- Tylko nie pisz, że ja też przyjadę.
– James ostrzegł Syriusza, kiedy ten pisał list do Lily.
- A to niby
czemu?
- Wolę, żeby
miała niespodziankę – mruknął James.
Syriusz
pokręcił głową, ale zastosował się do prośby Jamesa.
Tymczasem
Rogacz znowu się rozmarzył. Wiedział, że nie powinien się zachowywać tak, jakby
już odzyskał Lily. W głębi duszy czuł, że wszystko może pójść nie tak. Ale
odrzucał od siebie tę myśl i nastawiał się na pełen sukces. Odkąd tylko
postanowił, że do niej jedzie, dobry humor go nie opuszczał. Był pewien, że
podjął właściwą decyzję. Bał się jedynie, że ona będzie na niego wściekła i
trzaśnie mu drzwiami przed nosem.
- Się
dziewczyna zdziwi, jak cię zobaczy… - powiedział Syriusz.
Black nie miał
pojęcia, jak Evans mogłaby zareagować na wizytę Pottera. Podejrzewał, że się
ucieszy, ale który chłopak tak naprawdę umiałby przewidzieć reakcję dziewczyny?
Miał nadzieję, że jego kumpel się nie zawiedzie, bo wreszcie zaczął zachowywać
się normalnie. I wołał, żeby tak pozostało.
Co te
dziewczyny potrafią zrobić z człowiekiem, pomyślał Łapa. I od razu przypomniał
sobie o Dorcas, o tym, że ją niedługo zobaczy. Nie oszalał na jej punkcie tak
jak James na punkcie Lily, ale zależało mu na niej. Stało się to, co się stało,
rozstali się, ale nigdy o niej całkowicie nie zapomniał, chociaż tego nie
pokazywał.
- To o której
jutro? - spytał James z entuzjazmem.
- Chyba kolo
dziesiątej będzie akurat. Idziemy zagrać w quidditcha?
- Zaraz do
ciebie dołączę – odparł.