Powolnym tempem szłam wraz z Jamesem
w stronę Pokoju Wspólnego. Lekcje dobiegły końca, a nasi przyjaciele
skorzystali z okazji i czym prędzej wybiegli na szkolne błonia, by cieszyć się
wiosennym Słońcem. Z chęcią bym do nich dołączyła, ale, w przeciwieństwie do
nich, przejmowałam się nauką i wiedziałam, jak wiele nam na jutro zadali. Nauczyciele
znowu stwierdzili, że nam się bardzo nudzi. Czekało mnie więc popołudnie z
transmutacją, wieczór z eliksirami i pół nocy z astronomią. Reszta miała to
najwyraźniej gdzieś. Potter także nie miał zamiaru się uczyć, ale stwierdził,
że mi potowarzyszy. Zastanawiałam się, co takiego będzie robił, ale nie
protestowałam.
- O czym
myślisz? – zapytał nagle chłopak.
Spojrzałam na
niego kątem oka.
- O lekcjach –
odparłam zgodnie z prawdą.
Już otwierał
usta, żeby coś powiedzieć, ale nie dane mu to było. Cisze panująca na korytarzu
przerwał donośny krzyk profesor McGonagall.
- Potter!
Zatrzymaj się i to już!
Stanęłam
gwałtownie i rzuciłam Jamesowi zaniepokojone spojrzenie. Co on też znowu zrobił?
Na jego twarzy pojawił
się mały grymas, a chłopak zamknął oczy, jakby starał się uspokoić.
Nauczycielka
szybko do nas dotarła. Założyła ręce na piersiach i popatrzyła na nas srogo, na
dłużej zatrzymując wzrok na szukającym.
- Możesz mi
wyjaśnić, dlaczego pan Collin Brandon leży w Skrzydle Szpitalnym ze złamaną
ręką i kontuzją barku?
Wystraszyłam
się. Czy ona uważała, że to wina Jamesa? Przecież on by tego nie zrobił, o nie.
- Nie mam pojęcia,
pani profesor – odrzekł z miną niewiniątka.
- Nie udawaj,
Potter! Brandon wszystko opowiedział. Wiemy, że to ty rzuciłeś na niego te
zaklęcia. Byłam pewna, że trochę zmądrzałeś, ale tobie w głowie nadal te
dziecinne zabawy. Szlaban, Potter! Do odwołania. I Gryffindor traci trzydzieści
punktów. Staw się dzisiaj u pana Filcha o osiemnastej. Zawiodłam się na tobie –
dodała nieco ciszej, po czym po raz kolejny rzuciła mu wrogie spojrzenie i
odeszła szybkim krokiem.
- O co tutaj
chodzi? – zapytałam, starając się zachować spokojny wyraz twarzy.
- O nic –
mruknął.
- James! –
zawołałam.
- Dostałem
szlaban, o.
- Tyle to sama
wiem. Co się stało temu Collinowi?
Znowu zamknął
oczy, a kiedy je w końcu otworzył, westchnął.
- Nie
odpuścisz, nie?
- Masz rację.
- Dostał ode
mnie paroma zaklęciami – wzruszył ramionami.
- Co? –
spytałam zdezorientowana.
Nie mogłam
uwierzyć w to, co przed chwilą powiedział. To do niego niepodobne. Takie coś
zrobiłby stary James, którego nie znosiłam. Ale nie ten!
- To, co
słyszałaś. – Spuścił głowę.
- Nie wierzę.
Jak mogłeś coś takiego zrobić? Myślałam, że się zmieniłeś – warknęłam.
Byłam na niego
wściekła. Rozczarował mnie i to jak! Po raz kolejny zawiódł. Odwróciłam się
szybko i już miałam odchodzić, jednak chłopak złapał mnie za rękę i
przytrzymał.
- Czekaj. Daj
mi to wyjaśnić – poprosił cicho.
- Co tu
wyjaśniać? – spytałam wrogo.
- Parę minut,
dobra? Potem będziesz mogła się na mnie wściekać.
Stanęłam
naprzeciw niego i założyłam ręce tak, jak jeszcze niedawno profesor McGonagall.
- Słucham.
- Pewnie i tak
nie uwierzysz, ale… Chodziłem z samego rana po Zakazanym Lesie – zaczął.
- Stop. Po
Zakazanym Lesie? Po co? – przerwałam.
- Sprawdzałem
coś. Nieważne. Mogę mówić dalej? – mruknął z poirytowaniem.
Pokiwałam
głową, nabierając podejrzeń.
- Zobaczyłem
tego całego Collina przy chatce Hagrida. Zgadnij, co robił. Niszczył jego
ogródek! Najpierw zalał wszystko wodą z różdżki, potem powyrywał kwiaty, a na
koniec jeszcze podeptał to, co zostało. Wkurzyłem się jak nigdy. Lily, wiem, że
nie powinienem go od razu atakować, ale Hagrid bardzo się cieszył z tego
ogródka. A ten gnojek po prostu to niszczył…
Po chwili
wszechogarniająca złość zaczęła ze mnie wypływać. Już nie miałam ochoty
zdzielić go po łbie. Jednak do końca nie potrafiłam mu uwierzyć.
James wreszcie
spojrzał mi w oczy. W jego orzechowych tęczówkach kryło się zaniepokojenie i
strach.
- Kolejna
bajeczka czy tak było naprawdę? – zapytałam.
- Tak było –
powiedział. – Wiem, że głupio zrobiłem, ale nie mogłem się zwyczajnie
przyglądać, jak ten matoł psuje pracę mojego przyjaciela. Rozumiem, że się na
mnie zawiodłaś… - przyznał smutno.
Teraz to mi
zrobiło się bardzo głupio. I nieprzyjemnie. Sama miałam wyrzuty sumienia, że
tak na niego naskoczyłam. W głębi duszy wiedziałam, że teraz powinnam się na
niego śmiertelnie obrazić i nie odzywać się przez bardzo długi czas, ale coś
mnie powstrzymywało. Zamiast tego miałam ochotę go przytulić i wszystko
wybaczyć. Czy to było normalne?
- Byłeś lojalny
w stosunku do Hagrida… To dobrze – mruknęłam. – Ale przesadziłeś z tymi
zaklęciami. Mogłeś go tylko obezwładnić i zawołać jakiegoś nauczyciela, a nie
samemu go karać.
- Pewnie tak…
Ale Brandon już kiedyś dał mi się w kość i teraz jeszcze to… Przepraszam, Lily.
- Mnie nie
przepraszaj, tylko jego. Chociaż… Nie, nie musisz. Należało mu się.
- No co ty? –
chłopak wydawał się być bardzo zaskoczony.
Wzruszyłam
ramionami.
- Jakbym go tam
zobaczyła, to pewnie sama miałabym ochotę coś mu zrobić.
Collin Brandon
był czwartoklasistą ze Slytherinu, który uważał, że wszystko mu wolno. Panoszył
się po szkole, patrząc z góry na resztę uczniów. Kiedyś często działał mi na
nerwy, jednak obecnie usunął się w cień swoich starszych kolegów. Byłam pewna,
że nie zrobił tego z własnej woli, widocznie musieli mu grozić. Mało mnie to
jednak obchodziło.
- Ale i tak
uważam, że przesadziłeś – zastrzegłam.
Rogacz zaśmiał
się, pokazując białe zęby.
- Co się z
panią stało, pani prefekt? – zapytał, uśmiechając się.
- Pani prefekt
zaczęła się zadawać z Huncwotem – odparłam.
- I wyszło to
pani na dobre.
- Oj, nie wiem,
nie wiem…
James objął
mnie w pasie i popchnął lekko, żebym ruszyła. Kiedy zorientowałam się, gdzie
trzyma swoją rękę, czym prędzej odsunęłam się od niego. On udał, że niczego nie
zauważył.
- Naprawdę nie
jesteś na mnie zła? – spytał.
- Trochę
jestem… Ale cię rozumiem – przyznałam.
- Dzięki –
powiedział z ulgą i uśmiechnął się.
Wszedłszy do Pokoju Wspólnego, od
razu skierowałam się do dormitorium, aby wziąć potrzebne książki oraz pióro i
kartki pergaminu. James czekał na mnie już na kanapie. Rozłożył się wygodnie na
fotelu, trzymając w dłoniach jakiś magazyn o quidditchu. No pięknie, ja tu mam
zamiar zakuwać, a ten będzie sobie gazety czytał! A i tak pewnie ujdzie mu
płazem to, że się nie uczył. Ech, sprawiedliwość…
Usiadłam na wolnym fotelu przy nim i
spojrzałam na chłopaka. Uśmiechał się szeroko w moją stronę. Pokręciłam głową z powątpiewaniem i zaczęłam czytać rozdział w podręczniku poświęcony transmutacji
małych przedmiotów w niewielkie zwierzęta. Co chwilę jednak przypominałam sobie
o mojej reakcji na wieść o postępku Pottera i ciężko mi było uwierzyć, że się
na niego nie złościłam. Było to co najmniej dziwne i nie dawało mi spokoju.
- Lily! Tu
jesteś! – usłyszałam znajomy głos dochodzący od strony portretu Grubej Damy.
Parę sekund
później naprzeciwko mnie stał dyszący ciężko Syriusz. Oparł dłonie na kolanach
i pochylił głowę, aby złapać oddech.
- Już… Wiem…
Jaki… Eliksir… Zrobimy… - wysapał.
- Ej, Syriusz,
spokojnie. Siadaj i mów – powiedziałam.
- Wpadłem na
ten pomysł na błoniach. I byłem jeszcze w bibliotece, żeby się upewnić, co do
jednej sprawy – rzekł, kiedy już trochę ochłonął. – To będzie coś! Sama
zobaczysz! Tylko musimy przeszukać parę książek, bo nie pamiętam za bardzo,
który przepis jest właściwy… Ale… Uda się! Na pewno się uda!
- Jaki masz
pomysł?
Wreszcie.
Straciliśmy już zbyt dużo czasu.
- Nie mogę ci
powiedzieć, bo on tu jest – wskazał na Jamesa. - Zresztą, sam do końca nie wiem, co ten
eliksir spowoduje, tylko tak ogólnie. Ale to na pewno wypali! – mówił
podekscytowany.
- Syriusz… To
bezpieczne? – zapytałam.
- Tak,
całkowicie. Nie bój się. Nareszcie możemy zacząć go robić. Ale najpierw coś
innego…
- Co takiego?
- Potrzeba nam
jednego składnika. Kwiatu… Eee… Jakiegoś tam. Coś na en. Nie pamiętam. Wiem, że
trzeba go zerwać podczas nowiu Księżyca, bo tylko wtedy ma odpowiednie
właściwości… I on rośnie u nas, w Zakazanym Lesie.
- Skoro rośnie
w Zakazanym Lesie to jak ma być bezpieczny?
- Oj, bez
przesady. Musisz mi zaufać. I tak niczego innego nie mamy. Szykuj się, jutro
tam idziemy.
- Jutro?
- Tak, jutro
jest nów. Nie bój się, wszystko obmyśliłem. To będzie świetne! – mruknął z
zadowoleniem.
Posłał mi
jeszcze radosny uśmiech, pomachał nam i pobiegł z powrotem, zapewne znowu do
biblioteki, by sprawdzić ten jego „cudowny” eliksir. Ciekawe, co takiego
wymyślił. Bałam się, że to coś na miarę huncwockich żartów. Oby tylko tym razem
Syriusz potraktował sprawę poważnie.
Musiałam mieć bardzo zdezorientowaną
minę, bo James wybuchnął głośnym śmiechem. Spojrzałam na niego pytająco, a ten
nadal się śmiał.
- Nie masz się
czego obawiać, Łapa chyba naprawdę dostał olśnienia – powiedział, kiedy się
uspokoił.
- Taa… Dzięki
za pocieszenie.
- Ależ proszę.
Z westchnieniem
wróciłam do nauki. Tym razem jeszcze trudniej mi było się skupić. Perspektywa
jutrzejszej wyprawy do Zakazanego Lasu nie była zbyt przyjemna. Zwłaszcza, że
nie wiedziałam, po co dokładnie miałam tam iść.
Następnego dnia, zgodnie z umową,
stawiłam się przed dwudziestą trzecią wieczorem w Pokoju Wspólnym. Chwilę potem
zjawił się Syriusz z peleryną-niewidką od Jamesa i z Mapą Huncwotów.
- Gotowa? –
spytał z błyskiem w oku.
- Tak. Tylko
wciąż się zastanawiam, dlaczego muszę iść z tobą. Przecież możesz iść z Jamesem
na przykład.
Bałam się tej
wyprawy. Nie zamierzałam tego ukrywać.
- Ten kwiat,
którego nazwy nie pamiętam, musi być zerwany przez kobietę. Tyle – wzruszył
ramionami.
Spojrzałam na
niego spode łba. Wciąż nie powiedział mi, jaki miał pomysł.
- Nie masz nadal
zamiaru mi wyjawić, co kombinujesz, prawda?
- Nie. Chodź,
jak to zdobędziemy, to się dowiesz.
Pociągnął mnie
w stronę wyjścia, uprzednia naciągnąwszy na nas pelerynę. Syriusz najwyraźniej
wcale nie przejmował się tym, że możemy zostać złapani. Wiedziałam, że nam to
nie grozi, ale mimo to miałam pewne obawy.
Kilkanaście minut później
znajdowaliśmy się już na skraju Zakazanego Lasu. Tam Black zdjął pelerynę.
- Widzisz? Nic
się nie stało. Teraz pójdzie z górki. Ale pośpieszmy się.
Ruszył przed
siebie szybkim krokiem. Chcąc, nie chcąc, musiałam pójść za nim.
Szliśmy bardzo
długo. Ciemność, w której się znajdowaliśmy, była na swój sposób tajemnicza,
jednak przerażająca. Słyszałam jedynie skrzypienie gałęzi po naszymi stopami, a
także co jakiś czas odgłosy wydawane przez zwierzęta. Z mroku wyłaniały się kolejne
drzewa, budzące respekt. Syriusz cały czas był kilka kroków przede mną, a ja
zaczynałam się naprawdę bać. Ufałam mu, ale on podchodził do tego z taką
obojętnością, że strach powoli przesłaniał mi oczy.
- Syriusz!
Poczekaj chwilę – zawołałam za nim i przystanęłam.
- Co jest? –
odwrócił się zniecierpliwiony.
- Zwolnij
trochę. Boję się – wyznałam.
- Niby czego?
Lily, wyluzuj. Nic nam tu nie grozi. No, dawaj. Im szybciej dojdziemy, tym
wcześniej będziesz w domu – odwrócił się i szedł dalej.
Podbiegłam trochę,
żeby go nadgonić i teraz przynajmniej szliśmy koło siebie. Przypomniałam sobie,
jak w piątej klasie wędrowałam w nocy z Jamesem. Pokazał mi wtedy rodzinę
jednorożców. Zastanawiałam się, co się z nimi stało. Czy nadal gdzieś tu
biegały? Pamiętałam, jak wtedy się czułam. Na pewno się tak nie bałam. Rogacz
trzymał mnie za rękę i czułam, że wszystko jest w porządku. A teraz? Całkowicie
na odwrót.
- Lumos! – mruknął cicho Syriusz i
wyciągnął z kieszeni stary kawałek papieru.
- Co to? –
zapytałam, jednak nie usłyszałam odpowiedzi.
- To musi być
gdzieś tutaj. Wyrwałem to z jednej książki. Szukaj czegoś takiego – podsunął mi
pergamin pod nos, oświetlając go różdżką.
Moim oczom
ukazał się kwiat o fioletowej barwie. Jego kontury zdawały się być otoczone
złotą linią, a liście układały się w kształcie paproci. Na czubku znajdowała
się czerwona kropka, przypominająca małą czereśnię.
- Gratuluję,
właśnie stoisz na takim czymś – powiedziałam z ironią, spojrzawszy na ziemię.
Syriusz
odskoczył jak oparzony i wykrzyknął:
- To jest to!
Uśmiechnęłam
się i schyliłam, by zerwać kwiat. Był naprawdę śliczny. Jednak nie mogłam się
nim zachwycać, gdyż chciałam jak najszybciej znaleźć się w zamku, a najlepiej
we własnym dormitorium.
- Dobra,
wracajmy już. A jutro bierzemy się do roboty i wszystko mi wyjaśnisz! – rzekłam
z powagą i, nie czekając na niego, ruszyłam w drogę powrotną.
Kwiat, który
trzymałam, mienił się w ciemności.
***
Zszedł
po schodach szybkim krokiem. Mimo późnej, nocnej pory czuł się bardzo
rozbudzony. No cóż, tak niezwykłe i irracjonalne, a zarazem przyjemne sny z
pewnością ożywiają. James zaśmiał się do swoich niedawnych wspomnień i omiótł
wesołym spojrzeniem pusty na pierwszy rzut oka Pokój Wspólny. W kominku
płomienie powoli wygasały i oświetlały jedynie kanapę stojącą nieopodal. Na
początku zamierzał udać się do kuchni, aby coś przekąsić, ale teraz zmienił
plany, gdyż głód nie dokuczał mu tak bardzo. Skierował się w stronę widocznych
w ciemnościach foteli. Usiadł w jednym z nich i gdy spojrzał w bok, aż podskoczył
z wrażenia.
Dziewczyna z jego snu leżała tuż
obok na kanapie.
Chłopak przyjrzał się jej uważnie,
kiedy minął pierwszy szok. Na twarzy nie było ani jednego grymasu. Jej rysy wygładziły
się. Powieki zasłaniały zielone oczy, które on tak uwielbiał. Rude kosmyki
opadały na policzki, odrobinę przysłaniając także usta. Bez namysłu sięgnął ku
nim dłonią i odgarnął je delikatnie. Uśmiechnął się szeroko.
Wstał, żeby coś zjeść, a tak oto
znalazł się przy śpiącej Lily. Co za zbieg okoliczności. Dopiero po chwili
udało mu się skupić na tyle, że był w stanie zobaczyć coś innego niż jej twarz.
Dziewczyna spała w szkolnym stroju w nieco dziwnej, półleżącej pozycji. Pod dłonią
trzymała grubą książkę, a na podłodze leżało pióro i kartka pergaminu, które
najwyraźniej wypadły jej z rąk. Domyślił się, że jej zaśnięcie było absolutnym
przypadkiem. Ostatnie dni spędzała z Syriuszem, robiąc ich eliksir na konkurs.
Zależało jej na tym i przykładała się do tego. Po raz kolejny uzmysłowił sobie,
jak bardzo ją podziwia za tę determinację i chęć do nauki. On w życiu by tak
nie mógł… I znowu przypomniał sobie po kolei każdą sytuację z minionych dni, w
której pojawiała się Lily i odpłynął w marzenia.
Cały czas się uśmiechał. Uwielbiał
na nią patrzeć, ale w ciągu dnia nie mógł sobie na to często pozwalać, bo
wiedział, jak bardzo irytuje to dziewczynę. A teraz miał okazję i to jaką.
Chłopak niepewnie wstał i delikatnie przeciągnął jej ciało w całości na kanapę.
Poruszyła się tylko nieznacznie, ale wciąż spała. James odetchnął z ulgą. Wolał
sobie nie wyobrażać, co by było, gdyby się obudziła. Z pewnością byłaby zła.
Ogarnął pomieszczenie wzrokiem w poszukiwaniu jakiegoś koca i znalazł taki na
jednej z półek przy ścianie. Z dużą ostrożnością narzucił go na dziewczynę.
Jeszcze bardziej się ucieszył. Uczucie do niej go ogłupiało i sprawiało, że w
chwilach takich jak ta nie myślał racjonalnie.
- Ekhem –
usłyszał za sobą i drgnął, jakby go przyłapano na gorącym uczynku.
U stóp schodów
prowadzących do damskiego dormitorium stała czarnowłosa Gryfonka. Patrzyła na
chłopaka z rozbawieniem.
- Dorcas! Co ty
tu robisz? – spytał speszony James.
- O to samo
mogłabym zapytać ciebie – odparła i podeszła bliżej.
Nie wiedział,
co odpowiedzieć.
- Obudziłam się
i zauważyłam, że nie ma Lily, więc poszłam sprawdzić, czy może jest tutaj. I
jak widzę, nie myliłam się – wyjaśniła spokojnie. – Ale zaskoczyło mnie to, że
ty tu jesteś.
- Eee… No, też
się obudziłem i tu zszedłem. I zobaczyłem ją… - mruknął.
Dorcas stanęła
obok niego i spojrzała na swoją przyjaciółkę. Po raz kolejny poczuła ukłucie
zazdrości. Nie, nie zależało jej ani trochę na Jamesie. Chodziło o to, że Evans
miała kogoś, kto skoczyłby za nią w ogień. Kogoś, kto zrobiłby dla niej
wszystko. Kogoś, kto ją prawdziwie kochał.
A ona nikogo
takiego nie miała.
- Zależy ci na
niej, prawda? – zapytała znienacka, chociaż znała odpowiedź.
James spojrzał
na nią ze zdziwieniem i odpowiedział szczerze:
- Tak. Nawet
nie wiesz, jak bardzo.
Dziewczyna
westchnęła. Chciała, żeby Lily wreszcie zrozumiała, jak wiele posiada. O takim
chłopaku marzy większość dziewczyn, a ona go odrzucała.
- Ech, James…
Myślę, że ona w końcu to zrozumie.
- Chciałbym –
zamknął oczy i uśmiechnął się nieznacznie.
- Daj jej
jeszcze trochę czasu. Wiesz, jaka ona jest.
- Wiem, wiem…
Tylko męczy mnie to, że muszę przy niej się tak starać. Wciąż powstrzymuję się,
żeby tylko nie zrobić czegoś, co by ją zniechęciło.
- Wydaje mi
się, że już nie jesteś jej tak obojętny – powiedziała.
- Tak? – Rogacz
otworzył szeroko oczy.
- Ona nie wie,
co czuje. Tak myślę. Poczekaj jeszcze trochę - poradziła.
- Będę czekał
tak długo, jak będzie trzeba.
Dorcas znowu
poczuła to nieprzyjemne ukłucie zazdrości, ale wymusiła uśmiech na swojej
twarzy.
- Ale jak się
obudzi i cię zobaczy nad sobą to zachwycona nie będzie, uwierz. Wracam do
siebie i radziłabym tobie zrobić to samo.
- Okej, zaraz
pójdę. Dzięki, Dor – posłał jej uśmiech.
- Nie ma za co.
Chciałabym, żeby wam się udało. Do jutra! – skierowała się w stronę schodów.
Po chwili James
znowu został sam na sam ze śpiącą Lily. Spojrzał na nią z czułością i także
ruszył do siebie. Wciąż myślał nad tym, co usłyszał od panny Meadowes. Teraz
miał jeszcze większą nadzieję, że wszystko ułoży się tak, jak tego pragnął.
***
Hmm, sama nie
wiem, co sądzić o tej notce. Jak dla mnie, może być. ;) Trochę się wybiłam z
pisania, przyznaję…
Dzięki za
wszystkie pomysły odnośnie eliksiru. :) Teraz już wiem, co to będzie. :)
Kolejna
notka po testach (22-24.04.). Niestety, nie dam rady wcześniej. Nic jeszcze nie
tknęłam, a wypadałoby się zabrać za powtórki.
Trzymajcie
się! ;)
pierwsza!!! ide czytac;)
OdpowiedzUsuńtez w tym roku pisze testy;) a co do notki to jest swieeeeetna;) czekam na moment kiedy Lily wreszcie zrozumie, ze kocha Jamesa;)
OdpowiedzUsuńWidziałam gdzieś ten motyw z tym kwiatem :)) Ale rósł tylko raz na ileś tam lat, i był prawie nie spotykany.. I kwitł tylko jedną noc.. I też kobeita mogła go tylko zerwać :))
OdpowiedzUsuńTeż piszę testy, ale podchodzę do tego na luzie.. od powtórek mam szkołę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Ja też mam nadzieję, że James i Lily nareszcie się zejdą. :) Czekam ze zniecierpliwieniem na nową notkę i życzę Ci powodzenia na testach! ;* I Wesołego Alleluja! :)
OdpowiedzUsuńwięc... notka mi się bardzo podoba^^ Fajnie by było gdyby Lily w końcu sobie uświadomiła, że kocha Jamesa. A tak po za tym to biedna Dorcas....no ale jak wyżej pisałam notka świetna^^
OdpowiedzUsuńSUPER!!! Myślę, że to może być eliksir tojadowy. Poczekamy, zobaczymy. W zdjęciach masz Dorcas, jako mulatkę z blond włosami, tak miało być? Mnie ciekawi jeszcze, kiedy oni sie wreszcie pocałują?! Nie mogę uwierzyć, że to napisałam! Ja nie cierpię takich romantyzmów, a tu takie rzeczy chcę xD Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńO nowa notka dotrwałam wsczoraj do 10 po 23. Ale mama kazała mi wyłączyć kompa. Zabieram się do czytania.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na testach ;) No i oczywiście wesołych świąt, choć się teraz pewnie bardzo stresujesz. Ja jestem jeszcze bardziej zazdrosna niż Dorcas! O wiele bardziej ;/ wrr.. Lily to cholern*a szczęściara!
OdpowiedzUsuńahahha xD jestem w pierwszej dziesiatce xD ide czytac ^^xP
OdpowiedzUsuńNotka bardzo mi się podoba, co do testów, to cię doskonale rozumiem, sama mam z ten kłopot :) Czekam na następną notkę, życzę powodzenia na sprawdzianach oraz radosnego jajka :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie, to zdjęcie Dorcas z boku to totalny niewypał ;p niedługo zmienię. :)
OdpowiedzUsuńHej! Noo, nareszcie notka!!! Jak wszystko pięknie sie układa...Lily tak szybko dała przekonać się Jamesowi co do tego występku, że aż trudno uwierzyć. I ten eliksir....to na pewno będzie coś wyjątkowego. Egzaminy...oj, mnie to czeka za rok. W każdym razie Ewelinko, z niecierpliwościa czekam na nową notkę, życzę dużooooo szczęścia na egzaminach (trzymam kciuki) i wesołych świąt! Pozdrawiam;**www.wielka-milosc-lily-i-jamesa.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNotka jak zawsze świetna:) Mam pytanie: jaki jest teraz u nich czas? Wiem, że szósta klasa, ale nie wiem, jaki miesiąc ;D. Powodzenia na testach! Dasz radę, w każdym razie rok temu nie był taki straszny^^:D I Wesołych Świąt ;*
OdpowiedzUsuńTestami gimnazjalnymi się nie przejmuj:) na pewno dobrze Ci pójdzie;) Tak naprawdę, to to jest takie proste, że nawet powtórek jako tako nie musisz robic;) Przynajmniej ja nie robiłam, a testy dobrze mi poszly (a jakas bardzo dobra uczennica nie jestem i nie bylam)Notka jak zwykle swietna i czekam na nexta... jestem ciekawa co to za eliksir;)
OdpowiedzUsuńmniej więcej połowa kwietnia :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci bardzo serdecznie! To już dzisiaj mija czwarta rocznica tego bloga! :) Życzę Ci wytrwałości w prowadzeniu i dalszego, tak świetnego pisania! ;** Naprawdę, bardzo Cię podziwiam i jeszcze raz gratuluję! ;] Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńTa historia z kwiatem to prawie jak ta o kwiecie paproci;)Notka myślę, że całkiem udana;) Też w tym roku piszę egzamin i juz zaczynam miec lekkiego cykora... no cóz... zostały tylko niecałe 2 tygodnie;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńno fajnie fajnie ;Duff jak dobrze ze Lily nie obraziłą się na Jamesa ;Pciekawe co to za eliksir ;d;>?czeeekam ;]buziakii;*
OdpowiedzUsuńNotka przyjemna:) Ciekawi mnie co to za eliksir wymyślił Syriusz i jak potoczy się sprawa Lily i Jamesa. Pisz szybciutko!;) Życzę powodzenia na egzaminach :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :) Może oryginalna nie będę, ale mam nadzieję, że Lily i James szybko się zejdą:). Noo.. Rozdział jest śliczny. Na miejscu James'a też walnęłabym zaklęciem tego gościa ze Slytherinu :) ;***
OdpowiedzUsuńświetna notka czekam na kolejne i tak jak wszyscy na to aż Lily i James będą razem
OdpowiedzUsuńnotka świetna..powodzenia na testach.też w tym roku mam i nic nie powtórzyłam, ale to co!!
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Cud, miód i ognista whisky! Ciekawe jaki to będzie eliksir... Na pewno jakiś wyjątkowy. Szkoda mi Jamesa - tak się stara, a musi jeszcze poczekać... Życzę powodzenia na testach i Wesołych Świąt! P.S: Wpadnij do mnie na www.roxy-weasley.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńFajna notka...Ciekawi mnie co to za eliksir wymyślił Syriusz... No i oczywiście ciekawi mnie kiedy Lily bedzie z Jamesem....Zapraszam do mnie --> pamietnik-niezwyklej-deidre.blog.onet.plA tak w ogóle to wesołych świąt...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie- notka świetna. :)w pierwszej chwili odniosłam wrażenie, że w tym fragmencie na początku James wyszedł Ci trochę jak Edward, ale za to równie dobrze może być odpowiedzialna moja podświadomość ^^ (która szuka Edwarda we wszelkich utworach literackich :D)Testami się moja droga nie przejmuj - w tamtym roku były dosyć proste, a i powtórek żadnych nie robiłam. Jedna propozycja - odpręż się na dzień przed testami i nie stresuj się, siedząc na sali :D i będzie okej. ;)w każdym razie, życzę powodzenia :) i kończę już moje wywody. Wesołych Świąt! :*:*
OdpowiedzUsuńCiekawie, ciekawie ;)) Czekam na kolejną notkę! :*
OdpowiedzUsuńNotka jest świetna. Lepsza od poprzedniej i w ogóle jakaś taka... klimatyczna. Podoba mi się :)Teraz w tym roku piszę testy. To juz tak niedługoo[kolorowy-balon]Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńNo notka cud, miód i orzeszki ;DSzczerze mówiąc po tytule spodziewłam się czegoś innego, ale wszystko idzie w dobrą stronę ;P Ciekawa jestem co to będzie za eliksir...Pomysł Syriusza, czyli coś 'huncwockiego' x]Ach, i gratuluję kolejnej rocznicy ;**
OdpowiedzUsuńnotka swietna! ^^ dopiero teraz komentuje, bo mialam ciezki dzien xD ze znajomymi zrobilismy wypad do jakiejs zabitej dechami wsi i jak glupki lalismy sie woda! xDlol.ale co ja tu bede o moim prywatnym zyciu.. xD ^^'szkoda, ze notka dopiero po testach ;/ ale spoko, rozumiem ;Pjak juz mowilam, notka super moze Lilia w koncu bedzie z Jimmem..? ^^u mnie nowa notka ;]ps. wszystkiego najlepszego z okazji "urodzin" xDPozdrawiam ;*zwinna-i-rogas.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńFajna notka. ;) Nareszcie rusza sprawa z eliksirem Lily i Syriusza. Nie mogę się doczekać co to takiego. ;D Pozdrawiam. ; )
OdpowiedzUsuńTak poucz się ja tez to muszę zrobić, ale ciężko jest się do tego zabrać:) Notka super, jest bardzo ciekawa co to eliksir szkoda, że tego nie zdradziłaś, mam wielką nadzieję, że wygraja to z Syriuszem.Powodzenia w testach;)
OdpowiedzUsuńNo kochana, to bylo na rawde swietne :))
OdpowiedzUsuńmwah ah ta Lilka :D rzeczywiście też bym nie mogła tak cały czas przy książkach xD Ciekawa jestem tego eliksiru i pomysły Syriusza :)Nie umiem pisać długich komentarzy więc napisze tylko że jak zwykle czekam na kolejny odcinek :):Ppozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFajna notka:) Ciekawe co to za eliksir wymyślił Syriusz. Wiem co czujesz, bo sama pisze w tym roku testy i jestem zestresowana...;/ Najgorzej mi pójdzie matematyczno-przyrodniczy, ale może będzie dobrze;) Pozdrawiam i życzę powodzenia na testach!lily-e-james-p.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńBombowo... znowu coś się dzieje xDxD
OdpowiedzUsuńmalinka ;D
OdpowiedzUsuń