27 lutego 2011

Każdy kogoś potrzebuje


Proponuję czytać przy tym.

            Chwyciłam podręczną torbę i po raz ostatni spojrzałam na swój pokój. Tak, nareszcie opuszczałam to miejsce. Po dwóch miesiącach wakacji wracałam do prawdziwego domu, który znajdował się w Hogwarcie.  Nie starałam się nawet ukrywać radości, która pojawiała się na samą myśl o tym, że już dzisiaj wieczorem będę siedziała w Wielkiej Sali na powitalnej uczcie i patrzyła na ceremonię przydziału wraz z przyjaciółmi. I nawet nie próbowałam się okłamywać, że pojawiła się nadzieja. W ciągu ostatnich dni dużo myślałam i liczyłam, że po powrocie do szkoły nadejdą zmiany w sferze uczuć.
            Z uśmiechem na twarzy zamknęłam drzwi i zeszłam na dół, gdzie czekali rodzice. Siostra nie zaszczyciła nas nawet swoją obecnością, ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Mój kufer został już zapakowany do bagażnika, więc uznałam, że lepiej nie przeciągać i ruszyć w drogę na dworzec King’s Cross. Złapałam więc koszyk z moją kotką, która miauknęła krótko, zaskoczona tą nagłą zmianą wysokości. Pożegnałam się z mamą, która zostawała w domu, po czym wsiadłam do samochodu.
- Chyba dojedziemy szybciej, Lily. Zobacz, nie ma w ogóle korków! – oznajmił tata, gdy jechaliśmy już przedmieściami Londynu.
Uśmiechnęłam się. Oznaczało to, że będę miała więcej czasu na peronie 9 i ¾. Już nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę przyjaciół. Moje myśli zatrzymały się dłużej na twarzy chłopaka z rozwichrzonymi czarnymi włosami i orzechowymi oczami.
James. Już niedługo.
Zdawałam sobie sprawę z wielu błędów, jakie popełniłam. Wiedziałam, że w dużej mierze zawiniłam i go skrzywdziłam. Wszystko to dotarło do mnie w czasie wakacji. Można powiedzieć, że w mojej głowie toczyła się potężna burza uczuć. Aż w końcu, ostatecznie, postanowiłam zaufać sercu i liczyć na odrobinę szczęścia. Może akurat James miał podobne przemyślenia?

 
            Kilkanaście minut później stałam na peronie 9 i ¾ i rozglądałam się za przyjaciółkami. Ekspres do Hogwartu odjeżdżał za kwadrans i widziałam coraz więcej osób. Chwilę potem znalazła się Ann wraz z Dorcas.  
- Lily, dwa miesiące cię nie widziałam! – zawołała Ann, przytulając mnie mocno.
Dorcas do nas dołączyła i chwilę później stałyśmy tak we trzy objęte. Uświadomiłam sobie, jak ważne są dla mnie te osoby i jak bardzo mi ich brakowało, mimo że z Meadowes widziałam się podczas wakacji. Inaczej jest jednak, kiedy przebywamy ze sobą każdego dnia.
- Ładnie to tak obściskiwać się beze mnie? – usłyszałam znajomy głos, a zaraz później poczułam obejmującą mnie rękę.
Oczywiście, Syriusz szybko nas wypatrzył i to on nas przytulał. To dokładnie w jego stylu… I znowu poczułam radość, że i on tutaj jest. Zauważyłam, jak chłopak czule spojrzał na Dorcas i krótko ją pocałował. Chociaż niektóre sprawy zaczynały się układać.
Remus i Peter także do nas dołączyli. To było naprawdę przyjemne uczucie – wiedzieć, że ma się przy sobie przyjaciół. Po dwóch miesiącach melancholii miałam wrażenie, że dostałam zastrzyk energii. Brakowało tylko jednej osoby.
James…
Nie było go. Nigdzie go nie widziałam, a rozglądałam się, jak tylko miałam ku temu okazję. Wydawało mi się, że Syriusz zauważył moje zachowanie, ale nic nie mówił, tylko patrzył na mnie uważnie.
Nie, to przecież niemożliwe, żeby Potter nie przyjechał na stację. Przecież był tu Black, a ten z kolei mieszkał u Jamesa, więc musieli przybyć tu razem. Odgoniłam swoje obawy, które były  przecież niedorzeczne.
            Pociąg do Hogwartu miał odjechać za kilka minut, więc ruszyliśmy się, żeby zająć miejsca. I tak musiałam spędzić trochę czasu w przedziale dla prefektów, ale na początku mogłam siedzieć z przyjaciółmi. Serce biło mi szybciej, byłam zdenerwowana. Nie wiedziałam, czego się spodziewać po chłopaku, o którym myślałam całe wakacje.
Ociągałam się z wejściem do pociągu, wciąż wypatrując głowy z burzą czarnych włosów. Co we mnie wstąpiło? Chciałam go zobaczyć, pragnęłam tego w tamtym momencie najbardziej na świecie.
Nie było jednak już sensu tak stać. Ostatni raz spojrzałam w prawo, mając już jedną nogę na schodkach prowadzących do pociągu. I wtedy go zobaczyłam. Znajdował się tuż przy wejściu na peron z pewnym mężczyzną, który zapewne był jego ojcem. Nagle odwrócił głowę i nasze oczy się spotkały. Przez chwilę chłopak może był zdziwiony, ale bardzo szybko zmrużył oczy i rzucił mi spojrzenie pełne pogardy. A ja zastygłam w bezruchu. Żadnego uśmiechu, nic. Obojętność. Złość. Tyle zdołał mi przekazać w ciągu paru sekund. A ja czekałam na to spotkanie dwa miesiące.
- Lily, co ty tam robisz? Chodź już! – Ann stanęła przede mną, patrząc z wyczekiwaniem.
Miała rację, powinnam wejść do pociągu. Dlaczego więc moje ciało nie chciało się poruszyć? Zmusiłam się do wykonania kroku.
Przed oczami pojawiła mi się natychmiast sytuacja z poprzedniego roku szkolnego. Ot co, taki zwykły epizod. Szłam przez bibliotekę, James siedział pod oknem, a gdy mnie zobaczył, posłał mi uśmiech. Wtedy to było nic takiego. Dzisiaj wiele bym zrobiła, żeby to powtórzyć.
- Mamy pusty przedział! – rozległ się krzyk Syriusza.
Nie… Nie miałam sił na udawanie zadowolonej z powrotu do Hogwartu. Nie miałam ochoty na gry i wesołe rozmowy. Nie teraz.
- Słuchajcie, zobaczymy się później – powiedziałam. – Ja muszę iść do przedziału dla prefektów.
- Ale przecież mamy tam być dopiero za dwie godziny – mruknął Remus.
- Tak, wiem. Tylko że mi kazali przyjść wcześniej – skłamałam.
Szybko ruszyłam więc na początek pociągu, gdzie mieścił się dany przedział. Wiedziałam, że głupio postępowałam, uciekając. Lecz co innego miałam zrobić? Siedzieć z nimi i udawać, że wszystko jest w porządku?
            Kto by pomyślał, że swoją ostatnią podróż do Hogwartu spędzę sama? Za dwie godziny miało się odbyć zebranie prefektów, tak więc miałam dużo czasu dla siebie. Wydawało mi się, że dobrze zrobiłam. Byłam wręcz pewna, że to ze względu na mnie James nie podszedł do naszej grupki. A teraz przynajmniej może się cieszyć ich towarzystwem.
Brawo, Lily, pomyślałam. Masz czego chciałaś.
Przez kilka lat go zwodziłam. Nie chciałam go. Jedyne, czego pragnęłam to tego, żeby mi dał spokój. I stało się. Nie ma już tego okropnego Pottera! Tak, Lily, ciesz się – mówiłam do siebie w głowie. W końcu ci się udało go do siebie zniechęcić.
Dlaczego więc w moich oczach szkliły się łzy?
            Zebranie prefektów trwało jakieś trzy godziny, podczas których omówiliśmy wszelkie ważne kwestie. Wydawało mi się, że coś w świecie czarodziejów uległo zmianie. Byłam jedyną w tamtym towarzystwie, która pochodziła z rodziny mugoli, przez co miałam wrażenie, że nie wszystkie fakty są mi znane. Gdy o to zapytałam, jeden z prefektów ze Slytherinu powiedział, że zapewne dyrektor nas o wszystkim powiadomi. Zaniepokoiłam się trochę. Co mogło się dziać? Ale w Hogwarcie wszyscy byliśmy bezpieczni.
Ravenclaw miał nowego prefekta, który zajął miejsce starego. Nie wiem, dlaczego tak się stało, ale jego następca miał milion pomysłów na minutę. Chciałby wprowadzić tyle zmian z Hogwarcie, że w końcu zaproponowałam mu ze złością, żeby sam założył swoją szkołę magii. On potraktował to jako zwyczajną zaczepkę, po czym co pewien czas rzucał w moją stronę uśmiechy. Tak, cudownie, tego tylko brakowało. Owy chłopak miał na imię John i był zbyt pewny siebie.
            Kiedy dotarliśmy do Hogsmeade, do mojego serca wróciła odrobina radości. Już czułam, że byłam w domu. Świat magii to teraz moje życie.
- No tutaj jesteś! – usłyszałam i poczułam, jak ktoś ciągnie mnie za rękę, tym samym przerywając rozważania.
- Myślałyśmy, że już sobie bez nas pojedziesz! Ruszmy się, bo nam wszystkie powozy zajmą – powiedziała Ann.
- A gdzie chłopaki? – zapytałam zaskoczona. Oczekiwałam raczej, że będą z nimi.
- A nie wiem. Remus poszedł na to zebranie, a chwilę potem Syriusz i Peter też wyszli i tyle ich widziałam – mruknęła Dorcas. Z tonu jej głosu wywnioskowałam, że zachowanie jej chłopaka się nie podobało.
Usiadłyśmy w powozie razem z dwoma innymi dziewczynami z Huffelpuffu. Znałam je tylko z widzenia. Każda z nas pogrążyła się we własnych myślach.
To smutne, że ostatni raz siedzę w tym powozie. Za chwilę rozpocznie się siódmy rok nauki w Hogwarcie. Sześć lat przeminęło nie wiadomo kiedy. Poznałam tu osoby które odmieniły moje życie. Sama też się zmieniłam. Bałam się tylko, że ten rok przyniesie wiele bólu. Bo już nie czułam się dobrze. Rozczarowanie potrafi przysporzyć wiele cierpienia. I wiem, że akurat na to całkowicie zasłużyłam.
            Pół godziny później siedziałam przy stole w Wielkiej Sali. Nareszcie Hogwart. Po wielu minach ludzi dookoła wiedziałam, że i oni podzielają moje zdanie. Ceremonia Przydziału trwała w najlepsze, a Tiara co chwilę wykrzykiwała nazwy poszczególnych domów. Nie zwracałam na to uwagi. Dorcas ponownie była przy Syriuszu, także wiedziałam, że nie mam co liczyć na rozmowy z nią, ale na szczęście Ann była w pobliżu. Reszta Huncwotów także znajdowała się niedaleko. Spojrzałam z nadzieją na Jamesa, licząc że może jednak mi się przewidziało tam na peronie. Nadzieja matką głupich. Chłopak był zajęty rozmową z Remusem i mnie nie zauważał. Co za odmiana. Nie byłam do tego przyzwyczajona.
- Co jest? – zapytała cicho Ann, widząc moje zmartwienie.
Pokręciłam głową, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Mam to, czego chciałam. Ale teraz już tego nie chcę… I sama rozumiesz… - wydukałam, licząc że przyjaciółka będzie wiedziała, o co mi chodzi.
Tak, Ann doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Nie myśl o tym. Nie teraz. Zobacz, jesteś w Hogwarcie! Z nami! Zaraz zacznie się tradycyjna przemowa dyrektora, a potem uczta. Lily, nie psuj sobie humoru, teraz i tak nie możesz z tym nic zrobić. A obiecuję ci, że coś wymyślimy. Przejdzie mu.
- Tyle że ja go całkowicie rozumiem! Zasłużyłam na to! – głos mi lekko drgnął.
- Ale on cię kocha. Choć nie przeczę, dwa miesiące a on zachowuje się tak samo jak w czerwcu. Prawda, to dziwne. Ale nie martw się teraz, to twoja ostatnia powitalna uczta tutaj, nie zmarnuj jej! – uśmiechnęła się.
- Kochał, Ann. Czas przeszły. Wiem, że ostatnia… Szkoda tylko że w takim nastroju – spuściłam głowę, patrząc w pusty talerz.
Czułam się beznadziejnie. Mimo szczerych chęci Ann, nie umiałam się skupić na nadchodzącym powitalnym posiłku.
- Oj, przestań. Tak łatwo mu nie przeszło. Ale proszę cię, nie daj po sobie poznać, że jesteś smutna. Lily, ja wiem, że jesteś silna, dasz radę. Wytrzymaj to, a potem coś ustalimy.
Zamknęłam oczy. Dziewczyna miała rację, teraz nie mogłam się załamać. Dam radę.
Z wybawieniem nadszedł dyrektor, który zastukał w puchar, tym samym prosząc o uwagę. Z ulgą wsłuchałam się w jego słowa, choć na chwilę zapominając o Potterze.
- Witam was, moi kochani! Zaczyna się kolejny rok, dla wielu z was będzie to kolejna przygoda. Część z was po tych dziesięciu miesiącach wyruszy we własną drogę, a dla innych rozdział związany z nauką magii dopiero się zaczyna. Nie wiecie nawet, jaką radość sprawia mi obserwowanie waszej drogi ku dorosłości! Ale nie będę was zanudzał takimi sprawami. Chcę, żeby każdy z was pamiętał, że jesteśmy tutaj wszyscy razem. Nikt z was nie jest sam. Macie kolegów, przyjaciół, a także nauczycieli, tak, wiem, panie Black, że to może być śmieszne, ale nauczyciele także są po waszej stronie. Zło czai się powietrzu. A tylko razem możemy je pokonać! Nie zapominajcie o tym – przerwał, patrząc na wszystkich uważnie.
Panowała całkowita cisza. Nikt nawet nie śmiał pisnąć słówka. Mogę się założyć, że wielu uczniów było zaskoczonych. Szczególnie ci pochodzący z niemagicznych rodzin, jak ja. Co się działo?
- A teraz życzę wszystkim smacznego! – zawołał dyrektor, po czym klasnął w dłonie, a nasze stoły wypełniły się przeróżnymi potrawami.


            Następnego dnia czekał mnie normalny, szkolny poranek. Zeszłam z Ann i Dorcas na śniadanie. Trafiłyśmy w samą porę na poranną pocztę. Do mnie nie podleciała żadna sowa, natomiast Dorcas otrzymała Proroka Codziennego. Moją uwagę zwróciło zdjęcie, które przedstawiało płonący budynek, a nad nim nagłówek „Kolejne ataki na mugoli!”
            Ministerstwo Magii jest coraz bardziej przerażone. Nie mogą nic poradzić na to, co się dzieje. Nasz reporter rozmawiał z jednym pracownikiem Ministerstwa. „Robimy wszystko, co w naszej mocy, ale to się coraz bardziej rozprzestrzenia” powiedział. Miesiąc temu zaczęły się ataki na domostwa mugoli. Każdy z uważnych czytelników wie dokładnie, o czym tutaj piszę, jednak pozwolę sobie przypomnieć. Kilka domów zostało spalonych, a w środku znaleziono martwe ciała osób tam mieszkających. O dziwo, ogień ich nie dosięgnął. Jak wiadomo, tylko czarodzieje potrafią robić takie rzeczy. Na początku było wręcz pewne, że sprawcy zostaną schwytani, ale teraz staje się to niewykonalne. W każdym większym mieście w Anglii giną codziennie rodziny mugoli. Wczoraj został spalony dom dziecka w Londynie. Przypuszcza się, że stoi za tym dobrze zorganizowana grupa czarnoksiężników, którzy wciąż pozostają nieuchwytni.
Artykuł był krótki, ale poruszył temat, który mnie nurtował. A więc to o to chodziło! Ataki na mugoli. Grupa czarnoksiężników. Że co proszę? Przecież to nie ma sensu. Kto miały jakąkolwiek korzyść w mordowaniu niewinnych ludzi? Zaczynało się robić niebezpiecznie i miałam nadzieję, że Ministerstwo Magii wprowadzi porządek do tego świata.
Przez chwilę siedziałam zapatrzona przed siebie i biłam się z myślami. Powrót do Hogwartu nie przyniósł jednak takiej ulgi. Świat czarodziejów też był pełen problemów… Podniosłam głowę i nieprzytomnie spojrzałam na stół Gryffindoru. Nie wiem, co mną pokierowało, ale nagle patrzyłam prosto na Jamesa. Siedział zamyślony, smarując czymś kromkę chleba. Niespodziewanie, poderwał wzrok prosto na mnie. Co za dziwne uczucie! Chyba przestałam oddychać, a serce zabiło dwa razy mocniej.
Przeliczyłam się. Jego oczy były pełne chłodu i obojętności.



            Moim życiem zawładnęła szybko zwykła, szara codzienność. Lekcje do południa, a później nauka. Wypełniałam sobie każdą wolną chwilą jakąś książką do eliksirów, zaklęć czy też transmutacji. Na początku bardzo trudno było mi się skupić na czytaniu i przyswajaniu wiedzy, ale udało mi się do tego zmusić. Ann i Dorcas starały się mi pomóc i byłam im niezmiernie wdzięczna. Świadomość posiadania przyjaciół jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Tak przynajmniej uważałam.
            Docenisz, gdy stracisz. Stracisz, jeśli nie docenisz. Dokładnie. Teraz to wiedziałam.
Miałam cudownego i kochającego chłopaka przy sobie. Często myślałam o ubiegłym roku. Przyjaźń z Jamesem była czymś, co wiele dla mnie znaczyło. Ale to się przerodziło w coś więcej. A ja uparcie stałam przy swoich dawnych przekonaniach i nie dopuszczałam do siebie tej myśli, ciągle pokazując mu brak zaufania. I wcale się nie dziwię, że chłopak teraz traktuje mnie jak powietrze. Zdałam sobie sprawę, że James wcale nie kłamał odnośnie swoich uczuć do mnie. I widziałam, jak bardzo go zraniłam. Tak bardzo, że teraz nawet nie rozmawiamy. Wychodzi na to, że nasza ostatnia rozmowa odbyła się trzy miesiące temu, przed wakacjami. Dorcas powtarzała mi wiele razy, że powinnam sama się teraz postarać. Że teraz moja kolej. A ja co? Bałam się. I przez ten strach powoli traciłam osobę, na której ogromnie mi zależało.
            Lekcje transmutacji były najbardziej męczące. Nie ze względu na trudność przerabianego materiału, a ten też do łatwych nie należał, ale powodowała to atmosfera panująca w czasie zajęć. Ławkę wciąż dzieliłam z Jamesem. Profesor McGonagall sprzeciwiła się jakimkolwiek zmianom miejsca, nie wiadomo dlaczego. A wiem to, ponieważ już na pierwszej lekcji w tym roku Potter próbował się przesiąść. To bolało. Bardzo.
            Znowu siedziałam w odległości jednej stopy od niego i chciałam stamtąd uciec. Czułam potworne napięcie i trudno było się skupić. Bałam się z nim porozmawiać, byłam wręcz przerażona. Sama jestem sobie winna.
Już nie pierwszy raz chciałam go złapać za rękę. Było to takie nieodparte, ale niemożliwe do wykonania pragnienie.
- A teraz dostaniecie po jednym kanarku i spróbujecie go zmienić w wiewiórkę! Po jednym na parę niestety, bo w nocy połowa ptaków uciekła. A przecież zamknęłam klatkę… No nic, do roboty! – rozkazała nauczycielka.
O, rany. Nie. Tylko nie praca nad jednym, wspólnym kanarkiem. Profesor McGonagall postawiła przede mną małego żółtego ptaszka, który ćwierkał wesoło. Odetchnęłam głęboko, po czym rzuciłam zaklęcie. Nic się nie stało. Za bardzo się denerwowałam. Spróbowałam jeszcze raz, mimo że najchętniej uciekłabym z klasy. Znowu nic. Dopiero za piątym podejściem odniosłam pewien sukces i kanarek zmienił zabarwienie na rude. Cofnęłam czar i zrezygnowana popchnęłam go w stronę Jamesa. Ten od razu przeszedł do roboty, rozległ się trzask i po ławce biegała teraz piękna wiewiórka.
Ależ mi było wstyd! On to zrobił od razu, bez zająknięcia, a mi ledwo udało się zmienić kolor piór.
Wiewiórka wskoczyła mi na kolana i wydawała się mnie obwąchiwać. Uśmiechnęłam się lekko, bo była bardzo miła i jej optymizm poprawiał humor. Rzuciłam przelotne spojrzenie na Jamesa i szybko tego pożałowałam. Nic go nie bawiło, wydawał się być zirytowany faktem mojej zabawy ze zwierzątkiem.
Mój nastrój też opadł i cofnęłam jego zaklęcie, przez co ponownie miałam przed sobą kanarka. Musiałam się tego nauczyć, musiałam!
I udało mi się. Pięć minut później zadanie zostało wykonane, przez co do końca lekcji mieliśmy spokój. Tak, spędziliśmy ten czas siedząc sztywno w ciszy. Tym bardziej nie wyobrażałam sobie siebie rozmawiającej z nim. Nie wiedziałam nawet, jak zacząć. A on najwyraźniej zdawał się w ogóle tym nie przejmować.
A świadomość, że James wyprzystojniał, wcale nie pomagała. Jego rysy twarzy były wyraźniejsze, a w dodatku miał resztki letniej opalenizny. Akurat dzisiaj dało się zauważyć delikatny zarost. I te orzechowe oczy skryte za szkłami okularów... Nie, to już nie był ten dzieciak, który krzyczał „Evans, umówisz się ze mną?”. To był mężczyzna, którego skrzywdziłam i którego kochałam.

***

            Kolejny wieczór w tej cholernej szkole, myślał James. Nie wytrzymywał już. Ostatni miesiąc go wykończył. Był pierwszy października, a on marzył już o wakacjach. Nie dość, że na lekcjach musiał uważać, to jeszcze był odpowiedzialny za drużynę Quidditcha. Ale nie to było najgorsze. Nie dawał rady z uczuciem do Lily.
            Dlatego teraz, o godzinie pierwszej w nocy, siedział w Pokoju Wspólnym pod swoją peleryną-niewidką. Ona też tam była. Nieświadoma jego obecności. Pisała zapewne jakieś wypracowanie na lekcje. Tak, Lily, zawsze dbała o naukę.
James wiedział, że dobrze robi, zrywając z nią kontakt. Był pewien, że gdyby z nią rozmawiał, uległby i znowu by ją adorował. Wiedział, że uda się mu. Przecież nic nie trwa wiecznie.
Cause nothin’ lasts forever
And we both know hearts can change
And it's hard to hold a candle
In the cold November rain
Kochał ją z całego serca. Nie mógł patrzeć na jej ból. Bo widział to dokładnie. Za dobrze ją znał. Lily starała się ukryć to przed wszystkimi, ale wiedział, że cierpiała. Nie miał tylko pojęcia, dlaczego. Co takiego mogło się zdarzyć, że uszło z niej życie?
We've been through this such a long time
Just tryin’ to kill the pain
But lovers always come and lovers always go
And no one's really sure who's lettin’ go today
Walking away
Niemożliwe było to, że Lily cierpi przez niego. Syriusz podsunął mu tę myśl, a on ją wyśmiał. Niby dlaczego przez niego? Przecież on nic dla niej nie znaczył. Dał się jej wykorzystać. Ta dziewczyna zabrała z niego całe ciepło i chęć do życia. Była dla niego wszystkim, a on dla niej niczym.
If we could take the time to lay it on the line
I could rest my head
just knowin' that you were mine
All mine
Bardzo by chciał, żeby to nie było prawdą. Tak kocha się w życiu tylko raz. A jednak mu się nie udało. Nie zdobył jej serca. Za to ona zabrała jego chęć walki. Dopiero teraz rozumiał, jak dawał się wykorzystywać. Ale mężczyzna ma swój honor. Nie może pozwolić, żeby druga osoba nim pomiatała, niezależnie od tego, kim by była.
So if you want to love me
then darlin' don't refrain
I'll just end up walkin'
in the cold November rain
Gdyby tylko dała mu jakiś znak… Nie wiedział, co by zrobił. Ale Lily traktowała go jak powietrze. Nic dziwnego, on robił to samo. Jeśli jednak miałby choćby cień nadziei, że dziewczyna odwzajemnia jego uczucie… Nie, James, skończ , upomniał się w myślach. Nie mógł tak myśleć. Nigdy więcej.
I know it's hard to keep an open heart
When even friends seem out to harm you
But if you could heal a broken heart
Wouldn't time be out to charm you
Wiedział, że z czasem mu przejdzie. Rany się zagoją, lecz blizny pozostaną. Życie toczyło się dalej. Świat nie poczeka, aż chłopak dojdzie do siebie, tylko pogna jeszcze bardziej naprzód, a on mógłby zostać w tyle. Dlatego też James robił wszystko, by zagłuszyć ból i robił, to co zwykle. Pustka w sercu wciąż pozostawała.
Everybody needs somebody
You're not the only one
You're not the only one
Potrzebował jej. Potrzebował jej, bo ją kochał. A ona nie odwzajemniała jego uczucia. Wciąż go wykorzystywała. Zasługiwał na kogoś, kto doceni to, co oferował. Ona tego nie chciała. Nie może wciąż za nią latać i się podkładać do kopania. Już wystarczająco długo to trwało.
Nie, Lily. Nie jesteś jedyna, pomyślał.

***
Tadam! Proszę bardzo, oto wyczekiwana notka. :) Wracam do pisania. Mam pełno pomysłów. Szkoda tylko że czasu niewiele. Myślę że raz na miesiąc dam radę coś publikować. Cóż, opowiadanie głowie opiera się na wątku miłosnym, nie zamierzam tego zmieniać. :) I co sądzicie o szablonie?
W notce fragment utworu Guns N’ Roses – November Rain.
Dziękuję wszystkim, którzy pozostali. Nawet nie wiecie, ile dla mnie znaczyło to, że tam ciągle ktoś czeka na nowy wpis.

Ze mną już w porządku. Poukładałam swoje sprawy, jest dobrze. A pisanie znowu sprawia mi przyjemność, jak kiedyś.
Czekam na opinie. I dziękuję wszystkim jeszcze raz, bo gdyby nie wy, to bym tego nie napisała.

81 komentarzy:

  1. pierwszaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!Jesteś wreszcie Ewelino!suuuuuuuuuuuper! Jesteś wielka

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko ten ostatni fragment.Aż się popłakałam. Dziewczyno cudownie piszesz. I błagam nie przstawaj ;**Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj z powrotem!:) O mało nie popłakałam się przy tym rozdziale. Cieszę się, że Lily ponownie znalazła się w Hogwarcie, jednak sytuacja pomiędzy nią a Jamesem jest po prostu beznadziejna. Widać, że oboje się męczą, ale są zbyt dumni, żeby wyciągnąć rękę pierwszemu, a tak niewiele trzeba do szczęścia. Mam nadzieję, że Lily wkrótce zbierze w sobie odwagę i przeprosi Jamesa za wszystkie wyrządzone mu krzydy i przykrości. Nawet nie zdajesz sobie sprawę jak się cieszę z twojego powrotu. Szablon tak jak napisałam pod ostatnią notką kilka minut temu, jest śliczny i pełen magii. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo wolnego czasu, weny i chęci:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, to takie strasznie dołujące do czytania... Wiem, że głupio jest, jak sielanka trwa za długo, ale mimo to... Brrr! W każdym razie dobrze jest wiedzieć, ż James nie jest totalnie zimny w środku. Bo o ile scena na peronie mnie zdenerwowała, to ta w pokoju wspólnym uspokoiła. oprócz ostatnich słów. Czy James znajdzie INNĄ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Och ! Nowa notka ! Jestem taka szczęśliwa,że dodaję komentarz,zanim jeszcze przeczytuję tekst. Piękny szablon,taki...Ciekawy i zielony. Cieszę się,ze już wracasz do pisania !

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczna notka, fantastyczny szablon. Wspaniale piszesz, po prostu brak mi słów. Na prawdę mnie wzruszył ten wpis. Jesteś fantastyczna i cieszę się, że wróciłaś!!!!! :********

    OdpowiedzUsuń
  7. ~veronique.xx28.02.2011, 01:09

    Nareszcie jesteś! Twojego bloga odkryłam w październiku, pochłonęłam w jedną noc i czekałam. Ale było warto! Ta notka jest absolutnie cudowna, mam nadzieję, że następne też takie będą. Gratuluję talentu i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. LilienVanHelsing28.02.2011, 02:15

    Twoja notka pokazuje po prostu codziennie życie i ukazuje, ile jest takich ludzi na świecie, którzy myślą, że wcale niczego nie ma, ale jednak uczucie płonie... Składnia do refleksji. Odniosłam wrażenie, że pisanie idzie Ci teraz o wiele lepiej, niż w porówaniu z poprzednimi notkami, widać przerwa wyszła Ci na dobre. Pozdrawiam Cię gorąco i życzę kolejnych tak rewelacyjnych notek, jak ta!PS Genialny podkład muzyczny, uwielbiam tą piosenkę. ;-) PS 2 Mój były nick to Avelin, będę podpisywać się teraz Lilien Van Helsing, tak w miarę ścisłości, bo sama założyłam swój blog z opowiadaniem. Jak będziesz miała chęć, wpadnij:zachodzaca-nadzieja.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, wróciliście. Ty, Twoje pomysły i bohaterowie. Uważam, że przerwa wcale Ci nie zaszkodziła, wręcz przeciwnie, wyszła na dobre, bo rozdział jest wspaniale napisany. Warto było czekać.Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  10. ~elizka16@autograf.pl28.02.2011, 14:09

    jesteś fantastyczna, super piszesz! uwielbiam cię! nareszcie... nowa notka, nowy szablon jest tu cool!

    OdpowiedzUsuń
  11. ~elizka16@autograf.pl28.02.2011, 14:10

    czekam na następną

    OdpowiedzUsuń
  12. Ewelino , wiedz , że jesteś boska !!!Wielbię cię !!! Fajnie, że już wszystko sobie uporządkowałaś i dalej piszesz , nie wytrzymałam bym bez ciebie chwili dłużej ;) notka jest suuuper !!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku, ale pięknie piszesz, przypomniałam sobie dlaczego od roku zaglądałam tu codziennie, dlaczego od września cały czas sprawdzałam czy czasem nie napisałaś... Wspaniałe, po przeczytaniu tego nie mogę napisać więcej niż pięknie, wspaniale etc. Chyba rozumiesz ;) Żal mi trochę Lily i Jamesa, tego jak się teraz męczą...Dodaj szybko nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  14. lily23@onet.eu28.02.2011, 17:37

    Bardzo się cieszę, że wróciłaś! Szablon...hm... to tylko moje zdanie, ale mi bardziej podobał się ten stary :D I jeszcze jeden powód do wielbienia Cię - piosenka Guns n roses, zespołu, który uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wreszcie Ewelinkoo... :] Tak długo czekałam... To mój pierwszy komentarz na tym blogu... hm... szkoda. Wcześniej nie pomyślałam, bo aby czytałam i zarywałam nocki. Przepraszam... Ale teraz napiszę jesteś świetna, kocham twojego bloga, może i nie jestem z tobą od początku, ale zawsze z utęsknieniem czekałam na koniec twojej przerwy... Zgadzam się z moją poprzedniczką... Tamten szablon bardziej mi się podobał, ale ten też jest spoko. Pisz kolejną notkę.!xD Czekam i mama nadzieję, że Lily się uda, i że wreszcie przejrzy na oczy... Szkoda mi Jamesa, nic nie wie nie ma świadomości, że ona też go kocha... ;(( Pisz. I wpadnij też do mnie na bloga http://lily-evans-skrycie-zakochana.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurczę, tak strasznie się cieszę, że wróciłaś! Tęskniłam już za Twoim opowiadaniem. Genialne! Szablon też straasznie mi się podoba. Chyba jesteś moją inspiracją, bo kiedy tylko czytałam tą notkę, zapragnęłam ponownie coś napisać. Tak więc lecę po kartkę z moimi notatkami. No i jestem ciekawa, jak to się ułoży między Lily a Jamesem! :) miłego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  17. PS Warto było tyle czekać na Twój powrót :)

    OdpowiedzUsuń
  18. ~Ten co Rozwesela28.02.2011, 22:29

    Aha! Pisanie ze mną poprawia humor a nie mówiłem :>

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękne. Niesamowite jest to ile emocji potrafisz przelać na papier. Czekam na tą piękną chwilę, kiedy ze sobą porozmawiają, ale myślę, że do tego jeszcze trochę czasu potrzeba. No cóż.. oby jak najszybciej był nowy :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Czuję się tak jak Lily :( Ale jej sprawy się ułożą. A moje są dalej niewiadomą... Pięknie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  21. Super, naprawdę rewelacja a najbardziej cieszę się z tego że przynosi to tobie radość jak kiedyś bo pisanie z przymusu byłoby bezsensowne, notka świetna, za różowo by było gdyby od razu wrócili do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  22. No nareszcie! Strasznie się cieszę ,że powróciłaś! Notka... super ,ale bardzo smutna :( Mam nadzieję ,że później się poprawi humor Potterowi! Ja także mam bloga i zapraszam www.zycie-lily-evans-blog.blog.onet.pl NOta SUUUUUUUUUPER!

    OdpowiedzUsuń
  23. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Doczekałam się! Wymarzona notka wrzeszcie na swoim miejscu! Szablon, notka i piosenka super! Wszystko połączone w jedną zgraną całość. Super! Czekam na kolejną notkę. A tak przy okazji nawet nie wiesz jak się zdziwiłam gdy dziś rytualnie weszłam tu a tu nowa notka!

    OdpowiedzUsuń
  24. Śliczna notka, ale smutna :(Tak mi szkoda Jamesa i Lily ....Bardzo się cieszę, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  25. agneska128@onet.pl2.03.2011, 19:37

    Blog bardzo fajny; ) Podoba mi się tu bardzo ; D Mam nadzieję że do mnie też wpadniesz ; d http://lily-i-james-ich-wielka-milosc.blog.onet.pl/ Zapraszam! ; D

    OdpowiedzUsuń
  26. Doczekałam się!!! Świetnie, że wróciłaś do pisania! Cholernie się cieszę, aż nie mogę uwierzyć, że to prawda. Notka fantastyczna, szablon też, czekam na kolejną ; ))Po prostu dzięki ;****

    OdpowiedzUsuń
  27. Nieee!!!Zgadzam się z Syriuszem. Oboje jak dzieci!!!Przeczytałam Twój blog, i patrzę, a tu ostatnia notka!!W takim momencie!! Historia świetna nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Weny życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. kulka2@buziaczek.pl3.03.2011, 18:28

    Już dałam swą opinie ,ale może chcesz pooczytać mojego blooga? jak tak to zapraszam! Dziś ukazała się nowa nota! Zapro na :www.zycie-lily-evans-blog.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  29. na nowo rozbudziłaś moją ciekawość i już nie mogę się doczekać następnej notki!!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Aaaaaaaaaaa ! Jest ! Tak ! Tak ! Tak !Jezu nareszcie notka ! Pisz szybko następną :DWeny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  31. ~anulka91824.03.2011, 19:59

    Fajnie, że wróciłaś:) Warto było czekać:) Świetny szablon, notka też:)

    OdpowiedzUsuń
  32. ~anulka91824.03.2011, 20:01

    Fajnie, że wróciłaś:) Warto było czekać:) Świetny szablon, notka też:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Aaaa i jeszcze mam prośbę. Mogłabyś mi pisać na gg że jest notka? ; D Zależy mi na tym aby być na bieżąco a czytam dużo blogów i nie mam czasu co dzień sprawdzać każdego. Mogła byś? 2526547 ; )

    OdpowiedzUsuń
  34. To straszne... To znaczy - straszne jest to, że jest taki konflikt uczuciowy. Oboje się kochają, oboje nieświadomi uczuć "drugiej strony", oboje cierpiący... Ech, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, tych dwoje MUSI się w końcu zejść!Co do szblonu - jest cudowny, ja o takim (z moim graficznym beztalenciem) mogę co najwyżej pomarzyć ;)http://u-m.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  35. ~dont-stay.blog.onet.pl6.03.2011, 00:33

    Aww, kolejna wytrwała blogowiczka. Jakże wam zazdroszczę, nie mam za grosz cierpliwości do blogów. Być może i ja kidyś doprowadze mojego do czegoś wiecej niż moje chore wypociny... Pozdrawiam i życze powodzenia oraz natchnien do pisania notek.

    OdpowiedzUsuń
  36. ~BackPen.com6.03.2011, 11:51

    Zapraszam wszystkich, którym pisanie sprawia przyjemność na nową platformę wydawniczą http://backpen.com/ gdzie można publikować i sprzedawać swoje książki, opowiadania, wiersze itp. Do dyspozycji użytkowników mamy bardzo ciekawe forum http://forum.backpen.com i miejsce na blogi.

    OdpowiedzUsuń
  37. Już myślałam, że nas opuściłaś ; fajnie, że znowu jesteś z nami. Co do notki to była całkiem całkiem - sory , ale uważam, że pisałaś już lepsze. Naprawdę lubię twojego bloga, ale ta część z Jamesem była nienajlepsza - tak jakbyś pisała trochę na odwal, ale jestem pewna, że kolejne będą lepsze- w końcu dopiero co wróciłaś po długiej przerwie.

    OdpowiedzUsuń
  38. co do szablonu, to jak weszlam na tą stronkę , myślałam , że się pomyliłam - przyzwyczjiłam sie do starego, ale ten też mi się badzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
  39. O, nowy szablon. I...O kur...na, nowa notka ;D Megazaskoczenie, myślałam, że się nie doczekamy. Wrócę niebawem przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  40. nareszcie. po przeczytaniu tej notki mam do powiedzenia tylko jedno czemu ludzie tak mocno komplikują sobie życie?

    OdpowiedzUsuń
  41. O, jacie. O, ja nie mogę. No, jasna cholera, niech Cię Bozia błogosławi, dziewczyno! Gdzieś ty była, i czemu wcześniej nie natrafiłam na tego bloga?! Piszesz wprost niesamowicie, o tym, co wprost uwielbiam. Opisy uczuć wychodzą Ci bardzo realistycznie, za co jestem Ci ogromnie wdzięczna - nie łatwo znaleźć dobrego bloga. To wszystko co stworzyłaś jest piękne. Bardzo podoba mi się Twój styl, to, jak pokazujesz światu emocje. Chwała za to, że nie jest to kolejna szablonowa historia. Pięknie, intrygujesz tym, co napisałaś - Evans da znak, czy nie da? Zabawa w kotka i myszkę. Piszesz prawdziwie, a to się chwali. Oddajesz to, co naprawdę może się wydarzyć. To wszystko nie jest puste, ani tym bardziej nie stereotypowe. Ach, niech żyje! Pisz prędko kolejną notkę! [choroba-marzen.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  42. ~pani z irokezem7.03.2011, 15:54

    Guns N' Roses - November Rain < 3 ciesze sie ze juz sobie wszystko poukladalas i mam nadzieje ze notki bd sie czesto pojawialy. oby Lilka i Rogacz sie szybko pogodzili, a notka super ; )

    OdpowiedzUsuń
  43. Nowy blog niewykorzystana-szansa.blog.onet.pl zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  44. Ile ja czekałam na tą notkę ! Dziewczyno, ale powiem szczerze opłacało się tylko teraz pisz częściej niż jedna nota na pół roku ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  45. ~Rudowłosa9.03.2011, 15:53

    Tak się cieszę, że wróciłaś. Brakowało mi tej historii ;)Mam tylko nadzieje,że szybko ułoży się miedzy Lily i Jamesem, teraz ta sytuacja jest smutna, dlatego chciałabym aby pojawiło sie troche namietności i wielkiego uczucia:D Ogromne buziaki dla Ciebie ;))

    OdpowiedzUsuń
  46. Jeej !!! super ! wróciłaś !!! blog , jest super , notka bOOska ! tak się cieszę że znowu chcesz pisać ;) po prostu banan na twarzy : Dszablon jest ładny choć osobiście bardziej podobał mi się ten staty - fioletowy - to on sprawił że nazywałam cię "fioletowa" ;)i to się nie zmieni , nadal będziesz tą "fioletową" nie "niebieską" xDDDpozdro ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Jeej !!! super ! wróciłaś !!! blog , jest super , notka bOOska ! tak się cieszę że znowu chcesz pisać ;) po prostu banan na twarzy : Dszablon jest ładny choć osobiście bardziej podobał mi się ten staty - fioletowy - to on sprawił że nazywałam cię "fioletowa" ;)i to się nie zmieni , nadal będziesz tą "fioletową" nie "niebieską" xDDDpozdro ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Tyle czekałam na tą notkę...Wiedzialam,że szykuje się coś dobrego.. ale nie wiedzialam ze az tak.. Uważam, że po tak dlugiej przerwie napisalas rewelacyjną i dlugą notkę, szczerze, to myslalam, że będzie o wiele krotsza. Normalnie, aż przerwalam nauke by przeczytać tą notkę. Mimo że nie pisze często komentarzy to czytam (przyznam się, że dwa razy przeczytalam wszystkie notki) uznalam, że dzis muszę napisać. Twoje opowiadanie jest rewelacyjne. Spisz to i napisz książke ; D Na pewno będę pierwsza, która to kupi.:)

    OdpowiedzUsuń
  49. Nareszcie nowa notka! Jest świetna : )) Dodana akurat w moje urodziny ; ) czekam na kolejną!

    OdpowiedzUsuń
  50. Bardzo się cieszę , że wróciłaś :) Było bardzo miło przeczytać znowu coś twojego - ta notka była bardzo przyjemna :] Mam nadzieję, że rzeczywiście rozdziały teraz będą się ukazywać raz na miesiąc - może nie jest to bardzo często, ale cieszę się, że w ogóle coś się będzie od czasu do czasu pojawiać. Jeśli chodzi o treść... Hm, niby chciałoby się powiedzieć, że Lilka jest biedna i żal jej...ale jakoś cały czas jednak mam w pamięci to jak odrzucała Jamesa, i to co przeżywał wtedy, jak się czuł. Sprawa więc nie jest tak do końca prosta. Ale czuję, że dążysz do tego, żeby oni w końcu byli razem ;) Tak melancholijnie się też poczułam, kiedy czytałam o tym rozpoczęciu roku... I pomyśleć, że to już ostatni rok Lilki w Hogwarcie! A zaczynałaś pisać opowiadanie chyba od piątego prawda? Kurczę, tyle rzeczy się od tego czasu wydarzyło - bohaterowie wydorośleli, (i sądzę, że też sama autorka ;)) - twój styl naprawdę się ukształtował i zmienił - wydaje mi się, że widać teraz już nieco trochę dojrzałości w tym co piszesz...I to jest naprawdę fajne :)Co do szablonu to podoba mi się, jednak szczerze powiedziawszy teraz do twojej historii pasowałoby mi coś nieco innego. Jakoś tak odcienie czerwieni chodzą mi po głowie... No, ale to tylko moje odczucia. Ogólnie jeszcze raz cieszę się, że wróciłaś, mam nadzieję, że na stałe. ;)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  51. O matko.. To jest niesamowite. Jestem w tej samej sytuacji co Lily i James w Twoim rozdziale i teraz dałas mi nadzieje, ze moze nie wszystko stracone! :* :* :*Dziekuje ;DI pisz jak najczesciej sie da, Twoj blog jest jak lek na smutki. <3

    OdpowiedzUsuń
  52. ~Alisha Cullen14.03.2011, 01:31

    Taaaaaaaaaaaaak! Nareszcie nowy rozdział! I to taki długi! Dziękuję!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  53. olamaziarek@onet.eu14.03.2011, 15:50

    To jest super . Ale mam nadzieje , że jeszcze będziesz pisać .;d .

    OdpowiedzUsuń
  54. Chciałam Cię tylko zaprosić na mojego bloga pamietnik-damona.blog.onet.pl Bardzo zależy mi na Twojej opinii. I przepraszam za spam. Jesli go nie tolerujesz to po prostu usuń ten komentarz. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  55. ~Krwiożercza15.03.2011, 20:02

    Naprawdę dobry rozdział, jeden z najlepszych pod względem stylu. Choć dosyć smutny. Trzymam kciuki za Lily i Jamesa, oczywiście. Życzę weny, oby nowy, wspaniały rozdział powstał jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  56. Jak dobrze, że jesteś! ;))) I w dodatku wróciłaś w pięknym stylu! Ten rozdział jest idealny, tylko że.. ugh, ja tak nie lubię, kiedy u moich ukochanych bohaterów dzieje się coś złego!Pozdrawiam cieplutko i życzę duuużo , duuuuuuużo weny! I żeby następny rozdział się szybko pojawił ;D

    OdpowiedzUsuń
  57. gdy ładowała mi się strona modliłam się żebyś dodała notkę..... a tu nagle nie tylko nowa historia ale i cały szablon.... jesteś boskaaaa oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  58. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś. Miałam nadzieję, że wrócisz i bardzo się cieszę, że tak się stało. Niecierpliwie czekam na następną notkę. :**

    OdpowiedzUsuń
  59. Jest niesamowite...Aż normalnie mi się płakać chciało.

    OdpowiedzUsuń
  60. kulka2@buziaczek.pl18.03.2011, 16:48

    Jam już napisała co wiedziała :PNowa notaaaa u mnie na www.zycie-lily-evans-blog.blog.onet.plBardzoooo proszę o dodanie do linków :*

    OdpowiedzUsuń
  61. ~Potteromanka nr 518.03.2011, 20:37

    Jestem szczęśliwa że wróciłaś. Gdy zaczęłam czytać cieszyłam się jak głupia każdym słowem. Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń
  62. To jest takie piękne i smutne...Kocham takie teksty, ale tym razem przesadziłaś! Nie rań tak Lily, to nieludzkie, żeby James aż tak źle ją traktował. Przykre i smutne.Jak przeczytałam ostatni fragment to aż mnie coś...chwyciło za serce. Tak, wiem, beznadziejnie to brzmi. Tak szkoda mi Pottera...Rudej z resztą też. Ach, ci ludzie. Jakby nie mogli w końcu być razem, prawda? Chyba lubią komplikować sobie życie.Tak w ogóle to kocham Cię za to, że to napisałaś. Naprawdę genialny rozdział i czekam na więcej takich ;) Powodzenia w pisaniu, słonko.

    OdpowiedzUsuń
  63. wielki powrót w wielkim stylu! GRATULACJE!!! warto było czekać.... a notka jest po prostu super

    OdpowiedzUsuń
  64. ~elizka16@autograf.pl22.03.2011, 13:52

    Cześć!! Wiem że nie masz za dużo czasu na pisanie, ale wiesz baaaaaaardzo się niecierpliwie, bo chcę już przeczytać kolejną notę. Jest tylko jeden mały, albo duży szczegół. Starasz się pokłócić ze sobą bohaterów, a ja już bym chciała, by oni znów się pocałowali i by byli już razem. Mam nadzieję że wkrótce pojawi się kolejna nota, a Lilka i James się pogodzą.

    OdpowiedzUsuń
  65. ~elizka16@autograf.pl22.03.2011, 13:53

    Cześć!! Wiem że nie masz za dużo czasu na pisanie, ale wiesz baaaaaaardzo się niecierpliwie, bo chcę już przeczytać kolejną notę. Jest tylko jeden mały, albo duży szczegół. Starasz się pokłócić ze sobą bohaterów, a ja już bym chciała, by oni znów się pocałowali i by byli już razem. Mam nadzieję że wkrótce pojawi się kolejna nota, a Lilka i James się pogodzą.

    OdpowiedzUsuń
  66. Pierwszy raz natrafiłam na twojego bloga i musze przyznać ,że bardzo mi się podoba. Czekam na kolejne notki.

    OdpowiedzUsuń
  67. ~Olcia180993~28.03.2011, 13:09

    Śweitna notka:Dale mi sie podoba:D, masz racje niech ruda teraz pocierpi:DDcirszę się, żę wróciłaś :Dniemoge się doczekać następnego rozdziału mam nadzieję, że będzie równie dlugi:D buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  68. ~Czarujaca Lily28.03.2011, 17:25

    Wróciłaś :) Bardzo się cieszę, brakowało mi tego opowiadania. Twoje opowiadanie dojrzało, zmienił się lekko Twój styl. Niezwykle podobała mi się ta notka. Cudownie, że Twój blog wciąż opiera się na wątku miłosnym, bo to dodaje uroku. Lily w końcu zrozumiała, że kocha Jamesa i jego obojętność ją rani. Sama sobie jednak na to zasłużyła, ale mam nadzieję, że Potter- chociaż stwierdził, że dziewczyna nie jest już jedyną- nadal będzie ją kochał.Liczę na to, że następna notka pojawi się już wkrótce. W końcu mija już miesiąc, heh ;)Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam również do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  69. GENIALNE ! wspaniale opisana ta gra uczuć, uważam, ze James ma trochę racji. zraniła go, i teraz ma za swoje. Szkoda tylko, ze nie potrafia tego okazac. Moze gdyby James zauważył, ze ona nadal coś do niego czuje pogadaliby. Juz myslałam, że w tym pokoju wspólnym się coś okaze, ze ona pisze coś na jego temat. Ciesze sie, ze znów piszesz. To naprawdę wspaniale : ) nie mogłam się doczekac. Zmieniłaś też tło. Uważam, ze obrazek z rudowłosą w wodzie bardzo pasuje :) Cały twój styl pisanai się nie zmienił. Jest nadal wciągający i ciekawy . Ciesze się, ze wróciłaś do pisania : )

    OdpowiedzUsuń
  70. a kiedy będzie następna notka?

    OdpowiedzUsuń
  71. Nie wiesz co tracisz! Jesteśmy w magicznym świecie i Ty możesz zostać dziś czarodziejem! W Hogwarcie odbędzie się Turniej Trójmagiczny! Tak, znów to Wielkie Wydarzenie będzie miało miejsce w naszej szkole! Chcesz stanąć do walki w Gryffindorze? Slytherinie? Hufflepuffie? A może chcesz walczyć dla Ravenclawu? Wybór należy tylko i wyłącznie do Ciebie! Turniej odbędzie się już niedługo, a trzeba się powoli zgłaszać! Zapraszamy! www.hogwartdream.czo.pl

    OdpowiedzUsuń
  72. ~Sylwia Slytherin ;*30.03.2011, 23:27

    U mnie na lily-evans-i-james-potter-huncwot.blog.onet.plpojawiła się kolejna notka ;]pozdrawiam i zachęcam do czytania ta zwariowana

    OdpowiedzUsuń
  73. ~A. Martini3.04.2011, 20:47

    Pragnę Tobie pogratulować dwóch rzeczy. Pierwsza to ponad milion odwiedzin, a druga to Twój powrót i wytrwałość, by stąd nie odejść. Czytam Pamiętnik rudowłosej miłości Rogacza od naprawdę bardzo dawna i cieszę się, że wróciłaś. I chciałabym wyrazić prośbę byś nie przestawała pisać. Nie chodzi mi, żebyś nie przestawała pisać tutaj, ale o to, abyś rozwijała się w tym kierunku, bo cała ta blogerowa garamofonia się przy Tobie chowa i czuję się zaszczycona, mogąc czytać Twoje dzieło. Mam nadzieję, że pisanie sprawia i będzie sprawiało Ci radość.Pozdrawiam, MartiniPS Dodałaś świetną piosenkę :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Hejjj To jest świetne!!! Czekam na następną notkę i ma być nie długo!!! :P

    OdpowiedzUsuń
  75. kiedy następna notka?

    OdpowiedzUsuń
  76. Kiedyś czytałam twoje opowiadanie i bardzo mi się podobało , jednak nigdy jakoś nie wpadłam na to żeby skomentować .Dzisiaj tego żałuje i mam nadzieje ,że to się nie zmieni ;)Bardzo mi się podoba jak piszesz i masz naprawdę świetne pomysły ;p Powodzenia w dalszym pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  77. Wow, wchodzę po dłuuugim czasie, a tu coś nowego!!! ;D Świetna notka.. Chciałabym, żebyś wrzuciła coś nowego :) Ta część opowieści jest z luteog :) No, nie iwerze, że James się poddał, nieeee, tylko nie to... Niech Lily go pocałuje czyt złapie za rękę! No, cokolwiek! Tylko niech on nie szuka sobie innej dziewczyny :[ Bo to znowu wszystko skomplikuje.... Niech Lily z nim flirtuje, zagada do nie z uśmiechem... Cokolwiek.. Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  78. TAK ! Jak dobrze ,że wrósiłaś. Notka niezła, czekam na następne ;D

    OdpowiedzUsuń
  79. wreszcie notka;) pisz czesciej, prosze!;*

    OdpowiedzUsuń
  80. ~nikt wazny;)22.07.2011, 17:45

    Hej mam nadzieję że dokończysz tą opowieść..praktycznie każdego dnia wchodzę i sprawdzam czy coś napisałaś:) Po prostu kocham opowieść,którą stworzyłaś i jeśli nie chcesz już pisać to zakończ, ale tak, aby oni byli razem, bo tak zginęli i niech razem zakończą tą opowieść..;)

    OdpowiedzUsuń