Dzień przed ostatnim egzaminem
postanowiłam pójść do biblioteki, żeby powtórzyć jeszcze pewne informacje,
które do tej pory zdążyłam zdobyć. Historia magii nie była aż tak ważna, ale
skoro mogłam wypaść lepiej, dlaczego by nie wykorzystać szansy?
Wyszłam z Pokoju Wspólnego, kierując
się w stronę biblioteki. W ostatnim czasie spędziłam tam sporo czasu i zdążyłam
się już zadomowić. Wychodząc zza rogu, dostrzegłam dwie postacie pochylające
się nad czymś po drugiej stronie korytarza. Podeszłam nieco bliżej i zdałam
sobie sprawę, że to po prostu James i Syriusz ze swoją Mapą Huncwotów.
Porozmawiałabym z nimi chwilę, gdyby nie to, że znajdowałam się naprzeciwko
drzwi do hogwarckiego księgozbioru, a wiedziałam, że oni mogli mnie zatrzymać
na dłużej. James mnie jednak zauważył i szeroko się uśmiechnął. Przez ten
uśmiech przekazywał tyle pozytywnych emocji, że aż się zatrzymałam, po czym
odmachałam i czym prędzej weszłam do biblioteki, aby przypadkiem Huncwoci nie
zdążyli mnie zagadać.
Poszukałam kilku interesujących mnie
książek i usiadłam przy jednym ze stolików, by w spokoju poczytać. Na zewnątrz było
jeszcze jasno, dochodziła czwarta po południu i na błoniach odpoczywało wielu
uczniów, którzy woleli spędzić wolny czas na zewnątrz.
Nie mogłam się jednak skupić. Okno
było otwarte i docierały do mnie niewyraźne głosy z dworu. Na dodatek co chwilę
stawał mi przed oczami uśmiech Jamesa i wciąż o tym myślałam. Pamiętałam ten
moment bardzo wyraźnie, sama nie wiem, dlaczego. I wiedziałam, że tak łatwo nie
pozbędę się tego obrazu z głowy.
Ze złością zatrzasnęłam książkę i
spojrzałam na wiszący na ścianie zegar. Za piętnaście piąta. Westchnęłam
zrezygnowana i stwierdziłam, że lepiej będzie wrócić do Pokoju Wspólnego, bo tu
tylko traciłam czas. I tak nie pamiętałam nic z tego, co przeczytałam.
Nagle w pomieszczeniu zrobiło się
głośniej. Zobaczyłam profesor McGonagall i panią Pince, które rozmawiały
podniesionym tonem. Potem dostrzegłam coś jeszcze. Dział Ksiąg Zakazanych był
otwarty. Opiekunka Gryffindoru i bibliotekarka, zbyt przejęte inną sprawą, nie
zauważyły tego i szybkim krokiem wyszły z pomieszczenia.
Jeszcze niedawno szukałam sposobu,
jak się tam dostać. Wtedy chciałam znaleźć jakąś księgę, w której byłaby
chociaż mała wzmianka o tym tajemniczym miejscu w Zakazanym Lesie. A teraz
miałam ku temu okazję.
Niewiele myśląc wślizgnęłam się do
tego zakazanego pomieszczenia i zaczęłam szukać właściwej półki. Nie było to
łatwe. Księgi sięgały sufitu, a idąc między nimi miałam wrażenie, że otacza
mnie jakaś dziwna i nieprzyjemna moc. Serce biło mi jak szalone i zaczynałam
żałować, że nie przemyślałam dobrze tej decyzji, tylko dałam się ponieść
impulsowi. Zresztą, po co miałam cokolwiek sprawdzać? Przecież on by mnie nie
okłamał, prawda?
Co ja wyprawiam, pytałam samą
siebie. Mimo to wciąż uporczywie szukałam, aż w końcu znalazłam coś, co
wydawało się odpowiednie. „Sekrety Hogwartu”, a obok stała księga zatytułowana
„Czego nie dowiesz się w zwykłej książce, znajdziesz tutaj”. Metr dalej
natrafiłam na niewinny tytuł „Hogwart”. Widziałam jeszcze wiele grubych lektur
o mojej szkole, ale nie było już czasu szukać dłużej. W każdej chwili ktoś mógł
się tu pojawić.
Wyjęłam tamte trzy książki i
wymknęłam się stamtąd, starając się, żeby nikt mnie nie zauważył. Zapakowałam
je do torby i ruszyłam pewnie w stronę wyjścia. Uderzenia serca nadal miały
szybkie tempo, a ja byłam bardzo zdenerwowana. Dopiero dotarłszy do Pokoju
Życzeń, który zgodnie z moją wolą zmienił się w salon z wygodną kanapą,
stolikiem i lampką, uspokoiłam się i mogłam pomyśleć.
Dlaczego właściwie to zrobiłam?
Chyba dlatego, że do końca jednak nie ufałam Jamesowi. I musiałam sama się
upewnić i wszystko sprawdzić. Wiedziałam, że moje zachowanie było beznadziejne
i głupie, ale i tak otworzyłam pierwszą książkę i zaczęłam ją przeglądać w
poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o Zakazanym Lesie.
Niespełna dwie godziny później byłam
pewna jednego – księgi nie zawierały ani słowa na temat tego dziwnego miejsca. Nic,
kompletnie nic. Istniało prawdopodobieństwo, że inna lektura wspominała coś o
nim, ale z każdą chwilą coraz bardziej przekonywałam się do jednego – James
mnie okłamał.
Starałam się myśleć racjonalnie.
Przecież to niemożliwe. Jednak wszystkie wątpliwości wzięły górę nad rozsądkiem
i mimo, że próbowałam się skupić na tym, co naprawdę się liczyło, brak całkowitego
zaufania zrobił swoje i zalała mnie gwałtowna fala wściekłości.
***
James na kanapie przy oknie i
patrzył nieobecnym wzrokiem na Gryfonów znajdujących się w Pokoju Wspólnym.
Niedaleko kominka siedziały Dorcas i Ann, a z nimi Syriusz i Remus. Nie
podszedł jednak do nich. Czekał na kogoś innego.
Wcześniej dużo myślał i postanowił,
że już najwyższa pora wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Od jego randki z Lily nad
jeziorem i nocy w Zakazanym Lesie minął ponad miesiąc i mimo jego wielkich
nadziei, wcale się nie polepszyło. No, może trochę. Zauważył zmianę w jej
zachowaniu, była bardziej chętna do przebywania z nim, ale… Tylko czasami.
Bywało też tak, że miał wrażenie, że go unika i wcale mu się to nie podobało. Jednak
niedługo potem widział jej uśmiech i znowu powtarzał sobie, że Lily potrzebuje
czasu.
Ale zaraz rozpoczną się
dwumiesięczne wakacje i wiedział, że jeśli teraz czegoś nie zrobi, to we
wrześniu może być za późno. Nie do końca rozumiał zachowanie Evans ani jej
sposób myślenia. Nie miał pojęcia, nad czym się tak długo zastanawiała.
I teraz czekał na nią, chcąc
wszystko wyjaśnić. Albo tak, albo nie – odpowiedź była prosta. Przynajmniej dla
niego.
***
Chciałam czym prędzej znaleźć się w
swoim dormitorium. W ciepłym łóżku. Móc wszystko na spokojnie przemyśleć.
Podejmowanie decyzji, kiedy jest się zdenerwowaną, nie jest dobrym pomysłem.
Bardzo chciałam mu wierzyć, ale teraz wróciły wszelkie niepewności. Na
szczęście zdążyłam się trochę uspokoić, jednak i tak potrzebowałam trochę
czasu.
- Lily! –
usłyszałam, idąc w stronę schodów.
Od razu
poznałam ten głos. Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.
James machał do
mnie z uśmiechem na twarzy; chciał, żebym podeszła.
Ostatnią
rzeczą, na którą miałam ochotę, była konfrontacja z nim.
- Możesz na
chwilę? – zapytał.
Westchnęłam i
podeszłam do niego. Cała złość ze mnie wyparowała i teraz pozostał jedynie
smutek i niepewność. Jednak nie chciałam z nim rozmawiać.
- Usiądziesz? –
wskazał na miejsce obok siebie.
Pokiwałam
głową, nadal się nie odzywałam. Miałam bałagan w głowie a zanosiło się na jakąś
poważniejszą rozmowę. Kiedy tylko znalazłam się obok niego, błyskawicznie
przysunął się i pocałował mnie w policzek.
- Co to miało
być? – warknęłam, odsuwając się od niego.
Dziwne
odrętwienie zniknęło i znowu poczułam złość. Mój nastrój zmieniał się co
chwilę.
- Przeszkadza
ci to? – spytał zaskoczony. Widocznie nie tego się spodziewał.
- Tak. O czymś
chciałeś porozmawiać, czy tak o mnie zawołałeś? – nawet nie starałam się być
miła.
- Chciałem
porozmawiać i wyjaśnić parę rzeczy. Ale widzę, że ty chyba nie w nastroju…
- Nie, możemy
rozmawiać – wzięłam głęboki wdech. – Już jestem spokojna – mruknęłam.
Przyjrzał mi
się uważnie, odczekał chwilę i zaczął:
- Myślałem o
nas sporo ostatnio. I chyba mam dość tej niepewności. Nie wiem, ile mam jeszcze
czekać i co zrobić, żebyś ty w końcu była pewna. Więc… Powiedz mi teraz, co
zdecydowałaś w związku z nami.
Otworzyłam aż
usta ze zdziwienia. O nie, tego to ja się w ogóle nie spodziewałam. Mogłam się
od razu nie zgodzić na tę rozmowę. Bałagan w mojej głowie osiągnął rozmiar
maksymalny i wszystko mi się mieszało.
- James,
uwierz, to nie jest najlepszy moment na tę rozmowę.
Oczywiście, że
nie był. Nie po tym żmudnym przeszukiwaniu książek, nie po tych rozmyślaniach.
- To jestem
ciekawy, kiedy będzie. Wiesz, ile to już trwa? Mam dosyć. Cholera, raz się do
mnie kleisz, a potem unikasz. Każdy by zwariował.
- Ja się do
ciebie kleję? Chyba coś ci się pomieszało – wcześniej w jego oczach dostrzegłam
iskierkę złości, przez którą teraz u mnie rozpalał się płomień tej reakcji.
- Nie sądzę.
- Lepiej dajmy
sobie spokój z tą rozmową – powiedziałam i spróbowałam wstać, jednak on
przytrzymał mnie za rękę i pociągnął z powrotem na kanapę.
- Nie. Lily,
czy ty nie rozumiesz, że cię kocham? Tak trudno to pojąć? Nie wiem, czego ty
jeszcze oczekujesz. Może mam przyjechać na białym koniu, co?
- Daj spokój,
lepiej to skończmy – znowu chciałam wstać i tym razem mi się to udało.
On także wstał.
Uczniowie
zaczęli się na nas patrzeć. Na pewno zwracaliśmy na siebie uwagę.
- Aha, czyli
mam rozumieć, że to koniec, tak? Dajemy sobie spokój? Zapominamy o wszystkim,
co nas łączyło?! – mówił już podniesionym tonem i wcale tego nie krył.
- Myśl sobie,
co chcesz, nic mnie to nie obchodzi! – nade mną emocje też wzięły górę.
- Jasne, jak
zwykle. Nic cie nie obchodzi poza tobą. Tyle mi kazałaś czekać i jak się
okazuje, na darmo.
Tym razem
przesadził i on to wiedział.
- Niczego ci
nie kazałam, sam chciałeś! Ile razy ci mówiłam, żebyś się odczepił? Ale nie, ty
przecież nie mogłeś odpuścić.
- Bo cię do
cholery kochałem! – krzyknął.
W Pokoju
Wspólnym zapanowała cisza. Teraz już każdy, kto się tam znajdował, patrzył na
nas.
- A tamta noc w
Zakazanym Lesie? Myślałem, że coś dla ciebie znaczyła – powiedział cicho. Jego
głos był przepełniony złością i rozgoryczeniem. – I wszystkie nasze
wcześniejsze spotkania? Co to było, skoro teraz mówisz, żebyśmy dali sobie
spokój?!
- Chyba coś nie
tak zrozumiałeś… - zaczęłam. Wcale nie chciałam, żeby to się tak skończyło. Nie
chciałam, żeby w ogóle się kończyło.
- Widocznie wszystko
źle zrozumiałem – w jego głosie znów pobrzmiewała wściekłość. – Ja ci zaufałem,
a ty nawet nie byłaś tego warta. Powinienem dawno to skończyć, a ja jak głupek
się starałem. Ale nie, koniec z tym, Evans. Koniec. Jesteś okropną egoistką,
która potrafi tylko wykorzystywać innych! – wykrzyczał mi prosto w twarz.
- James! –
zawołała Dorcas i natychmiast do nas podeszła. Remus i Syriusz stawili się obok
chwilę później.
- Nie wtrącaj
się – warknął Potter. – I wiesz, co ci jeszcze powiem? Żałuję, że straciłem na
ciebie tyle czasu. Proszę bardzo, teraz masz spokój, żaden Potter nie będzie za
tobą latał, jak idiota. Bo i tak nie jesteś tego warta – powtórzył, patrząc mi
prosto w oczy.
- James,
wystarczy, idziemy stąd – Syriusz popchnął go w stronę schodów do męskiego
dormitorium. Remus pomógł mu go odciągnąć. Rogacz do ostatniej chwili wpatrywał
się we mnie z wściekłością.
Z moich oczy
spłynęło nagle kilka łez. Stałabym tak dalej, gdybym nie poczuła Dorcas, która
ciągnęła mnie za rękę. Poddałam się temu.
Te kilkanaście
minut zakończyło wszystko, co mnie z nim łączyło. Wiedziałam, że już mi nie
wybaczy…
***
Koniec. ;p
Domyślam się, że część z Was ma ochotę mnie teraz zabić. Ale tam naprawdę za
różowo już było… Musi się coś dziać. ;)
Kolejna notka
pewnie za jakieś 2-3 tygodnie. ;) Pozdrawiam. :)
Smutno :( Ale z drugiej strony rozumiem Jamesa, że już miał dość tej sytuacji - faktycznie ciężko było ocenić, czego Lily tak naprawdę chce. No ale przecież nadal ją kocha i jej wybaczy... jak nie od razu, to za jakiś czas. Nie trafił czasowo z tą rozmową, fakt. Ale jak to napisałaś, coś się musi dziać.Nie mam ochoty Cię zabić, może mam teraz sama nastrój do smutnych zakończeń, ech... Bardzo mi się podobało. Powtarzam się. Wiem. A tak przy okazji, to Twój blog jest jedynym, którego regularnie czytam odkąd sama skończyłam pisać, więc nic dziwnego, że mi się podoba.
OdpowiedzUsuńŚwietna notka :))Jestem ciekawa ile czasu im zajmie (lub ich przyjaciołom) pogodzenie się (ich) :]Ogólnie bardzo fajnie piszesz,oby notka była szybko bo już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńa mi sie ne podobalo :/ wiadomo, smutno jest gdy nie są razem, ale chyba za dlugo nam kazesz czekac. Po takim czasie czytelnik raczej się wkurza i jest zły na ciebie, mimo ze to jest twoj wybor. Ja niestety jestem czytalnikiem i bede cie oceniac. Wiec moja ocena jest taka, ze poszlas na łatwiznę, nie wymyslilas czegos mocnego, orginalnego. Twoja bohaterka staje się juz raczej denerwująca i zmienia swoje odczucia/mysli co 20 zdan/co rozdzial. Ciekawsze byloby, gdyby byli jednak razem ze sobą, a mieli jakies przeszkody do pokonania. Moge napisac tyle, że zaczyna mnie juz ta kobieta denerwowac, jej zachowanie. Niemniej jednak podoba mi się twoje opowiadania, bo pomimo takich wad, fajnie piszesz. Tylko prosze zmien ją trochę, niech nie ma takiej huśtawki nastrojow. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowne... Aż dech zapiera, kiedy się czyta. A co do Jamesa, to on jest chyba takim okresowym cholerykiem. Choć nawet nie dziwię się, że mu nerwy puściły, bo Lily miała chuśtawki nastrojów, i to niezłe.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Jamesa i Lily. Lilka nie może się zdecydować czego chce i co czuje, a James ma rację ale trochę przesadził. Smutno, ale cóz twoja inwencja twórcza:-)
OdpowiedzUsuńO matko! Kłótnia niezła :) Czekam na nexta!Pozdrawiam![diary-rudej] i [lily--luna--potter]
OdpowiedzUsuńJakoś tak smutno mi się zrobiło po przeczytaniu tego rozdziału. Ale rozumiem Jamesa. Ileż można czekać? W końcu i jemu puściły nerwy... Ciekawe tylko kiedy się pogodzą? Potter pewnie za długo nie wytrzyma;pPozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo podoba notka :) Taka... pełna emocji. No cóż... Lily sobie zasłużyła. Mogła od razu powiedzieć nie. Hehe byle nie było żadnych prób samobójczych ;]Notka super. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńnotka genialna ;) Bravo ! ;D
OdpowiedzUsuńW końcu się coś dzieje ^^ . Przyznaję CI racje z tym ,że było ` za różowo` . xd Notka mi się podobała . ; ]
OdpowiedzUsuńWiesz, to zabicie to dobry pomysł...Lilka to ma problemy...
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą notkę i czekałam....i się doczekałam!!!To jest świetny blog.Szkoda,że Lily pokłóciła się z Jamesem,mam nadzieję,że dobrze się to skończy...sorry za spam www.zycie-lilly-evans.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńSzkoda, że takie krótkie... :(Jeszcze muszę czekać 2-3 tygodnie...Łoo, Jezu nie wytrzymam xDChyba zaczne odnowa wszystko czytac ;D
OdpowiedzUsuńoch. jak zobaczyłam tytuł, to pomyślałam: 'no, w końcu!', ale teraz zgadzam się z Tobą, że musi się coś dziać i za kolorowo być nie może. ale i tak myślę, że Lilka jest głupia i tyle, bo się zdecydować nie może. ogólnie mi się podoba, jest cacy i w ogóle:)Pozdrawiam :) :*
OdpowiedzUsuńO kurcze... tego to ja się nie spodziewałam... łałł...aleś mnie roztroiła. Ja już byłam przygotowana, że wszytko się dobrze ułoży i to tylko kwestia czasu żeby Lily i James byli razem, a tu takie BUM!!! I koniec... ech, ale masz rację;] Za różowo to nie może być;D Teraz jeszcze bardziej się nie mogę doczekać nowej notki;] więc czekam na nią z utęsknieniem...pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńO, nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji. A co będzie z tą tajemnicą w Zakazanym Lesie?
OdpowiedzUsuńejj a mi sie wlasnie podobalo;D ialas racje, ze bylo za rozowo;P tak to wprowadzasz akcje;DD tylko niech sie pogodza;)) notka spoko;*
OdpowiedzUsuńOmg ! O_o Pięknie :) Bardzo mi się podoba...Przepięknie piszesz ale żeby czekać 2-3 tygodnie?Kobieto nie wytrzymam!!!!! ;[
OdpowiedzUsuńZobaczysz! przez ciebie żołądek mi się skręci! jak umrę z ciekawości to będzie twoja wina! Notka BOSKA! Właśnie tego mi u ciebie od dawna brakowało! W końcu nie muszę powiedzieć, że notka mi się podobała! Bo ona jest zachwycająca!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNa początku powiem tak, że bardzo długo prowadzisz bloga. Musisz się liczyć z opiniami przychylnymi lub negatywnymi ze strony czytelników. Jednak będąc autorką trzeba brać to pod uwagę.Jednak wracając do rozdziału to bardzo mi się podobał. Jednakże zacznę taki mój jakby monolog analizując wszystko to jak ja sobie to wyobrażam odnośnie rozdziału i się na mnie nie pogniewasz.To na pierwsze co mi się rzuciło w oczy to, że bardzo przyspieszasz akcję. Może to być dobre dla opowiadania, ale w twoim wypadku takie, że w jednym rozdziale dzieje się jedno, a w drugim co innego to jest wkurzające. Wolałabym raczej taki nagłówek typu: "Dwa tygodnie później" lepiej by to odzwierciedlało tą przyspieszoną akcję.Drugą sprawą to ta cała biblioteka i James. Widać bardzo uważnie po Lily, że coś czuje do Jamesa jednak sama boi się tego uczucia. Można to śmiało nazwać strachem przed uczuciem, którego było w jej serduszku kiedy to była już z nim. Zawiodła się wtedy na nim, ale teraz on się zmienił. Niby z jednej strony stał się ON niczym dystyngowany młodzieniec, który nie pasuje do tego całego klimatu podrywacza i ucznia Hogwartu. Na Boga on jest nastolatkiem, który musi się wyszaleć przed dorosłym życiem. A ta kradzież tych książek mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że dobrze ułożona Lily jest w stanie na szaleństwo. Jednak wszystkiego można się już spodziewać.Tą trzecią i ostatnią sprawą jest ta cała kłótnia. Niby z jednej strony rozumiem Jamesa, bo ciągle się o nią stara, a ona daje mu tzw. kosza. Może to być męczące. Facet jest tylko facetem. A taki Potter może mieć kiedyś dość tych całych podchodów w jej kierunku. Mimo tego, że Lily była zaskoczona jego zachowaniem to poczuła taką malutką gorycz w serduszku. Taką pustkę, którą straciła po tej kłótni z Jamesem.Bardzo mi się podobała ta ich kłótnia. Znowu zaczęło się coś dziać. Widzę, że każdą poradę bierzesz do siebie. Moją jedyną radą jest to, że chociaż raz jak to napiszesz przeczytać, bo znalazłam w kilku miejscach malutkie błędy. Jestem ciekawa czy znowu Potter zacznie uganiać się za innymi laskami czy może raczej będzie cierpiał po tym jak się zachował. Obojętnie jak to rozwiążesz to wiedz, że zawsze będę to czytać. Przecież to Ty jesteś autorką i to od ciebie zależy jak rozegrasz te całe relacje między nimi.Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam tytuł byłam po prostu pewna, że to jest początek ich oficjalnego związku. A tu buuuum... Bardzo podobała mi się ich kłótnia:) Czekam na next
OdpowiedzUsuńEj ja nie rozumiem ludzi którzy piszą "za dużo nam każesz czekać, niech oni się już zejdą..." Do jasnej anieli, a o czym wtedy będzie blog? Zamieni się w jeden z setek, tysięcy mamlatych i oczywistych historii o pięknej miłości, a Nasza Autorka nauczy się opisywać jeden pocałunek na 250 słów? Chcecie, żeby to był koniec naszej wspólnej bądź co bądź przygody z Lily i Jamesem oczami Eweliny?!?! Ja mówię tak: jesteś dobra, bo mi się łezki zakręciły w oczach, James zmieszał Lily z błotem, teraz to będą jaja jak ona będzie do niego zarywać:D Nie zrozumieli się ale przecież większość konfliktów wynika z niezrozumienia. Pisz dalej, oby Ci klawiatura miękką była Słońce! Buziaki i pzdr:*
OdpowiedzUsuńI will kill you! ;) Ta oburzająca notka aż skłoniła mnie do skomentowania! ;) czego zazwyczaj nie robię ;) Ach, i jeszcze każesz czekać na następną tyle tygodni... :P Dostałam palpitacji ;) Jak mogłaś! :D Było tak różooooowooo ;D A tu nagle cios w samo serducho! ;DNadal nie mogę się otrząsnąć! ;D
OdpowiedzUsuńNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!ja chcę nową notkę! proszę! przecież masz ferie to dasz radę! mamy czekać tygodniami? kłótnia była świetna, ale nie można tak zostawiać!
OdpowiedzUsuńMożesz mi powiedzieć, gdzie znalazłaś błędy??? błędy to mogą być ortograficzne...ale to jest jej opowiadanie i nie pisz mi, że zrobiła błąd w opowieści, którą sama wymyśliła!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się. XD. No cóż Lily zachowywała się trochę nie fair. Kto by tyle wytrzymał? Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
OdpowiedzUsuńHej :) Przeczytałam bloga i bardzo mi się podoba :)) Szkoda, że się pokłócili, noale troszkę rozumiem Lily... Mam nadzieję, że szybko ich pogodzisz ;D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze xD Czasami musi się coś popsuć, żeby potem bylo jeszcze lepiej co nie? Poza tym odrobinka dramaturgii jest zawsze na miejscu:) Troszkę smutno, bo wszystko szlo w jak najlepszym kierunku... Z drugiej strony nie dziwę się Jamesowi... Ile można... I jeszcze żeby go tak sprawdzać na każdym kroku... Od dość dawna śledzę twojego bloga (co prawda z dużymi przerwami, ale chyba nie ma notki, której bym nie przeczytała:)). Niestety przeważnie jak go czytałam to było bardzo późno i nigdy nie miała już siły aby napisać coś konstruktywnego:) Kilka razy komentowałam, ale było to wtedy, gdy zaczynałam przygodę z Twoim blogiem spokojnie 2 lata temu:D Wiem, jestem okropna;P Ale musisz sobie zdawać sprawę, że są czytelnicy, którzy nie maja siły, albo czasu aby skomentować, ale trwają wiernie i wyczekują z niecierpliwością kolejnego rozdziału:) Tym razem przyznaję się, że kieruje mną też chęć zareklamowania mojego bloga (co prawda nie o tematyce magicznej, ale może kiedyś znajdziesz chwilkę, żeby poczytać).
OdpowiedzUsuńJa jedynie wyraziłam swoją opinię. Wolny kraj, więc mogę mówić co chcę. A nie będę cukrować jak poniektórzy, bo chyba w komentowaniu nie o to chodzi. Polega to na tym żeby wyrażać opinię o danym rozdziale. Jeśli autor robi błąd to nie można go omijać wzrokiem tylko go wytknąć żeby mógł go poprawiać. Jeśli chodzi po drugie w ogóle ja wyraziłam opinię kulturalnie, a ty na mnie z jakimś bulwersem na mnie naskakujesz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak masz racje. Mam ochotę cię teraz zabić. ..... XDZa różowo?.. Jak dla mnie to było za mało tej różowości właśnie.. Kiedy oni będą razem?... Jak się nie Lily wścieka, to James... Wykańczasz mnie psychicznie...xD No cóż... Chyba pozostało mi tylko czekanie na następną notkę.. Ale proszę pogódź ich... Chyba, że chcesz mieć na sumieniu jedną z czytelniczek..;) ech...Pozdrawiam gorąco=)
OdpowiedzUsuńOMG! Popłakałam się! No po prostu się popłakałam... no, ale ja już tak mam, kiedy czytam Twoje notki (oczywiście nie zawsze ;D). A swoją drogą... akcja jest przeboska, już myślałam, że pogryzą się oczami (ta wyobraźnia.. xD). No, ale byłam przygotowana na taki zwrot o pełne 180 stopni. ...i wiesz, bardzo Ci za to dziękuję ;) jeszcze parę takich 'różowych', 'rozanielonych' notek i bym się trochę.. hmm.. zniechęciła, tak myślę :). Wiadomo, w żadnym związku nie jest idealnie... a reakcja Jamesa jest całkiem rozumiała. No, dosyć tego gadania... Notka jest świetna, nawet trochę romantyczna ;), zwięzła i o to chodzi :]. Kocham ten blog i zapłaczę pewnie jeszcze nie raz ;D. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo, dałabyś już im spokój! Oboje się tak bardzo w tym męczą! ;)I dlaczego odnoszę wrażenie, że nie zostałam poinformowana o tym rozdziale? Czyżby gadulec mi się zwiesił? W jego wykonaniu to bardzo możliwe, no...Ale, dobra. Nie dobra jesteś i tyle! Ale jakoś Lily absolutnie rozumiem. Można powiedzieć, że w razie potrzeby jestem w stanie napisać jej portret psychologiczny - będzie wyglądał zupełnie jak mój.
OdpowiedzUsuńA ja Cię wcale nie zabiję! Bardzo dobrze, że James powiedział, tak Lily, taka niestety jest prawda, ponieważ jest okropną egoistką... Chociaż mam nadzieje, że to jednak się jeszcze zmieni i zostaną jakoś parą :(
OdpowiedzUsuńRacja, bylo za rozowo;) teraz faktycznie sie cos dzieje... ;> czekam na nexta
OdpowiedzUsuńświetnie jak zwykle:DDbardzo mi się podoba ze tak zaskakujesz różnością wydarzeń:DDpozdrawiam:DDD
OdpowiedzUsuńto było niesamowite. od ostatniej notki czekałam na kłótnię, ale miałam jakieś inne wyobrażenie na ten temat ale to jest lepsze niż te moje przypuszczenia.jest super ^^
OdpowiedzUsuńRozdział powalający, nawet mimo tego, że była to smutna notka. Eh... ciekawe co się będzie dalej dzaiło z lilka i Jamesem. Musza się pogodzić. ;* kochaj-lub-nienawidz
OdpowiedzUsuńbyloby za monotonnie gdyby bylo caly czas slodko, a tak to prznajmniej coś się dzieje, co sprawia, że czytany tekst bardziej wciąga ;D. Notka bardzo mi sie podoba, nic dodać nic ując :)czekam na rozwinięcie akcji xdpozdrawiam :):*
OdpowiedzUsuńNo to właśnie widzę, w jaki sposób dodałaś akcji... Eh... zupełnie mi się nie podoba ten pomysł... Kurdę, oni mieli być razem! ;) Czekam, jak to odkręcisz. www.margaret-ames.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMasz swietą racje, nie może byc za rózowo, bo o czym by wtedy piasc:) tak jest dobrze, przeciez i tak w koncu sie pogodza a troche urozmaicenia nie zazskodzi:)Uwaga!! Na www.rude-jest-piekne.blog.onet.pl nowy rozdział Tajemnica mocy, a w nim, co knuja Lily i Margoth, Niebezpieczna przygoda Franka i Alice, Spotkanie Petera i parę innych nie mniej ważnych faktów, zapraszam:)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz komentuje twoj bloog ale moge stwierdzic ze jest to kolejna swietna nocia;) mam nadzieje ze szybko dodasz nową. Mam tez pytanko czy mozesz wysylac mi na gadu na nr 4740831 informacje o dodaniu kolejnego rozdzialu? Bede wdzieczna ;) zastanawiam sie tez czy piszesz pamietnik lily ale od samego poczatku od listu z nowej szkoly i przyjazni z smarkiem ;) mysle ze w twoim wykonaniu taki blog bylby swietny POZDROWIENIA
OdpowiedzUsuńSPAM! Chcesz pozostać więźniem swego bloga, widząc go w barwach słońca? A może dowiesz się, co widzą inni poprzez kraty twego aresztu? Za złe oceny nie trafisz do więzienia, czyż nie? Zgłoś się na www.gaol.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHey. Z góry przepraszam za spam, jeśli chcesz to usuń ten komentarz. Zapraszam do oceny bloga! oceny-lady-lamia.blog.onet.pl Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWpisuję sie tutaj po raz pierwszy, chociaz przeczytalam juz wszystkie posty :P, jezeli mialabym porownywac to styl pisania, jezeli patrzec na rok 2005 i na ostatnie 2 lata, zmienil sie nie do poznania. Oczywiście na lepsze! Opisy - drzewa, ten zakazany las, gwiazdy niebo - dosłownie cudo! A pomysły - klątwa, tajemnicze miejsce, francuska grupa przyjezdna - bosko. I te zakonczenia notek w najbardziej ciekawych momentach, to tez mi sie podoba :P Dziewczyno druga Rowling nam rośnie :) Naprawdę miło mi się czyta Twoje prace, ale mimo wszystko z nauką przesadzasz :P Sama osiągam dobre wyniki w nauce, ale nie ucze się codziennie :) I wielki podziw dla Ciebie z mojej strony. Prowadzic bloga przez 5 lat to dla mnie wielki wlozony wysilek i widać ze lubisz to co robisz. Tylko się obijasz :P Masz ferie, mam nadzieję, że przynajmniej z 5 nowych notek sie pojawi, bo nie tylko ja ale na pewno wszyscy ktorzy czytaja tego bloga nie moga doczekac sie rozwoju wydarzen. A że masz już jakieś nowe pomysły, to czekam z niecierpliwością.PS. Jezeli ktos to przedemną napisał to przepraszam, zwykle nie czytam komentarzy.
OdpowiedzUsuńWidzę, że wzięłaś się za akcję. I bardzo dobrze, w końcu jakieś realne reakcji bohaterów. Lily coś rozwala, a Potter nie wytrzymuje. W końcu nie czuć landrynek w każdym wersie, choć i tak mam obiekcje, zwłaszcza co do ciągłego rozmyślania Lily. Rozumiem, że narzuca Ci to narracja pierwszoosobowa, ale powinnaś czasami dorzucić coś takiego... ni z gruszki, ni z pietruszki.Tj., zazwyczaj kiedy idzie się korytarzem, można zauważyć coś ciekawego, zwracającego naszą uwagę do tego stopnia, że przez pewien czas myślimy tylko o tym. Przypominam: piszesz opowiadanie w realiach Hogwaru, szkoły magicznej. To, że akcja rozgrywa się kilka lat wcześniej niż właściwych HP (Rowlingowych) nie zwalnia ów placówki od skrywania sekretów. ;) Niech Evans się czymś zaintryguje, natrafi na jakieś brudy, tajemnice, a Potterowi da czas na spokojne boczenie się. Ciągłe zastanawianie się bohaterki nad uczuciami do Rogacza jest mocno męczące. Fajnie byłoby oderwać to opowiadanie od tej rutyny, którym to słowem męczę Cię już w kolejnym komentarzu. Na razie idzie nieźle, bo się nasi zakochani pokłócili, ale przydałoby się czegoś więcej.**************************A tak poza tym, zauważyłam błąd: jest napisane 'Bynajmniej dla niego', a powinno być: 'Przynajmniej dla niego'Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam, na nowo powstały blog. Opowiada on o Lily Evans ; ) http://ruda-evans-potter.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńco tu gadać - świetna notka! Jestem pod wrażeniem! www.historia-lilyevans.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńZawsze jakaś zmiana ;)Chociaż trochę smutno - ale to wina niezdecydowania Lilki!Fajnie by było gdyby jednak byli już razem^^Czekam na następna notkę ;)Martyna [rana]
OdpowiedzUsuńNie koge uwierzyc ze wczesniej nie napisalam mam taka prosbe informuj mnie o nowych notkach na ww.huncwockie-lata.blog.onet.pl a skoro juz zalatwilam formalnosci to przejde do sedna notka swietna ale mam nadzieje ze sie pogodza... fajnie jest czytac jak sie im uklada ale ciekawiej jak sie kloca
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny! Cieszę się, że go znalazłam ;D Wierzę, że kolejne chapy będą tak samo dobre albo nawet lepsze od tych, które przeczytałam ;) Dodałam Twojego bloga do linków ;p Zapraszam na http://lily-and-james-another-story.blog.onet.pl/Pozdrawiam serdecznie ;*
OdpowiedzUsuńNo super! Coś sie dzieje nareszcie! ;)Czekam na następną!
OdpowiedzUsuńNieee! Dlaczego to zrobiłaś?! Mogło być tak romantycznie! Eh, mam nadzieję, że w końcu kiedyś będą razem...Nie mogę się już doczekać następnej notki ;-)
OdpowiedzUsuńOhhhh. Kurcze jak ty cudownie piszesz . Czasami mam wrażenie chodzbym tam naprawde była i wszystko odczywała tak jak odczuwa to główna bohaterka . Blog jeden z najlepszych, tak jak i opowiadanie które piszesz . A tak a propo, tak . Mam ochote Cię zabić .! Ja już myślałam że oni beda w końcu razem . a tu Grrrr . Ale i tak bardzo pozytywne mam odniesienia :) Pozdrawiam . jak chcesz napisz : 8774501
OdpowiedzUsuńSPAM! Chcesz wiedzieć, jak na Twojego bloga patrzą inni? Może zdejmiesz różowe okulary i zobaczysz prawdziwe kolory Twego bloga?Od krytyki nikt jeszcze nie umarł...Zgłoś się! www.oceny-may.blog.onet.plZ góry przepraszam za spam.
OdpowiedzUsuńA u mnie NOWY POST.wkoncu xDniesforny-uklad-zdarzen.blog.onet.plwenie sie ferie skonczyly ^^
OdpowiedzUsuńSPAM!!Jesteś ciekawy jak spostrzegają twój blog inni? A może zastanawiasz się czy warto dalej go prowadzić? Już teraz zgłoś swojego bloga do oceny, a dowiesz się wszystkiego! Naprawdę warto! Wejdź na : estimates-of-tales.blog.onet.pl/ , przeczytaj regulamin i zgłoś swojego bloga!
OdpowiedzUsuńKłaniamy się nisko. Z góry przepraszając za spam chcielibyśmy zaprosić do oceny na http://oceny-lapci-i-spolki.blog.onet.pl.Oceniamy blogi o wszelakiej tematyce, te potterowskie jak i te zwyczajne, własne opowiadania, więc niech adres Cię nie zwiedzie.Zapraszam i już się zmywamy.Hunce.
OdpowiedzUsuńps.: Motyw z próbą samobójczą, który widziałam w jednym w komentarzy nie jest do końca zły:D ale zrobisz co zechcesz:*
OdpowiedzUsuńi znowu jestem strasznie wściekła na Lily. Jak można być taką egoistką? myśli tylko o sobie! jakby James nie miał nic innego do roboty, tylko okłamywać ją na każdym kroku! idiotka. Nie dziwię się Jamesowi.
OdpowiedzUsuń