Dzisiaj obudziłam się pierwsza. Była szósta trzydzieści.
Skorzystałam z okazji i szybko zajęłam łazienkę. Wykonałam wszystkie
poranne czynności i zaczęłam budzić dziewczyny. Nie było to wcale łatwe. Spały
jak zabite. Dorcas coś mruczała. No trudno, skoro nie chcą wstać dobrowolnie
trzeba je wręcz do tego zmusić. Machnęłam różdżką i wyczarowałam dwa
wiadra pełne zimnej wody. Machnęłam drugi raz i woda wylała się na moje
przyjaciółki.
-
Lily, ja cię chyba uduszę!
-
Lily, jak mogłaś?!
Narobiły
tyle hałasu, że obudziły też Katie (i chyba cały Gryffindor).
-
Budziłam was normalnie, ale się nie dało więc spróbowałam tak. I jak widzę
przyniosło to skutek - wyjaśniłam spokojnie.
-
Tak, tylko popatrz jak my teraz wyglądamy - odpowiedziała rozzłoszczona Dorcas.
-
Oj, przestań gderać i lepiej uszykuj się do lekcji.
Dorcas
nadal była zła, ale odwróciła się w stronę łazienki, lecz niestety nie mogła
tam wejść. Przeszkodą była Ann, która ją ubiegła. Dor rzuciła się ze złości na
mokre łóżko i natychmiast z niego wstała krzycząc:
-
To jest mokre!!!
Zaśmiałam
się i usiadłam na swoim (suchym) łóżku. Byłam już gotowa więc tylko
czekałam na dziewczyny. Dorcas westchnęła i skierowała się w stronę mojego
łóżka po czym usiała na nim i czekała aż Ann wyjdzie z łazienki. Zaczęłyśmy
trochę plotkować i się trochę zagadałyśmy. Ann wyszła z łazienki (Dorcas tego
nie zauważyła), którą natychmiast zajęła Katie. Dorcas spojrzała na Ann i była
strasznie wściekła. Z trudem powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
-
Teraz to się spóźnimy - powiedziała ze złością.
-
O przepraszam, MY się spóźnimy? Ja i Ann zaraz wychodzimy. Jeśli nie będziesz
gotowa za piętnaście minut to idziemy we dwie - rzekłam.
-
Och, wielkie dzięki. Jesteście prawdziwymi przyjaciółkami - warknęła i poszła
do łazienki, która wreszcie była wolna.
-
Wiemy - odpowiedziałam za nią.
Po
piętnastu minutach Dor była jeszcze w łazience, więc, zgodnie z naszą
obietnicą, poszłyśmy do Wielkiej Sali. Huncwoci siedzieli już przy stole.
Usiadłyśmy koło nich.
-
A gdzie jest Dorcas? - zapytał Syriusz.
-
W łazience - odpowiedziała Ann szczerząc zęby.
Nałożyłam
sobie czegoś do jedzenia i zaczęłam jeść. Nagle drzwi Wielkiej
Sali otworzyły się i ukazała się w nich Dorcas. Podeszła do stołu i
usiadła.
-
Zły humorek, co? - zapytał Syriusz.
-
Żebyś wiedział - odpowiedziała "grzecznie" Dorcas.
-
A można wiedzieć co się stało? - zapytał James.
-
Tak. Otóż twoja ukochana wpadła na wspaniały sposób obudzenia nas. Oblała nas
lodowatą wodą i przez nią się spóźniłam.
-
Jak to przeze mnie? - spytałam "oburzona"
-
A tak to. Zagadałaś mnie i nie zauważyłam jak Ann wychodzi z łazienki
-
Mogłaś uważniej patrzeć.
-
A ty mogłaś mi powiedzieć, że Ann wyszła!
-
Przecież sama potem to zobaczyłaś!
-
Ale mogłaś...
-
DOSYĆ! - przerwał naszą kłótnię James - przecież chyba nie pokłócicie się o to,
że Lily nie powiedziała Dorcas, że Ann wyszła z łazienki.
-
Masz rację - przyznałam.
-
No tak - dodała Dorcas.
Spojrzałyśmy
na siebie i uśmiechnęłyśmy się. Potem w spokoju dokończyliśmy śniadanie i
poszliśmy na pierwszą lekcję jaką była obrona przed czarną magią.
Siedziałam
w ławce z Ann. Profesor Kroney czytała listę obecności. Gdy skończyła
oznajmiła:
-
Dzisiaj przerobimy zaklęcia niewybaczalne. Czy ktoś może wie jakie to są
zaklęcia?
Zgłosili
się Remus, James i Syriusz. Profesor Kroney zapytała Syriusza.
-
Imperius, Cruciatus i Avada Kedavra.
-
Doskonale, panie Black. Dziesięć punktów dla Gryffindoru. Tak, te trzy
zaklęcia są zakazane. Użycie któregokolwiek z nich jest karane dożywotnim
pobytem w Azkabanie.
Resztą
lekcji spędziliśmy na robieniu notatek z każdego zaklęcia. Potem poszliśmy na
opiekę nad magicznymi stworzeniami. Profesor Grong zaczął od przypomnienia nam
o SUM-ach. Później oznajmił, że dzisiaj zajmiemy się niuchaczami. Powiedział
nam o nich trochę. Gdy tak gadał usłyszałam strzępek rozmowy Syriusza i Jamesa.
-
Ekstra, moglibyśmy zwędzić parę i podrzucić do Wielkiej Sali. Ale by była
jazda! - mówił podekscytowany Syriusz.
-
No nie wiem stary. McGonagall pewnie by się domyśliła że to my a ja nie chcę
mieć szlabanu.
-
Wcześniej byś się tym nie przejmował!
-
Teraz się wiele zmieniło...
Uśmiechnęłam
się sama do siebie. Widać James wziął sobie do serca moje słowa. Następnie były
eliksiry. Profesor Kolmy przypomniała o SUM-ach i oznajmiła, że dziś będziemy
przyrządzać eliksir szczęścia.
-
Składniki są w kredensie a instrukcja na tablicy, do roboty!
Niechętnie
zabrałam się do robienia eliksiru. Gdy go sporządzałam coś sobie przypomniałam.
Zawsze na pierwszej lekcji eliksirów w roku, Huncwoci urządzali
"małą" eksplozję. Teraz pracowali w skupieniu. Przynajmniej Remus i
James. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca. Gdy skończyły się eliksiry
poszliśmy na zielarstwo. Tam nauczycielka całą lekcję przegadała na temat
SUM-ów. Mieliśmy już tego dosyć. Potem poszliśmy na obiad. Po obiedzie do
Pokoju Wspólnego. Pogadaliśmy trochę i my, dziewczyny poszłyśmy do dormitorium.
Tam wpadł mi do głowy pewien pomysł.
-
Dziewczyny, mam pomysł.
-
Czyżby znowu oblanie nas wodą? - zapytała z ironią Dorcas.
-
Nie. Myślę, że powinnyśmy przemeblować nasze dormitorium.
Dziewczyny
patrzyły na mnie ze zdziwieniem.
-
W końcu jest już takie pięć lat. Nie znudziło się wam ?
-
To w sumie nie jest taki zły pomysł - powiedziała Ann.
-
Tak, tylko powinnyśmy chyba spytać Katie co o tym sądzi. W końcu ona też tu
mieszka, no nie? - dodała Dorcas.
-
Dobra, więc poszukajmy jej! - rzekłam.
Wyszłyśmy
z dormitorium, przeszłyśmy przez Pokój Wspólny i wyszłyśmy poszukać
Katie. Gdy szłyśmy przez korytarz na trzecim piętrze, usłyszałyśmy czyjeś
głosy. Podeszłyśmy bliżej i zobaczyłyśmy Syriusza, Jamesa i Snape'a w
powietrzu. Syriusz trzymał różdżkę i wymachiwał nią we wszystkie strony i Snape
szybował raz w jedna raz w druga stronę. James mówił do Syriusza:
-
Syriusz, daj mu spokój. To drugi dzień szkoły. Później to nadrobimy.
Syriusz
przestał machać różdżką i spojrzał na Jamesa ze zdziwieniem.
-
Czy ty się dobrze czujesz?
-
Tak. A co?
-
Bo nigdy wcześniej nie broniłeś Snape'a. Powiedz co ci się stało.
-
Nic. Po prostu mam teraz szansę zdobyć Lily więc nie chcę jej stracić i muszę
się dobrze zachowywać.
-
Przecież ona i tak tego nie widzi.
Zastanawiałam
się czy teraz nie wyjść z ukrycia, ale postanowiłam że jeszcze trochę poczekam.
-
Nie widzi, to fakt, ale ja wolę nie ryzykować. Proszę, opuść go już na ziemię.
-
Jak chcesz. Robię to tylko dlatego, żebyś zdobył Lily.
Gdy
odchodzili Syriusz szepnął jeszcze do siebie:
-
Prawdziwy z niego Huncwot, nie ma co...
Teraz
mogłyśmy dalej szukać Katie. Byłam szczęśliwa, że teraz James nie maltretuje
już Snape'a. Czuję jednak że jak mnie już zdobędzie (nie mówię, że mu się uda i
że będzie łatwo!) to mu to minie.
Wreszcie
znalazłyśmy Katie. Była zachwycona tym pomysłem. Postanowiła nam w tym pomóc.
Wróciłyśmy we czwórkę do dormitorium, Zastanowiłyśmy się jak ma wyglądać nasz
pokój po "remoncie" i wzięłyśmy się do roboty, Nie obyło się
oczywiście bez magii. Podczas pracy pogadałyśmy sobie z Katie. Dowiedziałyśmy
się o niej sporo rzeczy. Czuję, że może się zaprzyjaźnimy. Nie poszłyśmy na
kolację bo musiałyśmy skończyć "remont" przed pójściem spać. Około
wpół do dwunastej skończyłyśmy. Dormitorium wyglądało wspaniale. Wyczarowałyśmy
jeszcze parę rzeczy. Było po prostu bajecznie. Zmęczone rzuciłyśmy się na swoje
łóżka i w ubraniach zasnęłyśmy.
***
No
i jest wreszcie notka. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Chcę tylko
zaznaczyć, że pomysł na przemeblowanie dormitorium dziewczyn nie jest mój.
Wymyśliła go moja przyjaciółka, Magda. Pozdrawiam wszystkich czytających i
komentujących mój blog. :)