- POBUDKA!!!!!!!!!!
Usłyszałam ten głośny wrzask i natychmiast się obudziłam. To byli Huncwoci. Wszyscy oprócz Syriusza.
- Odbiło wam?! – krzyknęłam zrywając się z łóżka.
Swoim krzykiem obudzili pozostałe dziewczyny.
- Spokojnie Lily. Nie, nie odbiło nam tylko przyszliśmy was obudzić bo za dwadzieścia minut zaczynają się lekcje a nie było was na śniadaniu więc… - powiedział James.
- Za dwadzieścia minut?! – zawołała Ann.
Ja, Ann i Katie natychmiast rzuciłyśmy się w stronę łazienki. Tylko Dorcas stała w miejscu.
- A gdzie jest Syriusz? – spytała.
- Jeszcze się szykuje. – odparł Remus.
Katie pierwsza weszła do łazienki. Tak więc ja, Dorcas i Ann zaczęłyśmy wyganiać chłopaków z naszego dormitorium. Opierali się, ale jakoś nam się udało. O dziwo, po trzydziestu minutach wszystkie byłyśmy gotowe. Ale i tak spóźniłyśmy się na lekcje. Na szczęście pierwszą mieliśmy historię magii. Binns nic nie zauważył i dalej odczytywał notatki dotyczące buntu gobelinów z 1754 roku.
W czasie obiadu siedziałam z dziewczynami z dala od Huncwotów. Musiałyśmy przedyskutować parę spraw.
- To po obiedzie ty Dorcas idziesz pogadać z Syriuszem. Ja wypytam Jamesa o Remusa. A wy – tu zwróciłam się do Ann i Katie – wy się czymś zajmiecie.
Takie było podsumowanie naszej rozmowy.
Wróciłyśmy do Pokoju Wspólnego. Ann i Katie poszły do dormitorium a ja i Dorcas czekałyśmy na chłopaków. Zjawili się po dziesięciu minutach jednak nie podeszli do nas. Musiałyśmy więc my to zrobić.
- Syriusz? Możemy pogadać? – spytała nieśmiało Dorcas.
- Tak… Chodź… - odparł Syriusz i razem poszli do jego dormitorium.
- My też musimy pogadać – powiedziałam do Jamesa.
Zdziwił się trochę, ale zgodził się. Wyszłam z nim na błonia.
- O czym chciałaś rozmawiać? – zapytał.
- O Remusie – odpowiedziałam.
James się trochę rozczarował. Pewnie myślał, że chcę rozmawiać o „nas”. Chłopak milczał. Przerwałam więc tą ciszę.
- James, Ann zauważyła, że on znika raz w miesiącu pod różnymi pretekstami. Was też wtedy nie ma. Możesz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?
Rogacz nadal milczał.
- James!
- Lily, przepraszam, ale nie mogę ci powiedzieć. Obiecałem Remusowi.
Przeszliśmy parę metrów nic nie mówiąc. Było mi trochę smutno. Czyli wychodzi na to, że James do końca mi nie ufa.
- Jesteś zła? – spytał chłopak.
Pokręciłam przecząco głową. Kolejne metry i cisza. Dlaczego on mi nie chce powiedzieć? Co oni takiego ukrywają?
Nagle James zatrzymał się i oświadczył:
- Dobrze, powiem ci. Nie wiem jak na to zareagujesz, ale jesteśmy przyjaciółmi i chyba powinnaś znać prawdę niezależnie od tego jaka ona jest.
Usiedliśmy nad jeziorem.
- Od czego by tu zacząć… Jak Remus miał siedem lat wybrał się nocą sam do lasu. Nie wiem co mu odbiło… Była wtedy pełnia księżyca. Spotkał wilkołaka, który… Ugryzł go.
- Co? Czyli Remus jest… - przerwałam.
- Tak. Jego rodzice próbowali mu jakoś pomóc. Ale się nie udało. Potem nadszedł czas Hogwartu. Dumbledore zgodził się przyjąć wilkołaka do szkoły. Ale nikt oprócz niego, Remusa i pani Pomfrey miał o tym nie wiedzieć. Na czas pełni księżyca Remus przebywał we Wrzeszczącej Chacie, do której prowadził tunel zaczynający się pod Bijącą Wierzbą. Co miesiąc prowadziła go tam pani Pomfrey, by mógł się przemienić w wilkołaka i nikomu nie zrobił krzywdy. Ale my, Huncwoci, nie wierzyliśmy, że on co miesiąc musi jeździć do chorej matki czy gdzieś tam. W końcu odkryliśmy jego przypadłość. Kiedy Remus się dowiedział, że my wiemy, bardzo się zmartwił. Myślał, że się od niego odwrócimy czy coś. Jednak my postanowiliśmy mu pomóc. Nie żadnym eliksirem, czy czymś. Wiedzieliśmy, że wilkołak nie zrobi krzywdy innym zwierzętom. Chcieliśmy więc zostać animagami. To było pod koniec pierwszej klasy. Dopiero teraz, na początku piątego roku ja i Syriusz potrafimy się zamieniać w zwierzęta. Jesteśmy oczywiście nie zarejestrowani…
- Jesteś animagiem?! – przerwałam mu.
- Tak.
- Przecież to niezgodne z prawem!!! Co będzie jak ktoś się dowie?!
- Nikt się nie dowie. No chyba, że ty komuś powiesz…
- Nie, no co ty… Ale jak wam się to udało? Przecież dorośli czarodzieje mają z tym problemy a co dopiero wy…
- Dużo ćwiczyliśmy… A Peter ma jeszcze z tym małe problemy…
- W jakie zwierzęta się zamieniacie?
- Ja w jelenia… Od tego moja ksywa – Rogacz. Syriusz w psa, czyli Łapa, Peter w szczura. Od tego Glizdogon.
Przez chwilę nic nie mówiliśmy. Remus jest wilkołakiem… A James, Syriusz i Peter to animadzy… Wow, dużo wrażeń jak na jeden dzień.
- Lily?
- Tak?
- I co teraz?
- Jak „co teraz”?
- No… Będziesz się jeszcze przyjaźnić z Remusem?
- No pewnie, że tak! Przecież to nie jego wina. Jest wspaniałym przyjacielem. I kogo obchodzi, że jest wilkołakiem? Nawet mi do głowy nie przyszło, że mogłabym zerwać kontakty z nim z tego jednego powodu.
Na twarzy chłopaka było widać wyraźną ulgę.
- Dziękuje Lily. Ale mam prośbę. Nie mów nikomu o tym, co ci powiedziałem. Dorcas dowie się później, a Ann lepiej niech Remus powie.
- Dobrze, nikomu nie powiem. Ale teraz ja mam prośbę. Pokaż mi jak się przemieniasz.
Zdziwił się, ale powiedział:
- Dobrze, chodź – i uśmiechnął się.
Skierowaliśmy się w stronę Zakazanego Lasu. James na pewno nie chce, żeby ktoś zobaczył jak się przemienia. Po pięciu minutach zagłębiliśmy się w las tak, że już nikt nie był w stanie nas dostrzec.
James zatrzymał się i zaczął się przemieniać. Kilka sekund i na miejscu James stał piękny jeleń. Miał oczy Rogacza. Był śliczny… Patrzyłam na niego z uśmiechem na twarzy. Po chwili przede mną znowu stał James.
- James… Jestem pod wrażeniem…
Chłopak odpowiedział pięknym uśmiechem.
Po piętnastu minutach wróciliśmy do zamku.
***
Przepraszam, że notka dopiero teraz. Ja po prostu nie wyrabiam… Ale teraz powinno być już lepiej. :) Pozdrawiam!