Udałosię. Tak... Wreszcie mi się udało porozmawiać z Dorcas. Zostałyśmy same wdormitorium, więc od razu wykorzystałam okazję.
-Dorcas, słuchaj... Musimy chyba o czymś porozmawiać...
Dziewczynaprzeniosła swoje spojrzenie na mnie. Jej twarz nie okazywała żadnych uczuć...Milczała. Potraktowałam to jako zgodę.
-Więc... Ja nie jestem z Syriuszem – przeszłam do sedna sprawy.
-Słyszałam to już wiele razy...
- I co? Wierzysz mi?
-Dziwne, ale nie.
Westchnęłam.
-Dorcas... Naprawdę... On chciał, ale ja nie... Nic do niego nie czuję... Pozatym nie mogłabym ci czegoś takiego zrobić...
-Jasne... Niby dlaczego miałabym ci wierzyć?
-Bo jestem twoją przyjaciółką?
Nieodpowiedziała, tylko odwróciła wzrok.
Chwilęobie milczałyśmy.
-To... Wy nie...? – spytała w końcu.
-Nie.
Znowucisza.
-Przepraszam, Lily... To wszystko działo się tak szybko... Syriusz ze mnązerwał, złapałam doła, dowiedziałam się, że on chce być z tobą... I uwierzyłam,że ty też chcesz. Byłam na ciebie wściekła. I dlatego nie chciałam z tobąrozmawiać. Przepraszam, że ci nie ufałam... – powiedziała.
Uśmiechnęłamsię.
-Nie szkodzie, miałaś prawo, żeby tak myśleć... Szkoda tylko, że nie chciałaśmnie wysłuchać...
-Głupia byłam. Masz rację, jesteś moją przyjaciółką a ja ci nie ufałam...
-Dobrze już... Zapomnijmy o tym – przytuliłam ją.
-A Syriusz...? On.... Eee... – zaczęła.
-On co?
-No... Czy... Jemu na tobie zależy?
-Nie wiem, Dor. I szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to... Zawiodłam się nanim... Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i mu na tobie zależy...
-Ja też tak sądziłam...
-I do tego jeszcze Potter... Wiesz, ja nie wierzę w to, że on mnie kocha, ale wkońcu lata za mną tyle czasu, więc może się zauroczył... A Black to jegonajlepszy przyjaciel i takie numery mu wycina...
-Dokładnie... Nie wiem, co mu się stało...
-Nie martw się... Zranił cię, a przy okazji innych... I prawie zniszczył nasząprzyjaźń...
-Idiota skończony.
-Debil.
-Świnia.
-Oślizgły gad.
-Żygolak. *
-Trep.
-Męska dziwka. **
-Yyy... Co?
-Nic, nic...
Roześmiałyśmysię.
-Od razu lepiej – rzekła Dorcas.
-No widzisz. Nie przejmuj się nim... W końcu uda się zapomnieć.
-Pewnie tak…
*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*
Następny dzień minął podobnie jakpoprzednie, z ta różnicą, że Dorcas trzymała się z nami. Starałyśmy się niezwracać uwagi na Huncwotów. Za wyjątkiem Remusa, który przecież był chłopakiemAnn. Black próbował ze mną rozmawiać, ale każde z jego starań zakończone byłoklęską. James wyglądał na smutnego, chociaż czasem zdawało mi się, że wymieniaz Syriuszem spojrzenia... Hmmm... No nie wiem... Black był trochę zaskoczonywidokiem Dorcas z nami, ale nic nie mówił.
Dzisiejszego wieczoru rozłożyłam sięwygodnie z dziewczynami przy kominku w Pokoju Wspólnym i pisałam wypracowaniana jutro. Bardzo dużo nam zadali... Około dwudziestej drugiej dziewczynyskończyły już i poszły do dormitorium. Mi niestety jeszcze trochę zostało. Dokończyłampracę sama. Wkrótce potem udałam się do sypialni. Po drodze przechodziłam obokpokoju Huncwotów. Dało się stamtąd słyszeć podniesione głosy. Chyba o coś siękłócili... Moja ciekawość zwyciężyła i przykleiłam ucho do ich drzwi.
-To był zły pomysł! – krzyczał Black!
-Wcale nie! Teraz przynajmniej wiem, jak jest! – odparł Potter.
-Tak, tobie się udało, ale ja przy okazji straciłem Dorcas.... Mogliśmy jej otym powiedzieć!
-Przejdzie jej, zobaczysz! Przynajmniej plan dotyczący mojej Lily się powiódł. Iwiem, że nie ze mną coś jest nie tak. Po prostu muszę dać jej czas, poczekać ażsię we mnie zakocha... Potem będziemy razem, weźmiemy ślub, Lily urodzi midwójkę ślicznych dzieci, ja...
-Dobra, dobra, stop. Nie zapędzaj się tak... Lepiej wymyślmy coś, żeby toodkręcić.
-Pogadaj z Dorcas i po sprawie.
-Taa... Jeszcze żeby ona chciała... A poza tymto dziewczyny się chyba pogodziły...
-Nie będzie tak źle...
Dalejnie słuchałam. To mi wystarczyło...
Więcto wszystko zostało zaplanowane? Nie no... Tego już za wiele. Chcieli mniesprawdzić? I jeszcze Potter śmie mówić „mojej Lily”! Idiota. O nie... Ja im tegonie podaruje...
Wpadłamze złością do dormitorium.
-Co się stało? – spytała zaskoczona Ann.
Siedziałana łóżku w piżamie. Sądząc po odgłosach wydobywających się z łazienki, Dorcasbrała prysznic.
-Huncwoci – powiedziałam.
-Co tym razem?
-Bo przez przypadek usłyszałam ich rozmowę... I wiesz co? Oni to wszystkowymyślili!
-To znaczy?
-To był ich plan. Potter chciał sprawdzić, co zrobię. Syriusz chyba robił tospecjalnie, zarywał do mnie i w ogóle, nie wiem dokładnie... I żałuje teraz, żetak to wszystko wyszło z Dorcas, jest zły na Jamesa.
-Ale jesteś pewna, że tak było?
-Tak! Przecież to słyszałam!
-Co słyszałaś? – Dorcas wyszła z łazienki.
Powtórzyłamjej wszystko.
-Co? Zaplanowali to?! Nie wierzę!
-Ja też... Nie znam szczegółów, ale wygląda na to, że Black robił tospecjalnie...
-Mógł mi chociaż o tym powiedzieć, a nie...
-Ale co by to dało?
-Sama nie wiem...
-A Potter to kretyn... Co on chciał sprawdzić?
-Nie wiem...
-Dziewczyny... Wy chyba nie chcecie im tego popuścić? - spytała Ann.
-Pewnie, że nie!
-Huncwoci tego pożałują...
***
*Żygolak – moja mama to wymyśliła... Nawet nie wiem, o co z tym chodzi. ;p
**Męska dziwka – nie mogłam się powstrzymać. ;p Jeden z tekstów mojego obozu...Dotyczący pewnego chłopaka. ;p
Dobra,ostatnim razem przesadziłam z tym zawieszaniem bloga. Tego nie mogłabymzrobić... Dziękuję, za wszystkie pocieszające komentarze. Naprawdę dobrze jestwiedzieć, że są osoby, którym nie przeszkadza tak bardzo częstotliwośćpojawiania się notek i zależy im na czytaniu. Naprawdę wam dziękuję! Piękna14 –słuchaj, ja nie mówię, że macie nie pisać, co wam się nie podoba, bo chcęwiedzieć, co powinnam poprawić w pisaniu, ale ty się czepiałaś o to, jak częstopiszę notki... A będę pisać, kiedy będę miała czas i chęci. I poza tym... Jakośjuż przestałam się przejmować takimi osobami, jak Ty. Nie podoba się? Masz dwawyjścia. Albo piszesz, co jest nie tak, ale kulturalnie, albo naciskasz krzyżykw prawym, górnym rogu i po sprawie. A właśnie... Bardzo dziękuję małejdziewczynce za rady i tę krytykę. Było mi to potrzebne. Tak samo dziękujęKaalince. Masz rację, moje ostatnie notki są tragiczne w porównaniu dostarszych... Nie wiem, jak to się stało... Ale postaram się poprawić. ;) Dobra,kończę już to nawijanie, bo pewnie pousypialiście... Pozdro!