Obudziłam się dzisiaj bardzo wcześnie, a mianowicie o piątej. Dzisiaj wyjeżdżam
do Hogwartu i mam tę podróż spędzić z Huncwotami. Jak ja z nimi wytrzymam, sama
nie wiem. Och, trzeba się wziąć w garść. W końcu to tylko kilka godzin. Zeszłam
z łóżka i poszłam do łazienki. Tam załatwiłam wszystkie poranne czynności i
poszłam do swojego pokoju, bo nie chciałam budzić tak wcześnie rodziców.
Postanowiłam trochę poczytać. W końcu była szósta czterdzieści.
"No, chyba najwyższy
czas zejść na dół." - pomyślałam
Mama była smutna, tata też, a
Petunia bardzo szczęśliwa. Wiedziałam dlaczego: cieszyła się, bo wyjeżdżam.
Powiedziałam „Dzień dobry” i zajęłam swoje zwykłe miejsce. Mama od razu zaczęła
mi dawać dobre rady typu: „ Uważaj na siebie, kochanie” i „Słuchaj nauczycieli,
Lily”
- Dobrze, mamo – powiedziałam
znudzonym tonem.
Do końca śniadania
dowiedziałam się, że tak jak zwykle wyjeżdżamy o dziewiątej trzydzieści. Tak
więc pojechaliśmy. Nareszcie jadę do domu .
Gdy dojechaliśmy na dworzec
King’s Cross, była dziesiąta trzydzieści. Doszliśmy do barierki między peronami
dziewiątym i dziesiątym. Pożegnałam się z rodzicami i przeszłam do świata
magii. Wsiadłam do pociągu i od razu zobaczyłam Ann targającą swój
kufer. Pobiegłam do niej tak szybko, jak mi na to pozwalał mój bagaż.
- Ann! – krzyknęłam.
- Lily, jak się cieszę, że
cię widzę! - powiedziała Ann.
- Ja też – odparłam z
uśmiechem.
- No, muszę iść do przedziału
dla prefektów. Zobaczymy się później - dodałam.
Przed przedziałem spotkałam
Remusa, więc razem weszliśmy do środka. Po niecałej godzinie mogliśmy wreszcie
wyjść. Po kilku minutach znaleźliśmy resztę. Weszliśmy i na powitanie
usłyszałam:
- Lily, tak się cieszę że cię
widzę.
- Ale ja się nie cieszę, że
cię widzę, Potter – warknęłam.
Przywitałam się i usiadłam, a
Syriusz od razu powiedział:
- Gramy w butelkę?
- A na co?
- Hmmm… Pytania lub wyzwania?
– zapytał Syriusz.
- Dobra – powiedziałam.
Byłam szczęśliwa, że nie
gramy na całusy. Reszta też się zgodziła.
- Ale mówmy prawdę. Przydałby
się fałszoskop, ma go ktoś? – zapytał Potter.
- Ja mam – odrzekł
Remus.
Tak więc zaczęliśmy grać.
Pierwszy kręcił Syriusz. Wypadło na Petera.
- Peter, pytanie czy
wyzwanie?
- Eee, pytanie.
- Czy miałeś już jakąś
dziewczynę i jeśli tak to ile z nią byłeś?
- Eee… No… Tak. Jedną
godzinę. – wymamrotał.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Teraz ja kręcę – powiedział
zawstydzony Peter, chcąc przerwać nasz śmiech.
Wylosował Dorcas.
- Dorcas, co wybierasz?
- Pytanie.
- Ilu miałaś już chłopaków?
- Dwóch.
- Aha - inteligentna
odpowiedź Glizdogona.
Dorcas zakręciła i wypadło na
Jamesa.
- Pytanie czy wyzwanie?
- No dobra, hmmm… Ile miałeś
już dziewczyn?
- Poczekaj chwilę –
powiedział James i zaczął liczyć.
- Dziewięć – oznajmił po
chwili.
Nie wiem dlaczego, ale poczułam
lekkie ukłucie zazdrości, gdy to powiedział. Teraz kręcił James. Wypadło na
mnie.
- Och, nie! – jęknęłam.
- Co wybierasz, Liluś? –
zapytał mnie Potter z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Po pierwsze to nie mów do
mnie „Liluś”, a po drugie to daj mi się zastanowić.
Pomyślałam że jak
wybiorę wyzwanie to Potter będzie kazał mi umówić się z nim itp. Z drugiej
strony, jak wybiorę pytanie to zapyta, czy on mi się podoba albo coś w tym
stylu.
- Dobra, niech będzie
pytanie.
- No więc, czy według ciebie
jestem przystojny?
- Tak - odpowiedziałam, lecz
widząc uśmiech na jego twarzy dodałam:
- Jesteś przystojny, ale
rozumu to nie masz za grosz, więc nie ciesz się za bardzo.
James jednak nie przestał się
uśmiechać. Zlekceważyłam to i zakręciłam butelką. Wypadło na Remusa.
- Co wybierasz?
- No, niech będzie pytanie.
Doskonale wiedziałam, o co
mam go zapytać. Remus podobał się Ann. Ann nie wiedziała, czy ona mu też, więc poprosiła
mnie kiedyś, żebym jak będziemy grać w butelkę, zapytała się o następującą
rzecz:
- Która dziewczyna podoba ci
się najbardziej?
- Eee… No więc… Eee… - Remus
zrobił się cały czerwony i zaczął się jąkać.
- No dalej stary, mów –
zachęcił go James.
- Ann – mruknął i zrobił
się jeszcze bardziej czerwony, o ile to możliwe. Spojrzałam na Ann i zobaczyłam
na jej ustach lekki uśmiech a w oczach wielkie szczęście.
- Wow, nic nie mówiłeś –
powiedział Syriusz.
Graliśmy w butelkę jeszcze ze
dwie godziny. Potem pojawiła się pani z wózkiem i kupiliśmy sobie mnóstwo
słodyczy. Później postanowiliśmy, że znowu zagramy w butelkę tyle, że na
pocałunki. Nie byłam za bardzo zadowolona z tego faktu.
- Okej, to ja pierwszy –
odezwał się Remus.
- Peter i Dorcas.
Dorcas nie wyglądała na
zadowoloną. Powoli zbliżyli się do siebie i pocałowali. Trwało to bardzo
krótko. Gdy się odkleili, Dorcas miała wyraz obrzydzenia na twarzy. Wcale się
jaj nie dziwię...
- Remus i Ann.
Ann była bardzo szczęśliwa,
gdy zbliżali się do siebie. Gdy przestali się całować, widać było w oczach Ann
wielkie szczęście.
- James i… Lily – powiedziała
Syriusz z uśmiechem.
- Co? Nie błagam… -
jęczałam.
- Musisz – powiedział bardzo
zadowolony James.
Na nic zdały się moje jęki.
Musiałam się z nim pocałować i kropka. Przynajmniej tak uważali inni. Powoli
zbliżyliśmy się do siebie. Czułam jego ciepły oddech. Widziałam w jego oczach
wielkie szczęście, a on w moich wściekłość. Nasze usta zetknęły się. Wielka
fala gorąca mnie ogarnęła. James całował wspaniale. Czułam jakieś dziwne
motylki w brzuchu. Po kilku sekundach musiałam przerwać tan pocałunek.
Odepchnęłam go.
- Dość – powiedziałam i
zakręciłam butelką.
Graliśmy jeszcze w to jakiś
czas, ale na szczęście nie musiałam się więcej całować z Rogaczem. Po tej grze
pogadałam z dziewczynami na różne tematy, podczas gdy Huncwoci pogrążyli się w
rozmowie o quidditchu. Po jakimś czasie trzeba było wysiadać. Wyszliśmy z
pociągu. Tam usłyszeliśmy znajomy głos:
- Pirszoroczni,
pirszoroczni!!! Tutaj!
Uśmiechnęłam się do Hagrida i
poszłam z przyjaciółkami do powozu. Tam spotkałyśmy Katie, dziewczynę, która
była z nami w dormitorium. Katie zaczęła nam opowiadać jak spędziła wakacje,
ale ja jej nie słuchałam. Coś dziwnego we mnie drgnęło. Jak całowałam się z Jamesem
czułam się taka… bezpieczna… Było mi tak dobrze… STOP, Lily!!! Nie myśl tak o
Potterze! Te rozmyślania przezwał mi pisk Dorcas:
- Lily, patrz to już Hogwart!
Miała rację. Jak
przekraczaliśmy bramę Hogwartu, poczułam, że wreszcie wróciłam do mojego prawdziwego
domu.
***
No i jak się podobała notka?
Mam nadzieję, że może być. Mam do zakomunikowania dwie rzeczy:
* szablon zmienię, ale
dopiero w piątek.
* nowa nota będzie albo w
piątek, albo w sobotę.
To tyle. Pozdrawiam
wszystkich. :)
heh, przeczytałam, dzieki za koemnta u mnie i powiem szczerze, że na początku gra w nutelkę była fajna, to pytanie Jamesa: czy uważasz, ze jestem przystojny?Jasne, ze nie;Phehea potem butelka na całowanie, to panno Lily, widzę, ze się zabujałaś, zastanawia mnie jedno = kiedy dasz mu szanse?no czekam, pozdrowienia;)http://lilyblack.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńHej Ewka nie wiedzialam ze masz takie talenty w pisaniu notek!Masz super blogasa tylko nie widac komentarzy(bez urazy).Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiem, przykra sprawa, bo dodałam nową notkę.... czasami tak się zdarza. Tytuł>> "Londyn", jak chcesz to looknij, ale nie zmuszam;)No właśnie, to chyba tyle, przepraszam, ze nie przeczytałam notki i bloga, ale ostatnio mam podwyższoną temperaturkę;)http://lilyblack.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńno no no... muszę powiedzieć, że teraz blogaska masz ślicznego!!! Notki cool!!! Nio nie wiem co mam pisać... papa...=]
OdpowiedzUsuńEwka cos nie mozesz wycelowac w tapete!Albo nie widac (tak jak tera)Albo razi(tak jak tera)(Bez obrazy)Najlepiej daj bialom tapete i bedzie z glowy!Pozro
OdpowiedzUsuńTen szablon bardzo utrudnia czytanie...daj stonowany taki jakiś :] Notka fajna, dodałam cię do linków możesz sprawdzić - przygodylily.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńCo za klimaty :D:D:D
OdpowiedzUsuńjednak się pocałowali :Dhttp://hotbuttons.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńSuuper:))
OdpowiedzUsuńWszystko super i fajnie się czyta, ale mam jedno zastrzeżenie... W poprzedniej notce (jeśli się nie mylę) napisałaś, że Petunia nie wybiera się na peron, a tutaj jest napisane, że Lilly żegna się z rodzicami i petunią na PERONIE... Taka mała niezgodność w treści...;p Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńBłąd poprawiony :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest po prostu genialny wiesz co przemyśl sobie czy nie zostaniesz pisarką i nie napiszesz książki o życiu Lily Evans
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się gdy ja grałam w takie gry...stare dobre czasy!!!
OdpowiedzUsuńcoraz lepiej, gratuluję. Masz pomysł. Chociaż jak zauważyłam w każdym opowiadaniu o Lily i Jamesie jest gra w butelkę ;D w dosłownie każdym, ale mi osobiście podoba się ta gra, sama lubię w nią grać. Pzdr :*
OdpowiedzUsuńZaczynam się zastanawiać ile miałaś lat, kiedy zaczynałaś pisać to opowiadanie. Zdanie " Obudziłam się dzisiaj bardzo wcześnie, a mianowicie o piątej." kojarzy mi się z czasami, kiedy przyswajałam sobie znaki interpunkcyjne. Napisałam wtedy coś w rodzaju "Mam trzy sukienki (dwukropek uwaga wymieniam): zieloną, niebieską i w kwiatki." ;) Ale nie można odmówić pamiętnikowego realizmu - sama w ten sposób kiedyś opisywałam swoje życie. "Wstałam dziś o ósmej zero zero. Wyszłam z domu o ósmej trzydzieści pięć." ;)
OdpowiedzUsuń