Na podłodze w kuchni klęczało dwóch
funkcjonariuszy, którzy pochylali się nad leżącą między nimi postacią. Podeszłam
bliżej, mimo że bałam się tego, co
mogłam zobaczyć. Za nimi stał mój tata, który przytulał do siebie Petunię.
Przeczuwałam już, kogo mogę zobaczyć na ziemi. Jednak dopiero gdy zobaczyłam to
na własne oczy, dotarła do mnie smutna prawda. Na posadzce widniała duża plama
krwi, która wypływała z rany na głowie mojej mamy. A ona leżała nieprzytomna i
bezwładna…
- Co się stało?
– zapytałam od razu, podchodząc do ojca.
- Lily, dobrze,
że przyszłaś. Usłyszeliśmy trzask i od razu tu przybiegliśmy…
- To wszystko
twoja wina! – wykrzyknęła Petunia. – Gdybyś od razu kupiła tę cholerną mąkę, to
nic by się nie stało!
Spojrzałam na
nią ze zdziwieniem. O co jej chodziło?
- Petunio, nie
mów takich rzeczy. To niczyja wina… Mama spadła ze stołka, szukała czegoś w
szafkach… - Widać było, że starał się zachować normalny wyraz twarzy, jednak
wargi mu drżały.
- Szukała mąki,
której ona zapomniała kupić! Właśnie tam trzymamy wszystkie zapasy!
Nie wiedziałam,
co powiedzieć. Cała ta sytuacja była dla mnie szokiem, a teraz jeszcze te
oskarżenia…
- Musimy zabrać
ją do szpitala. Wygląda na to, że miała wstrząs mózgu, do tego ta rana… Jeśli
państwo chcą, proszę pojechać za nami. Tutaj już niewiele możemy zrobić –
odezwał się jeden z lekarzy.
Przenieśli mamę
na nosze, po czym zaczęli ją wyprowadzać z domu. Miała na głowie opatrunek, a
także usztywniony kręgosłup szyjny. Wciąż była nieprzytomna.
Petunia
wybiegła za nimi prosto do naszego samochodu. Zdążyła rzucić mi wcześniej
nienawistne spojrzenie. Tata objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę
wyjścia. Na jego twarzy odbijało się zmartwienie i smutek, które starał się
zatuszować.
- Nie przejmuj
się tym, co ona mówi. Wiesz, jaka jest – powiedział jeszcze zanim wyszliśmy z
domu. Pokiwałam głową, jednak jego słowa wcale mnie nie przekonały.
W szpitalu nikt nie chciał udzielić
nam żadnych informacji. Twierdzili, że czkają na wyniki badań, że mamy być cierpliwi.
Łatwo mówić! Moja siostra nie powiedziała ani słowa odkąd wsiedliśmy do auta.
Ja zaczęłam myśleć o tym wszystkim i poczułam się winna, dokładnie tak, jak
twierdziła Petunia.
Siedzieliśmy w
szpitalu jeszcze długo. Dopiero po godzinie wyszedł jeden z lekarzy i oznajmił
tyle, ile zdążył się dowiedzieć. Mam dostała środki nasenne, żeby się nie
męczyła. Stwierdzono poważny wstrząs mózgu. Zauważono też drobne krwiaki, które
na razie nie są groźne, o ile nie będą się powiększać. Lekarz mówi, że trzeba czekać.
Twierdzi, że jej stan nie jest poważny, rokowania są dobre. To nas uspokoiło.
Wróciwszy
do domu, od razu udałam się do swojego pokoju. Nie miałam ochoty patrzeć na
smutek ojca i na wściekłą na mnie Petunię. Nie odzywała się, ale wiedziałam, że
o wszystko obwinia mnie.
Może miała
rację? Gdyby nie moje roztargnienie, od razu kupiłabym wszystko, co potrzeba i
wtedy nic by się nie stało. Czy aby na pewno? Nie wiadomo, czego mama szukała w
tej szafce, nie wiadomo, czy stołek się nie przewrócił, nic nie wiadomo.
Przysunęłam
swoje krzesło do okna i usidłam, wpatrując się w pustą ulicę na zewnątrz. Słońce
już zachodziło, zapadał zmierzch. Ani jedna łza mi jeszcze dzisiaj nie
popłynęła, a przecież powód do tego był i to duży. Chyba wciąż nie dotarło do
mnie, że moja mama leży w szpitalu. Wiedziałam, że coś się stało, ale wydawało
się to dotyczyć kogoś innego.
Brązowa sowa
usiadła na parapecie i zastukała w szybę. Od razu wiedziałam, że to list od
Dorcas. Wpuściłam stworzenie do środka, a sówka usiadła na biurku i ani myślała
się ruszyć. Uznałam, że muszę jej od razu odpisać, także to zrobiłam. Później
napisałam jeszcze do Syriusza. Może to dziwne, ale od razu o nim pomyślałam. To
właśnie do niego chciałam się zwrócić w tej sytuacji.
Miałam już dość tego dnia. Jedyne,
czego chciałam, to tego, żeby się już skończył. Udałam się do łóżka, nawet się
nie przebierając. Wszystko stało się już obojętne.
***
Syriusz wyszedł z domu, by poszukać
Jamesa, który nie wrócił na noc z imprezy. Jego rodzice bardzo się martwili, a
szczególnie matka. Black miał nadzieję, że nie będzie musiał odwiedzać domów
dziewczyn z okolicy, aby sprawdzić, czy nie ma tam jego kumpla. Zajrzał do
klubu – nic. Był także w kilku sklepach i pytał, czy tam nikt go nie widział.
Żadnych wskazówek. Zrezygnowany dotarł jeszcze do pobliskiego parku, choć
właściwie sam nie wiedział, po co.
Jakie było jego zdziwienie, kiedy na
jednej z ławek zobaczył swojego kumpla w półleżącej pozycji.
- Siema, stary,
jak impreza? Twoi rodzice wychodzą z siebie z nerwów, ale mam nadzieję, że u
ciebie wszystko w porządku – mruknął ironicznie Black, siadając obok.
Potter otworzył
powoli oczy i rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- Dzięki,
wszystko gra, oprócz tego że głowę mi rozsadza.
- Siedziałeś tu
całą noc?
- Prawie całą.
Nie pamiętam. Koło drugiej chyba stamtąd wyszedłem…
- No, super.
Teraz lepiej się rusz, bo twoja mama zaraz pewnie wyśle polację za tobą.
- Chyba policję
– mruknął Potter, który przez kilka lat uczęszczał na mugoloznawstwo, więc
sporo o nich wiedział.
- Może być.
Ruszyli w
stronę domu, mimo wielu narzekań Jamesa. Chłopak miał ogromnego kaca i jak
przez mgłę pamiętał poprzedni wieczór i noc.
Można było
przewidzieć, jak zareagują rodzice chłopaka na jego powrót. Pani Potter
wyściskała syna tak mocno, jak to tylko możliwe i nawet nie skrzywiła się,
kiedy poczuła od niego zapach alkoholu. Pan Potter natomiast zmierzył go krzywo
i zagroził, że porozmawiają, kiedy dojdzie do siebie.
Rogacz dotarł do swojego pokoju i
rzucił się na łóżko. Leżał przodem do poduszki, toteż Syriusz dokładnie nie
zrozumiał, co on do niego mówił.
- Mógłbyś
powtórzyć? – zapytał niecierpliwie.
- Mówiłem, że
dobrze, że mnie tu zabrałeś, bo miałem już dosyć siedzenia tam – wykrztusił i
ponownie opadł na posłanie.
- Nie ma
sprawy. A w ogóle czemu tam byłeś? Impreza nieudana?
- Udana, udana
– mruknął, kiedy w końcu usiadł.
- Tylko?
- Tylko te
laski jakieś napalone. Szczególnie jedna, taka ruda, cholernie podobna do tej…
- W porę ugryzł się w język i nie wymówił jej imienia. – Wkurzyłem się i
wyszedłem, tyle. I wylądowałem w parku.
- Myślałem, że
lubisz, jak dziewczyny są napalone – zaśmiał się Syriusz.
- Taa, pewnie,
ale bez przesady. Ej, cholera, wpuść tę sową do środka bo zaraz mi głowa
pęknie.
Syriusz w tej
samej chwili spostrzegł, że na parapecie siedzi duży ptak z listem przywiązanym
do nóżki. Zabrał kopertę, a sowa natychmiast odleciała.
Drogi Syriuszu,
Wiem, że miałam się
odezwać wcześniej, ale tak naprawdę nie wydarzyło się nic wartego uwagi. Chyba
wolałabym być teraz w Hogwarcie, tutaj już nie czuję się jak w domu.
Mama miała wypadek w
domu. Teraz leży w szpitalu. Lekarze mówią, że z tego wyjdzie, że nie jest to
aż taka poważna sytuacje, jednak nie mogę przestać się martwić. Nie umiem się
znaleźć w tym domu, od samego początku wakacji dziwnie się czułam, a teraz jest
jeszcze gorzej. No i jest jeszcze Petunia, ale pewnie możesz sobie wyobrazić,
co ona wyprawia.
Mam nadzieję, że u
Ciebie wszystko w porządku. Wydarzyło się coś ciekawego? Zresztą, pewnie tak, u
Ciebie zawsze się coś dzieje.
Uściski.
Lily.
Black od razu
wyczuł, że coś jest nie tak. Zamyślił się; rozważał, co powinien zrobić.
- Hej, a ty co?
Jakiś list miłosny? Hahaha – Potter wybuchnął śmiechem.
- Nie, to od
Lily – mruknął Syriusz.
Te kilka słów
wystarczyło, żeby James się zamknął. Zasępił się, mimo że starał się nie
pokazać, że miało to dla niego jakieś znaczenie.
Syriusz w
mgnieniu oka podjął decyzję. I tak czekał go nudny dzień w domu, wolał więc
spędzić ten czas z Lily. Pożegnał się
szybko z państwem Potter, obiecał, że wróci na noc i wsiadł do Błędnego
Rycerza, po czym pojechał prosto pod dom Evans.
***
Dzień rozpoczął się bardzo
nietypowo. Nie było tradycyjnego już wołania mnie przez mamę na śniadanie.
Wstałam późno, ubrałam się i powoli zeszłam na dół. Tata pojechał do szpitala,
a Petunia została i czytała coś w salonie. Nie odezwała się do mnie ani słowem,
chociaż nie musiała, i tak wiedziałam, co miała na myśli. Wzięłam kromkę chleba
z dżemem i ruszyłam do swojego pokoju.
Kilkanaście minut później rozległ
się krzyk mojej siostry.
- Lily! Ktoś do
ciebie!
Zdziwiłam się
strasznie, bo przecież nikogo się nie spodziewałam. Co prawda, Tom obiecał, że
wpadnie, ale nie myślałam, że na serio to zrobi.
Po chwili
znalazłam się na dole. Przeżyłam szok, kiedy zauważyłam swoją siostrę
bajerowaną przez Syriusza.
- Syriusz? Co
ty tu robisz?
- Przyjechałem
w odwiedziny, a co, nie mogę? – zapytał, kiedy już się do niego tuliłam.
- Pewnie, że
możesz… Jej, jak fajnie. Chociaż trochę Hogwartu tutaj – uśmiechnęłam się.
Petunia stała z
boku i przyglądała mi się krzywo. Pewnie była wściekła, że Syriusz przestał się
nią zajmować, odkąd weszłam do pokoju.
- Dostałem twój
list i stwierdziłem, że mogę przyjechać. Idziemy gdzieś? – zapytał.
- Jasne, chodź.
Wybiegliśmy
czym prędzej z domu i poszliśmy na pobliski plan zabaw. Zajęliśmy dwie wolne
huśtawki, na szczęście dookoła nie było żadnych dzieci.
- To mów, co
się stało – powiedział chłopak.
Streściłam mu w
skrócie zdarzenia poprzedniego dnia. Wspomniałam też o oskarżeniach Petunii.
- Powariowałaś?
To nie jest twoja wina, nawet tak nie myśl. To mogło się stać o każdej porze,
nie masz powodu, żeby się obwiniać.
- Ale gdybym
kupiła tę mąkę od razu, to mama by jej nie szukała.
- Nie wiesz
nawet czy szukała akurat tego. Lily, to naprawdę nie jest twoja wina. Mówię ci
to jako obserwator z zewnątrz – uśmiechnął się.
- Tak, pewnie.
Mam nadzieję, że jej stan szybko się poprawi. Tata teraz u niej jest, później
się dowiem co i jak.
- Ja za parę
godzin będę wracał, bo nie chcę dodatkowo martwić Potterów, po tym co ich
kochany synek ostatnio zrobił.
Cisnęło mi się
na język pytanie „Co zrobił?”, nie wypowiedziałam go jednak. Zacisnęłam wargi i
wymruczałam:
- W porządku.
Chłopak przez
chwilę patrzył na mnie z uniesionymi brwiami, po czym zapytał:
- Nic nie
zrobisz, nie?
- Co mam
zrobić?
- Odezwać się
do niego! Od końca roku szkolnego on nie jest sobą, zachowuje się jak idiota.
- Po co mi to
mówisz? Nie obchodzi mnie już nic, co z nim związane, wszystko się skończyło –
skłamałam.
- Jasne, bo ci
jeszcze uwierzę. Pogodzilibyście się, a nie…
- Daj spokój,
Syriusz, po co o tym gadać? Lepiej mów, co u ciebie.
Porzuciliśmy
ten nieprzyjemny temat. Rozmowa z Syriuszem poprawiła mi humor, mimo że były to
różne niedorzeczne i niemądre, jednak śmieszne słowa. Black miał w sobie dobrą
energię, którą przekazywał ludziom dookoła.
Trzy godziny później Syriusz uznał,
że czas wracać. Obiecał, że wpadnie znowu za kilka dni, a ja przyrzekłam, że
będę pisać. Machnął różdżką, a po chwili zjawił się przed nami Błędny Rycerz.
Chłopak wsiadł do środka i pomachał mi jeszcze raz. Mrugnęłam a oni natychmiast
zniknęli.
Nie miałam jednak pojęcia, że tę
sytuację widział ktoś jeszcze.
***
Ta notka jest
masakryczna, nie podoba mi się kompletnie. Cały czas powtarzałam sobie, że
muszę ją dziś dodać. A pisanie na siłę nie jest dobre. I w dodatku każdy
kolejny ponaglający komentarz zniechęcał mnie jeszcze bardziej. I oto co z tego
wyszło. Wstępnie miała być o wiele dłuższa, w trakcie pisania wyrzuciłam jednak
niepotrzebne fragmenty.
Postaram się
następną dodać na początku maja.
pierwsza!cudownie piszesz.czekam na każdą następną z niecierpliwością.a teraz idę czytać!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie było tak źle :DNaprawdę... I tu nie ma ani kszty pocieszenia od Misi Kolali :DNawet się uśmiałam :D Polacja w wersji mojego Syriusza (niech różdżka świeci nad jego pamięcią!) brzmi jak kolacja (burczy w brzuchu) :DKurczaczek no! Lily to uparte coś co przypomina człowieka :DA James mógłby trochę przystopować! Jeszcze dzieci będzie miał tyle, że Hogwart w domu mógłby założyć xDSyriusz jest cudowny! (rozpływa się jak galareta z biedronki)A Lily mogłaby się odezwać do Rogacza a nie fochy stroić :DNo to tyle...Czekam z ustęsknieniem największym i wogóle na kolejną notę :DPozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, na początku czytając notkę ma się wrażenie, że chcesz przyspieszyć akcję, mogłabyś zamieścić więcej opisów. Widać, że pisałaś na siłę. W sumie takie coś nie ma sensu. Beznadziejnie zachowują się Ci, co ciągle ponaglają o nową notkę. Niech oni spróbują pisać bloga przez pięć lat. Wiadomo, że po jakimś czasie będą dodawać coś raz na jakiś czas. Oprócz bloga, na pewno masz dużo innych spraw, a inni chyba tego nie rozumieją. Ok, trochę się rozpisałam. Czekam na następną notkę, tylko nie pisz na siłę :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjestem druga. xDi tak mi szkoda, że nie informujesz o kolejnych. choć, dobrze, że w opisie jest informacja.Co do notki... Tak bym chciała, żeby oni już się pogodzili.... No, jednak pozostaje mi czekać. I Syirusz? I Lilka, normalnie rozmawiają? Ciekawie, ciekawie. Choć, u Ciebie zawsze było między nimi dobrze...No, ale czekam na koleją z utęsknieniem.Pewno mnie nie kojarzysz, bo dawno nie pisałam Ci komentarzy ;d
OdpowiedzUsuńzawsze jak napiszę która jestem, to ktoś mnie wyprzedzi w dodaniu komantarza
OdpowiedzUsuńswietna na prawdę!Ale na początku maja?Nie pozwól mi tyle czekać!Całusy Kalina ;**
OdpowiedzUsuńNa początku maja?!Nie wytrzymam!Muszę coś czytać xddKiedy Jamesik będzie z Liluś, no? xd
OdpowiedzUsuńAkcja się zagęszcza... Czekam z niecierpliwością do maja. I sorki za to ponaglanie.
OdpowiedzUsuńNie było tak źle. Trochę rozruszałaś sytuację i jest gites. Pisanie na siłę nie jest dobre, ale całkiem nieźle ci wyszło. James nie jest sobą? Właśnie widać. Zachowuje się, jakby mu coś odbiło, a o Lily już nie wspomnę. Raz się kłócą, a raz godzą i zwykle kończy się na tym, że nie wiem jak w końcu jest, ale wszystko wskazuje na to, że się kłócą.Pozdrawiam i zapraszam do mnie:http://oto-nadeszla-pora.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńNa początku powiem, że bardzo podobał mi się odcinek. Jest bardzo ciekawy.Widać, że Petunia jest wredna. Nie powinna tak oskarżać siostry. Przecież jest to niczyja wina. Tak pewnie musiało być. A jeśli chodzi o Jamesa to powiem, że ma jakiegoś pecha-szczęście do kobiet o rudym kolorze włosów. Pewnie to taki znak tam z góry. Syriusz jest naprawdę fantastycznym przyjacielem. Dostał od Lily jeden list, a już przyjechał do niej następnego dnia. To miłe z jego strony. Nie musiał tego robić, ale chciał.Tak podsumowując mogę śmiało powiedzieć, że zarówno James jak i Lily cierpią. Jest im źle bez tej drugiej osoby. W gruncie rzeczy czują do siebie coś więcej niż jest przyjaźń. Niech jedno z nich będzie mądrzejsze i odezwie się do tej drugiej osoby.A ta osoba, która ich obserwowała to ja tak przypuszczam, że był to James. Nie wiem nawet dlaczego tak pomyślałam, ale tak sądzę.Czekam na nexta.p.s. Zmień sobie mój numer gg z 242982 na 9313166. Może chcesz jakiś nowy nagłówek? Oczywiście jeśli ten ci się znudził :)
OdpowiedzUsuńE tam masakryczna. moim zdaniem dobra. Czekam na rozwiązanie kto tak tajemniczo podglądał ich:D
OdpowiedzUsuńeee.szczerze..ja powiedziałabym, że w tym momencie zrzucasz winę na nas. Gdybyś nie robiła sobie takich odstępów łatwiej byłoby ci coś pisać. I nie mów, że na siłę, bo piszesz ja od miesiąca. Gdybyś pisała jeden akapit dziennie wyszłoby to lepiej niż zrywać się na ostatnią chwilę i pisać tylko po to, żeby coś wrzucić. Uważam, że to jedna z twoich najgorszych notek.
OdpowiedzUsuńTo tak łatwo powiedzieć tylko żeby coś napisać trzeba mieć czas. Kiedy nie ma się czasu to nie wiem jakbyśmy chciały nie uda nam się to. Kiedy nie ma się bloga to łatwo tak powiedzieć mogłaś pisać zdaniami czy fragmentami. To jest takie gadanie dla samego gadania. Ja tam rozumiem autorkę co to znaczy brak czasu, a chciała dotrzymać słowa i dać notkę. Mnie się ona podobała :)
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Nie mogę doczekać się kolejnej i czekam z cierpliwością . [ wielka-milosc-lily-james ]
OdpowiedzUsuńWidzę , że nawet ciekawie piszesz ; )hmmm ... ja właśnie założyłam takiego bloga .jeśli masz chęć zapraszam , może Tobie się spodoba .http://bbfans-opowiadanie.blog.onet.plMam małą nadzieję , ze jednak odwiedzisz go i przeczytasz moje bazgroły ; ))
OdpowiedzUsuńCzad nie wiem co widzisz w niej nie tak, ale mi sie podoba czekam na next PoZdrO
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu, ale rozczarowałaś mnie osobą James'a, te imprezy do niego nie pasują... pisanie na siłę jest bez sensu. To jest mój pierwszy komentarz na Twoim blogu, mam nadzieję, że następne będą milsze, ale teraz stać mnie tylko na żal
OdpowiedzUsuńNie jest źle. Mnie się tam podobało. Uwielbiam Syriusza.Tak jak napisałaś, jest naładowany taka pozytywna energią. James zachowuje się jak idiota. Jest strasznie nieodpowiedzialny, a Black musi go szukać po okolicy. ;) Powinni się pogodzić z Lily. A Ruda nie ma o co się obwiniać.Pozdrawiam;**
OdpowiedzUsuńTa notka podsyciła moją ciekawość ;)Zwłaszcza ten koniec... nie wiem czego się spodziewać, chociaż może się domyślam xDNie masakryczna - jest dobra, mogłaby być dłuższa ;pHogwart-History.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta notka jest ok. Z dreszczykiem emocji!!Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńHej ^^Wcale nie było tak źle...mi tam się podoba. Współćzuję Lilce, że Petunia ją oskarża o ten wypadek...a Syriusz bardzo odbrze zrobił, że ją odwiedził. Jak prawdziwy przyjaciel, którym z resztą jest ;)Ciekawa jestem, kiedy James pogodzi się z nasszą drogą panną Evans. Biedak z niego...sam nie wie, co ma ze sobą zrobić....znam to uczucie, niestety.Ogólnie dzięki, że znalazłaś dla nas trochę czasu ;] Pozdr. ;**
OdpowiedzUsuńkurdę, extra : **jeeeej, już sie nei mogę doczekać następnego rozdziału .. łeee czemu dopiero na początku maja nowy rozdział ? : (heh czekam z niecierpliwością [memory-destination]
OdpowiedzUsuńLily powinna trochę mniej myślec...jak widać myslenie szkodzi:)
OdpowiedzUsuńTrochę Hogwartu? Przecież Syriusz to niemal cały Hogwart. To najbardziej znana osoba w szkole! A mółwię to dlatego, że po prostu go uwielbiam. No i smutno mi z powodu mamy Lily. Przewrócić się na krześle, mieć wtrząs móżgu i krwiaki... jak pech to pech. Oh, no i szczerze nienawidzę Petunii. Co do zachowania Jamesa- lubię chłopaka, w tym opowiadaniu i ogólnie, i poniekąd rozumiem jego zachowanie. Alkohol i dziewczyny to najlepsi przyjaciele zapominania. A on ma o czym zapominać. Kasztanowe włosy, mały nosek,migdałowe oczy... czyli óiac krótko- Lily Evans. Oj, trochę się rozpisałam. Chciałam zapytać, czy mogłabyś powiadamiać mnie o nowych rozdziałach. Mój blog to www.lily-evans-james-potter-huncwoci.blog.onet.pl . Oczywiście dodajętwojego bloga do linków. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno właśnie o to mi chodzi, że skoro czuła, że nie ma weny mogła się nie męczyć. Nie chce żeby mnie autorka źle zrozumiała ale naprawdę potrafi pisać...jestem trochę rozczarowana tą notką, bo tak bardzo kocham ten blog, że nie mogę znieść kiedy się nic nie dzieje:D Jeśli cię uraziłam poprzednim komentarzem to przepraszam. Ale nam, czytelnikom, tak łatwo jest się domagać więcej:D
OdpowiedzUsuńAleż notka bardzo fajna. Szkoda, że ostatnio tak rzadko piszesz...:(
OdpowiedzUsuńZawsze fascynował Cię świat Zmierzchu przedstawiony w sadze S. Mayer?Chciałeś być krwiożerczym wampirem lub zwykłym śmiertelnikiem, który stanie się obiektem jego pożadania czy też uczuć?A może zawsze pragnąłeś zamienić się w wilka?!Teraz masz taką możliwość!Wejdź na www.lionandlamb.czo.pli zamieszkaj w Forks!A jeśli nie jesteś fanem romansu wampira z człowiekiem to może chcesz się przenieść na ulice Paryża pełne miłości, romansów i intryg?Marzenia o zatopieniu się w luksusie mogą się teraz spełnić nawww.theparis.iforums.pl
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoje opowiadanie.Ta cześć wcale nie była taka okropna. xD Wręcz odwrotnie... :DCzekam na następne notki ;)Pozdrawiam i zapraszam również do mnie xDmadziula-tworzy.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńhej ;* bardzo podobają mi się twoje opowiadania. jeśli chcesz, żebym je oceniła, zgłoś się na www.in--memoriam.blog.onet.pl nie nalegam oczywiście! xD
OdpowiedzUsuńDobra tym razem krócej.Bo:po pierwsze nie iwem nawet czy to czytasz a po drugie jest tsrasznie późno a ja jestem strasznie zmęczona!Podoba mi si ebardzo tytuł tej notki i to że Syriusz przyjechał... Reakcja Lily też była bardzo trafna, szok te sprawy. Całe zachowanie Jamese też nie najgorsze, ale myśle, ze jego mama zaraz po wysciskaniu go zdzieliłaby go ścierką za napędzenie stracha ; P, ale wiesz to jest moje wyobrazenie pani Potter ;dOgólnie notka nie jest zła, szkoda ze pousuwałas niektóre fragmenty bo czytanie wszelakich rzeczy które wyszły spod twojego pióra jest naprawdę cudneee!A i jescze jedno. Nie pisz na siłę. Nigdy. Takie zmuszanie sie do pisania moze zaowocowac zniechęceniem. Pozatym zmuszajac sie piszemu cos co nam sie wcele nie podoba, momo że czytelnika sie podoba ;). Pozatym myslę, ze wszyscy by zrozumieli, że potzrebujesz troche wiecej czasu na dopracowanie notki ;)Pozdrawiam Werak ; )
OdpowiedzUsuńUwaga! Została otwarta nowa ocenialnia. Chcesz wiedzieć co o twoim blogu myślą inni? Zgłoś się do oceny już dziś!our-criticism.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMnie tam ta notka się podobała. Chociaż może nie warto było się dręczyć, skoro nie miałaś natchnienia...nie dawaj się presji, weny sie nie da pogonić :) [lilus-potter].
OdpowiedzUsuńZawsze czytam każdy komentarz. :) Odpisuję rzadko, bo nie zawsze mam czas i chęci... Pewnie wiesz, jak to jest. ;) Niestety nie każdy rozumie to, że potrzeba czasem więcej czasu na dopracowanie notki. Dlatego z tą się tak śpieszyłam. I masz rację, to wcale nie jest dobre... No nic, następną napiszę sobie spokojniej. :) Dziękuję za opinię. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNo to tak. Po raz pierwszy komentuje Twojego bloga chociaż czytam go od początku. Znaczy znalazłam go z tydzień temu i przeczytałam. No, akurat była piąta rocznica ; ). W sumie sama się sobie dziwnie, że mi się chciało. Należe do raczej leniwych osób. Nie wiem czy przeczytasz ten komentarz, ale mam nadzieje, że tak.! ; ). I na dodatek w jakiś cudowny sposób pionformujesz mnie kiedy Lili i James będą razem! Wiem, że postanowiłaś trzymać się wersji książki, jednak nie wiem jak w książce jest :) . I jeszcze jedno, masz może zamiar opisywać ich straszny koniec ? Chodzi mi czy będziesz pisać no wiesz o tym "chłopcu który przeżył " ;d. Mam nadzieje, że nie , bo tam jest dla nich tragiczny koniec, nie .? ;/. Jeśli przeczytałaś komentarz, to proszę, a nawet błaaagam napisz mi o tym krótką informacje w notce , jak to masz w zwyczaju ;) . Nie podaje nr. gg ani niczego podobnego, ponieważ nie ma skłoności do podawania tak ważnych (dla mnie ) informacji ; ).
OdpowiedzUsuńnie nio co ty.... notka świetna.... czekam na nast.pozdrowienia od szatanaAVO
OdpowiedzUsuńZnam ten bol pisania pod przymusem, bo inni ponaglaja...dlatego staram sie teraz nikogo nie ponaglac;]Notka mi sie podoba. Oby matce Lily nic nie bylo;]i jestem ciekawa, kto to wszystko obserwowal:)
OdpowiedzUsuńSiema ;p Podoba mi się twoje opowiadanie. Rozdział nawet fajny. Jestem zadowolona z tego, że przedstawiasz Syriusza jako wiernego przyjaciela, a nie jako durnego podrywacza i łamacza serc. Ciekawa jestem jak James zareaguje na tą całą sytuację i co powie. Tak, tak domyślam się że to on to widział. Zapraszam na mojego bloga http://lily-evans-i-james-potter-para-idealna.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńA mi się podobała, nawet bardzo. Tylko taka trochę smutna. Mam nadzieję, że mama Lily szybko wyzdrowieje i że w ogóle wyzdrowieje... no nic, czekam na NN
OdpowiedzUsuńFajny masz blog... A oto adres mojego bloga: www.rayman-i-elen.blog.onet.pl Zapraszam!!! XD Fernona
OdpowiedzUsuńpodoba mi się.;)) za bardzo lubię twoje opowiadanie, żeby cię niepotrzebnie ponaglać. Poczekam z cierpliwością na następną notkę;) pozdrawiam.i mam nadzieję, że już niedługo zacznie się akcja evans&potter w rolach głównych.;pwielka-milosc-lily-i-jamesa.
OdpowiedzUsuńHej! Czytam twoje opowiadanie od bardzo dawno i i już od kilku notek zaglądam tu z przyzwyczajenia,a nie z ciekawości i podekscytowania tak jak kiedyś. Cały czas myślę, że starasz się na siłę zrobić z Lily dziewczynę idealną, która, mimo że odrzuca chłopaka cały czas jest święta. Natomiast z Jamesa robisz potwora. Zachowuje się co raz dziwaczniej i sprawia wrażenie terminatora. Wychodzi na to, że on jest tym złym, niedoobrym itp. I do tego Syriusz. Wiem, że przyjaźnił się z Lilką, ale czy w książkach o Harrym Potterze nie jest napisane, że James z Blackiem byli nierozłączni, jak bracia? A tu Łapa w ogóle nie martwi się o niego, ważniejsza jest Lil. I całkowicie omijasz Lupina i resztę przyjaciół.
OdpowiedzUsuńHej, mogłabyś w końcu zrobić tak, żeby byli razem. Pewnie masz jakiś plan, ale proszę, omijaj jakieś zbędne szczegóły. Już i tak musimy długo czekać na każdą następną notkę. Wiem, że nie chcesz się spieszyć, zeby ta opowieść była jak najlepsza, ale uważam że Lily i James juz dawno powinni być razem. Wtedy czekanie na notkę byłoby bardziej znośne ^^
OdpowiedzUsuńZ okazji piątej rocznicy, postanowiłam przeczytać twój blog jeszcze raz od początku. Muszę przyznać, że z rozdziału na rozdział, coraz lepiej ci szło. Na samym początku była masakra, ale teraz jest o wiele lepiej. Podziwiam cię, że wciąż masz chęci do pisania! Jesteś niezwykłą pisarką, i oby tak dalej! ;)
OdpowiedzUsuńPrzestraszonymi, zielonymi oczyma patrzała na niego. Nie mogła powstrzymać łez płynących po jej bladych policzkach. Serce biło szalonym rytmem, a oddech niebezpiecznie przyśpieszył. Zacisnęła dłonie na jego ramionach i zamknęła oczy. Jego zwykle piękne, brązowe oczy, były teraz głęboką, czarną studnią bez dna, w której krążył szał i głód. Jego palce wbijały się w jej skórę na talii. Czuła niemal, że ją przebija. Nie bolało jej to jednak. Czuła teraz tylko ból pękającego serca.-Kocham Cię - szepnęła i złożyła na jego miękkich ustach zapewne już ostatni pocałunek. Kochała go, wiedziała, że powiedziała to już ostatni raz, wiedziała też, że już więcej nie przytuli się do niego i nie poczuje jego ciepła.Otworzyła oczy i wiedziała, że przemiana zaczyna następować. Zamiast zębów brunet miał ostre kły, a zamiast dłoni, długie szpony. Nie bała się bólu, bała się, że nie zobaczy go już więcej.Po chwili poczuła przeraźliwy ból w okolicy brzucha. Z jej ust wydobył się niekontrolowany jęk. Czuła jak jakaś ciepła ciecz spływa po jej nogach, które teraz się pod nią uginały. Pochyliła głowę i spostrzegła, że dłoń chłopaka zanurzona była w jej brzuchu całym we krwi. Przygryzła dolną wargę, a po chwili w ustach poczuła metaliczny smak krwi.-Przestań! - krzyknęła resztkami sił kiedy włożył rękę głębiej. Jego dłoń penetrowała jej wnętrzności. Nienawidziła go w tej postaci, jednak nadal go kochała. Powieki zamknęły się mimowolnie. W ustach poczuła jeszcze więcej krwi, którą zachłysnęła się. Jej blond włosy były całe w czerwonej mazi. Ostatnie sekundy, ostatnie tchnienie...Została obiadem. Obiadem ukochanego.www.zabij-uczucia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNotka nie jest moim zdaniem wcale taka zła.. Jednak nie powinnaś pisać niczego na siłę. To jest najgorsze co można zrobić, myślę, że mały wpis z wytłumaczeniem się, dlaczego nie ma rozdziału wystarczyłby. Ale najlepszym sposobem też jest w ogóle nie obiecywać konkretnych dat w które mają się nowe rozdziały pojawić i tyle ;)To co stało się z matką Lily jest okropne.. Współczuję jej. Nie rozumiem też Petunii, uważam, że nie powinna obwiniać siostry - ten wypadek była niczyją wina, a gdyby jeszcze Lilka miała siebie za to zacząć obwiniać.. eh, masakra. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakoś dziwny jest ten fragment z mamą i mąką... nie wiem. Ale na Papcie Syriusza zawsze można liczyć.Strzelam, że tym "kimś" jest James albo Tom. Zobaczymy. Mam nadzieję, że za niedługo.
OdpowiedzUsuńKurczę, jak dawno mnie tutaj nie było! Aż się wierzyć nie chce! Być może przez to, że miałam nadzieję, że dostanę jeszcze jakieś poinformowanie o nowej notce, a dopiero teraz przeczytałam ramkę "Ogłoszenia", ale co tam, nie mam Ci tego oczywiście za złe :)Nie wiem, dlaczego twierdzisz, że notka jest beznadziejna. Jest normalna. Co prawda brakuje mi wydarzeń z Hogwartu, ale wakacje, to wakacje. Cieszę się, że Lily spotkała się z Syriuszem, ale denerwuje mnie to jej zachowanie rozkapryszonej dziewczynki. To przecież jej wina, że James jest taki, jaki jest. No cóż, czekam na rozwój wydarzeń, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńświetny blog, masz bardzo fajny styl pisania:) nie przejmuj się krytyką dziewczyno i pisz dalej:) czekam aż dodasz następna notkę:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę fajnie i umiesz złapać zainteresowanie ALE uważam, że twoje posty pojawiają się w zbyt wielkich odstępach. Mija miesiąc i jeszcze nic się nie pojawiło. Mniej cierpliwe osoby pewnie się irytują - niektórzy może nawet rezygnują. Moja skromna rada to: Nie zaniedbuj tak bloga, bo tym samym zaniedbujesz czytelników.
OdpowiedzUsuńMuszę przeprowadzić ankietę. Pytanie brzmi: Kto jest twoją ulubioną postacią z "Harry'ego Pottera"? Proszę odpowiedz mi na moim blogu. Czekam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńa jaki adres?
OdpowiedzUsuńhttp://lily-evans-i-james-potter-para-idealna.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńJej.To znowu ja. Tak wiem , nauka i te sprawy, ale nie da się nic zrobić.? Nic a nic .? Przynajmniej dokładna data kolejnej notki, bo wchodzę tu prawie codziennie od początku maja ( bo pisałaś ze gdzieś na poczatku maja bd ) i za każdym razem wychodzi mi rozdział "Trochę Hogwartu"(który już chyba znam na pamięć) wiesz jakie to rozczarowanie ? ;/;/ Proszę napisz chociaż kiedy kolejna notka ;D. Proszę ; **.
OdpowiedzUsuńAnkieta jest mi potrzebna na matematykę. Muszę zrobić wykres i takie tam.
OdpowiedzUsuńNa http://lily-evans-i-james-potter-para-idealna.blog.onet.pl/ pojawił się drugi rozdział. Zajrzyj jak będziesz miała ochotę.
OdpowiedzUsuńSPAM Czy chciałbyś/ałabyś dowiedzieć się co inni sądzą o twoim blogu? Usłyszeć szczerą krytykę i rady na przyszłość? A może marzysz o zostaniu oceniającym? Jeśli masz potrzebne do tego predyspozycje, lub chcesz zgłosić się do oceny, zapraszam na www.zwierciadlo-krytyki.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńChciałabym pisać tak często jak kiedyś... Czas czasem się znajdzie, ale wtedy chęci brak...Zaczęłam tę notkę i tak powoli ją piszę. Ale nie chcę się z nią śpieszyć tak jak z ostatnią. Tak więc myślę, że za tydzień w niedziele ukaże się coś nowego. Nie no, właściwie za tydzień to się musi coś pokazać, bo potem wyjeżdżam i znowu nie będzie kiedy dodać rozdział.Zapraszam 16 maja wieczorem. ;)
OdpowiedzUsuńOooo ! No i super! Już sobie wpisuje tą date do kalendarza ; ) . Hm.. A jeśli można wiedzieć to na jak długo potem wyjezdzasz ? Żebym Cię nie nawiedziała codziennie ;D.
OdpowiedzUsuńWyjeżdżam 23 maja, wracam 26, potem parę dni i od 30 maja do 6 czerwca przebywam w Londynie :D Także w ciągu tego czasu na pewno nic się nie ukaże. ;p
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać kolejnej notki. wiem że na pewno nie masz czasu ale byłoby super gdybyś coś napisała.czekamy z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńU.. Szkoda, ale udanego odpoczynku życzę ;D. Hm , ale mam nadzieje, że w niedziele napiszesz kiedy bd następna notka ? ;P . No i nie wiem czy czytałaś mój wcześniejszy komentarz.. ale pytałam czy bd śmierć Lili i Jamesa przez Voldemorda. ? No coz mam nadzieje, że nie i jeszcze raz udanego odpoczunka. Pozdrawiam ; * .
OdpowiedzUsuńjakby ci to powiedzieć.... radzę ci naprawdę szybko dodać notke. wiem że trudno pisać coś gdy czas goni ale wiele czytelników nie ma aż takiej cierpliwości. Cały twój blog jest fajny i w ogóle ale ma jeden minus.... od jednej notki do następnej mija mnóstwo czasu. Obiecałaś notkę na początki maja a tu juz prawie środek i nic.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Notka pojawi się dziś późnym wieczorem.A kolejna to pewnie za miesiąc...Pewnie czytałam Twoje pytanie, ale zapomniałam odpowiedzieć. ;p Zawsze czytam komentarze, choć nie na wszystkie odpowiadam.Właściwie to jeszcze nie wiem, jak ich uśmiercę i czy w ogóle to zrobię. ;) Wprowadzanie do historii Voldemorta jest smutne, nigdy nie lubiłam czytać blogów, w których on występuje, a co dopiero jakbym miała o tym pisać... Ale tak naprawdę nadal nie wiem. Także zobaczymy. ;)
OdpowiedzUsuńNiech zgadnę... Tom? Pozdrawiam![diary-rudej]
OdpowiedzUsuń