na dłużej, zorganizuję spotkania pewnego klubu. Chciałbym żebyście tam należeli.
- A jaki to klub? – zapytał Syriusz.
- Dowiecie się w swoim czasie. Na razie się nad tym zastanówcie.
Pokiwałam głową i poszłam do dziewczyn.
- Co on od was chciał? – spytała Dorcas.
- Powiedział o jakimś klubie i chce żebyśmy do niego należeli – odparłam.
- Jaki to klub?
- Nie chciał nam powiedzieć. Mamy się nad tym zastanowić.
Udałyśmy się na obiad a potem do Pokoju Wspólnego. Trzeba było go przygotować na imprezę. Przy wejściu powiesiłyśmy wielki transparent z napisem „WITAMY WSPANIAŁEGO SZUKAJĄCEGO”. Chłopaki przynieśli mnóstwo jedzenia (ciekawe skąd…). Byłoby pewnie jeszcze więcej, ale Peter po drodze musiał oczywiście trochę zjeść.
O szesnastej czterdzieści pięć poszłam z Syriuszem i Dorcas do Skrzydła Szpitalnego po Jamesa. Wszystko było już zaplanowane. Z Jamesem wróciliśmy do Wieży Gryfonów. Światło było oczywiście zgaszone. Kiedy weszliśmy do Pokoju Wspólnego, James głupio zapytał:
- A co tu tak ciemno?
Wtedy zapaliło się światło a Gryfoni coś krzyknęli. Nie wiem co, bo fanki Jamesa gdy go zobaczyły zaczęły strasznie głośno piszczeć. Muzyka popłynęła „z nikąd”. Po chwili wiele osób już tańczyło. Ja na razie usiadłam na kanapie. Dor tańczyła już z Syriuszem a Ann z Remusem. Katie przysiadła się do mnie. Siedziałyśmy w milczeniu. Przyznam, że strasznie chciałam zatańczyć z Jamesem. Tylko, że on mnie jeszcze nie poprosił…
Nagle podeszło do nas dwóch chłopaków, Jeden blondyn, drugi brunet. Byli z siódmego roku. Ten brunet zapytał:
- Lily, zatańczysz?
Zdziwiło mnie, że zna moje imię. Blondyn o to samo spytał Katie. Spojrzałyśmy po sobie, wymieniłyśmy spojrzenia i wstałyśmy do chłopaków. Leciała akurat wolna piosenka. Kątem oka zobaczyłam Jamesa. Patrzył na mnie ze zdziwieniem i… zazdrością. HA!!! „Trzeba było mnie poprosić wcześniej” pomyślałam.
- Skąd znasz moje imię? – zapytałam chłopaka, który ze mną tańczył.
- Trudno cię nie znać. Wielka miłość Jamesa Pottera, Lily Evans – odpowiedział uśmiechając się.
- No dobrze, ty znasz moje imię a ja twojego nie.
- No tak, zapomniałem się przedstawić. George McCartney.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Kiedy piosenka się skończyła usiadłam z powrotem na kanapie. Nie na długo, bo przyszedł James i zapytał:
- Zatańczysz?
Wypowiedział to jakimś dziwnym tonem. Chyba jest zazdrosny…
- Dlaczego z nim tańczyłaś? – spytał James podczas tańca.
- Bo mnie poprosił. Oj, nie bądź zazdrosny! – zaśmiałam się i wtuliłam w chłopaka.
James objął mnie mocno. Byłam wtedy chyba najszczęśliwszą osobą na świecie…
Z Jamesem tańczyłam jeszcze bardzo dłuuugo. Po jakiś dwóch godzinach Huncwoci, ja, Dorcas, Ann i Katie poszliśmy do dormitorium chłopaków. Usiadłam na łóżku Jamesa, razem z jego właścicielem i Katie, Dorcas u Syriusza a Ann, Remus i Peter siedzieli na łóżku Blacka.
- Eee… To co robimy? - spytała Dorcas.
- Butelka? – zaproponował James.
- Taa i znowu ją zaczarujecie. Coś innego – odpowiedziałam.
Milczeliśmy przez dłuższą chwilę.
- Już wiem! – zawołała Katie.
- Ma ktoś piłeczkę? – spytała.
Wszyscy spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem.
- Ja mam, a po co? – odrzekł Remus.
- Daj m. – rozkazała Katie.
Remus rzucił jej piłeczkę.
- Dobra, zadaj mi jakieś pytanie. Ja muszę ci szczerze odpowiedzieć. Kapujecie o co chodzi?
- Nie bardzo…
- Remus rzuca mi piłeczkę i zadaje pytanie, na które muszę szczerze odpowiedzieć. Potem ja rzucam ją do kogoś innego, zadaję tej osobie ona mi szczerze odpowiada i tak dalej. Przydałby się fałszoskop... – rzekła dziewczyna.
Remus wyciągnął fałszoskop i powiedział:
- No dobra… Więc… Katie… Twój pierwszy pocałunek.
- Yyy… Nie pamiętam… W drugiej klasie? – odpowiedziała pytaniem Katie Potem ona rzuciła w Syriusza.
- A twój pierwszy pocałunek? – zapytała Syriusz roześmiał się.
- Miałem wtedy trzynaście lat a ona dziesięć - odparł i wyszczerzył zęby.
Potem Syriusz rzucił do Dorcas, ona do niego, on do niej i tak przez kilkanaście minut. Pytali się o ulubiony kolor, napój, jedzenie i tym podobne.
- Nie no, przestańcie. O takie rzeczy możecie się pytać kiedy indziej. Dorcas, rzucaj do kogoś innego – powiedział James.
- Dobra – odparła Dor i rzuciła właśnie do niego.
Później James rzucił do mnie. Mogłam się tego spodziewać…
- Wyjaw swoje trzy sekrety – polecił z dziwnym uśmieszkiem.
- W życiu!
- Lily, musisz…
- Katie, co jeśli nie chcę powiedzieć? – zapytałam przyjaciółkę.
- Wtedy masz jakąś karę… Którą wymyśla ten kto zadał pytanie… - odpowiedziała.
- No więc co by ci tu wymyślić… Na randkę się już zgodziłaś… - mówił Rogacz.
James chwilę się zastanowił i powiedział:
- Już wiem! Będziesz dzisiaj ze mną spała!
- CO?!
- Spokojnie, tylko spała – rzekł James.
- Wrr, no dobra – odparłam.
Dalej nic nie mówiłam. Zamyśliłam się trochę. Jakie są moje trzy sekrety? Chyba o wszystkim mówię przyjaciółkom… Ale Jamesowi nie… Pierwszy moja tajemnica to chyba to, że go kocham… On na razie nie powinien się o tym dowiedzieć…
Po godzinie gry każda z dziewczyna miała karę. I każda taką samą. Dor musiała spać z Syriuszem, Ann z Remusem a Katie… Z Peterem. Ta to ma pecha. Czyżby podobała się Peterowi? Powiedziałam Jamesowi, że pójdę do siebie przebrać się w piżamę i zaraz wrócę.
- O nie, pójdziesz i już nie wrócisz. Idę z tobą – odpowiedział.
Westchnęłam poszłam z Jamesem do mojego dormitorium. Tam wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki, żeby się tam przebrać.
- A nie możesz tutaj? – spytał James z zawodem.
- Chciałbyś… - odparłam i zniknęłam w łazience.
Później wróciliśmy do dormitorium Huncwotów. Byłam zmuszona spać z Jamesem… Nie no, nie jest aż tak źle. Lepiej z Jamesem niż z Peterem. Położyliśmy się razem i powiedziałam:
- James, chcę żebyś wiedział, że śpię z tobą tylko dlatego, bo dostałam taką karę.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. Zupełnie go nie rozumiałam. Pokręciłam głową z powątpieniem, odwróciłam się do niego plecami i postanowiłam, że go trochę powkurzam.
James próbował objąć mnie w pasie. Nie przeszkadzało mi to, ale zgodnie z moim postanowieniem rozkazałam:
- Weź tą rękę.
- Dlaczego?
- Bo tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Mówię, że masz wziąć tę rękę!
James prychnął z oburzeniem, ale zabrał rękę.
~~Po dziesięciu minutach~~
- Lily? – zaczął James
- Co?
- Mogę cię przytulić?
- Nie.
- Proszę…
- Nie.
~~Kolejne dziesięć minut~~
- Lily, no proszę…
„Nie wiedziałam, że on aż tak się liczy z tym czy się zgadzam, czy nie…” pomyślałam
Nie odpowiedziałam.
- Liluś…
- Nie mów do mnie „Liluś” – warknęłam.
Jak wkurzać to na całego.
- Ej, co ci jest? – zapytał James ze zdziwieniem.
- Nic – burknęłam.
- Taa jasne, nic… Jeśli coś źle zrobiłem to przepraszam…
„Ale on się wszystkim przejmuje… Przecież to na żarty…”
- Co mam zrobić, żebyś nie była zła? – spytał.
Odwróciłam się do niego z uśmiechem na twarzy i powiedziałam:
- Wiesz co masz zrobić? Pocałuj mnie…
James spojrzał na mnie z wielkim zdziwieniem, ale spełnił moją prośbę. Pocałunek trwał dość długo i był taaaki wspaniały i przyjemny…
- To teraz mi powiedz, dlaczego się tak zachowywałaś.. – powiedział Rogacz.
„Może się wkurzyć…" pomyślałam.
- No bo… Chciałam cię trochę zdenerwować…
- Osz ty! – James zaczął mnie łaskotać.
- Hahaha! Zostaw! Haha! James, przestań! – próbowałam się bronić.
- Ej, ciszej tam! – zawołał Syriusz z drugiego końca pokoju.
Rogacz przestał mnie łaskotać.
- Idziemy spać? – zapytałam błagalnie.
- Yhy...
Odwróciłam się znów do niego plecami. Chłopak objął mnie w pasie, lecz tym razem nie protestowałam. Po kilkunastu minutach leżenia w milczeniu Rogacz zapytał:
- Lily, a co z naszą randką?
- No, nadal aktualna...
- Może jutro? O dziewiętnastej?
- Ok.
- Czekaj na mnie w Pokoju Wspólnym.
- Dobra.
Nic już nie mówiliśmy.
Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Jutro mam randkę z Jamesem Potterem… To niewiarygodne. Przecież kilka miesięcy temu nienawidziłam go z całego serca… A teraz.. Kocham go… Dobrze, że wtedy dałam mu szansę.
Po kilku minutach już spałam.
***
Na początku przepraszam, że notka dopiero dzisiaj. Skończyłam ją już przedwczoraj, ale dostałam karę i niestety nie mogłam jej przepisać :( Ale chyba wynagrodziłam Wam to długością notki. Zajęła mi ona trochę ponad 4 strony Worda czcionką 10 :D To najdłuższa nota w historii bloga. :D Mam nadzieję, że będzie pod nią dużo komentów. :) Pozdrawiam! :) :*