Przebudziłam
się gwałtownie i od razu usiadłam. Oddychałam szybko, jakbym właśnie przebiegła
kilka kilometrów. Nie pamiętałam, co mnie obudziło, widocznie był to jakiś sen,
który już zdążył się ulotnić z mojej głowy. Za oknem było ciemno, trwała
jeszcze noc. Niespodziewanie Dott wskoczyła na moje kolana. Kochana kotka, ona
zawsze wiedziała, kiedy jej potrzebuję. Zaczęłam gładzić ją po pyszczku i
natychmiast wróciły do mnie wspomnienia z dnia, w którym ją dostałam. Dott była
prezentem od Jamesa…
Twarz
chłopaka od razu stanęła mi przed oczami. Jego uśmiech, orzechowe oczy,
rozwichrzone włosy. Tęskniłam za nim bardzo. Byłam wściekła na siebie, że przez
moje niezdecydowanie i ociąganie się zmarnowałam szansę na… No właśnie, na co?
Na związek? Tak, dokładnie. Teraz już wiedziałam, że do Jamesa czuję o wiele
więcej niż do zwykłego przyjaciela. On był zawsze przy mnie, nawet gdy tego nie
chciałam. Na każdych wakacjach dostawałam od niego listy, z wyjątkiem tych.
Byłam tak bardzo przyzwyczajona do jego obecności, że dopiero teraz, kiedy
zniknął z mojego życia, odczułam jego stratę. Nie wiedziałam, co mogłabym
zrobić, żeby ta sytuacja uległa zmianie. List? Nie. Niby co miałam mu napisać?
Nie potrafiłam nawet w głowie ubrać w słowa tego, co chciałam mu powiedzieć.
Zresztą, on na pewno nie chciał o mnie słyszeć.
Dott
miauknęła przeciągle i zeskoczył z łóżka. Widocznie zaczęło jej już być
niewygodnie. Uznałam, że najwyższa pora ponownie iść spać. Gdy jednak tak
leżałam, wciąż myślałam o Jamesie i o tym, jak byłoby cudownie, gdybym mogła
się do niego przytulić…
Nazajutrz
postanowiłam wybrać się do mamy do szpitala. Tata był w pracy, musiałam więc
udać się tam na pieszo. Nie był to jednak problem, gdyż pogoda była bardzo
przyjemna, świeciło Słońce i wiał lekki wiatr. Po drodze spotkałam Toma, który
właśnie wracał do domu. Zrezygnował jednak z tego i ruszył ze mną w stronę
szpitala.
Na
początku wciąż miałam wątpliwości, czy na pewno dobrze zrobiłam, wyjawiając mu
swój największy sekret. Chłopak nie wracał do tematu związanego z czarami, więc
uznałam, że albo uznał mnie za wariatkę, albo we wszystko uwierzył.
Wkrótce
później okazało się, że moja druga hipoteza była właściwa.
-
Lily, a nie możemy jakoś dolecieć do tego szpitala? Albo mogłabyś nas przenieść
tam jakimś zaklęciem… Trochę to jednak daleko.
Roześmiałam
się.
-
Niestety nie mogę, dopiero za kilka miesięcy będę mogła się teleportować.
-
Wow, naprawdę? Taka prawdziwa teleportacja? Jak w filmach?
-
Dokładnie taka sama. Można też zabierać innych ludzi ze sobą, ale wtedy jest to
trudniejsze.
-
Ekstra! Za rok na wakacjach będziesz w takim razie moim prywatnym
przewoźnikiem.
-
Haha, jasne, nie ma sprawy.
-
A wtedy jak widziałem ciebie z tym chłopakiem, który nagle zniknął na ulicy… To
on też się teleportował?
-
Nie, wtedy wsiadał do Błędnego Rycerza – wyjaśniłam, jednak Tom nadal nie
wiedział, o czym mówię.
-
To taki magiczny autobus, który nas może zawozić w każde miejsce. Niewidoczny
dla mugoli.
-
Czyli takich jak ja?
-
Tak. Ale Tom, proszę, nie mów nikomu o tym wszystkim. Nikt nie może się
dowiedzieć, nawet ty o tym nie powinieneś wiedzieć.
-
Nikomu nie powiem. Wciąż mam problem, żeby to wszystko pojąć… Musisz mi jeszcze
dużo opowiedzieć!
Szliśmy
więc powoli i cierpliwie odpowiadałam na jego pytania dotyczące Hogwartu i
innych magicznych spraw. Uważałam jednak, by nie powiedzieć za dużo. Chociaż
teraz i tak nie miało to już większego znaczenie. I tak przecież się już
wygadałam. Będąc niedaleko szpitala, zatrzymałam się nagle. Kilkanaście metrów
przed nami przeszedł szybko jakiś chłopak z burzą czarnych włosów. Przez kilka
sekund byłam pewna że to James, jednak gdy ten przypadkowo odwrócił głowę w
moja stronę, wiedziałam, że to tylko złudzenie.
-
Co jest? – spytał szybko Tom i podążył za moim spojrzeniem.
- Wydawało
mi się tylko, że kogoś widziałam. Chodźmy dalej.
Przez
chwilę panowała nieprzyjemna cisza. Moja reakcja na nieznajomego chłopaka
upewniła mnie tylko w tym, do czego doszłam w nocy. Tęskniłam za Potterem i to
bardzo.
-
Lily, nie chciałbym się wtrącać. Ale mogę cię o coś spytać?
Przytaknęłam.
-
Chodzi o tego Jamesa, nie? Widziałem przed chwilą twoją reakcję i tak o nim
pomyślałem.
-
Dlaczego właśnie o nim pomyślałeś?
-
No cóż. Pamiętam cię, jaka byłaś rok temu. I teraz jesteś całkiem inna, taka
przygaszona. Poza tym na początku cię o niego spytałem, pamiętasz? I wtedy
jakoś też mnie zbyłaś.
-
Chyba za dobrze mnie znasz – przyznałam.
-
Po prostu wyciągam wnioski z tego, co widzę – odparł.
-
Pokłóciliśmy się pod koniec roku szkolnego. I do tego czasu nie mam z nim
kontaktu – wyznałam. Postanowiłam, że już więcej nie powiem, tyle wystarczy.
-
To bardzo długo – powiedział.
Tak,
długo. Była już druga połowa lipca, a zatem jeszcze trochę ponad miesiąc i
znowu, po raz ostatni, pojadę do Hogwartu.
Na
szczęście dotarliśmy do szpitala i nie musiałam kontynuować tego nieprzyjemnego
tematu. Tom stwierdził, że poczeka na mnie na dworze. Ja natomiast ruszyłam na
drugie piętro, gdzie leżała moja mama.
Po drodze spotkałam lekarza prowadzącego. Skorzystałam więc z okazji i
spróbowałam się dowiedzieć czegoś nowego. Okazało się, że mama czuje się o
wiele lepiej. Nie był już żadnego stanu zagrożenia. Potrzebny był jej
odpoczynek. Lekarz powiedział, że za kilka dni będzie mogła wrócić do domu,
gdyż chcą mieć pewność, że nie będzie już żadnych problemów.
Ucieszyłam
się bardzo. Przynajmniej jedna sprawa uległa poprawie! Z szerokim uśmiechem
poszłam do mamy, która także była bardzo zadowolona z tych informacji.
Spędziłam u niej około pół godziny, ponieważ zaraz miała jechać na badania, a
na mnie zresztą czekał Tom.
Wróciwszy do domu, zauważyłam sową siedzącą za oknem. Miała ze sobą list od
Dorcas, jak się potem dowiedziałam. Dziewczyna napisała, że już wróciła do
domu. Wpadłam na pomysł, żeby zaprosić ją do domu chociaż na jeden dzień,
dopóki mama nie wróci ze szpitala, bo wtedy będzie potrzebowała dużo spokoju.
Napisałam także do Syriusza, żeby wpadł do mnie w tym samym dniu. Z listu
Dorcas wywnioskowałam, że chciałaby się z nim zobaczyć, mimo że nie powiedziała
tego dosłownie.
***
Syriusz zauważył dużą zmianę w zachowaniu swojego przyjaciela. Teraz Black był
pewien, że James przez ten cały czas udawał, że Lily kompletnie go nie
obchodzi. Nie poruszył jednak tego tematu, zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
Kiedy dostał list od Evans, w którym dziewczyna zapraszała go na jeden dzień do
siebie, postanowił pojechać. I może James by się z nim zabrał? Lily napisała,
że będzie też Dorcas, co Syriuszowi bardzo się spodobało.
-
Pojutrze jadę do Lily – oznajmił. – Napisała, że będzie u niej też Dorcas i
może ktoś jeszcze przyjedzie.
James
przestał przewracać kartki w czasopiśmie i spojrzał na niego.
-
No to super – mruknął obojętnym tonem.
Tak
naprawdę to poczuł złość, że to nie to niego pisze Lily. Ale co się dziwić? Nie
mógł za to winić nikogo innego, tylko siebie. Odłożył gazetę na bok i
zmarkotniał.
-
Jedziesz też? – spytał niespodziewanie Syriusz.
-
Co? Że niby do Lily mam jechać?
-
No, właśnie tak.
-
Przestań, ona na pewno nie chce mnie widzieć. Po co jej psuć wakacje?
-
No a ty nie chcesz się z nią zobaczyć?
Syriusz
pomyślał, że niedługo będzie mógł wystąpić w jakimś programie rozrywkowym jako
swatka. Jak tak dalej pójdzie, to nabierze sporo wprawy w przekonywaniu ludzi
do siebie. Miał tylko nadzieję, że tym razem uda mu się ich pogodzić, tylko
tak, żeby oni nie zauważyli jego ingerencji.
Kto
by pomyślał, że on, Syriusz Black, będzie się właśnie tym zajmował?
James
wzruszył ramionami nie odpowiedział.
-
Boże, ale z was dzieci. Zamiast podać sobie rączki i się przeprosić, to wolicie
się ukrywać. Bardzo mądrze.
-
A od kiedy ciebie wzięło na swatanie?
Łapa
wywrócił oczami.
-
Po prostu proponuję ci wyjazd. Zrobisz, co będziesz chciał.
-
Jasne.
James
zamyślił się. Byłoby cudownie, gdyby mógł ją zobaczyć. Tęsknił za nią coraz
bardziej i wciąż myślał o tym, co zrobić, żeby się z nią pogodzić. Nie było to
jednak łatwe, bo nawet nie wiedział, czy ona chce tego samego. Pewnie nie,
pomyślał. Nigdy nie chciała niczego więcej niż przyjaźni, więc dlaczego teraz
miałoby się to zmienić?
-
Ej, Syriusz… - zaczął niepewnie.
-
No?
-
Co u niej? – zapytał.
-
Teraz dobrze. Wcześniej jej matka trafiła do szpitala i Lily się strasznie
martwiła, ale teraz już jest w porządku.
To
Syriusz o tym wiedział, nie on! James ponownie poczuł złość na siebie, na to,
co zrobił w czerwcu. Powtarzał jej przecież, że w każdej sytuacji będzie mogła
na niego liczyć, a kiedy Lily naprawdę potrzebowała przyjaciela, nie zwróciła
się z tym do niego. Chciał być przy niej i pomóc jej, a nie miał ku temu
najmniejszej szansy.
-
Cholera, jestem idiotą – mruknął.
-
No, nie przeczę – uśmiechnął się Black. – Ale jeszcze możesz coś z tym zrobić.
Idę na obiad, twoja mama nas przed chwilą wołała.
-
Dobra, zaraz przyjdę – powiedział James.
Kiedy
drzwi się zamknęły, Rogacza ogarnął smutek. Każda myśl o Lily wywoływała w nim
ból, a jednocześnie coraz bardziej go do niej przyciągała. Musiał odzyskać z
nią kontakt, nawet jeśli miałoby to wyglądać tak jak wcześniej. Przyjaźń lepsza
niż nic.
Sięgnął
szybko po puste kartki i pióro, chcąc do niej napisać. Siedział nad pustą
stroną kilka minut. Nie miał pojęcia jak zacząć ani co dalej pisać. Nie, list
nie wchodził w grę. Musiał się z nią zobaczyć.
W
mgnieniu oka podjął decyzję. Zbiegł na dół i zanim usiadł przy stole, rzucił do
Syriusza:
-
Jadę z tobą.
***
Niestety
krótko, w dodatku po tak długiej przerwie. Postanowiłam jednak, że do czasu
mojego wyjazdu (czyli do 14 lipca) będę dodawać notki co tydzień. ;) Będzie
przynajmniej dużo czasu na pisanie. :) Tak więc powinny się pojawić 3 notki do
tego dnia, a potem się zobaczy. Będą mniej więcej tej długości co ta, bo lepiej
chyba częściej a krócej, nie? ;)
Życzę
Wam wszystkim udanych wakacji, mimo że tak naprawdę zaczną się dopiero za 5
dni. ;) Pozdrowienia. :)
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!Świetne, świetne, świetne!
OdpowiedzUsuńJest !!!Notka jak zwykle cÓÓÓdna !czekam na następną !
OdpowiedzUsuńHa, (prawie) pierwszaa.! ;PNiesamowite, nie mogę się doczekać spotkania Lily z Jamesem. Świetnie opisałaś to, jak Lilka myślała o nim w nocy. Tak za nim tęskni, i on za nią... mam nadzieję, że w końcu się pogodzą. Syriusz-swatka. Myślałby kto. ;D Całe szczęście, że z mamą Lily wszystko w porządku. I fajnie że Dorcas przyjeżdża ;]A tak wgle to ja też wyjeżdżam 14 lipca ;) Nawzajem co do tych wakacji ;)Pozdr.;**
OdpowiedzUsuńOch...krótko, ale w końcu coś zaczęło się dziać. Podobał mi się ten rozdział, chociaż był krótki. Dobrze, że kolejna notka będzie za tydzień. Nie wiem, czy byłaś na moim blogu. jak nie to zapraszam na www.lilka--rogacz.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńno przerewelacyjnie.http://pamietnik-lily-evan.blog.onet.pl/ zapraszam do siebie i oczywiście czekam na następną. : )
OdpowiedzUsuńSuper :) Jak fajnie, że teraz notki będą częściej ;)
OdpowiedzUsuńSuper ;**
OdpowiedzUsuńJest!!!!!!!!!!!Boże, dziewczyno, nareszcie dodałaś notkę! Ciekawe jak zareaguję Lily gdy zobaczy Jamesa? I te trzy notki w ciągu 31 dni! super!
OdpowiedzUsuńNARESZCIE NOWA NOTKA!!!!!!!!!!!!!!! Nie mogłam się już doczekać:)Proszę, niech Lily i James się pogodzą:) Piszesz po prostu genialnie, ja chcę już nowy rozdział!!!!!!!Mój blog: http://dalsze-losy-zmierzch-renesmee.blog.onet.pl/Polecam:)
OdpowiedzUsuńJej, szkoda że jeszcze nie napisałaś jak on tam pojechał ; ) . Ale i tak fajnie i się cieszę że coś w ogóle jest ; ). Czekam na następną notke ; D.
OdpowiedzUsuńSuper notka :)Niech sie oni pogodzą !!!!!
OdpowiedzUsuńGeeniaaaalneee! Następną napisz jak najszybciej bo się nie mogę doczekać!! ;**
OdpowiedzUsuńBrawo dla Jamesa, który w końcu zmądrzał! Yeah! Zaczyna się robić coraz ciekawiej.Mówiłam już kiedyś, że uwielbiam Syriusza. Boski jest. Muah;** HahahaxdI notki będą częściej. Pewnie, że lepiej częściej nawet jeśli będą krótsze. Właściwie to ich długość nie jest wcale tak przerażająca. Jest ok. ;));**PS: Trochę pogmatwane to wszystko, ale mam wybitnie dobry humor. Przepraszam ;))
OdpowiedzUsuńJak słodko! :D Już nie mogę się doczekać spotkania Lily i Jamesa :D Już nawet ruda za nim tęskni, to może nawet rzuci mu się w ramiona! :D Ahhh :) Czekam na kolejną część Twojej opowieści! :)
OdpowiedzUsuńjeju jak ja uwielbiam te opowiadania!!! już nie mogę się doczekaś kolejnej notki!!! Jesteś świetna!!!
OdpowiedzUsuńha <3 myślałam, że już nigdy się nie doczekam :)krótko, krótko jak dla mnie, ale za to ogromnie się cieszę, że teraz będą co tydzień, och tak się nie mogę doczekać! A tego Pottera to zabiję dosłownie (choć nadal uważam, że jest uroczy ;) ) Już dawno temu powinien do niej napisać, albo ona do niego...och, czy to ważne? W każdym razie fajnie by było gdyby oni już się pogodzili, bo szczerze nie mogę się tego doczekać! Syriusz w roli starszego brata? ekstra! ;Dwiesz, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;) Nelka_awww.oczami-czarownicy.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńJestem miło zdziwiona, notka tak, jak zapowiedziałaś, pojawiła się 20 czerwca. Czas już najwyższy, żeby tych dwoje wreszcie się ze sobą pogodziło i byli dla siebie kimś znacznie wiecej niż przyjaciele.Lepiej krócej i w mniejszych odstępach - całkowicie się z tym zgadzam;)
OdpowiedzUsuńSuper, że w końcu NN!!! Niech oni w końcu się pogodzą! lepsze krótsze a częściej zdecydowanie. zapraszam do siebie. www.relia-black.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńWiem, że pisałaś, że następne notki będą krótkie, ale chyba z okazji wizyty Jamesa u Lily będzie trochę dłuższa, co nie? ;)Bardzo tęsknię za wybrykami Huncwotów w Hogwarcie, świetne były te, które opisałaś na piątym roku... I za Snapem także.Coś mało wieści od Petunii, nie zakochała się może w jakimś młodym Vernonie Dursleyu? ;)Nie mogę się doczekać, chyba przeczytam tego bloga od początku jeszcze raz :)Pozdrowienia i radosnych wakacji, pełnych śmiechu i magii Ewelinie oraz wszystkim Czytelniczkom :)
OdpowiedzUsuńświetna nota...Wejdż na mojego bloga....www.evans-lily-historia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMasz już dość bezpodstawnej krytyki? Wkurza cię, że oceniające jadą po tobie bez żadnego uzasadnienia? Wolisz rad zamiast ataków? Jeśli tak, to zapraszam do Hurtowni Ocen, gdzie spotka cię SPRAWIEDLIWA ocena. Krytyka? Owszem, ale uzasadniona. A może chcesz dołączyć do ekipy oceniającej? Tak? To wpadnij na hurtownia-ocen.blog.onet.pl gdzie znajdziesz wszystkie potrzebne informacje do zgłoszenia się do naboru oraz oceny.przepraszam za spam, Irytek. [hurtownia-ocen]
OdpowiedzUsuńAAAAAAA ale super :)myślę że się pogodzą :)rozdział długi i ciekawy ;]pozrawiam i czekam na nextta zwariowana
OdpowiedzUsuńbłagam, pisz dalej! Ty masz talent! Już się nie mogę doczekać ich spotkania...
OdpowiedzUsuńPiszesz jaz zwykle SUPER. Już nie mogę się doczekać następnej noty! Miłych i Udanych wakacji!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAaaaaa! Normalnie sztuką jest nie płakać podczas czytania tej notki... szczególnie polecam robienie sobie przerw (w moim wypadku- na rzecz nauki ;]) i czytanie czterech notek pod rząd. Prawdziwa 'uczta' szczęścia, smutku, żalu... nawet nie wiem, jak Ci dziękować za to, że chce Ci się wstawiać te notki. Uwielbiam Twój sposób pisania, mogłabym czytać tego bloga na okrągło. P.S. Wiedziałam wiedziałam wiedziałam. Oni się zejdą. Są tacy piękni ;)
OdpowiedzUsuńBiedny James! Biedna Lily! :PMam nadzieję, że ani jadno ani drugie nie jest aż tak upartę i w następnej notce się pogodzą! ;DSyriusz swatka? Dobre ;DDp.s. zapraszam do mnie www.przygody-rudej.evans.blog.onet.plWejdź jak będziesz miała chwilę ;)
OdpowiedzUsuń"Szukasz szablonu na swojego bloga? U nas go znajdziesz!"Dnia 28 czerwca 2010 r została otwarta nowa szabloniarnia GOODS! Dopiero zaczynamy, pojawił się pierwszy szablon. Jeśli chcesz zamówić profesjonalny szablon - napisz.Ruszył także nabór. Zapraszamy![goods.blog.onet.pl]Przperaszamy za SPAM.
OdpowiedzUsuńjejku jest cudowne! ale się pogodzą nie? zapomną o tym co było, zaczną od nowa, będą razem? ;D [xlicealistka]
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój blog już bardzo dawno, ale skończyłam go czytać dopiero dziś, przed chwilą. I pierwsze, co chcę Ci powiedzieć to to, że gratuluję ci tak długiego stażu! Tyle notek i około 5 lat z blogiem wymagają tylko podziwu!A co do samych rozdziałów: jestem pod ogromnym wrażeniem wyobraźni. Zdarzały się błędy, ale każdemu to grozi. Mimo to blog nie narzeka na brak atrakcji i niespodzianek. Chociażby ta kłótnia Lily i Jamesa. Kto by się domyślał? Nie ja. Po tej nocy w Zakazanym Lesie mogłam się spodziewać, że wreszcie zostaną parą. Już się pogłębiłam w marzeniach i rozmyślaniach, jak fajnie byłoby mieć takiego Jamesa a tu zaskok. Pokłócili się jak dwoje zwaśnionych sąsiadów. Jakby mój mi tak zrobił, to bym w twarz trzasnęła i cześć! Ale jednak James coś czuje i mam nadzieję, że się szybko pogodzą, bo według książki Potter i Evans zaczęli ze sobą chodzić pod koniec szóstej klasy, jeżeli dobrze pamiętam, ale to w końcu Twoje opowiadanie i możesz zmieniać niektóre fakty.No to teraz na koniec chciałam cię zaprosić do mnie na www.codziennosc-huncwotow.blog.onet.pl. Oczywiście jesteś już tam w linkach ;).
OdpowiedzUsuńWRITE BACK!!! O której będzie notka?
OdpowiedzUsuńNotka wspaniała! Opisałaś to tak, że poczułam się chwilami jakbym tam była i czuła to, co te postacie :)Pozdrawiam![diary-rudej]
OdpowiedzUsuńDajcie mi chwilę, dopiero wróciłam ;p Muszę ją jeszcze dokończyć. ;p Dziś na pewno się pojawi. :)
OdpowiedzUsuńO tak!Brawo James. :) Nie rozpisuję się nawet, bo koniecznie muszę przeczytać już następną notkę ; D
OdpowiedzUsuńal mi ulżyło, jak powiedział, że pojedzie :)) masz świetny blog, życze weny :D i dzięki za komentarz ;)
OdpowiedzUsuń