Następnego dnia z samego rana dopadł mnie Alex przed Wielką Salą i spytał, co postanowiłam. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać, bo zaraz zaczynało się śniadanie, więc umówiłam się z nim o piętnastej na błoniach. Miałam nadzieję, że nie będę żałować mojego wczorajszego postanowienia.
Przed piętnastą po południu wyszłam na błonia. Alex już na mnie czekał. Kiedy mnie zobaczył, podbiegł i wręczył mi śliczną, czerwoną różę.
- Piękna… Dziękuję… - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. Ty jesteś jeszcze piękniejsza – odrzekł.
- Dzięki…
Na chwile zapanowało milczenie.
- Yyy… No więc… - zaczęłam. – Przemyślałam sobie wszystko dokładnie i…
- Lily, ja…
- Mógłbyś mi nie przerywać? No więc przemyślałam sobie wszystko i doszłam do wniosku, że…
- Lily…
- Prosiłam cię o coś. Więc doszłam do wniosku, że…
Cisza. Westchnęłam i powiedziałam:
- Że dam ci jeszcze jedną szansę.
Spojrzałam na niego. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Lily, dzięki. Na pewno już się na mnie nie zawiedziesz – rzekł i przytulił mnie.
- Mam nadzieję… - szepnęłam.
Widać było, że Alex cieszył się, że dałam mu jeszcze jedną szansę. Chyba nie będę tego żałować… Spacerowaliśmy jeszcze z pół godziny i rozmawialiśmy a potem wróciliśmy do zamku i każde z nas poszło w swoją stronę. Tuż przed Pokojem Wspólnym spotkałam Jamesa wychodzącego z niego w podłym nastroju.
- Cześć. Co ty w takim okropnym nastroju? - spytałam.
- Dowiedziałem się właśnie od Dorcas co postanowiłaś w związku z Alexem. Czy tobie odbiło? On ci wyraźnie nie ufa! Myśli, ze jesteś jego własnością! Lily, ja jestem przekonany, że on coś knuje. Nie powinnaś z nim być. Nie ufaj mu!
Stałam i słuchałam tego w milczeniu. James strasznie mnie zdenerwował.
- Koniec! Mam tego dosyć! W ogóle go nie znasz, a oceniasz! Niedawno się pogodziliśmy a ty znów wszystko popsułeś! – zawołałam i go wyminęłam.
Strasznie się na niego wkurzyłam. Znowu o wszystko się czepia. Kretyn. Nie chce żyć w zgodzie to nie. Jego strata. Nie będę się nim przejmować.
*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*
Od tamtych wydarzeń minęły niecałe dwa tygodnie. Między mną i Alexem wszystko układało się dobrze jednak czuło się jakąś pustkę. Nie było tak jak kiedyś. On zachowywał się strasznie dziwnie, często gdzieś znikał. Trochę się o niego martwiłam. Może miał jakiś problem i nie chciał mi powiedzieć? Pytałam go o to, ale zawsze mówił, że wszystko jest ok…
Pewnej soboty po południu byłam umówiona z Alexem a randkę. Cieszyłam się z tego, bo chyba ostatnio zaczęliśmy się od siebie oddalać.
Ubrałam czarną spódnicę za kolana, czerwony top, katanę i buty na obcasie. Włosy rozpuściłam i nałożyłam lekki makijaż. Chyba wyglądałam ładnie…
Umówiliśmy się o siedemnastej. Była szesnasta czterdzieści pięć, więc stwierdziłam, że mogę już iść, najwyżej trochę poczekam. Mieliśmy spotkać się przed salą od eliksirów w lochach. Zdziwiło mnie miejsce, które Alex wybrał na randkę, ale dostosowałam się. Przyszłam i Alex już na mnie czekał.
- Cześć – powiedział, gdy mnie zobaczył.
- Hej – odparłam i podeszłam do niego.
Chciałam go pocałować na powitanie, ale on odwrócił głowę.
- O co ci chodzi? – spytałam zaskoczona.
- O nic. Nie ważne. Idziemy?
Pokiwałam głową. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem. Alex zaprowadził mnie jeszcze niżej do podziemi jakimiś tajnymi schodami. Zaczynałam się trochę bać. Gdzie on mnie prowadzi? Doszliśmy na miejsce po kilku minutach. Schody były bardzo wysokie, na pewno było ich z tysiąc. Pomieszczenie, do którego one prowadziły było dość duże i puste. Stało tam tylko kilka skrzyń.
- To tu? – spytałam swojego chłopaka.
- Tak. Dobrze, że przyszłaś, Evans – usłyszałam głos, który z pewnością nie należał do Alexa.
Przestraszyłam się.
- O co tu chodzi, Alex? – zapytałam.
Nie odpowiedział. Zamiast tego zza skrzyń wyszło sześciu chłopaków. Wszyscy byli Ślizgonami. Niektórych znałam z widzenia, ale trzech z nich dało się szczególnie we znaki Huncwotom.
- Zaraz się dowiesz, Evans – odezwał się jeden z nich.
Bardzo się już bałam. Spojrzałam na Alexa, ale on był całkiem obojętny. Jeden chłopak pociągnął mnie na środek pomieszczenia i powiedział:
- Pewnie chciałabyś wiedzieć, dlaczego tu jesteś. Otóż zaraz się dowiesz. Wszystko dzięki twojemu chłopakowi. Chodził z tobą, bo my mu kazaliśmy. Miał cię do nas przyprowadzić. Dziwię się tylko dlaczego zrobił to tak późno, ale dobrze, że w ogóle tu jesteś. Jesteś szlamą. Ale bardzo utalentowaną szlamą. To trzeba przyznać. Dlatego jesteś nam potrzebna. Szlamy nikt by nie podejrzewał o szpiegowanie. Masz szpiegować dla nas twoich przyjaciół i niektórych innych Gryfonów. Chcemy się dowiedzieć czy nie wiedzą o pewnych planach, które wejdą w życie za parę lat. Dość dużo ci teraz powiedzieliśmy. Każdą rzecz, o której się dowiesz, masz przekazywać któremuś z nas. Pasuje? Zgadzasz się?
- Czy się zgadzam? Mam szpiegować moich przyjaciół dla was? W życiu się na to nie zgodzę! – zawołałam.
- Nie? Zastanów się dobrze, bo możesz tego żałować.
- Nie i koniec! A teraz żegnam! – skierowałam się w stronę drzwi, ale zamiast nich zobaczy łam pustą ścianę.
Wiedziałam, że znajduję się w pułapce.
- Nie wyjdziesz stąd. Będziesz robić to, co od ciebie chcemy. Zrozumiałaś?
- Spadaj! Nie będziesz mi rozkazywać!
Zamiast odpowiedzi poczułam jak uderza we mnie zaklęcie, które sprawiło, że upadłam na podłogę. Nie miałam siły się podnieść, bo wszystko mnie bolało.
- Dajcie mi spokój! – krzyknęłam.
- Mówiłem , że będziesz żałować swojej decyzji – warknął Ślizgon.
Popatrzyłam na Alexa, ale ten stał w milczeniu. Poczułam kolejne uderzenia zaklęć. Nie miałam przy sobie różdżki, bo zostawiłam ją w dormitorium. Czemu ja jej nie wzięłam? Bardzo by się przydała…
Zaklęcia wciąż leciały w moją stronę, a ja byłam coraz bardziej wykończona.
- Alex, pomóż mi! – krzyknęłam, choć nie liczyłam na to, ze zareaguje.
Nie miałam już kompletnie sił. Nagle poczułam potworny ból w całym ciele, który po chwili ustał. Usłyszałam jakiś krzyk. To chyba Alex, nie byłam pewna. W tamtej chwili pragnęłam po prostu umrzeć, nie czuć już bólu, chciałam, żeby ten koszmar się skończył. Katie miała rację. James też. Nie powinnam była ufać Alexowi. Znów trafiło we mnie zaklęcie. Zemdlałam. Pamiętam tylko, że obudziłam się zupełnie nie wiedząc, gdzie się znajduję.
***
Hej. Przepraszam, że notka pojawia się dopiero teraz, ale wcześniej nie chciało mi się jej przepisywać. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, choć dla mnie nie jest najlepsza. Przepraszam też za jakiekolwiek literówki, ale strasznie się śpieszyłam. Pozdrawiam wszystkich!!