15 czerwca 2007

Mecz i strach

     Długo nie mogłam zasnąć. Męczyła mnie wciąż ta sprawa z Patrickiem. Nie miałam pojęcia, co zrobić. Z jednej strony chciałam się zgodzić, żeby zrobić Potterowi na złość i pokazać, że nie tylko on ma powodzenie u płci przeciwnej. Może to głupie, ale taką właśnie miałam ochotę. Lecz z drugiej strony zastanawiałam się, czy związek z Patrickiem jest słuszny. Przecież nie znam go na tyle dobrze, żeby mu tak zaufać. Poza tym nie czuję nic do niego. Owszem, lubię go, ale to nie wystarczy. W czy w ogóle Potter jest wart tego, żebym tak się poświęcała, by zrobić mu na złość. Z pewnością nie. Na dodatek Patrick nie sprawia wrażenia, że naprawdę mu na mnie zależy. Nie będę się śpieszyć tym razem. Nie chce, żeby ta sprawa potoczyła się tak, jak ta z Alexem. Czas pokaże, czy Patrick jest dla mnie odpowiedni.

     Kiedy uporządkowałam sobie to wszystko w głowie, udało mi się zasnąć. Byłam pewna, że podjęłam właściwą decyzję.

 

*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*

 

     Siedziałam z przyjaciółkami w Pokoju Wspólnym przy kominku. Za chwilę mieli zjawić się Huncwoci. Postanowiłam, że powiem dziewczynom teraz o mojej decyzji w sprawie Patricka, bo później może nie być okazji.

- Wiecie co? Stwierdziłam, że tym razem nie będę się śpieszyć w związku z Patrickiem. To nie ma sensu. Nic do niego nie czuję.

Dziewczyny spojrzały na mnie ze zdziwieniem.

- No co? – spytałam

- Szok lekki. Byłaś taka napalona na to wszystko, a teraz nagle dajesz sobie spokój – rzekła Dorcas.

- Po prostu przemyślałam sobie to wszystko. A poza tym to same mi go odradzałyście – powiedziałam.

- Tak. I uważamy, że zrobiłaś bardzo dobrze – odparła Ann.

Uśmiechnęłam się.

W tej samej chwili do Pokoju weszli Huncwoci. Od razu skierowali się w naszą stronę.

- Będziecie na meczu, prawda? – spytał Syriusz.

- Przecież to dopiero za niecałe dwa tygodnie. Jasne, że będziemy – odrzekła Dorcas.

- Wiem, wiem, tak tylko pytam dla pewności – posłał jej uśmiech i pocałował ją.

Wywróciłam oczami. Nie miałam ochoty na widok migdalącej się pary.

- Idę do dormitorium – oświadczyłam wstając.

Ann pokiwała głową. Idąc po schodach do sypialni czułam na sobie spojrzenie Jamesa Pottera.

Niedługo potem do sypialni wpadła Dorcas.

- Syriusz powiedział, że spróbują coś wykombinować w sprawie tego spotkania z Katie, ale dopiero po meczu. Wcześniej nie mogą, bo chcą jeszcze potrenować – powiedziała.

- Dobrze, poczekamy. Napiszę później do Katie.

- James był smutny... – zaczęła Dorcas.

- No i?

- Może z nim porozmawiasz?

- Nie ma mowy. Nie mówmy o nim.

- Ale...

- Żadnego „ale”.

 

*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*

 

     Dwa tygodnie minęły bardzo szybko i kiedy weszłam rano do Wielkiej Sali, słyszałam tylko rozmowy o dzisiejszym meczu quidditcha. Drużyna Gryffindoru siedziała po środku stołu. Widać było, że wszyscy się denerwują. Black starał się rozbawić towarzystwo żartami, ale marnie mu to wychodziło.

     James spojrzał na mnie z nadzieją, ale nic nie powiedziałam. W spokoju jadłam śniadanie przysłuchując się rozmowom o meczu quidditcha. Przed dziesiątą udałam się z przyjaciółmi i dwójką Huncwotów na trybuny. Wcześniej oczywiście przebrałam się w ubrania w kolorach Gryffindoru: czerwony i złoty. Zajęliśmy miejsca, z których mieliśmy bardzo dobrą widoczność.

Wkrótce mecz się rozpoczął. Komentował, jak zawsze, Robbie Lee. Obie drużyny wleciały na boisko, kafel poszedł w górę i zaczęła się gra.

- Black od razu porwał kafla, podaje do Watson. O nie, Kravitz zaatakował tłuczkiem, nic się jej na szczęście nie stało, jednak kafla przejęli Puchoni. Bones pędzi do pętli Gryfonów, wymija obrońcę i gol! Dziesięć do zera dla Huffelpuffu!

Po trzydziestu minutach Puchoni prowadzili dziewięćdziesiąt do osiemdziesięciu. Szukający obu drużyn krążyli nad boiskiem, jednak znicz się nie pokazywał.

- Cóż to był za gol! Gratulacje, Naidoo! Mamy remis! Dziewięćdziesiąt do dziewięćdziesięciu! – zakomunikował Lee.

Przez następną godzinę gra toczyła się punkt za punkt. Wszyscy śledzili grę z wielkim zainteresowaniem. Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. Gryfoni myśleli, że wygraną mają w kieszeni, jednak Huffelpuff był całkiem dobrze przygotowany.

- Black znakomicie wyminął obrońcę i gol! Kafla szybko przejmuje Watson i mamy następne dziesięć punktów!

Gryffindor po piętnastu minutach uzyskał przewagę sześćdziesięciu punktów. Jednak jeśli Potter szybko nie znajdzie znicza, możemy przegrać. Nagle Davies, szukający Puchonów, poderwał swą miotłę i zaczął pędzić w przeciwnym kierunku.

- A co to się dzieje? Czyżby pojawił się znicz? Potter ruszył za Daviesem! Prawie go dogania! A niech to, pałkarz Puchonów posłał w niego tłuczka!

Szukający Huffelpuffu zagapił się przez to i znicz ponownie zniknął. Gra zrobiła się coraz bardziej zacięta.

- Boję się o Syriusza – powiedziała Dorcas, kiedy jej chłopak cudem nie oberwał tłuczkiem.

- Nic mu nie będzie, nie martw się – rzekłam.

W tej właśnie chwili Syriusz zdobył wspaniałego gola. Po trybunach przebiegł pomruk niezadowolenia Puchonów.

     Nie minęło kilkanaście minut, a szukający Domu Borsuka znów dostrzegł skrzydlatą piłeczkę. James tego nie zauważył. W tej chwili akurat nasze spojrzenia się spotkały. Dopiero głośne gwizdy i krzyki kibicujących uczniów przywróciły go do rzeczywistości. Rzucił się na miotłę i w mgnieniu oka znalazł się przy swoim rywalu. Teraz wszyscy śledzili wzrokiem tę dwójkę. Potter wyprzedził Daviesa i wyciągał już rękę po znicza. Nagle znienacka pojawił się tłuczek. Rogacz dostał mocno w brzuch. Nie był w stanie utrzymać się na miotle. Spadał...

     Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Była przerażona. Żeby tylko nic poważnego mu się nie stało… Szukający Huffelpuffu trzymał już znicza w dłoni. Na jego twarzy mimo to nie było widać radości.

     Zbiegłam na boisko a przyjaciele za mną. Jamesem zajmowała się już pani Pomfrey. Chłopak był nieprzytomny. Miał ranę na czole, z której leciała strużka krwi, za pewne po upadku. Jego miotła, o dziwo, ani trochę nie ucierpiała. Niektórzy uczniowie również zeszli do miejsca, gdzie leżał szukający. Cała drużyna już przy nim była. Zrobiło mi się strasznie przykro. Patrzyłam, jak przenoszą Rogacza na niewidzialnych noszach do Skrzydła Szpitalnego, a żal ściskał moje serce. Cała złość na niego mi przeszła, chciałam tylko, żeby szybko wrócił do zdrowia.

     Nie wiem jak, ale nagle znalazł się przy mnie Patrick. Chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go.

- Zostaw mnie – powiedziałam i pobiegłam za przyjaciółmi do Skrzydła. Niestety, do sali szpitalnej nie chciano nas wpuścić. Strasznie się martwiłam. Pani Pomfrey na pewno zrobi wszystko, co w jej mocy, ale chciałam tam być. Nie potrafiłam znaleźć wytłumaczenia na to, co się ze mną działo. Minęło trochę czasu, kiedy wreszcie wpuścili nas do Jamesa na kilka minut. Był przytomny, cały w bandażach.

- Jak się czujesz, stary? – zapytał Syriusz.

- Jakoś przeżyję... Jak mecz? –odparł.

Mówienie sprawiało mu lekką trudność.

Nikt nie wiedział, co odpowiedzieć.

- Nie myśl o tym teraz – rzekł Remus.

Rogacz i tak znał prawdę, było to widać po jego minie. Spojrzał na mnie. Zrobiło mi się jeszcze smutniej. Chłopak na pewno cierpiał...

Usłyszałam szepty moich przyjaciół, a kiedy się odwróciłam, nikogo za mną nie było. Zostałam sama z Jamesem. Niepewnie podeszłam do jego łóżka.

- Bardzo boli...? – spytałam.

- Trochę. Da się przeżyć. Dlaczego tu zostałaś?

No właśnie… Dlaczego?

- Jeśli chcesz, to sobie pójdę – już się odwracałam.

- Nie, zostań – złapał mnie za rękę, po czym syknął z bólu.

- Nie powinieneś się ruszać – powiedziałam.

- E tam, nic mi nie jest – na udowodnienie tych słów spróbował się podnieść, jednak zaraz opadł na poduszkę.

- No widzisz. Nie przemęczaj się.

Chłopak posłał mi uśmiech.

- Fajnie, że przyszłaś – powiedział.

- Martwiłam się o ciebie – wymknęło mi się.

- Naprawdę?

- Spadłeś z tak wielkiej wysokości... To wyglądało przerażająco...

- Wyjdę z tego. To tylko dwa złamane żebra i parę siniaków. Pani Pomfrey mnie poskłada.

- Panno Evans, proszę już iść! Pacjent potrzebuje odpoczynku! – w drzwiach pojawiła się pielęgniarka.

- Muszę już iść – powiedziałam do chłopaka.

- Dzięki, że przyszłaś.

- Nie ma za co. To cześć…

- Cześć – uśmiechnął się.

Skierowałam się w stronę dormitorium. Cieszyłam się, że z Jamesem wszystko będzie dobrze. Pani Pomfrey na pewno sobie poradzi z tymi połamanymi żebrami. Tylko... Czy James nie zacznie sobie robić głupich nadziei? W prawdzie nie ma do tego powodu, ja go tylko odwiedziłam. Nie mam pojęcia, co się stało, że byłam dla niego taka miła... Ale strach też robi swoje. Lecz czy to wszystko nie jest dziwne?

 

***

 

Mam nadzieję, że ta notka Wam się spodoba. Przepraszam, że tak długo się ona nie pojawiała, ale... lenistwo. Ale teraz oceny są już wystawione, w szkole luz, będę miała więcej czasu na pisanie ;) Często czytam komentarze, w których piszecie, że chcecie, by Lily i James byli już razem... Mam podobne zdanie. Ale Lily i Jamesa nie mogę jeszcze połączyć, na to za wcześnie. Jednak dziękuję za wszystkie pozytywne, jak i negatywne opinie ;) Dzięki Wam chce mi się pisać. :) Pozdro!

39 komentarzy:

  1. nareszcie notka! jestem pierwsza?Bardzo fajnie piszesz tylko krutko i rzadko. Mam nadzieje że zależy to od ilości nauki:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga!Notke przeczytam popoludniu bo teraz musz juz do szkoly uciekac;)POZDRO:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. paulusia1033@onet.eu15.06.2007, 12:23

    ale sie ciesze że napisałaś xD noo teraz po ocenach... i jak przeczytałam ze będzieszz częściej pisała to tak sie ucieszyłam... no to tak piszesz super i masz racje jeszcze za wcześnie ale prożba pisz częściej1 no to pa

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka bardzo fajna;];]szkoda że przegrali...

    OdpowiedzUsuń
  5. vaanite@op.pl15.06.2007, 15:24

    och, to niech jeszcze nie beda razem, ale niech juz cos iskrzy! przeciez moze byc tak pieknie... a notka bardzo fajna :) jak bedziesz miała czas to wpadnij na www.lily-jp.blog.onet.pl pozdrawiam, asia

    OdpowiedzUsuń
  6. Super notka =**..Czekam na następną..SzybciusiOo =D PoZDROO :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super nocia! Jak zwykle strasznie mi się podoba!!!! Fajnie by było gdyby... nie nie chcę cię prosić by Lily chodziła z Jamesem. Fajnie by było gdyby przestali się tak często kłócić. Czasem może być jakaś mała awanturka:D Jakbyś miała czas i oczywiście chęci to looknij na www.pamietnik-lily-milosci-jamesa.blog.onet.pl i pisz szybciutko nową nocię!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Siemka fajna notka ale krotka jak na taka przerwe w pisaniu:) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytalam wszystkie opowiadanka ! Bardzo mi sie podobaja PoZDro!

    OdpowiedzUsuń
  10. nimfadora1@poczta.onet.pl15.06.2007, 17:11

    notka swietna :) chyba jednak dobrze ze przegrali bo to wyglada bardziej realnie, w koncu kazemu moze sie cos nie udac nawet Jamesowi Potterowi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawa notka =)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bossska notkaa... Nawet James czasem musi przegrac... suuuper, że Lilyz nim została... u mnie nowa nota na www.milosc-lily-i-jamesa.blog.onet.pl serdecznie zaparszam

    OdpowiedzUsuń
  13. Krótko, ale jak zawsze superowo... ;))

    OdpowiedzUsuń
  14. No kiedys przeciez bd razem ludzie !! trzeba troczecke poczekac prawda :):) super notka mi sie podoba :) poczatek nowej przyjazni ??nie chce mi sie rozpisywac abo takwiec papapzdrcecile

    OdpowiedzUsuń
  15. Heh... Lily denerwują migdalace sie pary, ale jakby to ona była na miejscu Dorcas ( a na miejscu Syriusza James) to by chyba nie narzekała ;)A tak poza tym, to sie cieszę, ze odepchnelka tego Patricka, nie lubie go :/A , no i dobrze, że poszła do Jamesa... to taka miła odmiana po tych jej fochach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. hermioneczka17@autograf.pl16.06.2007, 14:52

    Super notka!! Fajnie że Lily i James się pogodzili. Pisz szybko nastepną notkę!!

    OdpowiedzUsuń
  17. No nareszcie nowa notka! Jak zwykle interesująca, a upadek Jamesa był tragiczny!!! Trochę się bałam :) Czekam na następną notkę z niecierpliwością. Pozdrawiam naszą kochaną autorkę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć, Ewelinko. Wiesz, że na hp-lily jest news? Nie pamiętam, sorki. No i przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale uwierz mi, czytałam notki. Ogólnie mi się wszystkie podobały, fajnie, że Lily robi wszystko tak wolno, nie że James spadł z miotły, a ona już "och, James kocham cię" itd. Fajnie to... złagodniłaś. Jest takie słowo w słowniku języka polskiego? Nie wiem. Ten cały Patrick mi też się nie spodobał, w dodatku trochę mnie przestraszył. Nie wiem jak mógł się spodobać Lilce. Ciekawe czy coś jeszcze o nim będzie. I masz rację, jeszcze za wcześnie na łączenia Jamesa i Lilki, ale twój James jest bardzo fajny :D. Umie się dąsać, jest obrażalski i cholernie zazdrosny, nie to co mój. Męczennik za dychę. Dobra, ja spadam. Do usłyszenia wkrótce!

    OdpowiedzUsuń
  19. Orginalnie :)) Bo zawsze jest tak ze wygrywaja :PP Czekam!! Zapraszam na www.zycie-rudej-i-rogatego.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak zwykle super nocia. Mi też się nie chce pisać notki do bloga. Trzeba się za to wziąć. Ja oczywiście mam takie zdanie o jakim mówiłaś. Ale rozumiem, trzeba poczekać. To tyle. Super blog!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Notka świetna. Ale szkoda mi Pottera ... Chłopak żebra sobie połamał:( szkoda ... Dobrze ze Lily odepchnęła Patricka (nie przypadł mi do gustu) fajnie by było gdyby miedzy Lily a Jamsekiem zaiskrzyło i to z przyczny Lily a nnnie Pottera.Mam nadzieje ze zajrzysz na mojego bloga, dawno nie komentowałaś... A mówisz, że teraz masz sporo wolnego więc... Nie obraziłąbym się:http://nastoletnia-milosc-moim-sercem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  22. nareszcie coś zadawalającego. dziękuję bardzo i siem kłaniam. pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Hiiiii...normalnie szaleje z radości!! Ta notka jest, jak to opisać jendym słowem... Nie wiem aż brak mi słów... Jejku będę się nią tak podniecać przez co najmniej 4 h. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  24. Wreście nowa notka. Dobrze że Lilka nie zgodziła się chodzić z tym Patrickiem( czy jak to się piszę). Może w końcu się pogodzą? Mam nadzieję. U mnie ostatnio też pojawiła się nowa notka. Więc zapraszam www.moje-opowiadanie15.blog.onet.pl. Pozdrawiam..

    OdpowiedzUsuń
  25. J.K. może czuć się zagrożona. genialnie!

    OdpowiedzUsuń
  26. ~blog.tenbit.pl/tragikomicznie17.06.2007, 23:41

    hehe zaczyna sie love story xD

    OdpowiedzUsuń
  27. ~**Gosiaczek**17.06.2007, 23:51

    Wiesz twoje opowiadanie mi się cholernie spodobało mam tylko jedno zastrzeżenie czemu piszesz tak żadko?????????? Błagaam o to byś częściej pisała!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Hejka! Zgłoś się do Konkursu Literacko-Blogowego ( w skrócie KLB) i wygraj aż 500 komentarzy. Jeżeli chcesz zdobyc te komentarze, to nie wachaj się, zgłoś się na www.opowiadaniadla.blog.onet.pl Za sam udział 6 komentarzy!

    OdpowiedzUsuń
  29. jejku...jak ty bosko piszesz :) masz talent. straaaasznie mi się podoba twój blog. I mam nadzieję ze bedziesz go w wakacje prowadzić :] Kolejną notkę plis :)

    OdpowiedzUsuń
  30. To jest super, a kilka ekscytujących dodatków napewno trochę ubarwiło by to. Pozdro I super notka :)

    OdpowiedzUsuń
  31. ŚWIETNIE.. musze pisać coś wiecej? chyba nie :P POZDROWIENIA z http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  32. Zgłoś się do konkursu na najwięcej zdobytych komci na blogu www.sarcia-konkursy.blog.onet.pl . Całusy :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  33. Nowa notka na www.moje-opowiadanie15.blog.onet.pl z okazji zakończenia roku szkolnego... Cału$ki...

    OdpowiedzUsuń
  34. huncwotki11@op.pl22.06.2007, 23:34

    Super piszesz... tylko tak kruciotko, ale naprawdę masz talent! W padnij do nas jak masz czas i my czekamy na kolejną notke! http://huncwotki-lily-dorcas.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  35. Tak! Nareszcie odzyskałam komputer. Teraz muszę nadrobić sporo zaległości :) Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale warto było czekać tak długo na przeczytanie notki: jest świetna! Szczerze mówiąc bardzo mi ulżyło na wiadomość, że Lily jednak odrzuciła uczucie Patricka. James zawsze będzie dla mnie jedynym odpowiednim dla niej kandydatem :) Dobrze, że nic poważnego mu się nie stało... jednak zawsze jest dobra strona tego wypadku: znów ze sobą rozmawiają :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  36. Heh...chyba wszyscy chcą by Lily i James byli razem;) Ale bardzo mi się podobała ta rozmowa w Skrzydle Szpitalnym - była taka nieśmiała. jakby nie wiedzieli, co mają mówić. Czekam na dalszy ciąg i miłych wakacji życzę;) Wpadnij na www.maggieames.blog.onet.pl www.historia-lany-lupin.blog.onet.pl i www.janet-d.blog.onet.pl Pozdróffki!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. ~PauluśQa^^25.06.2007, 21:09

    skoro chce ci sie pisać to mogłabyś robic to częściej!!!!! a nie..... pfff...

    OdpowiedzUsuń
  38. Lily a ja Ci powiem czego go odwiedziłaś bo w twoim sercu jes gdzies tam głęboko miłość ktorą kierujesz do niego:)

    OdpowiedzUsuń
  39. no i masz rację, że nie MOŻESZ ich połączyć, ale Twoje notki mnie rozbrajają ;P

    OdpowiedzUsuń