James wtargnął do dormitorium niczym
huragan. Jego złość emanowała na całe otoczenie. Zdawało się, że za chwilę
szafa stanie w płomieniach od jego spojrzenia. Syriusz i Remus stali przy
drzwiach i przypatrywali się, jak ich przyjaciel wyżywa się na meblach. Rogacz
z całej siły kopnął w szafkę nocną, która mocno się zachwiała. To nie
wystarczyło. Chłopak powtórzył ruch i tym razem wszystkie drobiazgi, które tam
leżały, wylądowały na podłodze.
Nagle rozległ się dźwięk tłuczonego
szkła. To sprawiło, że James się opanował i rozejrzał się w poszukiwaniu
źródła tego hałasu.
Tuż
przy jego stopach znajdowała się ramka ze zdjęciem. Szybka przysłaniająca
fotografię pękła ukośnie. James prychnął głośno, gdy wziął przedmiot do ręki. Spojrzał
ze złością na uśmiechniętą twarz Lily, w którą niezliczoną ilość razy wpatrywał
się, marząc o ich wspólnej przyszłości. Jednak chwilę wcześniej jego plany i
nadzieje rozpadły się raz na zawsze i nie potrafił znaleźć w sobie ani krzty
radości z patrzenia na zdjęcie. Zamachnął się mocno i rzucił ramką o ziemię.
Szkło rozprysnęło się po całym pokoju, podstawka znalazła się pod łóżkiem
Petera, a fotografia zatrzymała się przy nodze Syriusza.
Lunatyk i Łapa wymienili
zaniepokojone spojrzenia.
- James, opanuj
się w końcu. Niszczenie różnych rzeczy nic ci nie da – powiedział Remus
stanowczym tonem.
- Co ci się
stało, człowieku? Naskoczyłeś na nią, jakby była wcieleniem najgorszego zła
chodzącego po świecie – Syriusz był także przyjacielem Lily i nie zamierzał tak
łatwo odpuścić Jamesowi.
- Jeszcze się
pytasz! Okręciła mnie sobie wokół palca, a teraz nagle jej się wszystko
odwidziało i chce to skończyć. Proszę bardzo, ja z nią też kończę. Nie mam
zamiaru się za nią więcej uganiać, jak kretyn…
- Emocje są
złym doradcą, James – wtrącił Remus, który jak zwykle był opanowany.
- Nie ma się co
martwić, tym razem jestem w stu procentach pewien – mruknął Potter po chwili. –
Zmarnowałem sześć lat na nią i nie chcę tracić ani jednego dnia więcej – teraz
mówił spokojnie. Wydawało się, że cała złość z niego uszła.
- Jasne, już to
widzę. Przecież ty ją kochasz do szaleństwa, zawsze tak nam mówiłeś – dla
Syriusza sytuacja, w której James nie latałby za Lily, była nierealna.
- Było, minęło.
Dajcie już spokój. Mogę wam przypomnieć, ile razy wcześniej sami mi
powtarzaliście, żebym z tym skończył? No to, do jasnej cholery, teraz się nie wtrącajcie! – Rogacz znowu się
zdenerwował.
Podniósł z
podłogi różdżkę, która spadła z szafki, zabrał też Mapę Huncwotów i skierował
się szybko w stronę wyjścia.
- Koniec z Lily
Evans – powiedział głośno, otwierając drzwi.
Wszyscy
znajdujący się w Pokoju Wspólnym usłyszeli ich trzask, kiedy James ze złością
je zamknął.
***
W dormitorium od razu usiadłam na
swoim łóżku. Nawet nie zauważyłam, kiedy Dorcas i Ann znalazły się obok mnie. Nie
potrafiłam wydusić z siebie słowa, w głowie miałam pustkę. Nigdy bym się nie
spodziewała czegoś takiego ze strony Jamesa. Poczułam, jak po policzkach
spływają mi łzy.
- Lily… Mogę
się założyć, że za chwilę on tu przybiegnie z przeprosinami – powiedziała
Dorcas.
Pokręciłam
głową.
- Nie, tym
razem nie. Nie widziałaś jego spojrzenia…
- Przecież już
zdarzały wam się kłótnie. Ej, nie rycz przez niego – Ann także starała się mnie
jakoś pocieszyć.
- To nie jest
zwykła kłótnia! On naprawdę był wściekły.
- Ale to mu nie
daje żadnego prawa, żeby cię obrażać. Przesadził i to bardzo. Normalnie miałam
ochotę mu przywalić, kiedy on się tak zachowywał – mruknęła Meadowes.
- Lily, ale co
się właściwie stało? Nagle zaczęliście krzyczeć. O co poszło? – spytała
spokojnie Ann.
Otarłam łzy
jedną ręka i wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić. Na niewiele się to
zdało, ale wystarczyło, żebym opowiedziała im przebieg naszego spotkania.
- Co za kretyn!
Przeszkadzało mu to, że nie jesteś w nastroju do rozmowy? To nie powód, żeby
urządzać takie awantury! – Dorcas była oburzona tym, co usłyszała i wcale
tego nie ukrywała.
- Nie, Dorcas,
to nie tak. On miał dosyć tej niepewności…
- I skończyła
mu się cierpliwość – dodała Ann. – Że też akurat wtedy go wzięło na poważne
rozmowy! Ale nie podejrzewałabym cię o włamanie do Działu Ksiąg Zakazanych,
wiesz?
Wzruszyłam
ramionami.
- Teraz to już
nie ma znaczenia – nie udało mi się powstrzymać łez cisnących się do oczu. –
Nie ważne, czy to miejsce w Zakazanym Lesie istnieje, czy nie. Teraz to już
nawet nie wiem, dlaczego chciałam udowodnić, że jest ono prawdziwe. On nie chce
mnie znać…
- Przestań, na
pewno tak nie jest. Mówię ci, że niedługo będzie za tobą latał i cię
przepraszał.
- Nie… On mówił
całkowicie serio. Ja to po prostu wiem. Widziałam, jak na mnie patrzył, to nie
jest chwilowa złość.
- Może… -
zaczęła Ann niepewnie.
- Może co? –
podchwyciła Dorcas.
- Może
faktycznie to trochę potrwa. On się musi uspokoić. Ale Lily, nie martw się,
prędzej czy później mu przejdzie.
- Lepiej żeby
prędzej, bo chciałam zauważyć, że za kilka dni wracamy do domu. Ale jak jeszcze
raz zacznie się na tobie wyżywać, to obiecuję, że będzie miał twarz tak obitą,
że rodzice go nie poznają.
Uśmiechnęłam
się delikatnie, słysząc groźbę Dorcas. Zaraz potem jednak powrócił smutek.
- Chciałabym,
żeby było tak, jak mówicie, chociaż nie sądzę, żeby tak to się potoczyło.
- Zależy ci na
nim, prawda? – spytała Ann.
Pokiwałam
powoli głową.
- Tak… Nie
jestem pewna do końca, co czuję, ale wiem, że nie jest dla mnie tylko
przyjacielem. A właściwie był…
- Jest, nawet
jeśli teraz jest na ciebie wściekły. Przecież wszystkich uczuć nie da się tak
łatwo przekreślić.
Usłyszałam
nagle jakby z oddali trzask drzwi. To spowodowało kolejny potok łez.
- Nie płacz już.
Zobaczysz, że wszystko szybko się ułoży – mruknęła cicho Dorcas.
- On ze mną już
skończył – powiedziałam.
Żadna nic nie
odpowiedziała. Przytuliły mnie mocno, zapewniając mnie tym samym, że zawsze
mogę na nie liczyć.
Wszystko potoczyło się dokładnie
tak, jak przewidziałam. Dla Jamesa już nie istniałam. Kilka razy zdarzyło się,
że przeszedł obok, potrącając mnie, jakby mnie nie zauważył. Traktował mnie jak
powietrze. Nie potrafiłam znaleźć się w tej sytuacji. Była mi ona całkowicie
obca. Odkąd przybyłam do Hogwartu, Potter wciąż kręcił się dookoła mnie. Teraz
było całkiem odwrotnie.
Czułam się w Hogwarcie jak nieproszony
gość, jak ktoś, kto tam nie pasuje. Wszystko nagle zdawało się być inne, niż
kiedyś. Lekcje się już nie odbywały, bo trwały egzaminy końcoworoczne.
Uczniowie korzystali z wolności i większość czasu spędzali na błoniach. Dla
osób z szóstego roku testy się zakończyły poprzedniego dnia, kiedy kartki z
odpowiedziami na pytania związane z historią magii zostały oddane. Do wyjazdu do domu pozostały tylko trzy dni.
Nie miałam ochoty na zabawę przy
jeziorze. Przechadzając się pustymi korytarzami szkoły, przypominałam sobie,
jak wiele wspomnień mam związanych z tym miejscem. Prawie przy każdym
zakręcie, na każdych schodach i w klasach zdarzyło się coś, co było warte
zapamiętania. Sześć lat, które tu spędziłam, było niezwykłe. Teraz miałam
wrażenie, że odeszły one bezpowrotnie, a kolejny, ostatni rok w tej szkole
będzie tylko marną namiastką prawdziwego hogwarckiego życia.
Wiedziałam też, że utraciłam bardzo
ważną rzecz w moim życiu. Przyjaźń Jamesa. Wcześniej nawet nie zdawałam sobie
sprawy, ile to dla mnie znaczyło. Prawdą jest powiedzenie, że dopiero, kiedy
się coś straci, docenia się, jaką to miało wartość.
Mimo że on traktował mnie tak,
jakbym nie istniała, miałam wrażenie, że za wszelką cenę stara mi się pokazać,
że nic dla niego nie znaczę. W ciągu ostatnich dni szkoły Hogwart dostał
przypomnienie o istnieniu Huncwotów, a właściwie jednego z nich. Zaczęły
się głupie kawały. Sala Wejściowa została oblepiona gumami do żucia tak, że nie
dało się przez nią przejść. Pokój
Wspólny Slytherinu zalała woda niewiadomego pochodzenia. Nauczyciele
podejrzewali czyja to sprawka, ale nie było żadnych dowodów.
Usiadłam przy stole w Wielkiej Sali
w porze obiadu. Dorcas i Ann, siedzące naprzeciwko, starały się, z marnym
skutkiem, wciągnąć mnie w rozmowę. Kątem oka zauważyłam Huncwotów idących w
naszą stronę. Świetnie, pomyślałam. Tylko tego brakowało…
Dosiedli się do
nas jak gdyby nigdy nic. Pech sprawił, że ostatnie wolne miejsce pozostało z
mojej lewej strony. Zajął je James. To była nasza pierwsza konfrontacja od
czasu tej pamiętnej kłótni. Liczyłam, że nadal będzie mnie traktował tak, jak
do tej pory i się nie odezwie.
Zauważyłam podejrzliwe
spojrzenia wymieniane przez moich przyjaciół. Nie wiem, czego oni się po mnie i
Jamesie spodziewali, ale wyraźnie robili jakieś insynuacje.
Wkrótce potem
moje nadzieje na spokojny obiad okazały się niespełnione.
- I co? Teraz
jesteś pewnie zadowolona, nie? – usłyszałam głos Jamesa przesycony jadem.
Nie wiedziałam,
co mu odpowiedzieć. Miałam ochotę wstać i wybiec z sali, ale jednocześnie
pragnęłam go ośmieszyć, tak jak on niedawno ośmieszył mnie.
Z sytuacji
wyratowała mnie profesor McGonagall, która stanęła z drugiej strony stołu,
patrząc srogo na Rogacza.
- Potter! Wiem,
że to ty i nawet nie próbuj się wykręcać. Posmarowanie klejem wszystkim
umywalek w szkole było dużym błędem.
- Nie ma pani
żadnych dowodów, pani profesor – chłopak śmiało na nią spojrzał i wyciągnął się
wygodnie na ławce, krzyżując ręce z tyłu głowy.
- Potter, dość
tego! Że też teraz przyszło ci do głowy znowu się tak zachowywać… A był spokój.
Nie obchodzi mnie, że kończy się rok szkolny, ale nie myśl, że popuszczę to
płazem. Masz szlaban. Dzisiaj o osiemnastej w moim gabinecie. To i tak
niewiele, biorąc po uwagę to, ile zdążyłeś już zrobić.
- Trudno –
wydawało się, że w ogóle się nie przejął. – Przynajmniej czuję, że żyję i nie
marnuję czasu – powiedział z uśmiechem.
- Nie spóźnij
się! – mruknęła profesor McGonagall ze złością i szybko odeszła w stronę stołu
dla nauczycieli.
James westchnął
i uśmiechnął się szeroko.
- Dawno tego
nie miałem – powiedział zadowolonym tonem.
Nie chciałam tu
być ani słuchać jego głosu. Nie miałam ochoty na jego towarzystwo. Powietrze
stawało się wtedy jakby cięższe.
Poderwałam się
do pozycji stojącej i zostawiwszy niedokończone jedzenie, pognałam w stronę
wyjścia. Usłyszałam jeszcze krzyk Dorcas za mną, ale się nie zatrzymałam.
Udałam się nad jezioro i usiadłam na
trawie. Nikogo oprócz mnie tam nie było, wszyscy znajdowali się na obiedzie.
Słońce odbijało się w wodzie, tworząc śliczne wzory. Gdzieś tam daleko, przy
drugim brzegu, znajdowała się plaża, an której spędziłam niezapomniany dzień z
Jamesem. Teraz to już były tylko wspomnienia. W głębi duszy wiedziałam, że sama
sobie na to zapracowałam. Powoli docierało do mnie, jak nieumyślnie zwodziłam
chłopaka, aż w końcu on miał tego dość i zażądał konkretów. Nie mógł czekać w
nieskończoność…
- Nie przeszkadzam?
– usłyszałam nad sobą.
Spojrzałam w
górę. To Syriusz stał nade mną.
- Nie, pewnie,
że nie. Siadaj.
Przez chwile
oboje milczeliśmy. Znowu miałam to dziwne uczucie, że wszystko jest nie tak,
jak powinno.
- Nie przejmuj
się nim – powiedział nagle Syriusz, wpatrując się we mnie.
- Dlaczego
myślisz, że się przejmuję? – odparowałam.
- To widać.
Zresztą, skąd niby teraz te łzy?
Nawet nie
zauważyłam, że płakałam. Szybko otarłam słone krople z policzka.
- Nie chcę go
bronić, ale on chyba musi to odreagować. Dlatego ci mówię, żebyś nie zwracała
teraz na niego uwagi.
Wzruszyłam
ramionami.
- Syriusz, ale
to i tak moja wina. Wcale się nie dziwie, że ma mnie dość. Zachowywałam się jak
rozkapryszone dziecko, które nie wie, czego chce.
- Teraz jest na
ciebie wściekły, ale wiesz przecież, co on do ciebie czuje. Wiesz, ile razy
wcześniej mu mówiłem, żeby dał sobie z tobą spokój? To on że nie, że nigdy.
- I co, już nie
chcesz, żeby mi dał spokój? – spytałam z ironią.
Uśmiechnął się.
- Nie, bo
widzę, że tobie też na nim zależy. No i ładna z was para by była.
Prychnęłam.
- Przestań, to
już koniec. On wyraźnie to powiedział, a ja nie zamierzam się płaszczyć.
- To nie byłby
płaszczenie się, gdybyś z nim porozmawiała. Przecież on cię kocha – powiedział,
jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Między
miłością i nienawiścią jest bardzo cienka granica.
- Oj, Lily…
Zaraz się zaczną wakacje. Na pewno chcesz je tak zacząć?
- Syriusz,
jestem ci naprawdę wdzięczna za troskę. Miło wiedzieć, że ktoś się o ciebie
martwi. Ale skończmy już z tym, naprawdę.
- Jak tam chcesz. Pamiętaj, że możesz na mnie
liczyć. I mam nadzieję, że parę razy napiszesz do mnie w ciągu tych dwóch
miesięcy.
- Jasne, że
tak. A ty będziesz u Jamesa, prawda?
- Tak, w końcu
teraz tam mieszkam – posłał mi uśmiech.
- Wiem, wiem,
tak tylko pytam.
W końcu nastał dzień powrotu do
domu. Młodsi uczniowie cieszyli się, że zobaczą rodziców. Ci starsi natomiast
sprawiali wrażenie, jakby chcieli cofnąć czas. Wiele dziewczyn płakało, na
twarzach wszystkich gościł smutek. Opuszczali Hogwart na zawsze i wkraczali w
dorosłe życie. Na myśl, że czeka mnie to samo za rok, zrobiło mi się potwornie
przykro.
- Chodź, bo nam wszystkie powozy odjadą –
Dorcas pociągnęła mnie za rękaw.
Dojechaliśmy do
Hogsmeade, gdzie czekał na nas expres Hogwart – Londyn. Zajęłyśmy pusty
przedział. Nikt się do nas nie dosiadł, widocznie gdzie indziej były jeszcze
wolne miejsca.
Część podróży
spędziłam w przedziale dla prefektów. Wróciłam stamtąd z Remusem, który już do
końca siedział z nami, a właściwie z Ann. Dobrze, że chociaż im się udało.
Tworzyli taką szczęśliwą parę. Dorcas wiedziała, że nie mam ochoty na rozmowy,
więc zajęła się czytaniem magicznych czasopism. Ja tymczasem pogrążyłam się w
rozmyślaniach na temat minionych wydarzeń.
Po
wielu godzinach jazdy pociąg zatrzymał się na stacji w stolicy Anglii. Kiedy
wszyscy zaczęli wysiadać, na peronie zrobił się duży tłok.
- Będę tęsknić!
Strasznie! Musimy się zobaczyć – mówiła Dorcas przy pożegnaniu.
- Pisz dużo,
jak najwięcej – powiedziała Ann, uściskawszy mnie.
Wkrótce potem
podeszli też Syriusz, Remus i Peter. Z każdym się pożegnałam i rozejrzałam
się w poszukiwaniu rodziców, bo zauważyłam, że sporo osób już wita się ze
swoimi krewnymi. Potem przypomniałam sobie, że przecież dla mugoli wstęp na
peron dziewięć i trzy czwarte jest niemożliwy. Kilka metrów dalej zauważyłam
Jamesa, który rozmawiał ze swoim ojcem. Nagle odwrócił się i napotkał mój
wzrok. Posłał mi spojrzenie pełne złości i rozgoryczenia, które sprawiło, że od
razu zwróciłam się w drugą stronę.
- Pójdę już –
powiedziałam szybko do przyjaciół i przekroczyłam magiczną granicę, która
dzieliła mnie ze światem mugoli.
***
No, jestem
ciekawa, co sądzicie. :) Trochę mi zajęło napisanie tej notki, myślałam, że uda
mi się ją dodać wcześniej. Nie wiem jeszcze, kiedy pojawi się następna.
Zobaczymy. ;)
firstt! ide czytac xD
OdpowiedzUsuńaaaa! notka boska, jak zwykle;) czekam na dalszy rozwoj wydarzen;D
OdpowiedzUsuńa ja muszę powiedzieć, że mi się podoba, i to bardzo! :)taka zmiana sytuacji jest dobra, tak myślę. bo co, mieli całe wakacje ze sobą spędzić i się znudzić? a tak przynajmniej sobie odpoczną chwilę od siebie^^ nie wiem, może moja opinia jest spowodowana dużą ilością fanficków, które czytam i które kończą się dobrze, jeśli nie bardzo dobrze; ale podoba mi się to, jak opisałaś ich relacje. i tak wiemy jak się to wszystko skończy. ;) jestem tylko ciekawa, jak poprowadzisz dalej ten wątek. ;)Pozdrawiam serdecznie:*
OdpowiedzUsuńCudowna...A co do Lily i Jamesa, to ten drugi chyba troszeczkę przesadza. No bo ile można się gniewać na swoją (byłą czy nadal) ukochaną. Ale czekam z utęsknieniem następną notkę
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się takiego obrotu akcji, ale i tak mi się podoba xD Idę ją czytać drugi raz xD
OdpowiedzUsuńeeejjjj...eeeeejjj no prawię się rozpebczałam !!Świetnie opisujesz myśli, jesus, maria jak mi smutno z powodu Lily, normalnie wuczwam się w NIą....Łaaaaa... ;(ale z drugiej strony, dobrze, że James na razie nie zmienia zdania, piszesz, bd wiarygodnie...Ale i tak notka bardzo smutna, choć barzdo mi się podoba, szkoda, że skończyłaś w takim miejscu :(Super, super, super, czekam na książkę;P
OdpowiedzUsuńnic dodać nic ująć ;]malinka po prostu :*:*wracam sobie wczoraj z rekolekcji i tu mnie takie coś spotyka i jest git ^^piękny rozdział. nie mogę uwierzyć że ty się rozwinęłaś tak jak ten motyl. Przypominając sobie Twoje pierwsze opowiadania to teraz mogę płakać ze śmiechu w porównaniu z tym. Jest naprawdę bosko :*:*
OdpowiedzUsuńjejciu! notka genialna. Lilka niech ma. Tylk otak strasznie mi jej szkoda... No , ale bywa. Czekam na kolejną, z utęsknieniem.On do niej napisze , prawda? ;>
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że to powiem, ale nawet nie wiesz, jak się cieszę, że po tej kłótni nie zaczęli się do siebie znowu odzywać. To byłoby wg mnie trochę... sztuczne. Swoją drogą, niestety wiem jak to jest po takich 'konfrontacjach' i teraz chcąć niechcąc 'wcielam się' w Lily, wiem, co czuje. Notka jest swietna, jest klimacik, no i te oczekiwanie.. ;) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNotka ciekawa i przyznam ,że trochę się cieszę ,że nie było happy endu na koniec ;d . Może teraz jakieś ciekawe przygody wakacyjne będą .. Zastanawiam się tylko czy Potter jednak zacznie tęsknić za Lily i się spotkają czy też poczekasz do romantycznego powitania w nowym roku szkolnym ;d;d .
OdpowiedzUsuńRewelacyjna notka! :)) Kurczę, nie każ długo czekać na kolejną!!! :)) Muszę wiedzieć, jak to się wszystko potoczy na czas wakacji ;D
OdpowiedzUsuńNie owijając w bawełnę: notka długa, wyczerpująca, ciekawa. Fantastyczna. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba i jestem mile zaskoczona ;)) Pozdrawiam;*www.wielka-milosc-lily-i-jamesa.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńEmocje są złym doradcą - tym jednym zdaniem udowodniłaś, jak dobrą jesteś pisarką. Przez te 3 tygodnie czekania na notkę obejrzałam kilka blogów, ale żaden, dosłownie żaden nie dorównuje Twojemu. I proszę, dodawaj notki szybciej. Przynajmniej raz na tydzień :) Znajdź dla nas czas chociaż w weekend :) Wspaniała notka, czekam na następne
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc zrobiło mi się trochę przykro czytając słowa: "Nie jestem pewna do końca, co czuję, ale wiem, że nie jest dla mnie tylko przyjecielem. Przynajmniej był..." Taki typowy przykład z mojego życia. Eh. :( Ale cóż, było - minęło i trzeba się cieszyć z tego, co się ma! ;) Świetna notka, czekam na następną z ogromną niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńa kiedy cos pozytywnego?? XD
OdpowiedzUsuńNie wiem jak innym, ale mnie bardzo sie podoba ;]Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńCudnie;DDBardzo mi się podobała,m nie mogę się doczekać dalszej części:Da tak nawiasem muwiąc tez bym chciała juz miec wakacje:DDPozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńCóż... wiadomo, że James będzie zły i mu się wcale nie dziwię. Fajnie to rozegrałaś i jestem ciekawa jak to odkręcisz, bo przecież James i Lily muszą być razem!;] Ale Syriusz ma rację. Miłość nie może tak łatwo się wypalić... Jestem pewna, że James w głębi serca cierpi, ale przykrywa to złością i żalem. Trochę denerwuje mnie postawa Lily. Powinna z nim porozmawiać, wyjaśnić. Skoro coś do niego czuje to niech też zacznie walczyć! Czy to James zawsze musi walczyć o jej względy? Ona też może;] Mam nadzieję, że kolejna notka będzie równie dobra jak ta;D Jeśli nie lepsza... pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńHej ;] od kilku dni czytam Twojego bloga i normalnie nie mogę się oderwać..te wszystkie Twoje notki są piękne po prostu. Nieraz płakałam..a wczoraj nawet tak po prostu sie poryczałąm, bo sobie pomyślałam, że przecież Lily i James umrą.. mówię Ci, masz wieelki talent, naprawdę. Dziękuję za to wszystko co tu napisałaś.A co do tej notki to..jest taka smuutna ;( nie winię Cię za to -- wiem, że tak ma być. Ale mam nadzieję, że w VII klasie już będą razem. Obiecywałaś nam to i tak ma być ;pPiszesz naprawdę niesamowicie. I w ogóle masz ładną oprawę graficzną bloga. A ten "wierszyk" po prawej stronie jest naprawdę fantastyczny. To cytat z czegoś czy sama ułożyłaś ?Jeśli chciałabyś nie wiem, pogadać, czy coś to moje gg --> 5137413 . Bardzo bym chciała, żebyś poinformowała mnie, gdy będzie nowa notka, ale jeśli nie znajdziesz czasu, to nic się nie stanie. I tak tu pewnie będę kilka razy dziennie wchodzić ;)Nie chcę Cię zanudzać tym przydługim komentarzem, więc chcę Ci tylko życzyć jak najwięcej weny i pomysłów ;**Tak wię
OdpowiedzUsuńNotka genialna! Chociaż trochę przygnębiająca, ale i tak super!Nie mogę doczekać się następnego odcinka!Pozdrawiam i życzę weny![diary-rudej][lily--luna--potter]
OdpowiedzUsuńNo czy ja wiem... Sporo błędów stylistycznych, szczególnie nadużywasz zaimka zwrotnego. W większości przypadków jeżeli raz skorzystasz z 'się', to wystarcza, zwłaszcza w zdaniach łącznych. Co do treści: ło matko. Róż, róż i landryny. Zbyt dużo ciągów 'Lily kocha James`a, James nie kocha Lily', etc. Konflikt jest jak najbardziej ok, ale główna bohaterka w ogóle o niczym innym nie myśli. Tzn. jasne, rozumiem, że ma złamane serca itd., tylko dlaczego ona ciągle: 'to moja wina, wszystko przeze mnie'? Człowiek ma to do siebie, że jest despotą, snobem, a własne błędy jest mu trudniej dojrzeć niż innych. Żeby notka nabrała realizmu, Lily powinna choć raz zastanowić się nad alternatywnymi powodami kłótni, niekoniecznie musiałaby dochodzić do wniosku: 'jak nie chciałeś dać mi czasu to won', jednak chociaż nutka zwątpienia, jakaś taka podpora, odrobinka wiary w siebie. Whatever. No średnie to to.Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńnotka super;) mam nadzieję że się pogodzą..w sumie mi zawsze najlepiej czytało się opisy pikantnych scen między Lily i Jamesem hehe..;)
OdpowiedzUsuńświetna ! świetna ! świetna ! Z niecierpliwoscia czekam na następne ! ;D
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam ;] notka wspaniała, ale sama to doskonale wiesz. Strasznie smutna atmosfera między Lily a Jamesem, ale to raczej dobrze. Jestem ciekawa jak z tego wybrniesz :) Ogromnie mnie wzruszyła ta notka. Nie popłakałam się co prawda, ale to nie o to chodzi przecież ;]Czekam na następną, buźki ;*
OdpowiedzUsuńMi się podoba bardzo, bardzo, bardzo. Jest jakaś taka prawdziwa. Nie wiem czemu, ale mam takie odczucia;) Jesteś wielka. Szkoda, że Lily i James się nie pogodzili... Ale i tak kiedyś będą razem, więc się nie martwię zbytnio. No i by Syriusz, mój ulubiony bohater;] Pozdrawiam i czekam na kontynuację;**
OdpowiedzUsuńHmmm... trudna sprawa. Ale jest jeden plus tej sprawy. Lilka wreszcie zmądrzała. Jakość notki bez zastrzeżeń^^
OdpowiedzUsuńNiezła :) jedna z najlepszych jakie ostatnio dodałaś :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo no poszalałaś:) Aż notatki sobie robiłam w trakcie czytania. Urzekło mnie zdanie, że sytucja w której James nie szalałby za Lily była dla Syriusza nierealna:D Boskie. Podobnie jak woda niewiadomego pochodzenia. Wgl fajnie, że wrzuciłaś huncwockie żarty, dobry sposób na odreagowanie, typowy dla Jamesa, trafiłaś w punkt. Podobał mi się tez motyw wyjścia Lily po tym ja James się dosiadł, tak powinna zrobić. Syriusz - wspaniały facet, Ann i Remus też świetnie, tylko co Ty zrobisz z Ann po Hogwarcie... Co jeszcze miałam... Boje się o wakacje. Poważnie, nie pamiętam na czyim blogu czytałam że Lily spotkała nad morzem Jamesa, McGonagall i Dumbledore'a. Och... Trzymam kciuki mocno i czekam pzdr!:*:*
OdpowiedzUsuńHej, to znowu ja ;)Odnośnie notki nic nie napiszę, bo już się nieźle rozpisałam o niej w poprzednim komentarzu. A ten piszę bo..jakoś tak tu weszłam (już któryś raz dzisiaj ;p) i wpadłam na pomysła, żeby Ci dać kilka linków do piosenek. Trochę to głupio zabrzmi, ale one mi jakoś tak pasują strasznie do sytuacji, w jakiej znajdują się teraz Lily i James..choć może Ty to inaczej widzisz, bo mi się wydaje, że jest im strasznie..no nie wiem..smutno ;pTak wiec to te linki:: http://miyako.wrzuta.pl/audio/8D1f38JXAWP/08_-_zawsze_tam_gdzie_tyhttp://ania1701.wrzuta.pl/audio/6dLEmFNgwvi/myslovitz_-_chcialbym_umrzec_z_miloscihttp://adelle.wrzuta.pl/audio/9yuoUFWfqHV/kelly_clarkson_-_hauntedmi one zawsze pomagają w ..jakby to ująć..odnalezieniu weny ;D i Tobie też tego życzę.pewnie zreszta i tak je znasz, ale wysłąć zawsze można ;pA co do historii, to mam prośbę -- proszę Cię, nie rób tak, że na VII roku James i Lily będą na siebie źli, i James będzie się starał wzbudzać zazdrość w Lily itp. Ja bym to raczej opisałą tak, że oni za sobą tęsknią..i są smutni i w ogóle.. To tylko sugestia. Ale wiesz, to Twój blog, i Twoja historia i wierzę, że jak jej nie napiszesz, i tak będzie świetna. Trzymam kciuki za Twoją wenę ;D;***
OdpowiedzUsuńpo prostu S.U.P.E.R !!!! Kurcze już nie mogę doczekać się kolejnej notki... umiesz trzymać w napięciu! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCholera, cóż za idiota z Rogacza xD Dopiero dzisiaj przeczytałam poprzednią notkę i tą najnowszą, ale jestem zbulwersowana, jak tak Rogacz mógł na nią wyskoczyć ze złościami?;/ wrr;/ jest okropny czsami xD ale mam nadzieję, że oni przez przypadek w wakacje się spotkają i będą azem od początku siódmej klasy xD
OdpowiedzUsuńJames zachowuje się jak rozkapryszona dziewczynka, Lily jak zraniona sarenka, ale cóż... lepiej żeby się ścinali, niż miałby się lać lukier tonami. No... czekam na rozwój wypadków i notki wakacyjne xoxo
OdpowiedzUsuńNotka genialna!! Ale jestem wściekła na Lily. Sama jest sobie winna! A teraz robi z siebie ofiarę, o!
OdpowiedzUsuńIle razy na tym blogu można było już poczytać o nowych panienkach Jamesa, które miały za zadanie wywołać zazdrość u Lily. Kolejne notki tego typu były by naprawdę nudne, akurat nie jestem zdecydowanie za tym pomysłem.
OdpowiedzUsuńwow.nie mogę się doczekać następnej ;D
OdpowiedzUsuńNotka rewelacyjna - opłacało się długie czekanie ;)Atmosfera trochę smutna... Ale przynajmniej coś się dzieje ;)Mam nadzieję, że Lily przez te wakacje zacznie trzeźwo myśleć i wyjdzie z tego całego "transu".Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.Pozdrawiam ;*** [zostawiona]
OdpowiedzUsuńHahaha! Świetne podsumowanie bohaterów!
OdpowiedzUsuńSwietnie piszesz! kiedy czyta sie twoje opowiadania, wszystko to staje przed oczami. jest takie prwdziwe... i smutne. mam nadzieje, ze nielugo wszystko sie u nich ulozy
OdpowiedzUsuńMasz swietnego bloga!! weszlam na niego tydzien temu i przezczytalam wszystkie notki... Musze przyznac ze na poczatku nie bylam zachwycona, ale z czasem nabralas ogromnej wprawy. Jestem bardzo zadowolona, ze znalazlam te strone!:D Czytajac tan rozdzial prawie sie poplakalam:) Mam nadzieje ze niedlugo ukaze sie nastepna notka...pozdro:*
OdpowiedzUsuńHej ;)wpadłam jeszcze raz, żeby poprosić Cię o wpadnięcie na mojego bloga. Dopiero go założyłam i bardzo przydałaby mi się Twoja opinia, bo Ty piszesz świetnie, a ja dopiero zaczynam i w ogóle..Tak więc jest to czasy--huncwotow.blog.onet.plJeśli możesz, to znajdź dla mnie minutkę. Tylko za parę dni, bo w tej chwili dopiero jest tam "przywitanie" ;]A tak w ogóle, to mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że Cię umieściłam w linkach ;pZ góry bardzo dziękuję ;**
OdpowiedzUsuńsuuuuuuuuuuuper opowiadanko!!!! zapraszam na www.moje--opowiadania--milosne.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńno cóż, ale się namieszało, a Lilka dopiero teraz się opamiętała, jednak lepiej późno niż wcale ^^ notka mi się podobała, czekam na kolejną
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo, ale ta Lily strasznie mnie wkurza. Najpierw mu daje nadzieje, dając się całować itp., a potem mu mówi,że jej się "odwidziało". Rozumiem, że nie wie, co do niego czuje, ale kurde no, bez jaj! Przez to,że mu nie ufała, wkurzyła się, jeśli chodzi o to tajemne miejsce, ok. Ale nie powinna mówić takich głupich rzeczy typu "odwidziało mi się", zamiast mu to wszystko wytłumaczyć! Tak to wszystko pokomplikowała! Nie dziwię się, że James się na nią strasznie wkurzyła. Ja też bym się wkurzyła. Niezdecydowana jak nie powiem co, zastanawia się czy go kocha, a potem z pyskiem na niego,że Wielka Lily nie ma nastroju do rozmawiania z nim i od razu gada, że nic tamto w lesie dla niej nie znaczyło! Głupia. I chciała jeszcze go upokorzyć przed wszystkimi. Żal. Bo to jej wina, ale nie, Lily tego nie widzi, bo jest egoistką. Znaczy teraz to widzi, i dobrze. W końcu to widzi. Nareszcie. Ja bym do niego rzekła:"Wiem, że jestem egoistką, wiem,że nie miałam rację, wiem,że to wszystko moja wina i nie dziwię ci się,że tak się wściekłeś. Wiem,że to nic nie pomoże, ale mimo to cię za to przepraszam.Tyle chciałam powiedzieć. Cześć". I tyle!
OdpowiedzUsuń[Przepraszamy za SPAM.] Zapraszamy do nowo powstałego miasta blogowego. Chcesz oderwać się od rzeczywistości? Pragniesz zostawić swoje szare życie i zamieszkać w Londynie? Nie czekaj. Chcesz urozmaicić sobie czas i poznać nowych ludzi? Dołącz! Na pewno spotkasz wielu znajomych i poćwiczysz swoją kreatywność! Przeżyj wraz z nami tę niesamowitą przygodę. Zapisz się, a gwarantujemy, że nie pożałujesz!http://londyn-city.blog.onet.plSpecjalnie z myślą o młodych, kreatywnych i otwartych na świat!
OdpowiedzUsuńTo spam? Tak. I z góry za to przepraszam. Jeśli nie tolerujesz spamu, usuń ten komentarz, jednak wcześniej przeczytaj go, proszę, do końca. Jestem na początku swojej hmm… ‘kariery blogerskiej’, jeśli można to tak nazwać. I chciałabym, abyś ocenił/a blog mojego autorstwa przez pryzmat swojego doświadczenia. Pomogłoby mi to stać się lepszym blogerem. To jak? Sprawdzisz, jak radzi sobie młodsza koleżanka ‘po fachu’? Nie zmuszę Cię, abyś czytał/a moje opowiadanie. Proszę tylko o to, byś ocenił/a, czy się do tego nadaję. Jedna krótka chwila, jedno wejście na blog, jeden komentarz (lub jakikolwiek inny kontakt, np. GG: 10753531) i jedna decyzja, czy mam ‘to coś’, czy warto się starać i pracować nad sobą. Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam na aniol-uczuc.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńAAA! W końcu! Ta się cieszę! Nie umiałam się już doczekać! Jeszcze ostatnio nie miałam internetu i teraz kompletniejestem zła że czytam dopiero teraz, skoro mogłam wcześniej! Odcinek super, przefantastyczny i w ogóle świetny. Ciekawe co się wydarzy w wakacje... ;)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen post był boski. Mnóstwo emocji doskonale dobranych do akcji, nie przeciążające umysłu opisy... Pomysł na obrazę Jamesa był boski i mam nadzieję, że będziesz go kontynuowała chodziaz przez kilka postów. Niech Lili będzie zazdrosna:)
OdpowiedzUsuńAhhh... zasmuciła mnie ta notka, jednak sama w sobie jest piękna. te opisy, emocje.. Cudo. <3 Czekam z niecierpliwością co będzie dalej, mam nadzieję, ze Rogaś i lIly się pogodzą jak najszybciej. :) Pozdrawiam! kochaj-lub-nienawidz
OdpowiedzUsuńna: http://lily-evans-i-james-potter-huncwot.blog.onet.pl/ pojawiła się w końcu nowa notka ! :) Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania ! :*
OdpowiedzUsuńProszę napisz jak najszybciej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Notka suuuuperrr!
OdpowiedzUsuńNareszcie, już myślałam że się nie doczekam następnej noci. Mama nadzieję że następna będzie szybciej. Ta jest wspaniała.
OdpowiedzUsuńNa www.rude-jest-piekne.blog.onet.pl nowy rozdział(w końcu:) "REWOLUCJONISTA" zapraszam:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie notki i są świetne!Naprawdę fajnie piszesz, czekam już na kolejną notkę =)
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o nas?
OdpowiedzUsuńmasz zamiar napisać w ogóle nową notkę ? Błagam !!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie części od początku. Widać dużą poprawę od pierwszej notki, do obecnej ;) Ogólnie opowiadanie bardzo wciągające, wiem, ze pewnie nie masz czasu, ale kolejne części mogłyby pojawiać się trochę częściej. No ja w każdym bądź razie z niecierpliwością czekam no kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńcudowne.zapraszam na www.pamietnik-lily-evan.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńDawaj nowy roździał, bo popełnię samobójstwo! xD
OdpowiedzUsuńWitaj ;) Przez przypadek trafiłam dzisiaj na Twojego bloga i muszę powiedzieć, że Cię podziwiam. Pięć lat ciągłego pisania. Całkiem dobrego pisania, co stwierdzam po przeczytaniu ostatniego rozdziału. Kiedyś bardzo interesowałam się blogami o Huncwotach i chyba kojarzę adres Twojego bloga ;) Nie sądziłam, że istnieją jeszcze blogi o tej tematyce, które są regularnie prowadzone (załóżmy, bo ostatnią notkę miałaś miesiąc temu ;D). Teraz wracam do tego huncwockiego świata ;) nie wiem jeszcze czy z własnym blogiem, ale na pewno będę do Ciebie zaglądała i czytała poprzednie notki. Zapewne niezbyt dokładnie, bo jest ich zbyt dużo, ale zawsze kilka. Życzę weny, i dodaję że był to komentarz z serducha a nie spam :D pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Ja mimo najszczerszych chęci w życiu bym nie wytrzymała pięć lat!! Silna wola to twój plus!!! Jestem cholernie niezdecydowana. Jak byli razem, było nudno, a jak są osobno, to chće aby byli razem... Przez ciebię kasę w komórce mi zabrało, bo mama kazała mi wyłączyć kompa to musiałam wejść przez kome, bo tak mnie ciekawiło, że szok... Świetnie piszesz!!!
OdpowiedzUsuńCzasami bywa tak, że czujesz potrzebę zmiany, jednak sam boisz się tego dokonać. Bywa też tak, że nie wiesz, co jest złe, a co dobre. Zgłaszałeś swoją historię do wielu ocenialni i nadal nie miałeś zielonego pojęcia, co konkretnie poprawić. Skąd to wszyscy znamy…Dlatego mamy dla Ciebie pewną propozycję. Załoga reducto poszukuje opowiadań do oceny, czekając właśnie na Twoją historię. Każda z oceniających podejmie się zadania i spróbuje pomóc Tobie, drogi autorze, nie stracić wiary we własne siły. Pamiętaj tylko o dokładnym zapoznaniu się z opisami krytyków oraz z regulaminem. „Bo mądra krytyka oświeca, a głupia gasi.”[reducto-oceny.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tym...w końcu to tylko kolejne 1,5 miesiąca....
OdpowiedzUsuńDaj nową notkę!!! :D CZEKAM i czekam... ;ppCuuuudowny blog ^^
OdpowiedzUsuńNowa notka na szalony-rocznik-1960.blog.onet.pl Ile mam jeszcze czekać na twoje nowośći?? Pineska
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie się rozpłakałam! I jestem teraz mokra! Ale rozdział był świetny i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj?
OdpowiedzUsuńTak, pewnie koło 22 ;p
OdpowiedzUsuńNo w końcu się zabrałam za czytanie zaległych notek na twoim blogu, muszę dużo nadrobić ;) Bardzo przyjemnie czytało mi się ten rozdział - już bardzo dawno nie wchodziłam na żadne blogi o tematyce Harrego Pottera, a to w końcu moja wielka miłość, więc miło było powrócić =) Notka bardzo fajna - obszerna i długa - czyli to co lubię najbardziej ;p Jeśli chodzi o treść.. mogłabym powiedzieć - "biedna Lily", ale nie zrobię tego. Oczywiście znajduje się w sytuacji niegodnej pozazdroszczenia, ale uważam, że sama sobie na to zapracowała. James przecież latał za nią tyle czasu, tak się starał.. Byli nawet razem na randce! Po czymś takim wiadomo, że każdy by sobie zrobił nadzieje na coś więcej i myślał, że to coś znaczyło, ale Lilka zachowała się tak jakby ich wspólne wyjście, rozmowy w ogóle nie miały miejsca. James z dużym prawdopodobieństwem mógł pomyśleć, że Evans po prostu go oszukała - pobawiła się jego uczuciami, a jak się znudził to zostawiła. To nie było bardzo nie fair z jej strony. Jednak James też trochę przesadza moim zdaniem.. Mógł jej unikać, przestać z nią rozmawiać, ale specjalne upokarzanie? Te pełne jadu spojrzenia? Ach.. Mam nadzieję, że to co czuł do niej nie zostanie całkowicie zniszczone.. bo cały czas liczę, że jednak kiedyś tam bedą ze sobą.. Eh. Rozpisałam się. To rekompensata, za tak długie nie komentowanie ;p P.S. Mój dawniejszy nick brzmiał Meggie - teraz jestem Bellis ;) Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńno nie mogę... popłakałam się.. nie to złe słowo - ryczałam jak bóbr.. ;)notka świetna ;pzapraszam do mnie : huncwotow-niezwykle-przygody.onet.plchociaz dawno juz nie pisalam ...bo zaczytalam sie w twoim blogu ;)pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuń