James wciąż
stał bez ruchu i wpatrywał się w czarną przestrzeń przed nami. Z mroku
wydobywały się delikatne zarysy drzew. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że
otacza nas absolutna cisza. W dodatku zachowanie Rogacza trochę mnie
zaniepokoiło.
- Co się stało?
– zapytałam w końcu, na co on tylko machnął ręką i przyłożył palec do ust, tym
samym nakazując mi, żebym nic nie mówiła.
W tym samym
czasie zaczął grzebać w kieszeniach, a po chwili znowu zaklął.
- Dlaczego ja
nie mam różdżki, kiedy jej potrzebuję? – mruknął ze złością.
- Powiesz mi, o
co chodzi?
- Nie jestem
jeszcze pewien, ale… Wydaje mi się, że zboczyliśmy nieco z drogi… I trafiliśmy
w pewne miejsce - powiedział niepewnie. – Stój tu i się nie ruszaj – dodał.
- Eee… Dobrze –
zgodziłam się, choć wydawało mi się to dziwne.
James obrócił
się dookoła i po chwili znów stał naprzeciwko mnie, jednak wyglądał tak, jakby
mnie wcale nie widział. Rozejrzał się ponownie i dopiero wtedy się uśmiechnął.
- Już myślałem,
że gdzieś zaginęłaś – mruknął.
- Jak to?
Przecież się stąd nigdzie nie ruszałam.
- I przez to
mam pewność, że trafiliśmy do tego głupiego miejsca. Ech… Kiedyś, chyba w
trzeciej klasie, nie było mnie i Syriusza całą noc. Może pamiętasz, bo wiem, że
wydarłaś się na nas równo jak Gryffindor stracił za to ileś tam punktów. I
wtedy właśnie nie mogliśmy się wydostać z Zakazanego Lasu, bo byliśmy… tutaj.
- Czyli? Co to
oznacza? – zapytałam, bo jego słowa nie miały dla mnie żadnego sensu.
- W tym miejscu
po prostu można się bardzo łatwo zgubić. Obróciłem się i już ciebie nie
widziałem – wyjaśnił.
Wpatrywałam się
w niego z uniesionymi brwiami.
- Chyba
żartujesz. Przecież to jest niemożliwe.
- Lily,
jesteśmy w Zakazanym Lesie, z jakiś powodów jest on zakazany – uśmiechnął się i
ruszył w moją stronę, łapiąc mnie za rękę.
- Więc…
Będziemy błądzić? James, o co tu chodzi? – zaczęłam się już lekko denerwować.
- Chodzi o to,
że możemy tak sobie krążyć tutaj całą noc, a wciąż będziemy w tym samym
miejscu. Wtedy, kiedy zgubiłem się tu z Syriuszem, dopiero rano, kiedy było już
jasno, udało nam się wyjść. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale wydaje mi
się, że najrozsądniej będzie tutaj przeczekać do wschodu Słońca.
- Jasne, będę
tu sobie po prostu siedzieć całą noc, nic takiego – mruknęłam z ironią. –
James, to nie wchodzi w rachubę. Na pewno jest inne wyjście z tej sytuacji.
- Lily,
przecież bym się nie zgrywał z tego. Mówię jak jest – jego wyraz twarzy był
poważny, nie żartował.
- A nie możemy
wrócić na plażę?
Pokręcił głową.
- Nie, bo po
prostu będziemy krążyć i się zgubimy tylko. Cholera, ale się porobiło… Nie
sądziłem, że pomylę drogę, przepraszam.
- To nie twoja
wina. Przecież to ja chciałam poczekać na zachód, a jakbyśmy wrócili wcześniej,
to by się to nie stało.
- Ale to i tak
mnie nie usprawiedliwia.
- No przestań!
Nie będziemy się kłócić, kto zawinił. Lepiej pomyślmy, co by tu zrobić…
Oboje
milczeliśmy. Spojrzałam w dół i zdałam sobie sprawę, że wciąż trzymamy się za
ręce. Niby niechcący odsunęłam się od niego i rozejrzałam dookoła. Nic nie można
było zobaczyć, wszędzie tylko ciemność.
- Chodź,
usiądziemy gdzieś, nie ma sensu tak stać – powiedział chłopak i skierował się w
stronę najbliższego drzewa, a ja poczłapałam za nim.
Siadając,
oparłam rękę na czymś miękkim. To coś się poruszyło, a ja odruchowo cofnęłam
się i z moich ust wydobył się krzyk.
- Co jest? –
spytał James zaniepokojonym tonem.
- Tam coś jest…
- wskazałam na jaśniejsze miejsce na ziemi obok mnie.
James spojrzał
w tamtym kierunku i wybuchnął śmiechem. Już po chwili trzymał w ręku małą
kulkę, którą wyciągnął w moją stronę.
- Nie bój się,
to nic takiego. To tak zwany pufek. Niegroźny. Trzymaj.
Wciąż
zaskoczona zabrałam stworzenie na kolana. Faktycznie, okazało się być bardzo
przyjazne. Pufek nagle podniósł powieki i ujrzałam jego śliczne, nietypowe oczy
barwy złotej.
- Haha, a ja
się tego bałam… Dużo ich tu jest? – zapytałam Jamesa, głaskając magiczne
zwierzątko po sierści miękkiej jak puch.
- Szczerze to
nie wiem, za często ich tu nie widać. Trzymają się bezdrzewnych miejsc, ten pewnie
się tu zgubił, jak my.
Pokiwałam głową
na znak, że zrozumiałam. Przez długi czas żadne z nas się nie odzywało. Oparłam
się o pień drzewa i bezwiednie wodziłam ręką po włosach pufka. Nasza obecna
sytuacja nie była zbyt ciekawa. Noc w Zakazanym Lesie? Przerażająca
perspektywa.
- Zaraz wracam.
Nie ruszaj się stąd, dobrze? – James poderwał się szybko z ziemi.
- Gdzie ty
idziesz? – zaniepokoiłam się. Wizja samotnego spędzenia choćby minuty w tym
lesie nie była przyjemna.
- Chcę coś
sprawdzić. Zostań tu, bo cię potem nie znajdę, dobrze?
- James,
przecież wtedy tylko się obróciłeś i mnie nie widziałeś. A teraz? No przestań,
nie idź nigdzie.
- Jakimś cudem
uda mi się ciebie znaleźć, nie martw się. Chcę się tylko upewnić, czy na pewno
nie da się stąd wyjść. Parę minut i wracam.
- Nie masz
jakiegoś sznurka? Czy czegoś podobnego? – spytałam, bo nie wierzyłam, że uda mu
się z powrotem tutaj trafić.
- Nie, chyba
nie.
- Au! –
wykrzyknęłam, gdyż właśnie zostałam ugryziona w palec przez pufka. Stworzenie
odskoczyło i uciekło, a ma moich kolanach pozostał pęczek jego sierści.
- Haha, ugryzł
cię. Nie wiedziałem, że to robią – zaśmiał się chłopak.
- Tak, bardzo
śmieszne. Spójrz na to – podniosłam do góry włosy zostawione przez małego
gryzącego potworka. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że były one złączone i
tworzyły długą nitkę.
- Jakby nas
rozumiał i wiedział, czego potrzebujemy – uśmiechnął się Rogacz. – Niczym nić
Ariadny – zażartował.
- Łap jeden
koniec i się przypadkiem nie zgub – powiedziałam.
- Niedługo będę
– obiecał.
Czułam się o
wiele pewnie, kiedy wiedziałam, że do mnie trafi. Mimo to martwiłam się o
niego. Tak czy siak, byliśmy sami w tym lesie i musieliśmy trzymać się razem.
Kto by pomyślał, że nasz randka się tak zakończy? A właściwie się jeszcze nie
skończyła. Dorcas i Ann pewnie się zamartwiają, dlaczego nas tak długo nie ma.
Mam nadzieję, że Huncwoci jakoś je uspokoją.
Kolejne minuty
upływały, a jego wciąż nie było. Kłębek sierści był bardzo długi, jednak
właśnie został rozwinięty do końca. Linka była napięta i tylko czekałam, jak
się trochę poluzuje. Oznaczałoby to, że Potter wraca do drzewa, pod którym
siedziałam. Cisza i ciemność były nie do wytrzymania. Wkrótce zaczęłam żałować,
że pufek uciekł. Nie byłabym chociaż sama, choć nadal czułam jego ugryzienie.
Usłyszałam
trzask gałęzi i moje serce zaczęło automatycznie szybciej być. Nić wciąż była
napięta, dlatego się przestraszyłam. Hałas był coraz głośniejszy. Coś, co go
powodowało, najwyraźniej się zbliżało. Wstrzymałam oddech, mając nadzieję, że
to nic groźnego.
- Już jestem! –
zawołał wesoło James, wynurzając się z ciemności.
Odetchnęłam z
ulgą.
- Nawet nie
wiesz, jak mnie przestraszyłeś! Miało być parę minut, a nie kilkanaście! –
powiedziałam, kiedy usiadł przy mnie.
Trzymał w ręki
zwiniętą sierść. Więc dlatego była wciąż napięta.
- E tam,
przesadzasz. Nic mi nie jest, jak widzisz.
- A sprawdziłeś
chociaż to, co chciałeś?
- Tak…
Myślałem, że może jakoś uda mi się znaleźć drogę, ale niestety... Jakby nie ten
sznurek to sam bym się zgubił, dobrze, że o tym pomyślałaś.
- No widzisz.
Ale to już ostatnio raz, kiedy gdzieś teraz idziesz, dobrze?
- Jasne, już
cię nie zostawię. A co, bałaś się? - uśmiechnął się.
- Tak! Ale
bardziej bałam się, że coś ci się stanie – powiedziałam, zanim zdążyłam
pomyśleć, co mówię.
- Bałaś się o
mnie? – jego ton zmienił się na bardziej poważny.
- No tak,
przecież właśnie to powiedziałam – zmieszałam się lekko, ale nie było sensu
udawać, że jest inaczej.
- Hm, to miłe –
mruknął cicho i niespodziewanie przybliżył się do mnie, całując mnie w
policzek.
Atmosfera
wyraźnie się zmieniła. On wciąż był blisko mnie, a w dodatku znajdowaliśmy się
sami w ciemnym i niebezpiecznym lesie. Rogacz owinął rękę wokół mojego pasa.
Prawdopodobnie zapomniał, o czym mówiłam mu wcześniej.
- James, to
trochę skomplikowane… - zaczęłam ten niemiły temat, jednak mi przerwał.
- Nie, to jest
bardzo proste. Dwoje ludzi coś do siebie czuje i są razem. Nie ma w tym nic
skomplikowanego – powiedział spokojnie.
- Tyle że te
dwoje ludzi musi też tego chcieć.
- A ty nie
chcesz?
- To nie tak…
Mówiłam ci, że to skomplikowane.
Rozmowa
zbaczała na złe tory. Zastanawiałam się, dlaczego nagle z tym wyskoczył,
wydawało mi się, że wcześniej zakończyliśmy ten temat.
- Dla ciebie
tak… Ech, dobra, nie naciskam, tylko zwyczajnie nie rozumiem ciebie do końca.
- Ja siebie
też… James, i co dalej? Siedzimy tu całą noc? To jest chore… - zmieniłam temat,
wykorzystując okazję.
- A masz lepszy
pomysł?
- Nie… Ale no…
Dziewczyny się na pewno martwią, przecież już późno. Jakbyśmy mieli różdżkę,
byłoby łatwiej.
- Tak, wiem –
westchnął i mocniej mnie objął. – Nie jest ci zimno? – spytał.
- Trochę… -
przede wszystkim dlatego się od niego nie odsuwałam. Przy nim było po prostu
cieplej.
Nie wiem, ile
czasu minęło, kiedy tak siedzieliśmy. Nikt się nie odzywał, bo i po co? Pogrążyłam
się w myślach, on pewnie też.
- Czego się
najbardziej boisz? – spytał niespodziewanie.
Zaskoczył mnie. Zastanowiłam się nad odpowiedzią na to pytanie.
- Hmm… Chyba
straty ukochanej osoby. I bezsilności. To najgorsze, co może się przytrafić –
wyznałam po chwili.
- Tak, masz
rację… Też tak uważam – odparł zamyślonym tonem.
- A ty?
- Sam nie wiem…
Ale chyba mam podobnie jak ty.
- A dlaczego o
to pytasz? – dopytywałam.
Kiedy cisza
została w końcu przerwana, nie chciałam szybko do niej wracać.
Wyruszył
ramionami. Nie odezwał się.
Senność zaczęła
mnie dopadać, z chęcią osunęłabym się na ziemię i spała. Ale taka opcja nie
wchodziła w rachubę.
- Lily, źle ci
teraz? Bo ja się wciąż staram pojąć twój tok rozumowania i nie mogę… - znowu
nagle wypalił.
- Nie, nie jest
mi źle – poczułam na sobie jego wzrok, więc też na niego spojrzałam.
- Więc… Chyba
ci to nie będzie przeszkadzało – mruknął cicho, zbliżając do mnie swoje usta.
Pocałował mnie zachłannie i gwałtownie. Znowu wprawił moje serce w małą
arytmię, ale co tam, nieważne. Trwałoby to dłużej, jednak kolejny trzask
gałęzi sprawił, że się od niego odsunęłam.
- Słyszałeś? –
spytałam.
- Nie. Co
miałem słyszeć?
Znowu rozległ
się ten sam dźwięk i najwyraźniej dochodził z lewej strony i był o wiele
głośniejszy.
- Właśnie to –
wyjąkałam, a żołądek prawie podskoczył mi do gardła.
***
Na więcej mnie
nie stać. Co prawda, to nie jest główna część tego, co planowałam. Wszystko
rozwinie się w kolejnej notce i będzie lepsza niż ta, tak mi się wydaje. To
mały wstęp. ;p Ta notka była pisana na raty i pod względem jakościowym też nie
jest najlepsza, jak dla mnie.
Wiem, że długo
nic nie było. Nie miałam czasu, chęci. Ostatnio dużo nieprzyjemnych rzeczy się
dzieje w moim życiu. Pisanie nie jest na pierwszym miejscu.
Blog jednak
będzie prowadzony, o to się nie martwcie. Notki będą rzadziej… Raz, dwa razy w
miesiącu, nie częściej. Kiedyś narzekałam, że w gimnazjum mam dużo nauki, ale
teraz widzę, że to nic w porównaniu z liceum, a to dopiero początek. ;p
Nowy szablon
pojawi się niedługo, czekam tylko na dokończenie i tyle. ;)
Przepraszam, że tak późno dzisiaj, ale dopiero wieczorem miałam trochę
czasu na dokończenie notki. Dziękuję niektórym za wyrozumiałość ;) I przepraszam wszystkich, że czasem was
zawodzę…
Czyżby pierwsza? Łiii! Nocia nawet, nawet. Czekam na dalsze rozwinięcie akcji :):):) PzDr!
OdpowiedzUsuńEch, w takim momencie przerywać, wiesz co... Nie narzekaj tak na tę notkę - jako wprowadzenie do dalszej akcji jest jak najbardziej ok. Ciekawe, co jeszcze spotka Lily i Jamesa w lesie. No ale aby się dowiedzieć trzeba troszkę poczekać...Rozumiem, że masz mniej czasu i nie możesz tak często pisać. Nie martw się, początek liceum jest najtrudniejszy, później jest już dużo, dużo łatwiej. Ja osobiście miałam mniej pracy niż w gimnazjum (bo nie było tylu prac domowych, referatów itp.). Wiem, co mówię, w końcu już studentką jestem :)
OdpowiedzUsuńsuper notka! rozumiem, że masz dużo nauki ale chyba notka bedzie w październiku?
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie ;D Na takie notki wato czekać nawet miesiąc :) Weny życzę ;D ;*
OdpowiedzUsuńWreszcie ! ;*
OdpowiedzUsuńnie jest taka zła xD zwłaszcza koniec....ach już się doczekać nie mogę nastepnej notki bo twoja historia robi sie coraz ciekawsza :P:P:P
OdpowiedzUsuńNooooo, wreszcie nowa notka . Zapowiada się ciekawie. Ja podejrzewam, że to Syriusz....albo ktoś w tym stylu...albo jakiś jednorożec...kurcze teraz nachodzą mnie wątpliwości, ale zobaczymy. więc wychodzi na to, że i tak nie mogę się doczekać dalszego ciągu :).www.hp-starsze-pokolenie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńładnie, ale nuży mnie ta niedostępność lily i jej ciagłe problemy. poza tym jestem pewna, już gdzieś czytałam taki fragment " czego się boisz". ;] czekam na coś nowego.
OdpowiedzUsuńświetna notka, zreszta jak zwykle, mam nadzieję, że Lily w końcu będzie z Jamesem... Marty$
OdpowiedzUsuńWarto było czekać;] Ciekawe co się dalej wydarzy?? Czekam z niecierpliwością;*
OdpowiedzUsuńSuper notka czekam na następne ;D
OdpowiedzUsuńno nie powiem ciekawie;) mi się wydaję, że to będzie jakieś złe zwierze... mam nadzieję, że kolejna notka będzie w pazdzierniuku i to gdzieś niedługo... ale sama jestem w liceum i wiem, że z czasem krucho...:( buźka;**
OdpowiedzUsuńZ chęcią sama bym spędziła noc w Zakazanym Lesie, gdyby był ze mną James;D Notka super:) Tylko mam czasami wrażenie jakby miejscami ktoś inny pisał, albo Ty za bardzo nie myślisz nad tym co piszesz. Ale poza tym super:) Mam tylko nadzieję, że kolejna notka pod tym względem będzie lepsza, bo naprawdę super piszesz:) I nie poganiam, bo sama poszłam do liceum i jestem zawalona nauką... Pozdrawiam i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńNo coś ty, notka jest naprawde dobra, może nie jakaś porywająca, ale nie zawsze jest tak jak chcemy. Nie spiesz się i pisz powoli, czekamy na ciag dalszy. Oby był w miare szybko :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńnotka bardzo ciekawa ;) a co wyjdzie z tych krzaków? ;> już się boję xD Czekam na dalszą część tej notki ;)) Mam nadzieję, że się szybko pojawi ;D pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNota bardzo fajna ;P Zresztą jak zwykle ;)) Nie mogę się doczekać następnej
OdpowiedzUsuńŁaaaaa...Bomba:)Ojć czy ty musisz to zawsze robić? Czemu teraz będę się niecierpliwiła na dalszą część!Ale dobrze...sama wiem co to znaczy mieć nawał roboty (co prawda dopiero II gimnazjum ale jednak) więc akceptuję wszystkie Twoje zaległości na takie świetne notki trzeba czekać długo,ale i tak nie mogę się doczekać kolejnej cześci:D
OdpowiedzUsuńMoże i piszesz w sporawych odstępach czasu ale za Twoje notki są rewelacyjne ;)) Czekam na kolejne ;))
OdpowiedzUsuńSuper rozdział... ;D Nie mogłam się doczekać!! i wreszciee ;DŻyczy Ci dużo weny ;*** Serdecznie zapraszam na http://milosc-dziwolaga.blog.onet.pl/ Właśnie dodałyśmy nową notkę!
OdpowiedzUsuńNikogo nie zawodzisz za to że bardzo się starasz chociaż napisać kolejną notkę to już jest cośbo inni pod presją szkoły całkowicie zawieszają swoje blogia ty się nie poddajesz i za to Cię podziwiamnotka jak zawsze Genialna :)coraz bliżej są żeby całkowicie być razem :)pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkopciurek.blog.pl - blog o huncwotkach i huncwotach ;) pelen milosci seksu i innych chorych rzeczy :D
OdpowiedzUsuńNotka nie taka zła, nie mogę się doczeka drugiej części:)
OdpowiedzUsuńNie strasz mnie liceum ja dopiero jestem w 3 gimnajum i zadnych planów na przyszłość. Co do notki stanowczo za krótka, ale w miare przynajmniej troche akcji było:) Ale wiem, że stać Cię na więcej i czekam na next;) Napisz ją razem z weną i czasem to będzie idealna:)
OdpowiedzUsuńBosKo!!!CZEKAM NA to co DALEJ!!!gg: 11604837pozdr;***
OdpowiedzUsuńJesteś wyjątkowy? Jedyny w swoim rodzaju? Ambitny? Birmingham College jest właśnie dla Ciebie! Zapisz się, poznaj nowych ludzi i zabaw! Czekamy na Ciebie. birmingham-college.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńWitaj ;) Rzadko tu chyba komentuję, ale jestem czytelniczką tego bloga od dosyć dawna :)) Uwielbiam Twoją opowieść :) Mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowa notka, bo nie mogę się doczekać =D
OdpowiedzUsuńSuper nocia! Zapraszam do mnie na SasuNaru http://zakazane-pragnienia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNo wkońcu jest. ;)). Jezu.. Jak ja nie lubie pisać komentarzy.. xdd. Ale się poświęcę, w końcu komentarz karmi wena. ;p. 2 literówki widziałam, ale teraz nawet znaleść nie mogę. ;]. A rozdział cudny, te niezdecydowanie Lily.. . Moja przyjaciółka jest z tej strony do niej baaardzo podobna. Niby chce się z kolesiem jednym spotykać, ale jednak zbyt szybko to idzie jakoś wg niej. ;>. I ten słodki James identycznie jak Kamil od mojej przyjaciółki.. Nie kuma dlaczego ta chce zwolnić tępo ich znajomości <33. Cudny rozdział ogólnie i normalnie czuję niedosyt. ;p. Wię autorko mam nadzieję, że nie każesz nam, biednym i zniecierpliwionym czytenkikom zbyt długo czekać? ;>.
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga od nie dawna i uważam, że jest najlepszy ze wszystkich o Lily i Jamesie. Masz talent. Czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie to, o czym mówiłam Ci wcześniej. Gimnazjum to laba w porównaniu z liceum.
OdpowiedzUsuńA! No i ludzie, nie przesadzajcie z tą świetnością. Bywały lepsze historie autorstwa Eweliny. ;p
OdpowiedzUsuńCo ty dużo pisać...Notka jak zawsze super;)))
OdpowiedzUsuńFejna notka zresztą jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńCześć. Prosze podpisz się pod tą petycją http://pl.unitedcats.com/stopkillingdogs/ (bez żadnych spacji) i nie pozwól aby tak traktowano nasze kochane czworonogi! Prześlij innym blogowiczom tą wiadomość lub tez wstaw na swojego bloga. Każdy podpis się liczy! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńfajne =) czekam na kolejna notkę
OdpowiedzUsuńnotka suuuper ^^ niby tak pięknie a jeszcze nie są razem... też nie rozumiem jej toku myślenia :P no i ta końcówka... przerwac w takim momencie to zbrodnia :P nie moge sie doczekać nowej notki ^^
OdpowiedzUsuń,,Ktoś odbierał mu miłość jego miłość i co najgorsze chłopak nie miał z nim szans. Ten ktoś miał na imię Nowotwór i był naprawdę trudnym rywalem, a w tym przypadku rywalem nie do pokonania." CHoroba, miłość i młodość na : http://skrzydlate-dusze.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to nigdy nie przepraszaj za to, zę masz inne ważniesze rzeczy niż blog!!! Albo że zawodzisz!! AAAAA!!! A w ogóle to rzeczywiście, fajny wstęp do dalszej części, będę czekać a Ty się nie przemęczaj, ja wiem przecież jak jest w liceum, ba, mam nawet 50 godzin tygodniowo i też muszę znajdować czas na inne rzeczy. Napiszesz jak napiszesz, a my czekamy:) KC:D
OdpowiedzUsuńPragnę serdecznie cię zaprosić na mojego bloga http://rafael-bielecki-yaoi.blog.onet.pl/ - można się nieźle pośmiać z tego opo, albo i z samej autorki. Mogę zaproponować wymianę linkami i takie tam d.uperelki ^^Pozdrawiam serdecznie - Hoshi Anika :)PS: Twojego bloga przeczytam w chwili, gdy zgodzisz się na wymianę linkami, albo zaproponujesz coś ze swojej strony :)
OdpowiedzUsuńSuper notka:) Hmmm...ciekawe kto szedł w tym lesie w strone Lilly i Jamesa... Wiem jak to jest jak trzeba sie cały czas uczyć i nie ma się zbyt dużo czasu dla siebie... Jestem w III gimnazjum,az się boje co będzie dalej,w szkole średniej. Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę:)
OdpowiedzUsuńSuper!!NIe mogę się doczekać następnej notki! Jak przestaniesz pisać to chyba umrę, a jak nie chcesz mieć trupa na sumieniu to pisz dalej takie extra notki!...:)
OdpowiedzUsuńGenialny blog.! Udało mi się przeczytać już wszystkie notki i nie mogę się doczekać następnej... Świetnie piszesz.! <33 http://new-world-kuroshitsuji.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńNotka świetna. Już nie mogę się doczekać następnej.Wpadnij na http://www.lily-james-rozterki-sercowe.blog.onet.plZapraszamy!
OdpowiedzUsuńCo? Dopiero 25 października? O nie.. ja tak długo nie wytrzymam, jestem twoją wierną fanką. Daj proszę wcześniej. :D I wpadnij do mnie http://zakazana-milosc-telenowela.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńChciałam cię zaprosić na http://www.epulsowyhogwart.ugu.pl/forum/ . To taki internetowy Hogwart. Są domy, lekcje, pkt., miła atmosfera.Jesli dołaczysz to napisz, że to ja (retrospektywnadusza) cię zaprosiła, bo dzięki temu mój dom zdobędzie pkt. Zapraszam!PS. Nie traktuj tego jako spamu.
OdpowiedzUsuńSuper blog!!!!!!!!!!!Czekam na new notke dodaj szybko;d
OdpowiedzUsuńŚwietna. Przeczytałam wszystkie twoje nocie od początku i mówię , że naprawdę masz talent. Nie dziwię się , jeśli jesteś w tym wieku i masz tyle dobrych pomysłów. Będę często tu zaglądać i oczekiwać na nową nocię. Jestem tylko trzy lata od ciebie młodsza , a wiem , że nie umiem co najmniej połowy tego co ty. Muszę się jeszcze wiele nauczyć. Pozdrawiam cię i życzę , żeby wena nigdy cię nie opuszczała :* <3
OdpowiedzUsuńtrochę krótka, ale za to naprawia to wspaniała akcja :) napisałaś to poprostu swietnie,a to zakończenie... mmm.... jak w brazylijskich serialach ;p czekam z niecierpliwością na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, spokojnie, przysięgam, że Twoja historia nie ma nic wspólnego z brazylijskimi telenowelami, nie martw się:)Załamują mnie ci wszyscy, którzy tylko piszą "super ale króko czekam na następną nocię". Komentare mają chyba podbudowywać, pomagać autorowi, dodawać mu chęci do pisania! Inaczej zaczynają pojawiać się takie przeprosiny, na które nikt tu nie zasługuje.No, uśmiechnij się, głowa go góry i byle do przodu:) :*
OdpowiedzUsuńNo to druga pojawi się dziś czy jutro? Chodzi ci o to, że trzecia pojawi się jutro, tak? :D:D:DNie mogę się doczekać:D
OdpowiedzUsuńBo ja chyba... Jakby... Wróciłam. http://karawanaprzeznaczenia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNie, nie ;p Druga cześć notki pojawi się dziś, a trzecia... Nie wiem kiedy ;p
OdpowiedzUsuńto jest gitowskie ;p
OdpowiedzUsuń