Profesor McGonagall odeszła
zostawiając mnie samą na korytarzu. Wciąż słyszałam w głowie jej słowa. „Pan
Potter będzie musiał opuścić Hogwart”. Czy to dzieje się naprawdę? Kiedy minął
pierwszy szok, odwróciłam się i ruszyłam w stronę wieży Gryffindoru. Cały czas
myślałam o tym, czego się przed chwilą dowiedziałam. On nie może stąd wyjechać.
Po prostu nie może. Nie wyobrażałam sobie, jak by to było bez niego. Kiedyś,
parę lat temu skakałabym z radości. A teraz? Co prawda, zdarzały się kłótnie,
jednak traktowałam go jak przyjaciela. Ostatnio przesadził i to bardzo.
Śpiączka Ślizgona, Syriusz i Remus w Skrzydle Szpitalnym – a to wszystko wina
Jamesa. Pamiętałam o tym, ale nie chciałam pozwolić, aby to przysłoniło realny
obraz sytuacji. Muszę z nim porozmawiać, koniecznie, ale najpierw powinnam
zrobić to, o co prosiła McGonagall.
Weszłam po schodach i stanęłam przed
drzwiami do dormitorium chłopaków. Zignorowałam to i zwyczajnie weszłam do
środka.
Czarnowłosy chłopak stał przy oknie
i zdawał się być zamyślony, bo nawet mnie nie zauważył. Opierał się rękoma o
parapet i wpatrywał w dal.
- James? –
zapytałam.
Rogacz drgnął i
odwrócił się w moją stronę. Chyba zaskoczyłam go swoją obecnością.
- Lily… -
zaczął, jednak szybko mu przerwałam.
- Profesor McGonagall
kazała ci przyjść do gabinetu dyrektora – powiedziałam.
- Teraz?
- Tak.
Wpatrywaliśmy
się w sobie przez chwilę, po czym James zapytał:
- Tylko dlatego
przyszłaś?
Popatrzyłam na
niego uważnie, po czym skinęłam głową. Chłopak westchnął i odparł:
- No dobrze,
zaraz tam pójdę.
Pokiwałam głową
na znak, że zrozumiałam i opuściłam pomieszczenie.
***
Niecałą godzinę później James wrócił
do dormitorium. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Dumbledore i McGonagall
uważają, że powinien opuścić szkołę. Przez głowę przelatywały mu tysiące myśli.
Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Usiadł zrezygnowany na łóżku, a po chwili
położył się. Zamknął oczy i starał się za wszelką cenę choć na chwilę wyrzucić
tę wiadomość z pamięci. To jednak nie udawało się…
Pomyślał o Lily. Jak ona na to
zareaguje? Przez ostatnie miesiące zaprzyjaźnili się. Może wkrótce spełniłyby
się jego marzenia i Evans dałaby mu szansę? A teraz… Wszystko stracone. On
opuści szkołę, a Lily zostanie tu. Czasem może napiszą do siebie list… „Nie,
tak być nie może!” przeszło mu przez myśl i mocno zacisnął powieki starając się
zatrzeć obraz tej nieprzyjemnej sytuacji.
- Cholera! – zaklął
głośno i szybko wstał.
Podszedł do
okna. Mimo że było już ciemno, doskonale widział szkolne błonia. A w oddali
oświetlona blaskiem księżyca widniała wierzba bijąca. I pomyśleć, że już nie
przeżyje żadnej przygody z przyjaciółmi podczas pełni… Zresztą, nie wiedział,
czy może ich tak jeszcze nazwać. Oboje w Skrzydle Szpitalnym – przez niego.
Został mu tylko Peter… Ale nawet ten gdzieś wybył.
***
Moje plany odwiedzenia Syriusza w
Skrzydle legły w gruzach. Nie miałam siły ani ochoty tam iść. Cały czas
myślałam o Jamesie i o tym, że może opuścić Hogwart. Nie chciałam w to wierzyć…
Rzeczywistość jednak bywa czasem brutalna i przynosi wiadomości, których się
nie spodziewamy. Byłam zła na Rogacza, to prawda. Nie powinien się tak
zachowywać. Ale mimo to był dla mnie ważny i nie chciałam, żeby to tak się
zakończyło.
W końcu postanowiłam, że powinnam
pójść do niego. Już pewnie wrócił od dyrektora.
Zapukałam do drzwi dormitorium
Huncwotów, ale nikt nie odpowiadał. Zdecydowanie weszłam do środka i w
pierwszej chwili nie wiedziałam, co powiedzieć. James stał przy oknie. Odwrócił
się w moją stronę i uważnie we mnie wpatrywał. Po kilku sekundach westchnął i
odwrócił się.
- Jeśli
przyszłaś, żeby powiedzieć mi, jaki jestem okropny, to nie musisz, bo o tym
wiem. Więc daruj sobie wyrzuty i mnie zostaw, bo naprawdę nie chcę się kłócić…
- powiedział.
- Nie, nie po
to przyszłam…
- Więc po co?
- Porozmawiać…
Jesteśmy przecież przyjaciółmi - wyjaśniłam spokojnie.
Chłopak
niepewnie spojrzał na mnie.
- Więc już
wiesz… Tak?
Pokiwałam
głową.
- McGonagall mi
powiedziała.
James usiadł na
łóżku, a ja obok niego.
- Wylatuje z
Hogwartu. Fajnie, nie? Trochę spokojniej tu będzie - mruknął z ironią.
- Przestań. Co
powiedział dyrektor?
- Gadał, że nie
chce tego, ale obawia się, że to jedyne
rozwiązanie. Że przesadziłem, że nie powinienem… A Mcgonagall tylko mu
wtórowała.
- To jest już
pewne?
- Nie. Jeszcze
muszą się zebrać wszyscy nauczyciele i to przedyskutować. Ale to logiczne, że
mnie wywalą!
-
Niekoniecznie. Może Dumbledore da się przekonać?
- Ale
McGonagall nie. To ona chyba go do tego nakłoniła. A zresztą… Mają rację.
Jestem tu zbędny i tylko robię problemy.
- Nie mów tak.
- Jasne. Sama
zobacz. Wpakowałem dwóch najlepszych przyjaciół do Skrzydła Szpitalnego!
- Źle zrobiłeś,
to fakt. I powód tego działania też nie był słuszny…
- Wkurzyłem
się, że cię upił.
- Nie upił
mnie! To nie jest teraz ważne. Musisz iść do Syriusza i go przeprosić. I przy
okazji powiedzieć pani Pomfrey jakim zaklęciem dostał Remus, bo nie wie, co mu
jest.
Potter spuścił
głowę i milczał.
- A ty? Nie
jesteś już zła? – zapytał.
- Czasem są
ważniejsze sprawy niż złość – odparłam, na co James podniósł głowę i delikatnie
uśmiechnął się.
Zaraz jednak
znowu posmutniał.
- Jestem idiotą.
Wielkim idiotą. Zachowywałem się fatalnie. Nie dałem się wytłumaczyć
Syriuszowi… Jaki ze mnie kretyn… Aż ci się dziwię, że ze mną tu siedzisz.
- Porozmawiasz
z nim i wszystko się wyjaśni. Zobaczysz. Pogodzicie się.
- Co z tego,
jeśli niedługo mnie tu nie będzie?
- To nie jest
jeszcze pewne.
- Oboje wiemy,
że jest.
Nie wiedziałam,
co odpowiedzieć. Obawiałam się, że James miał rację…
- To może być
jeden z moich ostatnich wieczorów tutaj. Chciałbym ci tyle powiedzieć…
- To mów.
Przecież mamy czas. - Domyślałam się, co może mieć na myśli.
- To nie takie
proste…
I ponownie
nastała cisza.
Siedzieliśmy
tak koło siebie. Sytuacja była dość nietypowa. Oparłam głowę na jego ramieniu.
James drgnął lekko i objął mnie w pasie. Przysunęłam się bardziej do niego.
Czas jakby się zatrzymał. Poczułam się tak bezpiecznie. I przestraszyłam się, że niedługo to się może skończyć.
Kilkanaście
minut przeleciało nie wiadomo kiedy. Rogacz pogładził mnie ręką po głowie i
zaczął:
- Lily…?
- Tak? –
odsunęłam się od niego.
Trochę się
zmieszałam. Chyba za bardzo dałam się ponieść emocjom…
- Może to
głupio zabrzmi, ale… Chciałem ci powiedzieć, że cieszę się, że cię spotkałem.
Spojrzałam na
niego zaskoczona.
- Naprawdę
jesteś dla mnie bardzo ważna. Wiesz… Postanowiłem sobie, że będę się o ciebie starał
do końca Hogwartu. Dla mnie ten koniec jest teraz. I nie udało mi się ciebie do
mnie przekonać - uśmiechnął się krzywo.
- Gdybyś przez
wcześniejsze lata zachowywał się tak, jak ostatnio, może wszystko potoczyłoby
się inaczej
- Może, może…
Chociaż w sumie nie dziwię ci się, że mnie nie znosiłaś.
- To mało
powiedziane.
- Tak,
pamiętam… Te wszystkie kłótnie… Wiele razy mi mówiłaś, że powinni mnie wywalić.
I stało się…
- Ale teraz
tego nie chcę.
- No właśnie, teraz… Lily… Już cię o to kiedyś pytałem, ale
proszę, powiedz mi. Co jest we mnie takiego złego, że nie chciałaś mi dać
szansy? Co cię tak odpycha? – mówiąc to, patrzył mi prosto w oczy.
- To nie jest
tak, James…
- Więc jak?
- Ja cię lubię,
naprawdę. Jesteś dla mnie ważny…
- Ale…?
Zamilkłam i
wpatrzyłam się w podłogę. Nie miałam pojęcia, co powinnam mu odpowiedzieć.
Byłam mu winna wyjaśnienia. Pytanie, które mi zadał, wielokrotnie słyszałam już
od Dorcas, Ann i Katie. I zawsze omijałam
je szerokim łukiem. Sama też się nad tym nie zastanawiałam, bo… Bałam się.
Bałam się, że James może być dla mnie kimś więcej, niż tylko przyjacielem.
- Bałam się –
wyznałam.
- Bałaś się?
Czego? – zapytał ze zdziwieniem.
- Nigdy o tym
nie myślałam… Dopiero teraz. Chyba obawiałam się tego, że ty tak naprawdę się
nie zmieniłeś i wciąż udajesz. Boję się, że potraktujesz mnie jak jedną z tych
swoich fanek, że pobawisz się mną i rzucisz…
- Liluś… -
James spojrzał na mnie bezradnie.
Oboje
patrzyliśmy na siebie ze smutkiem, aż w końcu chłopak mocno mnie przytulił i
powiedział:
- Nigdy bym
tego nie zrobił… Strasznie mi na tobie zależy, nie widzisz tego? Tamte
dziewczyny były sposobem na odreagowanie, ale ty jesteś najważniejsza.
- A im tego nie
mówiłeś? Chociażby Natalie… Spędzałeś z nią sporo czasu, więc co miałam myśleć?
- Oj, Lily…
Kiedy ty wreszcie zrozumiesz, że naprawdę cię kocham?
Odsunęłam się
od niego.
- James, ale ja
nie… - chciałam dokończyć, jednak chłopak mi przerwał.
- Nie czujesz
tego samego, tak, wiem.
- Przepraszam
cię…
- Nie
przepraszaj, nie masz za co. Nie można przecież zmusić do uczucia. Miałem
jednak nadzieję… Ale teraz to nieważne. Gdybym mógł tu zostać…
- To co wtedy?
- Wszystko
byłoby inne.
Nastąpiła chwila
ciszy, którą wkrótce potem przerwał James.
- Lily…
Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?
Zastanowiłam się.
- Bo sama tego
nie wiedziałam… Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. Ukrywałam to w sobie.
Pokiwał głową
ze zrozumieniem.
- Już późno…
Powinnaś iść spać… - rzekł.
- Chyba tak…
Będziesz jutro na lekcjach? – zapytałam.
- Tak, raczej
tak – odparł, po czym oboje wstaliśmy.
- To do
zobaczenia… - powiedziałam.
- Tak… Do
jutra…
Skierowałam się
w stronę wyjścia. Nie dane mi jednak było wyjść, gdyż James przyciągnął mnie do
siebie i krótko pocałował w usta. Trwało to może sekundę, ale spowodowało
dreszcze całego ciała. Chłopak uśmiechał się delikatnie i wypuścił mnie ze
swych objęć. Niewiele myśląc odwzajemniłam uśmiech i czym prędzej wyszłam.
***
Ubiegły
wieczór sporo mi uzmysłowił. Długo nie mogłam zasnąć, bo musiałam wszystko przemyśleć.
Wieczór, w którym wyznałam Jamesowi długo skrywane sekrety, był bardzo ważny.
Dotarło do mnie, że zależy mi na nim… Nie jest to zauroczenie ani nic podobnego –
tyle wiedziałam. Byłam jednak bardzo do niego przywiązana… Nie mogłam pozbyć
się z głowy świadomości, że niedługo już może go tu nie być. Nie chciałam tego
i nie mogłam na to pozwolić. Musiałam więc coś zrobić. Tylko co?
Popołudnie Dorcas i Ann spędzały w
Skrzydle Szpitalnym. Oczywiście poszły osobno, bo Ann była jeszcze bardziej
wściekła, niż wcześniej. Ale może to był smutek… Kiedy wczoraj wróciłam od
Jamesa, nie zauważyła mnie i wtedy udało mi się zobaczyć ją w innym świetle.
Była zamyślona, nieszczęśliwa. Jednak gdy mnie dostrzegła, stała się zimna jak
lód.
Dochodziła osiemnasta, kiedy do
dormitorium weszła wyżej wspomniana osoba. Na jej twarzy widniały ślady łez. W przypływie
nagłej odwagi, zdecydowałam się zacząć rozmowę.
- Ann? Co się
stało?
Dziewczyna spojrzała
na mnie z obawą i niepewnie odpowiedziała:
- Nic…
- No jak nic?
Przecież widzę… - usiadłam obok niej na łóżku.
Chciałam się z
nią pogodzić i to bardzo. Ta napięta atmosfera nie była nikomu potrzebna.
Przez chwilę
panowała cisza, którą przerwał głośny wybuch płaczu.
- Jestem
kretynką, Lily… Zachowywałam się okropnie wobec was, Remusa… Przepraszam cię…
Teraz to mnie
zamurowało. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
- Nie wiem, co
się ze mną stało. Gregory miał na mnie zbyt duży wpływ… Wygadywał o was różne
rzeczy, a ja w to wierzyłam. Straciłam najważniejsze osoby przez niego… A on
leży w śpiączce… Nie wiadomo też, kiedy Remus się obudzi…
Bez słowa ją
przytuliłam.
- Nas nie
straciłaś… Nie martw się, wszystko będzie dobrze…
- Naprawdę?
Lily, jesteś w stanie mi wybaczyć?
- No pewnie,
głuptasie… Przecież się przyjaźnimy. Miałabym to tak po prostu przekreślić?
Na twarz Ann
wstąpił uśmiech. Jak dobrze, że się pogodziłyśmy…
- Co z Remusem?
Wiadomo coś?
- Nie. Pani
Pomfrey wciąż nie wie, co mu jest.
- James
powinien dziś tam pójść… To może jej powie.
- Rozmawiałaś z
nim?
Skinęłam głową.
- I co?
Westchnęłam i
zaczęłam opowiadać jej wczorajszą wymianę zdań. Blondynka słuchała uważnie i
nie przerywała mi. Kiedy skończyłam, otworzyła szeroko usta ze zdziwienia.
- Pocałował
cię? Łał! Świetnie… Dobrze, że mu to wszystko powiedziałaś…
- Ale czy to
coś zmieni? On może wylecieć…
- Zależy ci na
nim?
Już miałam
wykonać swój unik, ale zastanowiłam się chwilę.
- Tak… Ale nie
tak, jak myślisz. To nie jest zauroczenie… Nie, na pewno nie.
- Więc co?
- Nie wiem…
- Oj, Lily…
Jesteś strasznie niezdecydowana. Przynajmniej wiesz, że on nie jest ci
obojętny.
- No chyba nie…
Nie chcę, żeby wyjeżdżał…
- To musisz coś
zrobić. Idź do dyrektora.
- I co mu
powiem?
- Przedstawisz
mu całą sytuację jeszcze raz… I poprosisz go, żeby nie wyrzucali Jamesa. Twoja
prośba będzie bardziej przekonująca niż innych, bo w końcu tyle lat go nie
lubiłaś…
Zaśmiałam się
lekko.
- Spróbuję.
Dzięki, Ann… Cieszę się, że już do nas wróciłaś… - ponownie przytuliłam
przyjaciółkę.
***
W tym samym czasie James Potter udał
się do Skrzydła Szpitalnego. Wiedział, że musi tam iść. Powinien przeprosić
kumpla… Korytarze Hogwartu były puste, jego kroki odbijały się echem po
ścianach.
Wszedł do Sali z chorymi i przyjrzał
się leżącym na łóżkach. W rogu sali znajdował się Gregory O’Connor pogrążony w
śpiączce. Dwa łóżka dalej leżał nieprzytomny Lupin, a obok niego Syriusz, który
wpatrywał się uważnie w gościa.
- Eee… Cześć –
bąknął James.
- Cześć –
mruknął niemiło Black.
- Chciałem
pogadać… I cię przeprosić.
Łapa zrobił
zdziwioną minę. Rogacz podszedł bliżej.
- Powinienem
dać ci wyjaśnić sprawę, a nie od razu rzucać się z pięściami… Sorry…
Syriusz posłał
mu wrogie spojrzenie, a potem zaraz uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Śmiesznie
wyglądasz, kiedy przepraszasz.
James
uśmiechnął się lekko.
- To znaczy, że
wciąż jesteśmy kumplami?
- Nie wiem, nie
wiem… Ale skoro ci tak bardzo zależy, to się ulituję, nie będę takim chamem… -
zironizował Black.
- Jesteś
okropny.
- Wiem!
Oboje się
zaśmiali.
- Do kiedy tu
będziesz?
- Chyba do jutra…
I trzeba się wziąć za jakiś kawał, bo nudno ostatnio.
Rogacz
posmutniał.
- Na mnie nie
licz…
- A to niby
czemu? Nie chcesz wkurzać Lily? Stary… Ona i tak na ciebie leci…
- Co?
- No serio!
- Skąd niby
wiesz?
- Bo mi to
powiedziała…
- Kiedy?
- Jak według
ciebie ją upiłem…
- Teraz wiem,
że tak nie było. Ale co dokładnie mówiła?
- Nie wiem, czy
powinienem ci to powtarzać, w końcu jestem też jej przyjacielem…
- No mów!
- Była pijana,
ale wtedy podobno mówi się całą prawdę. Gadała, że jesteś fajny i kochany… I że
dobrze całujesz – Black uśmiechnął się ironicznie.
Wielki uśmiech
rozświetlił twarz Jamesa.
- Serio? Ale…
Co z tego? Teraz to już nieważne – ponownie posmutniał.
- Jak to?
- Wylatuję z
Hogwartu.
- Co?!
Potter wyjaśnił
mu wszystko dokładnie. Opowiedział także o rozmowie z Lily.
- Ale się
porobiło… O kurcze…
- Sam widzisz…
Koniec, po prostu koniec. Ale nie martw się, wakacje możesz u mnie wciąż
spędzać…
- Przestań, to niemożliwe, żeby tak po prostu
cię wyrzucili.
- A jednak.
- Pamiętaj, że
dla Huncwotów nie ma rzeczy niemożliwych.
***
Co
do notki… Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie napisać o tym krótkim pocałunku
Lily i Jamesa. :D Może was dziwi też fakt, że Lily tak szybko zrozumiała, że
Potter nie jest dla niej obojętny. Otóż właśnie o to chodziło, żeby to było tak
nagle i pod wpływem dużych emocji związanych z możliwością opuszczenia szkoły
przez Jamesa. Wszystko niebawem się wyjaśni. :)
Myślę,
że kolejna notka pojawi się za tydzień. ;) Pozdro!
Ach, jaka długa notka...miód na moje serce wyczerpane brzydką pogodą i kartkówkami...:)
OdpowiedzUsuńSiemka,notka cudna. Jak to się mówi cud, miód i orzeszki xD Jestem ciekawa jak na to zareaguje dyrektor :DCzekam na nexta.
OdpowiedzUsuńNo normalnie superrr!! Nie mogłam się doczekać :* rzeczywiście dużo 7 stron nie pogada ^^ ja pisze najwyżej 3 xd pozdrawiam i życzę weny mła:*
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten twój styl pisaniaa xD..Cudnie. Czekam na następny !;*.
OdpowiedzUsuńOoo nareszcie rozdzialik, wiem, wiem nie musisz mówić ile pracy jest w 3 gimnazjum wkońcu sama przez to obecnie przechodze ;-/.Ciesze się że James i Syriusz się pogodzili, Black jakoś szybko wybaczył Potterowi, sama sie troche zdziwiałam ale wkońcu taka jest siła przyjaźni. Czyżby coś zaczynało iskrzyć na lini James-Lily mam nadzieje, bo troche długo już ciągnie się ta ich "przyjaźń". Widze że Ann zrozumiała, lecz obawiam się tylko czy to przypadkiem nie podstęp żeby znów wkupić się w łaski przyjaciół a potem i zradzać(oczywiście ja nic nie sugeruje). No to trzymam kciki żeby następny rozdział ukazał się za tydzień i za to żeby James nie wyleciał z Hogwartu.
OdpowiedzUsuńNo no. Przekona dyrektora prawda?? Napewno. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:)
OdpowiedzUsuńAAA! Świetna notka :). Bardzo mi się podobał pocałunek xDMam nadzieję, że Lily przekona dyrcia.
OdpowiedzUsuńszybko? przez całe opowiadanie go odpychała, a ty że szybko! Ja się cieszę, że na reszcie zrozumiała:DNotka rzeczywiście długa i bardzo fajna. Mam nadzieję że nie wyrzucą Jamesa ze szkoły.
OdpowiedzUsuńŁiii?Śliczna notka. Taka jakaś.. ciepła i spokojna, mimo wszystko. Ta rozmowa Lily z Jamesem - cud, miód i orzeszki. Na dokładkę jeszcze pogodzenie się Lily z Ann, co też mnie ucieszyło, chociaż sama rozmowa wydała mi się mało naturalna. Ale najważniejsza właśnie rozmowa Lilki z Rogaczem. Bardzo... ładna. Przepraszam, ale po prostu jakoś same przychodzą mi do głowy takie "miętkie" przymiotniki. Po prostu miło mi się zrobiło po tej notce. Bo przecież wiem, że wszystko skończy się dobrze, więc mogę się tylko cieszyć, że przy okazji jeszcze coś dobrego z tego wynikło. Jak zwykle, wena, pozdrawiam i przepraszam za bezładny komentarz. Jakoś już tak mam - ostatnio.
OdpowiedzUsuńTeraz napiszę najbardziej monotonny komentarz w moim życiu: Aaaa! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super! Super!...Po prostu genialnie! Notka cudowna, świetna, wspaniała, genialna, cud, miód i orzeszki w czekoladzie!I tak na marginesie bardzo dziękuję za powiadomienie mnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczna notka, mi się bardzo podobało i dziękuję za powiadomienie mnie o niej. Mam nadzieję, że James nie wyleci.
OdpowiedzUsuńNotka super! Chyba jedna z twoich najlepszych!
OdpowiedzUsuńEh . śliczna notka .;DD . ^ . wkoncu sie pojawila notka.;]. ^dlugo czekalismy .;DD . ale bylo warto .;]]. Niech James nie wylatuje .;D . ^^ .;DD . nie badz taka i pozwol wkoncu jeamsowi i lili byc ze soba .;DD . ^ szybko wcale sie nie zakochala .;P. to bardzo dlugo trwalo az wkoncu zrozumiala so czuje .;PP. ^ eh . masz talent naprawde dziewczyno .;DD .
OdpowiedzUsuńŚwietna notka!! I fajnie że dłuższa ;P A tym szybko to przesadziłaś ;) To miało być szybko?! Tyle czasu go Lilka odpychała, a ty mi mówisz że szybko?! No ale lepiej późno niż wcale :) Dobra, już Cię tak nie męczę tylko czekam na następną notkę. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzeszłaś samą siebie:DNotka cudowna i rzeczywiście troszkę mnie zdziwiło, że to stało się tak błyskawicznie. Jednak jest cudownie. Mam nadzieję, że pozwolisz Jamesowi skończyć Hogwart... On u Ciebie jest taki słodziutki...
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobała ta notka,ale ciekawe co zrobi Lupin jak się obudzi,albo ten George.Nie mogą wyrzucić Jamesa ze szkoły.To niesprawiedliwe ;(.I fajnie , że taka dłuższa notka.www.pamietnik-clarie-mitton.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNo proszę, jak wszystko ładnie się układa^^ No, może poza groźbą wywalenia Jamesa... Ale tak poza tym, to cud, miód i orzeszki xDI w końcu wróciła Ann!! Huuurraaaaaaaa!! ^^
OdpowiedzUsuńI wreszcie - to na co wszyscy czekali! Lily i James... (prawie) RAZEM!!!
OdpowiedzUsuńWśród rzeszy kwaśnych kartkówek i gorzkich sprawdzianów nareszcie pojawiło się słodkie ciasto miodowe z orzeszkami:)
OdpowiedzUsuńNareszcie nowy rozdział :). Już nie mogłam wytrzymać ;). Ciekawe jak Dumbledore zareaguje na prośbę Lily. Czekam na next. Pozdro :*[lilianne-e]
OdpowiedzUsuńmm, notka po prostu c u d o w n a (;aż się nie mogę doczekać kolejnej części.mam nadzieję, ze Lily przekona Dumbledore'a ;]]pozdrawiam :*:*:*
OdpowiedzUsuńAchhhhhhhhhhhh...........piekna nocia.................swietna.....pocalunek,byl dobrym pomyslem! Ale mam nadzieje ze James nie wyleci :/
OdpowiedzUsuńCzy się podobało? No to było po prostu super :) Po prostu brak słów z wrażenia ;) Ach ta Lily i jej rozterki...Mam nadzieję, że go nie wywalą, to byłaby ogromna strata dla Hogwartu... ;DPozdrawiam.[http://to-live-in-the-past.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńEch.. jakich to trzeba było wydarzeń, żeby Lilka zrozumiała taki pojętny fakt. ;P Bardzo ci dziękuje za tą notkę :) Naprawdę poprawiła mi humor :D To co się dzieje teraz u mnie w szkole to jedna wielka masakra.. ale z resztą co ci opowiadam, pewnie sama rozumiesz. :)
OdpowiedzUsuńSuper ! Cieszę się, że Lilka pogodziłą się z Ann i oczywiście, że pomiędzy Syriuszem i Jamesem też jest już ok ;D mam nadzieję że Lunio wróci do zdrowia, a James jednak zostanie w Hogwarcie ;) A ta scenka z krótkim pocałunkiem, świetna ;D czakam na nexta ;D
OdpowiedzUsuńCałą notka jest świetna (jak zawsze;): świetna długość notki, świetne wątki i na dodatek ten pocałunek... mmm... Jak dobrze, że nie mogłaś się powstrzymać od opisania tego pocałunku, bardzo Ci dziękuję za to! Z wielką niecierpliwością czekam na kolejną notkę, mam nadzieję również tak samo świetną:D Pozdrawiam:*:*
OdpowiedzUsuńdzieki, za powiadomienie mnie o nowej notce. Zabieram sie do czytania. xDwww.potter-lily-i-james.blog.onet.plPS. Moze wiesz jak zrobic, aby blog byl w poleconych onetu ?
OdpowiedzUsuńMam wieelką nadzieję, że wszystko się ułozy i James zostanie w szkole. Nie przeżyłabym, gdyby go wyrzucili.I cieszę się, że Lily wyjaśniła wszystko Jamesowi a sam chłopak pogodził się z Łapą.Czekam z niecierpliwością na nową nocie...Pozdrawiam ;*****
OdpowiedzUsuńNa reszcie zgoda...thinko.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńłaaaaaaaaa........ super nocia..... coooool..... już sie doczekać nie mogę co oni wymyślą:P:P:P
OdpowiedzUsuńŚwietna notka. Jak zawsze ^^ Kurczę w Lily nadzieja! Mój Rogatek nie może wylecieć ze szkoły xDDDserdecznie zapraszam na www.polaczeni-snami.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńWeszłam na ten blog przypadkiem, i w ciągu pięciu godzin przecztałam wszystkie notki(też się dziwie). I muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem! Na początku wyraźnie ci nie szło, szczególnie dziwna była twoja tendenja kończenia notek(to o tej krainie snów, lum Morfeusza), ale teraz jest o wiele lepiej. Jest ot jeden z najlepszych blogów o Lilly, a całkiem sporo ich jest;) Życzę dalszych sukcesów, oraz czekam niecieprliwie na następne wpis. A no tak, o czymś zapomniałam: Wybitny!. No, już teraz wszystko:)Buźki:***
OdpowiedzUsuńPowiem krótko i zwięźle - ZAJEBIŚCIE! Czekam na kolejną notkę ;))
OdpowiedzUsuńdopiero postawiona pod murem lily wyznala co czuje =)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całe opowiadanie i jestem pod wrażeniem. Piszesz od bardzo dawna i wciąż masz nowe pomysły... Początki Twojej literackiej "kariery":) były raczej słabe, ale z czasem Twój styl zdecydowanie sie poprawił i teraz piszesz naprawdę dobrze. Potrafisz zaciekawić, a że piszesz niezwykle lekko, Twoje opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie. Nie dopatrzyłam się w ostatnich notkach żadnych błędów ortograficznych, a te interpunkcyjne pojawiają się naprawdę sporadycznie:) Zaciekawił mnie bardzo wątek Ann i mam nadzieję, że bardziej go rozbudujesz, bo te niewielkie wyjaśnienia, które pojawiły się w tej notce wniosły naprawdę niewiele. No i James... on nie może wylecieć! Dumbledore musi wysłuchać Lily! Pozostaje jeszcze sprawa Natalie, której osobiście współczuję i tych niepewnych uczuć panny Evans.Na Twoim miejscu popracowałabym nad grafiką, bo obecna raczej zniechęca do zapoznania się z treścią tego bloga.Byłoby mi bardzo miło, gdybyś znalazła chwilę i weszła do mnie na lily-evans-potter-w-drodze-ku-przeznaczeniu.blog.onet.pl.Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział:)
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! ;]Dłuższa, niż wcześniejsze i bardzo ciekawa. Najlepsze jest zakończenie, przez które zachęcasz czytelników, by czekali na następną notkę. Jestem naprawdę ciekawa co wymyślą Huncwoci. Boże być interesująco... Obu tylko Lily się na nich nie obraziła..A Black wszystko wygadał! Już sobie wyobrażam minę Jamesa, gdy to usłyszał... :]Na historia-lilyanne.blog.onet.pl nowa notka. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńHmmm... jak zwykle notka bajeczna!Jak zrobiłas krótki pocałunek to nawet fajnie... ale chyba bardziej by mi się podobało coś w stylu:- James! Nie odchodź! Ja cię kocham i nie mogę bez ciebie życ!!! Jak ty odchodzisz to ja też!- i Lilka ze łzami w oczach całuje szczęśliwego Pottera:)tylko że to jest strasznie często na innych blogach, a twój blog nie zalicza się do "innych" bo jest po prostu perfect:)kocham twojego bloga i nic tego nie zmieni:):):):)
OdpowiedzUsuńJej, to było fantastyczne .! I jak James pocałował krótko Lily... ahh super. ! Fajnie że się pogodził z Syriuszem, poza tym to świetny koniec "Dla huncwotów nie ma rzeczy niemożliwych..." Ha .! zapraszam też na mojego bloga www.pamietnik-upartej-milosci-rogacza.blog.onet.pl Lily
OdpowiedzUsuńCudowna notka aż się popłakałam nie mogę 7 stron w wordzie też bym tak chciała nie mogę się doczekać kolejnej notki kocham twoje opowiadanie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowny odcinek! I jaki dlugi chcę być inormowana o new notkach zostawiam adres itd w księdze gości! ;)
OdpowiedzUsuńFajna nocia!!!...i ciesze sie że jest dłuższa i na twoim miejscu tarz nie mogła bym sie powstrzymać i napisać o pocałunku. POZDRO!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Zapraszam na www.mojezycie-mojewiersze.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńmasz świetny styl pisania i piszesz ładne i długie notki ;]ogólnie bardzo lubię połączenie lily i james , dlatego ciekawi mnie twoje opowiadanie ;) będę odwiedzać częściej,jeśli możesz informuj mnie o nowych notkach na twoim blogu ;)a ja zapraszam do mnie, ( może troszkę inna tematyka, ale też godna uwagi ;) www.draco---hermiona.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMoze smutna piosenka, ktorej sluchalam w trakcie czytania, a moze poprostu piekne slowa, ktore zawarlas, sprawily, ze lza zakrecila mi sie w oku. Nie jedna. Powiem Ci, ze wg mnie to najlepsza notka na tym blogu. Naprawde! Postawilabym za nia 6+, tylko ze wzgledu na brak 7-ek. Gratuluje zafascynowania czytelnikow. ;)
OdpowiedzUsuńJeju, jak dobrze że Syriusz wybaczył Jamesowi i że James pocałował Lily.. ;] Na krótko, ale pocałował :)) Czekam na new notkę, pozdrawiam! ;*
OdpowiedzUsuńoh, przeczytałam i idę na orzeszki:) a może nawet na miodowe ciasto...oO
OdpowiedzUsuńHej! Sorry,że dopiero teraz komentuje, ale jakoś tak wcześniej, nie wiem, nie miałam czasu, po części zapomniałam i wyszło, tak,że komentuje dopiero teraz, ale jak to się mówi, lepiej późno niż wcale xD. Ale wracając do notki, bardzo mi się podobała, chociaż była smutna, szczególnie ta wieść, o tym, że James wylatuje, mam nadzieję, że tak się jednak nie stanie, że Lily coś wskóra u dyrcia. Notka wspaniała, bardzo dobrze, że Ann, w końcu przejrzała na oczy i próbuje naprawić swoje błędy, i pogodziła się z Lily. Mam nadzieję, że wszystko niedlugo się ułoży, czekam na newsa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsuper notka. :) niech Lilka idzie do tego Dumbledore'a i prosi żeby James został. x) wpadnij na www.calliepotter.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńCudowna notka! Kurczę, się porobiło... Mam nadzieję, że jednak James nie wyleci, a raczej nie wyleci, chyba że masz zamiar aż tak odbiec od kanonu xD matko boska, ale ja jestem ciekawa, co oni zrobią, żeby ten James nie wyleciał, co przekona Dumbledore'a i McGonagall... ;D i dobrze,. że był ten pocałunek Jamesa i Lily ;D krótki, bo krótki ,ale był ;p mógł być dłuższy... bardzo mi się ta notka podobała i... tak, łał! 7 stron w Wordzie...! ;DPozdrawiam Cię serdecznie. P.S. A tak nawiasem mówiąc... ząłożyłam nowego bloga i miło by mi było, gdybyś 'wpadła'. Całkowita odskocznia od HP, mój wymysł w całości... ;D Czekam na nową notkę z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta notka. Oby Jamesa nie wywalili z Hogwartu. Może wtedy Lily dałaby mu drugą szanse. Ale to ty piszesza nie ja. Jak chcesz to wejdź na http://love-lily.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńto nie zauroczenie to MILOSC ! Ceci i krotki komek ;) i biorem sie za nastepna =D
OdpowiedzUsuńnie notka była naj naj ze wszystkich ^^
OdpowiedzUsuń