13 kwietnia 2005

W expresie Londyn-Hogwart

     Obudziłam się dzisiaj bardzo wcześnie, a mianowicie o piątej. Dzisiaj wyjeżdżam do Hogwartu i mam tę podróż spędzić z Huncwotami. Jak ja z nimi wytrzymam, sama nie wiem. Och, trzeba się wziąć w garść. W końcu to tylko kilka godzin. Zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam załatwiłam wszystkie poranne czynności i poszłam do swojego pokoju, bo nie chciałam budzić tak wcześnie rodziców. Postanowiłam trochę poczytać. W końcu była szósta czterdzieści.
"No, chyba najwyższy czas zejść na dół." -  pomyślałam
Mama była smutna, tata też, a Petunia bardzo szczęśliwa. Wiedziałam dlaczego: cieszyła się, bo wyjeżdżam. Powiedziałam „Dzień dobry” i zajęłam swoje zwykłe miejsce. Mama od razu zaczęła mi dawać dobre rady typu: „ Uważaj na siebie, kochanie” i „Słuchaj nauczycieli, Lily”
- Dobrze, mamo – powiedziałam znudzonym tonem.
Do końca śniadania dowiedziałam się, że tak jak zwykle wyjeżdżamy o dziewiątej trzydzieści. Tak więc pojechaliśmy.  Nareszcie jadę do domu .
Gdy dojechaliśmy na dworzec King’s Cross, była dziesiąta trzydzieści. Doszliśmy do barierki między peronami dziewiątym i dziesiątym. Pożegnałam się z rodzicami  i przeszłam do świata magii. Wsiadłam do pociągu i od razu zobaczyłam Ann targającą swój kufer. Pobiegłam do niej tak szybko, jak mi na to pozwalał mój bagaż.
- Ann! – krzyknęłam.
- Lily, jak się cieszę, że cię widzę! - powiedziała Ann.
- Ja też – odparłam z uśmiechem.
- No, muszę iść do przedziału dla prefektów. Zobaczymy się później - dodałam.  
Przed przedziałem spotkałam Remusa, więc razem weszliśmy do środka. Po niecałej godzinie mogliśmy wreszcie wyjść. Po kilku minutach znaleźliśmy resztę. Weszliśmy i na powitanie usłyszałam:
- Lily, tak się cieszę że cię widzę.
- Ale ja się nie cieszę, że cię widzę, Potter – warknęłam.
Przywitałam się i usiadłam, a Syriusz od razu powiedział:
- Gramy w butelkę?
- A na co?
- Hmmm… Pytania lub wyzwania? – zapytał Syriusz.
- Dobra – powiedziałam.
Byłam szczęśliwa, że nie gramy na całusy. Reszta też się zgodziła.
- Ale mówmy prawdę. Przydałby się fałszoskop, ma go ktoś? – zapytał Potter.
- Ja mam  – odrzekł Remus.
Tak więc zaczęliśmy grać. Pierwszy kręcił Syriusz. Wypadło na Petera.
- Peter, pytanie czy wyzwanie?
- Eee, pytanie.
- Czy miałeś już jakąś dziewczynę i jeśli tak to ile z nią byłeś?
- Eee… No… Tak.  Jedną godzinę. – wymamrotał.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Teraz ja kręcę – powiedział zawstydzony Peter, chcąc przerwać nasz śmiech.
Wylosował Dorcas.
- Dorcas, co wybierasz?
- Pytanie.
- Ilu miałaś już chłopaków?
- Dwóch.
- Aha - inteligentna odpowiedź Glizdogona.
Dorcas zakręciła i wypadło na Jamesa.
- Pytanie czy wyzwanie?
- No dobra, hmmm… Ile miałeś już dziewczyn?
- Poczekaj chwilę – powiedział James i zaczął liczyć.
- Dziewięć – oznajmił po chwili.
Nie wiem dlaczego, ale poczułam lekkie ukłucie zazdrości, gdy to powiedział. Teraz kręcił James. Wypadło na mnie. 
- Och, nie! – jęknęłam.
- Co wybierasz, Liluś? – zapytał mnie Potter z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Po pierwsze to nie mów do mnie „Liluś”, a po drugie to daj mi się zastanowić.
 Pomyślałam że jak wybiorę wyzwanie to Potter będzie kazał mi umówić się z nim itp. Z drugiej strony, jak wybiorę pytanie to zapyta, czy on mi się podoba albo coś w tym stylu.
- Dobra, niech będzie pytanie.
- No więc, czy według ciebie jestem przystojny?
- Tak - odpowiedziałam, lecz widząc uśmiech na jego twarzy dodałam:
- Jesteś przystojny, ale rozumu to nie masz za grosz, więc nie ciesz się za bardzo.
James jednak nie przestał się uśmiechać. Zlekceważyłam to i zakręciłam butelką. Wypadło na Remusa.
- Co wybierasz?
- No, niech będzie pytanie.
Doskonale wiedziałam, o co mam go zapytać. Remus podobał się Ann. Ann nie wiedziała, czy ona mu też, więc poprosiła mnie kiedyś, żebym jak będziemy grać w butelkę, zapytała się o następującą rzecz:
- Która dziewczyna podoba ci się najbardziej?
- Eee… No więc… Eee… - Remus zrobił się cały czerwony i zaczął się jąkać.
- No dalej stary, mów – zachęcił go James.
- Ann – mruknął i zrobił się jeszcze bardziej czerwony, o ile to możliwe. Spojrzałam na Ann i zobaczyłam na jej ustach lekki uśmiech a w oczach wielkie szczęście.
- Wow, nic nie mówiłeś – powiedział Syriusz.
Graliśmy w butelkę jeszcze ze dwie godziny. Potem pojawiła się pani z wózkiem i kupiliśmy sobie mnóstwo słodyczy. Później postanowiliśmy, że znowu zagramy w butelkę tyle, że na pocałunki. Nie byłam za bardzo zadowolona z tego faktu.
- Okej, to ja pierwszy – odezwał się Remus.
- Peter i Dorcas.
Dorcas nie wyglądała na zadowoloną. Powoli zbliżyli się do siebie i pocałowali. Trwało to bardzo krótko. Gdy się odkleili, Dorcas miała wyraz obrzydzenia na twarzy. Wcale się jaj nie dziwię...
- Remus i Ann.
Ann była bardzo szczęśliwa, gdy zbliżali się do siebie. Gdy przestali się całować, widać było w oczach Ann wielkie szczęście.
- James i… Lily – powiedziała Syriusz z uśmiechem.
- Co? Nie błagam…  - jęczałam.
- Musisz – powiedział bardzo zadowolony James.
Na nic zdały się moje jęki. Musiałam się z nim pocałować i kropka. Przynajmniej tak uważali inni. Powoli zbliżyliśmy się do siebie. Czułam jego ciepły oddech. Widziałam w jego oczach wielkie szczęście, a on w moich wściekłość. Nasze usta zetknęły się. Wielka fala gorąca mnie ogarnęła. James całował wspaniale. Czułam jakieś dziwne motylki w brzuchu. Po kilku sekundach musiałam przerwać tan pocałunek. Odepchnęłam go.
- Dość – powiedziałam i zakręciłam butelką.
Graliśmy jeszcze w to jakiś czas, ale na szczęście nie musiałam się więcej całować z Rogaczem. Po tej grze pogadałam z dziewczynami na różne tematy, podczas gdy Huncwoci pogrążyli się w rozmowie o quidditchu. Po jakimś czasie trzeba było wysiadać. Wyszliśmy z pociągu. Tam usłyszeliśmy znajomy głos:
- Pirszoroczni, pirszoroczni!!! Tutaj!
Uśmiechnęłam się do Hagrida i poszłam z przyjaciółkami do powozu. Tam spotkałyśmy Katie, dziewczynę, która była z nami w dormitorium. Katie zaczęła nam opowiadać jak spędziła wakacje, ale ja jej nie słuchałam. Coś dziwnego we mnie drgnęło. Jak całowałam się z Jamesem czułam się taka… bezpieczna… Było mi tak dobrze… STOP, Lily!!! Nie myśl tak o Potterze! Te rozmyślania przezwał mi pisk Dorcas:
- Lily, patrz to już Hogwart!
Miała rację. Jak przekraczaliśmy bramę Hogwartu, poczułam, że wreszcie wróciłam do mojego prawdziwego domu.

***

No i jak się podobała notka? Mam nadzieję, że może być. Mam do zakomunikowania dwie rzeczy:
* szablon zmienię, ale dopiero w piątek.
* nowa nota będzie albo w piątek, albo w sobotę.
To tyle. Pozdrawiam wszystkich. :)

15 komentarzy:

  1. heh, przeczytałam, dzieki za koemnta u mnie i powiem szczerze, że na początku gra w nutelkę była fajna, to pytanie Jamesa: czy uważasz, ze jestem przystojny?Jasne, ze nie;Phehea potem butelka na całowanie, to panno Lily, widzę, ze się zabujałaś, zastanawia mnie jedno = kiedy dasz mu szanse?no czekam, pozdrowienia;)http://lilyblack.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Ewka nie wiedzialam ze masz takie talenty w pisaniu notek!Masz super blogasa tylko nie widac komentarzy(bez urazy).Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, przykra sprawa, bo dodałam nową notkę.... czasami tak się zdarza. Tytuł>> "Londyn", jak chcesz to looknij, ale nie zmuszam;)No właśnie, to chyba tyle, przepraszam, ze nie przeczytałam notki i bloga, ale ostatnio mam podwyższoną temperaturkę;)http://lilyblack.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. no no no... muszę powiedzieć, że teraz blogaska masz ślicznego!!! Notki cool!!! Nio nie wiem co mam pisać... papa...=]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewka cos nie mozesz wycelowac w tapete!Albo nie widac (tak jak tera)Albo razi(tak jak tera)(Bez obrazy)Najlepiej daj bialom tapete i bedzie z glowy!Pozro

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten szablon bardzo utrudnia czytanie...daj stonowany taki jakiś :] Notka fajna, dodałam cię do linków możesz sprawdzić - przygodylily.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Co za klimaty :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  8. jednak się pocałowali :Dhttp://hotbuttons.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko super i fajnie się czyta, ale mam jedno zastrzeżenie... W poprzedniej notce (jeśli się nie mylę) napisałaś, że Petunia nie wybiera się na peron, a tutaj jest napisane, że Lilly żegna się z rodzicami i petunią na PERONIE... Taka mała niezgodność w treści...;p Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Błąd poprawiony :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój blog jest po prostu genialny wiesz co przemyśl sobie czy nie zostaniesz pisarką i nie napiszesz książki o życiu Lily Evans

    OdpowiedzUsuń
  12. Przypomina mi się gdy ja grałam w takie gry...stare dobre czasy!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. coraz lepiej, gratuluję. Masz pomysł. Chociaż jak zauważyłam w każdym opowiadaniu o Lily i Jamesie jest gra w butelkę ;D w dosłownie każdym, ale mi osobiście podoba się ta gra, sama lubię w nią grać. Pzdr :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaczynam się zastanawiać ile miałaś lat, kiedy zaczynałaś pisać to opowiadanie. Zdanie " Obudziłam się dzisiaj bardzo wcześnie, a mianowicie o piątej." kojarzy mi się z czasami, kiedy przyswajałam sobie znaki interpunkcyjne. Napisałam wtedy coś w rodzaju "Mam trzy sukienki (dwukropek uwaga wymieniam): zieloną, niebieską i w kwiatki." ;) Ale nie można odmówić pamiętnikowego realizmu - sama w ten sposób kiedyś opisywałam swoje życie. "Wstałam dziś o ósmej zero zero. Wyszłam z domu o ósmej trzydzieści pięć." ;)

    OdpowiedzUsuń